Frontex: zbrodnicza agencja Unii Europejskiej

Kraj | Dyskryminacja

16 maja odbyła się w Warszawie konferencja poświęcona tematowi uchodźców, deportacji i działalności unijnej agencji Frontex. W konferencja wzięli udział aktywiści z Niemiec i Polski oraz Czeczen deportowany do Polski. Wśród gości byli imigranci z Czeczenii i Wietnamu.

Pierwszy referent, Bernd K. opisał podstawy polityki granicznej Unii Europejskiej i działalność Frontexu. Unijna agencja Frontex działa nie tylko na obszarze Unii Europejskiej, ale także wysyła siły na wybrzeża Afryki, aby wyłapywać imigrantów. Agencja zbiera informacje i szpieguje, aby utrudnić ludziom choćby wyruszenie ze swojego kraju. W wyniku tej praktyki, imigranci wybierają dłuższe i bardziej niebezpieczne trasy morskie próbując przedostać się do Europy. Budżet Frontexu wzrósł nawet 10-krotnie w ciągu ostatnich 3 lat, a agencja zatrudnia coraz więcej ekspertów, ma do dyspozycji coraz więcej sprzętu wojskowego, szkoli więcej osób. Agencja zmierza do całkowitej kontroli nad imigracją do krajów Unii. Swoją działalność prowadzi także poza granicami Unii.

Hagen K. opisał także m.in. jak Frontex koordynuje charterowe loty deportacyjne. W wyniku wieloletniej kampanii przeciw deportacjom, kilka linii lotniczych całkowicie zrezygnowało z deportacji podczas zwykłych lotów. Do tej pory osoby deportowane mogły być deportowane w kajdankach podczas zwykłego lotu, co powodowało często oburzenie zwykłych ludzi, którzy byli skonfrontowani z rzeczywistością deportacji podczas lotu. Aktywiści antydeportacyjni naciskali na linie lotnicze, aby nie wykonywały deportacji. Wiele osób niezwiązanych z tym ruchu popierało protest, wysyłało pocztówki z protestem do linii lotniczych. Dlatego Frontex już postanowił koordynować specjalne loty deportacyjne i wynajmuje loty charterowe na potrzeby deportacji.

Jednym z lotnisk skąd deportowani są ludzie jest lotnisko w Hamburgu. Tam w sierpniu odbędzie się obóz i akcje protestacyjne. Te akcje są częścią skoordynowanej kampanii przeciw polityce imigracyjnej i będą miały miejsce w Europie oraz w Afryce w tym roku. Jedna z międzynarodowych akcji odbędzie się w Warszawie 6 czerwca - przeciwko Frontex'owi. Aktywiści podkreślili, że akcja w Warszawie będzie bardzo ważna, ponieważ będzie miała miejsce bezpośrednio przed siedzibą Frontexu.

Problem deportacji został także przedstawiony z punktu widzenia ludzkiego. Monika K. mówiła o stosunku Polaków do uchodźców, oraz pokazała slajdy z ośrodków dla uchodźców. Mówiła też o braku reakcji społeczeństwa na liczne protesty uchodźców.

Przeczytano fragmenty dziennika Isy, uchodźcy z Czeczenii, który wyjechał do Belgii i został deportowany do Polski. W centrum deportacyjnym w Belgii zachorował na żółtaczkę i zaczął się leczyć. Kiedy został deportowany do Polski, władze odebrały mu leki i nie chciały go leczyć. W konsekwencji zmarł. Napisał w swoim dzienniku świadectwo tej okropnej niesprawiedliwości. (Dziennik zostanie opublikowany w jęz. polskim.)

Poruszające świadectwo dał także Czeczen, który uciekł z Czeczenii podczas drugiej wojny Czeczeńskiej. Mieszkał w ośrodku dla uchodźców w Polsce, ale warunki były tak złe, że postanowił uciec za granicę i próbować budować normalne życie dla swojej rodziny. Został deportowany z Niemiec do Polski. Deportacja odbyła się w nieludzkich warunkach - dzieci byli chore, policja i strażnicy, którzy wrzucili rzeczy z mieszkania do worka na śmieci nawet nie pozwolili mu zabrać rzeczy kilkumiesięcznego dziecka, nie zaoferowali nic do jedzenia i picia podczas deportacji oraz zatrzymania w Polsce, mimo że dwoje dzieci było chorych na grypę.

