Dobry pracodawca nie istnieje

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

To, że wszyscy żyjemy zmitologizowanym świecie, nie podlega raczej dyskusji. Mamy prawdy „naturalnego i odwiecznego” kapitalizmu, mamy utożsamienie życia społecznego z instytucjami państwa. Dzięki systemowi indoktrynacji, masmediom, specjalistom nakręcanym przez kapitał obracamy się w określony sposób skonstruowanej rzeczywistości społecznej, która domaga się posłuszeństwa i dąży do likwidacji innych wymiarów, wszelkiej możliwości radykalnej przebudowy społecznej. Wszystkie opozycje są wewnątrz systemu, modyfikują go, robią operacje plastyczne, smarują kremami ujędrniającymi pośladki, zakładają maseczkę z ogórków i buraczków…

Czynnik subiektywny decydujący w ostatecznej instancji o powodzeniu lub nie rewolucji społecznej i ustanowienia bezpaństwowego komunizmu zostaje skolonizowany. Skoro nikt poważnie nie domaga się zniesienia własności prywatnej, pracy najemnej, pieniądza – to nic takiego nie nastanie. Należy utrzymywać wiarę w porządek kapitalistyczny: jeśli nie wersji hard, to w wersji soft. Ekstremalne sytuacje które ujawniają represyjną logikę kapitalizmu, jego niszczycielską silę, należy uznać za pewne zaburzenie struktury, które nie powinno mieć miejsca, jako coś marginalnego, przypadkowego.

Podobnie jest pracodawcą. Mamy jawnych skurwieli: co nie wypłacają pensji, chociaż mogą, co gnębią pracowników stosując mobbing. Krótko mówiąc wykorzystują swoją pozycję do poniżania podwładnych. Mamy też pracodawców nie wykorzystujących tak swojej przewagi, stosujący nawet i „partnerski” styl zarządzania firmą.

Pierwsi są napiętnowani przez system, nie uznaje się już jawnego poniżania pracownika za rzecz normalną. Budzi on oburzenie społeczne, a nawet może trafić do sadu pracy. Za normalne zaś stosunki w pracy uznaje się model „partnerski”, i to on jest standardem kapitalistycznym.

Nie ma co winić systemu, który uprzywilejowuje jednych kosztem drugich, ale ludzi – to indywidualne cechy pracodawcy sprawią, że jest skurwielem.

Oczywiście trzeba się zgodzić, że są pracodawcy w porządku, pracodawcy ludzcy, którzy starają się nierepresjonować swoich pracowników. Można się z nimi dogadać, dają dość dużą swobodę w pracy, wysyłają na kursy, potrafią zrozumieć ciężką sytuacje danej jednostki. Gdy dodamy do tego wolność pracownika przy podpisywaniu umowy, to rzeczywiście trudno powiedzieć co jest nie tak z pracą najemną.

No właśnie z pracą najemną. Istnienie pracodawcy zakłada istnienie pracobiorcy, i to właśnie na tą relacje podporządkowania należy zwrócić uwagę, ona pomoże nam w spojrzeniu rewolucyjnym na kwestie zatrudnienia.

Pracownik jest najemnikiem, a pracodawca najemcą. Podczas podpisywania umowy o prace następuje transakcja w której zostaje kupiony czas i zdolności danej osoby na wyłączy użytek właściciela firmy. Pracownik zostaje poddany woli pracodawcy. Staje się maszyną, jednym z narzędzi, która wykonuje polecenia, rozkazy, wykonuje takie to a takie czynności, nie dlatego że kieruje nim własna wola, kaprys, próba realizacji pragnień, ale siła zewnętrzna: realizuje wolę, kaprys, pragnienia pracodawcy.

Można powiedzieć to mniej psychologicznym językiem, że nie partycypuje on w zarządzaniu przedsiębiorstwem, w ustalaniu planów, sposobów realizacji, „rozkazy” nie zastały poddane wolnej debacie, a jedynie przedstawione w formie dekretu.

