Czeczeni: to nie my wysadziliśmy metro. To Federalna Służba Bezpieczeństwa i Władimir Putin
Aktualizacja Następnie ukazał się film na którym sam Umarow "zmienia zdanie" i przyznaje sie do orgnaizacji zamachu.
Nie przeprowadziliśmy ataku w Moskwie i nie wiemy, kto to zrobił - oświadczył rzecznik Emiratu Kaukaskiego Szemsettin Batukajew. Wcześniej czeczeński komendant Doku Umarow także zapewnił, że to nie jego bojownicy są odpowiedzialni za wybuchy w metrze. Według niego pojawiła się informacja, że za zamachami stoi Federalna Służba Bezpieczeństwa i Władimir Putin.
Szemsettin Batukajew tłumaczy, że jego grupa planowała przeprowadzenie zamachów na cele gospodarcze w Rosji, ale przy unikaniu ofiar cywilnych. - Oczywiście planujemy ataki na rosyjskie cele ekonomiczne, ale nasze plany nie obejmują atakowania ludzi - powiedział Batukajew, który mieszka w Stambule i działa jako zagraniczny przedstawiciel swego ugrupowania. Natomiast Umarow zadeklarował w ubiegłym miesiącu rozszerzenie kaukaskiej rebelii na rosyjskie miasta. Emirat Kaukaski dąży do utworzenia ogólnokaukaskiego państwa rządzonego według zasad szariatu i niezależnego od Rosji.
We środę rano rosyjskie media opublikowały nagranie, na którym w imieniu Umarowa wypowiada się nieznany mężczyzna. Oskarża on za zamachy w moskiewskim metrze rosyjskie władze i premiera kraju. - Premier Rosji wyjechał z Moskwy, a mieszkańców stolicy wystawił na uderzenie - twierdzi jeden z najbardziej poszukiwanych w Rosji ludzi. Czeczenii winę za zamachy kierują pod adresem rosyjskich urzędników, którzy, jak twierdzą, organizują zamachy, by utrzymać się u władzy. - Bojownicy czeczeńscy nie chcą żadnego pokazu siły. Zamachy terrorystyczne nie są nikomu z nas potrzebne i tej wojny nikt z nas nie chce. Wszystko zrobiono tak, by nikt nie winił rosyjskich służb specjalnych, a tak naprawdę to ich wina - mówi przedstawiciel bojowników w nagraniu.