Ekonomia opieki – kolejna ważna ścieżka krytyki kapitalizmu

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka | Recenzje

Czy znaczenie podziału obowiązków domowych zmieniło się wraz z nastaniem globalnej hegemonii Międzynarodowego Funduszu Walutowego? Dlaczego klasyczna, akademicka ekonomia na równi z ekonomią marksistowską nie potrafią opisać w pełni sytuacji (wyzysku) jakiej doświadczają ubogie matki? Otwierający serię „Biblioteka Think Tanku Feministycznego” zbiór tekstów „Gender i ekonomia opieki” wprowadza czytelniczkę czy czytelnika na tory myślenia o kapitalizmie w sposób niepopularny dotąd na lewicy radykalnej. Mocną stroną publikacji jest prezentacja tekstów badaczek i badaczy reprezentujących różne dyscypliny: ekonomię, socjologię, filozofię, którzy chętnie przełamują granicę między nimi i pozwalają nam poszukać odpowiedzi na zaskakujące niekiedy pytania.

Perspektywa kobieca otwiera nowe pola krytyki procesów globalizacji i rozwoju kapitalizmu, krytyki opartej w pełni na humanizmie rozumianym przede wszystkim jako szacunek wobec każdego człowieka. Możemy powiedzieć, że dyscyplina deficytu budżetowego i nacisk na politykę monetarną narzucane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy zwłaszcza biednym krajom świata (i tym, które przeszły społeczne, polityczne, bądź naturalne katastrofy) uruchamia łańcuch przyczyn i skutków, którego jednymi z kolejnych ogniw są uelastycznienie pracy mężczyzn i kobiet, zwiększenie obciążenia pracą opiekuńczą, wycofanie państwa z udziału w niej, a zatem kumulacja opresji i ucisku na kobietach, przy jednoczesnym zwiększeniu dystansów społecznych pomiędzy kobietami (bogate kupują bez trudu bezpieczeństwo reprodukcyjne i socjalne, którego inne są pozbawione).

Niedawno czytaliśmy na CIA o warsztatach Think Tanku Feministycznego, w którym uczestniczyły ubogie kobiety z Podgórza (dzielnicy Wałbrzycha) wraz z aktywistkami i aktywistami społecznej lewicy. Ich skutkiem było powstanie oddolnej inicjatywy Podgórzanek mającej na celu otworzenie społecznej, niekomercyjnej przestrzeni dla kobiet z dziećmi. Podgórzanki mówiły na warsztacie o błędnym kole, w którym konieczność opieki nad dziećmi pozbawia je pracy, a brak pracy skazuje na nędzę i uniemożliwia prawidłową opiekę nad dziećmi. Błędne koło kobiet z Wałbrzycha, w świetle perspektywy szkicowanej w „Gender i ekonomia opieki” to efekt dwóch zachodzących równolegle procesów: jednoczesnych przemian rynku pracy, który wymaga od pracownic i pracowników coraz większej elastyczności oraz wycofania państwa z opieki, a więc zamykania przedszkoli i żłobków, ograniczania opieki w służbie zdrowia, utrudniania dostępu do edukacji. Obie tendencje są efektem globalnego odwrotu od kompromisu klasowego w stronę niczym nie skrępowanego dążenia do maksymalizacji zysku.

Nasilenie wymogu elastyczności pracy uderza w kobiety podwójnie: same muszą być bardziej dyspozycyjne w pracy oraz muszą opiekować się pracującymi coraz więcej i w coraz bardziej nieludzkich porach członkami rodziny, opieka nad nimi staje się coraz bardziej czasochłonna, a godzenie elastycznych grafików coraz trudniejsze (por. Charkiewicz s. 126)*. Jednoczesna tendencja do wycofywania się państwa z pomocy w opiece (cięcia budżetowe w służbie zdrowia, przedszkolach, szkołach, świetlicach czy kółkach sportowych) sprawia, że obciążenia czasowe kobiet jeszcze bardziej rosną. Jeśli chory wychodzi dziś ze szpitala po 5 dniach choć 10 lat temu z tą samą przypadłością leczono by go tam 20 dni, oznacza to, że koszt finansowy i czasowy opieki nad nim przez kolejne doby ponosi jego gospodarstwo domowe, najczęściej kobiety w nim żyjące. Mniej państwowej opieki, a więcej dzikiego kapitalizmu to więcej chorych, poszkodowanych w wypadkach i inaczej skazanych na opiekę członków rodzin, mniej dzieci w przedszkolach a więcej w domach, więcej godzin harówki i niższe pensje, co wszystko razem powoduje zwielokrotnione obciążenie, często bardzo ciężką pracą.

Perspektywa ekonomii opieki pozwala nam nie tylko wskazać globalne przemiany jako źródło namacalnego wyzysku, ale także, przez zwrócenie uwagi na to jak ważną rolę pełni opiekuńcza praca dla społeczeństwa, zauważyć jak zgubne jeszcze one mogą mieć skutki. Co więcej nie tylko możemy dzięki niej powiedzieć, że na turbokapitalistycznych przemianach ostatnich dziesięcioleci więcej tracą kobiety. Możemy także stwierdzić, że następuje powiększenie dystansu (nie tylko ekonomicznego, można rzec, dystansu w „stopie wyzysku”, a na pewno dystansu w szansach życiowych) pomiędzy kobietami o niskich i wysokich dochodach (Charkiewicz, Zachorska-Mazurkiewicz 2009 s.12).