Doskonale sytuacje pracownika najemnego opisuje Simone Weil w tekście Życie i strajk hutników:

„Nigdy nie robić nawet drobiazgu, który składa się na przedsiębiorczość. Wszystkie gesty to tylko wykonywanie rozkazów. W każdym razie dla robotników niewykwalifikowanych. Przy maszynie dla jednej produkcyjnej serii zaleca się pięć lub sześć ruchów prostych ruchów, które trzeba jedynie jak najszybciej powtarzać. Dokąd? Dopóki nie otrzyma się rozkazu, żeby zrobić coś innego. Jak długo będzie jeszcze trwała ta seria? Dopóki kierownik nie da rozkazu aby przejść do innej. W każdej chwili możesz otrzymać rozkaz. Jesteś rzeczą powierzoną woli kogoś innego”.

Simone Weil opisuje losy pracowników niewykwalifikowanych, co mogłoby sugerować inną sytuacje pracowników wyedukowanych. Ale pracownik wykształcony, specjalista doświadcza tego samego, tylko w formie zmistyfikowanej.

Zacytujmy raz jeszcze Simone Weil. W Z doświadczeń życia fabrycznego pisze:

„Czas mu się dłużył i żył na wygnaniu. Przeżył swój dzień w miejscu, gdzie nie był u siebie. Maszyny i części do wykonania są tam u siebie, a on jest tylko przyjęty po to, by podsuwać maszynom części. One, a nie on, są centrum zainteresowania. (…) Ale niezależnie od tego, czy fabryka lepiej czy gorzej broni się przed marnotrawstwem, robotnik dobrze wie, że nie jest w niej u siebie. Jest tu obcy. Nie ma nic potężniejszego w człowieku niż chęć przyswojenia sobie, nie tyle formalnie, co w myśli, miejsc i rzeczy, wśród których spędza się swoje życie. Kucharka mówi „moja kuchnia”, ogrodnik „mój klomb”, i tak powinno być. Własność prawna jest tylko jednym środków dających takie poczucie, a doskonała byłaby taka organizacja społeczna, która by przez użycie tego i innych sposobów dała to poczucie wszystkim ludziom. Z wyjątkiem kilku zbyt rzadkich wypadków, robotnik w fabryce nawet w myśli nie może sobie niczego przyswoić”.

Zostaje on podporządkowany maszynie, to nie on rzeczy nagina do siebie, ale rzeczy jego, nie zostawia na nich swojego odcisku, cząstki siebie, ale to one wypalają w jego duszy gnijące rany. To że miejsce pracy należy do pracodawcy, to że został najęty tylko o wykonywania tego a tego na tyle to a tyle za tyle to a tyle, powoduje alienacje. W doświadczeniu takiego świata pracy nie ma większego znaczenia czy kierownik to skurwiel czy swój chłop. Strażnik więzienny może być miłym człowiekiem, ale i tak pozostaje strażnikiem więziennym.

Pracodawca wykupując czas człowieka, wykupuje go z jego człowieczeństwa. Przemienia w rzecz i choćby „zaklęcie” było bardzo miłe, to nie zmienia samego czynu. I to z powodu poddaństwa, wykupienia czasu, fragmentu życia innego człowieka, poddania go obcej woli nie można mówić o dobrym pracodawcy. To praca najemna, która realizuje wolę i jest sensowna dla pracownika, stanowi ekspresje jego osoby, staje się twórczością, jest czymś przypadkowym.

Zniesienie upodlenia wywołanego pracą najemną, przywrócenie pełni życia, świata gdzie jedna sobą nie jest przez znaczną cześć życia poddana woli innej osoby, sensu trudu fizycznego i umysłowego, wymaga zniesienia pracy najemnej, a tym samym podziału na pracodawców i pracowników. Mówiąc „starym” językiem, potrzebne jest zniesienie klas. Oddanie środków produkcji wspólnocie pracującej.

Czy dobry pracodawca nie istnieje?