Wylądowali w ośrodku dla uchodźców, gdzie 18 osób mieszkało w jednym ciasnym pomieszczeniu. Pokazano zdjęcia z ośrodka. Przez cały czas były problemy z opieką nad najmłodszą córką, ponieważ polskie władze nie chciały zlokalizować jej świadectwa urodzin wydanego w Niemczech gdzie ona się urodził. To był bardzo smutny przykład tego, jak polityka imigracyjna może zniszczyć szanse ludzi na normalne życie. Jeszcze młody, silny człowiek mógłby normalnie pracować, utrzymywać rodzinę, która mogłaby wtedy normalnie żyć, ale władze nie dają im szansy i traktują ich jak bydło. Polityka ta jest zupełnie antyhumanitarna.

5 czerwca, dzień przed protestem przeciw Frontexowi, odbędzie sie kolejne spotkanie na ten temat. Tym razem będzie więcej uczestników z zagranicy. Specjalnym gościem będzie Amadou Mbow z Mauretanii. Amadou jest działaczem Mauretańskiej organizacji AMDH - czyli Mauretańskie Stowarzyszenie Praw Człowieka. (Niektórzy z czytelników CIA pewnie pamiętają go z antyszczytu G8 w Rostocku.) Zapraszamy wszystkich na spotkanie 5 czerwca oraz na demonstrację 6 czerwca. To będzie ważna okazja, aby rozpocząć międzynarodową kampanię przeciw Frontex'owi. Więcej szczegółów wkrótce.

Aktywiści na rzecz swobody przemieszania się podkreślają, że działalność Frontexu na razie jest mało znana w Polsce, ale powinno się to zmienić. Frontex powinien stać się jedną z instytucji, które są celem ciągłych międzynarodowych protestów - tak jak NATO, WTO czy MFW. Liczymy na to, że każda osoba, która interesuje sie takimi tematami jak los uchodźców, deportacje, antyrasizm, czy budowa świata bez granic zechce uczestniczyć w tej akcji.

W Polsce gruszki na wierzbie

Polska zaprasza repatriantów ze "stanów" (Kazach). Ludzie przyjeżdżają w nieznane, prawie bez znajomości Polszczyzny.
Żyli jakąś ułudą, że w Polsce gruszki na wierzbie. Dotychczas mieszkali w dziczy, ale mieli drewno, grunta. Było biednie, ale teraz to prawdziwa nędza.
Wegetuję w internacie dla cudzoziemców we Francji. Mam koleżanki z "biednej Afryki"; nawet z Burkina Faso. Rozmawiamy o naszej niedoli. Mówię o swoich "dochodach": emerytura za 35 lat pracy - 150_€ miesięcznie. Gruba odpowiada "to dobrze; na trzy dni". Poprawiam ją, że na miesiąc. Znowu nie pojęła. Na 4 dni też dobrze. Kolejna poprawka. "Nie! Na tydzień to za mało".Nie przyjmuje do wiadomości ze to miesięczna.
Mam polskie obywatelstwo, którego nie da się zrzec, ale rodziców miałam Niemców i urodziłam się w powojennym Szczecinie. Nie było wtedy żadnego USC w Szczecinie i matka pojechała do Stargardu po metrykę, bo tutaj już USC powstawał. Rodziła mnie w domu, a do mojego aktu urodzenia bezpieka dołożyła świadectwo ze stargardzkiego szpitala. Papier biały, jak z lat 70, czerwone pieczątki. Ojciec dostał wyrok śmierci jesienią 1946. Nauczyciel miał induktor minerski. Pomówiono go o dywersję. Wiec przypisano mi ojca Polaka: osobę, której nigdy nie było. Polska nie chce odkręcić przekrętów bezpieki.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.