Jak z likwidacją żłobków i trudnym dostępem do przedszkoli poradziłyby sobie Wałbrzyszanki, gdyby dochody jakie oferują im pracodawcy był sześciokrotnie większe (czyli mniej więcej na poziomie profesjonalistek z Warszawy?) Odpowiedź jest prosta. Podjęłyby owe zajęcia zawodowe, wymagające nieskończonej elastyczności i dyspozycyjności zawsze gdy żąda tego przełożony, a do opieki nad dziećmi wynajęłyby do nielegalnej pracy imigrantki z Ukrainy. Owe imigrantki zostawiłyby za Bugiem własne dzieci, zazwyczaj pod opieką najstarszej córki, a więc niedobór opieki wynikający z globalnego przesunięcia w stronę elastycznej pracy i braku państwowej opieki zostałby przesunięty z Wałbrzycha do Stansiławowa czy Drohobyczy. Tak oto problemy społeczne związane z brakiem opieki kumulują się w najbiedniejszych rodzinach i najbiedniejszych regionach. Mamy więc do czynienia z wyzyskiem i opresją nawarstwiającą się na kobietach z biedniejszych rodzin biednych krajów, oraz na migrantkach oraz kobietach z rodzin migrantów, a zwłaszcza migrantek (por. zwłaszcza Young s.188-190). Jednak moment, w którym obciążenie pracą zarobkową i pracą opiekuńczą przekracza fizyczne możliwości kobiet (nawet jeśli dotyczy to tylko określonych grup społecznych) zagrożone jest w ogóle trwanie społeczeństwa, biologiczna, ale także społeczna i kulturowa jego reprodukcja. Deficyt pracy opiekuńczej to deficyt jednostek przygotowanych do życia w społeczeństwie.

Nasilenie migracji z krajów biedniejszych do bogatszych także jest wynikiem ostatnich przemian gospodarczych. Przesunięcie w stronę „gospodarki opartej na wiedzy” powoduje, że surowce naturalne (poza ropą) ustępują miejsca w handlu międzynarodowym taniej pracy. Tak jak nigdy rządom krajów biednych „opłaca się” utrzymywać u siebie niskie płace. To zaś sprzyja migracjom z tych krajów do krajów rozwiniętych (por. Peterson s.72-73). Oprócz kumulacji niedoboru opieki w krajach Południa pociąga to za sobą wszystkie inne problemy związane z migracjami, które także dotykają zwłaszcza kobiet i niebiałych.

Jak argumentuje Fineman „opieka jest zbiorowym, czy społecznym długiem” (Engster s. 41) – to popycha nas w stronę koncepcji zbiorowej odpowiedzialności za opiekę, współdzielenia kosztów z nią związanych. Odsłonięty w tomie łańcuch zależności pomiędzy pracą opiekuńczą, a globalnymi nierównościami nie pozwala nam przyjmować podziału na to co zamknięte wewnątrz gospodarstwa domowego i sprawy publiczne. Jak pisze Isaksen (s.108-109) lokalny deficyt opieki, który wymusza globalne migracje powstaje nie tylko wskutek nacisku przez pracodawców na uelastycznienie pracy. Drugim ważnym czynnikiem jest wciąż zbyt mały udział mężczyzn w opiece, czy mówiąc szerzej to, że w opiekę wciąż zaangażowane jest zbyt mało osób. Gdyby lokalny podział opieki był bardziej sprawiedliwy, mniej potrzebne byłyby migracje opiekunek oraz biurokratyczna machina państwowa. Oczywiście nie zmienia to faktu, że OPRÓCZ sprawiedliwego podziały obowiązków i korzyści w gospodarstwie domowym potrzebujemy również sprawiedliwego podziału obowiązków i korzyści w miejscu pracy i całej społeczności.

Opieka nad chorą bliską osobą jest równie ważna z perspektywy dobra społecznego co budowa drogi, czy udział w decyzjach politycznych. Nie można być socjalistą odrzucając wartość opieki, w tym tej wykonywanej w ramach najbardziej „prywatnych” ukrytych stosunków. Podobnie nie można „jechać na gapę” korzystając z globalnej pracy opiekuńczej i odrzucając konieczność udziału w niej (por. Engster s. 41-43).

Zbiór tekstów ma swoje wady. Tak jak w całej produkcji intelektualnej w dziedzinie nauk społecznych zdarzają się tu przypadki misternie splecionych pojęć po rozpracowaniu, których odnajdujemy banał lub pustkę, ale to zdaje się niezbywalna przypadłość akademii. Niewprawionym czytelniczkom czy czytelnikom ciężko może być przebić się przez co bardziej teoretyczne teksty, które dużo obiecują a przynoszą mało satysfakcji. To ostatnie odnosi się także do niektórych analiz empirycznych, które są raczej wstępem do analizy problemów, które stawiają, ale trudno się dziwić skoro to właściwie pierwsza publikacja prezentująca to ujęcie w Polsce, a na zachodzie regularnie mówi się o nim bodaj od 10 lat.

Generalnie tom zawiera sporą ilość ciekawie omówionych danych, zwłaszcza o niewidocznych z punktu widzenia makroekonomii efektach reform turbokapitalistycznych w Chile, Brazylii i Argentynie oraz odwrotu od nich, a także o analogicznych procesach na Dalekim Wschodzie. Na plus wyróżnia się także tekst Julii Kubisy prezentujący przebieg i osiągnięcia protestów polskich pielęgniarek. Moim osobistym zdaniem poszukując najpełniejszego wywodu z dziedziny ekonomii opieki w skróconej formie najlepiej sięgnąć do zawartego w tomie tekstu Rachel Kurian (równeż na stronie Think Tanku).

*- wszystkie przypisy dotyczą tekstów zamieszczonych w tomie.

Gender i ekonomia opieki pod redakcją Ewy Charkiewicz i Anny Zachorowskiej-Mazurkiewicz Warszawa 2009

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.