Nieprawda.Autor w swojej wypowiedzi sam podaje przykład stosunków "partnerskich" w przedsiębiorstwie.Właśnie w takiej firmie najemny pracownik - nieważne:robotnik,inżynier czy manager - są podmiotami a nie przedmiotami.Bez znaczenia jest forma własności.Niezbędne jest zniesienie klas - niewykwalifikowany robotnik musi być szanowany i doceniany tak jak każdy inny pracownik przedsiębiorstwa.Podział na robotników i kadrę zarządzającą nie może mieć cech kastowości.Każdy wykonuje powierzone sobie obowiązki zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami i predyspozycjami.Oddanie środków produkcji wspólnocie pracującej tego nie gwarantuje.

jak chcesz zniść kalsy bez

jak chcesz zniść kalsy bez zmiany formy własności?

i chodzi o to ze pracownik jest tym kto ma wykonywac zadania, nie ma wpływu na produkcje, jest z niej wyłaczony - własciciel ustala normy, formy pracy - te godziny pracy, wywłaszczenia z człowieczenstwa, sprawiają ze instytucja pracy najemnej jest instytucja która trzeba znieść. I w tym znaczeniu nie ma dobrych pracodawcuw, bo systemowo on ma wiaksza siłe niż pracownik.

chodzi o to, że ostulować powinnismy nie miłych pracodawców, nie humanistyczne stosunki w pracy, ale humanizm, czyli walkę kalsową prowadzącą do zniesienia klas ;).

Nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi.

"Klasy" to pojęcie z marksizmu.Praca najemna nie wywłaszcza z człowieczeństwa,nie oznacza też że pracownik nie może mieć wpływu na produkcję.Są na to liczne przykłady w przedsiębiorstwach,które obecnie funkcjonują.Decyduje nie forma własności a postawa kierownictwa-czyli też pracowników najemnych.Obecnie powszechnie myli się pojęcia "klasy" i "kasty".

Oski, litości. a co tu

Oski, litości. a co tu prawa własności mają do rzeczy? prawo własności to nie jest jakieś prawo fizyczne, pewna reguła, według której rzeczy się dzieją, tylko pewna konstrukcja prawna. jej realizowanie zależy całkowicie od systemu, czyli do tego, jak się to prawo egzekwuje. mafiozi często nie posiadają żadnych praw własnościowych, mimo wszystko jednak są realnymi posiadaczami. bo jakbyś np. próbował sprzedawać trawę na ich terenie, to kilku miłych panów przetrąciłoby ci kark i byłby spokój.

zresztą, dilerzy zdaje się mieli ten sam problem z IRA w Irlandii - przestrzeliwano im kolana. i żadne prawo im tego nie gwarantowało, oprócz tego, które sami sobie ułożyli. ważne są środki jakie są stosowane do urzeczywistniania reguł.

system własnościowy nie ma tu nic do rzeczy. problem w tym, ze po stronie właściciela stoi aparat przymusu. fizycznego, bo ekonomicznie kogoś do czegoś możesz zmusić tylko wtedy, jeśli on nie będzie mógł sobie sam wziąć tego co twoje.

Fakt

samobiczowanie się autora:
popełniłem bład, używajac nieekonomicznego pojecia własności, jako nadzoru, a nie powiedziałem że pracodawca to złodzej. i tak część prawdy staje sie klamstwem. Ale to tez bład Simone, że ona bardziej nadzorczo klasy ujmuje i prace najemną, a nie ekonomicznie. moja wina. za kare nie bede pisał przez 2 tygodnie. Aż sie nie wyedukuje lewicowo pożadnie ;). Ot by se samobójców nie walić.

Ale i tak głosze ze pracownik nigdy nie ma takiej samej władzy jak pracodawca, moze partycypowac jak obywatel w decyzjach o budrzecie. wyrazić swoje skromne zdanie, a moze, a może - zostanie kierownikiem

Po pierwsze pojęciem klasy

Po pierwsze pojęciem klasy posługują się socjologowie i ekonomiści bynajmniej nie jedynie marksistowscy. Po drugie, co to za dyskwalifikowanie jakiegoś słowa czy pojęcia na zasadzie "to marksistowskie"? Można oczywiście krytykować Marksa (nawet należy!), ale wypadałoby go wcześniej przeczytać.

Co do kwestii, że forma własności określa pozycję jednostki w społeczeństwie, naprawdę nie widzę jak można kwestionować ten fakt. To chyba oczywiste, że posiadacz fabryki ma inne możliwości i inne spojrzenie na świat niż bezrobotny na rencie. I nie jest ważne, czy wynika to z praw państwowych czy mafijnych, bo są one jednym i tym samym.

Yak, chyba nie

Yak, chyba nie zorzumiałeś. ja twierdzę, że o pozycji jednostki decyduje to, co faktycznie posiada, a nie to co posiada nominalnie, co powinna posiadać.

a co kto realnie posiada, to wydaje mi się to dużo bardziej skomplikowane, niż na to wskazują dokumenty notarialne. i opisy ekonomiczne też.

Oczywiście, że to co

Oczywiście, że to co faktycznie jednostka posiada jest najważniejsze, ale ważne jest też to, co według uznanego powszechnie (oraz przez samą jednostkę) systemu wartości jednostka może się domagać. Jeśli ktoś jest przekonany, że mu nic się nie należy od życia, to prawdopodobnie nigdy nic nie otrzyma. W ten sposób świat idei i reguł łączy się ze światem materialnym. Z kolei świat przekonań jednostki i grup społecznych jest kształtowany przez ich środowisko materialne.

Yak, ok, tylko w artykule na

Yak, ok, tylko w artykule na miejsce jednego ciasnawego systemu wartości wchodzi równie ciasny, jak od kanciastej sztnacy odlany, system wartości. razi to mój gust. nie chce dostawać ekwiwalentu energi czy czasu spożytkowanego w pracy. chce maksymalnie przyjmenie za nią żyć. to poważna różnica, jak dla mnie.

he he - jasiu, ale nikt cie

he he - jasiu, ale nikt cie pytac nie bedzie czy ty chcesz ekwiwalent czy sensowna prace, nikt nawet ciebie nie bedzie pytac czy chcesz prace, i nie rozumiem twojego prawniczego podejscia. Co ma akt notarialny do klasy spolecznej, czy chodzi ci o to, że klasy ustanawia prawnik? No i ża prawnik kłamie? i jak sie ma to co piszesz do tekstu?

Oski, sorry, popierdoliło

Oski, sorry, popierdoliło mi się. z tym ekwiwalentem. przepraszam, że namieszałem.

co najwyżej mogę powiedzieć, że dla mnie centralnym problemem jest, kto może nie symetrycznie stosować przemoc. i takim monopolom sprzeciwiam się przede wszystkim. na powstawanie takich monopoli wpływa na prawo ekonomia, ideologia, religia, psychologia. ale ważne i groźne są tylko one same w sobie dla mnie. groźne jest to, że właściciel Ożarowa mógł użyć przemocy wobec strajkujących, a nie to, że był nazywany przez kogoś właścicielem. ważne jest to, ze za niepłacenie podatków można iść do więzienia. ważne jest to, że skłotersów można przeganiać siłą. itd.

nie istnieje

masz racje-dobry nie,tylko zły

monopol przemocy

Jaśku, sorki, ale kto ma monopl przemocy do stanowienia prawa? Ten kto ma słabe przebicie ekonomiczne w strukturach państwa, ten czyja ideologia nie jest trendi dla biznesu, ten czyja sekta nie jest przez państwo wspierana, albo ten kto nie czuje za sobą przewagi psychologicznej wspieranej przez media, prawo i władzę? Otóż nie: za wszystkim tym stoi bezwzględny system klasowy, stabilizowany i odtwarzany przy pomocy narzędzia zwanego władzą państwową, mającą monopol właśnie stanowienia praw. Wyrwij temu systemowi ten monopol, choćby w sensie informatycznym, medialnym, a zaczniesz narzędzie pozbawiać jego wartości dla tych, którzy je wykorzystują w swojej prywacie i realizacji swoich chceń ... dzięki dostawaniu energii czy czasu spożytkowanego w pracy przez pracowników najemnych. Ci właśnie, spontanicznie klasowo, czyli mafijnie zorganizowani pracozdziercy i kapitazłodzieje uzykują Twoim kosztem możliwość, aby chcieć i móc maksymalnie przyjmnie za Twoją pracę żyć. I nigdy Ci tego prawa dobrowolnie nie odstąpią. Jak tego mechanizmu systemu nie złapiesz, to se możesz wypisywać te głupoty, że to nie klasowość itd. I tak w końcu ktoś Ci odbiera Twój czas i Twoją energię. I albo się temu pracozdziercy podporządkowujesz, czyli wspierasz jego system, albo z nim zaczynasz wojować. Tarium non datur. Oczywiście, możesz głosić jedno, a żyć w drugim. Tak robi wielu katoobłudników, ale czy o to Ci chodzi?

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.