Grajmy do jednej bramki
W komciach pod doniesieniami o manifestacji i ataku na Wagenburg pojawiła się normalna w takich sytuacjach rzeźnia. Nie dziwi, szczególnie gdy sytuacja uległa zmianie. Sytuacja uległa zmianie głównie z winy mediów, które zaczęły przesuwać środek w prawo legitymizując faszolki.
Teraz nawet Palikot jest ekstremą, a centrum znajduje się gdzieś na prawej części PO i lewej PiS (lub odwrotnie). Podgrzanie temperatury spowodowało również, że większość społeczeństwa w ogóle odetnie się od sporu i będzie go ignorować – pierwszym objawem była ucieczka po kolorowej do prezydenckiego. Każda osoba zaangażowana w krytykę faszoli będzie w debacie lewacką ekstremą. Zresztą już to mamy: „miłujący spokój” dziennikarze i blogerzy pojechali po Szczuce (dla jednych to mainstream, dla innych to extreme), która u Lisa nazwała Zawiszę, zgodnie z prawdą, faszystą. Dlatego zaniepokoiły mnie niektóre propozycje, żeby zamknąć się w skorupie i nie „rozmywać” działań na środowiska mainstremowe. W tym kontekście to błąd. Pozwolę sobie wrzucić kilka moich propozycji, które może mogą pomóc, ale nie rozwiążą problemu, bo to nie leży w naszych siłach. Do tego będzie potrzebować wsparcia „szaroludków”. Problem, to istniejący w dyskursie publicznym znak równości między antyfaszyzmem i faszyzmem. To jak zrobić, żeby antyfaszyzm był mainstreamem, był samym centrum mainstreamu?
1. Edukacja, edukacja, edukacja – cały ruch antyfaszystowski jest obecnie tożsamy z zadymami. Zapytajcie dowolną osobę, która nie ma wiedzy na temat ruchu. Tego nie przewalczymy, a przynajmniej szkoda na to sił i środków. Proponuję zmienić termin na „pogląd antyfaszystowski”. Dotrzemy w ten sposób do wielu niezagospodarowanych grup, które są uczulone na słowo „ruch”. Należy zaangażować możliwie szerokie grono historyków, publicystów i osób publicznych, które skupiłyby się na przypominaniu i przedstawianiu prawdziwej twarzy narodowców, dawniej i obecnie. Zauważcie, jaki oddźwięk ma film Pasikowskiego! To samo było przy okazji książek Grossa. Cała kupa ludu zgadza się z obrazami przedstawionymi w tych utworach i się ich wstydzi, ale nic więcej z tym nie robi, bo nikt ich nie zagospodarował. A okazji jest przecież więcej. Jak wygląda zaangażowanie ruchu, tfu… osób o poglądach antyfaszystowskich choćby w oficjalne obchody rocznic wybuchu powstania w Getcie? Powinniśmy tam być i powinniśmy śmiecić ulotkami, ile wlezie. Rozwijać transparenty i rozdawać buttony. Edukować zawsze i wszędzie.
Poza tym zbiór osób o poglądach antyfaszystowskich pozwoli zachować integralność na pozostałych płaszczyznach – poglądach na państwo, gospodarkę, społeczeństwo, w metodach, akcentach i obszarach zainteresowania. Nie jesteśmy jednolitym ruchem, bo nie jesteśmy jednolici, ale w tym konkretnym przypadku mamy jeden cel. Nie występujemy jako organizacje, bo te organizacje mogą mieć rozbieżne lub zgoła sprzeczne cele. Poza antyfaszyzmem.
2. Wychodzić na zewnątrz – najbardziej nie lubię skupiania działań na przekonywaniu przekonanych. Przykro mi, ale na przegląd filmów, na koncert czy demo przyjdą osoby, których wcale nie trzeba przekonywać. To nie ten target! Działania propagandowe, eventy, warsztaty i szkolenia muszą być maksymalnie włączające, a przez to dostosowane do określonych grup odbiorców. Nie róbmy wydarzeń „pod siebie”, bo przyjdziemy tylko my. Pytanie: czy mamy pomysł na organizację wydarzenia, które ściągnie kombatantów? Przecież to naturalny sojusznik. To ważny sojusznik, bo wytrąca faszolom argumentację. Uczestnicy II wś znają skutki faszyzmu, faktycznie fizycznie walczyli z faszyzmem, ale nie kojarzą dzisiejszych narodowców z faszyzmem. Koniecznie trzeba się do nich zwrócić i wystawić ich na afisze. Ale raczej nie przyjdą do squatu i nie na koncert. To my musimy do nich wyjść i zrobić wydarzenie dostosowane do nich. To bardzo często ludzie, którzy o narodowcach wiedzą tylko tyle, że ładnie mówią o kraju, o religii i rodzinie. To naszym zadaniem jest uzupełnienie tego idyllicznego obrazu.
3. Lokalne działanie u podstaw – tutaj akurat nie muszę niczego dodawać. Tak to działało od zawsze i zapewne nic się w tej materii nie zmieni, bo nie musi. Jedyne, czego mi brakuje, to wzajemnego propagowania swoich inicjatyw przez różne organizacje. Głupie udostępnienie na portalach społecznościowych, przedrukowanie i rozwieszenie u siebie w okolicy plakatów - masowo, nachalnie, namolnie i do zrzygu. Taka wiralowa promocja sprawia, że każda inicjatywa będzie ogólnopolska.
4. Poszerzać sieć współpracowników – do powyższego. Jak wygląda współpraca z samorządami? Tak się zafiksowaliśmy na krytyce państwa i „systemu”, że zapomnieliśmy o podstawowym fakcie, że w szkołach, domach kultury, świetlicach i bibliotekach pracują ludzie, którzy często mają poglądy antyfaszystowskie i często użyczą dostępnej infrastruktury. To placówki, które mają swoich „fanów”, a my musimy wychodzić do „fanów”, bo to jest wielokrotnie bardziej skuteczne niż wyciąganie ich do siebie. To właśnie takie osoby sprawiły, że zeszłoroczna manifestacja była większa, bo kolorową uznały za coś na tyle "normalnego", że przyłączenie się uznali za akceptowalne. Nie zmuszajmy ludzi do heroizmu. Nie chcą wywracać swojego świata, ale zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą faszyzm. To samo dotyczy mediów. Wielu reporterów trzyma „naszą stronę”. Nie możemy pozwolić sobie na ignorowanie mediów, bo i tak o nas napiszą, ale napiszą, jak po „kolorowej”. Napiszą jak sobie wyobrażają. Proszę więc nie pluć na wybiórcze i TVN-y, bo to nie są monolity. Możemy być nieformalnymi korespondentami i dostarczać informacje na bieżąco „od środka”, ale musimy mieć kontakty. Odpowiednia sieć kontaktów przed „kolorową” mogłaby zmienić medialny obraz całego wydarzenia. Zauważcie, że to właśnie media przyczyniły się do tego, że wcale niemało osób stanęło w obronie Elby i zaskakująco dużo pojawiło się na późniejszej demo.
5. Schować dumę do kieszeni – zdaję sobie sprawę, że niektórzy działają od lat, niektórzy działają codziennie, a inni w weekend lub raz do roku. Istotne są efekty. A efektów nie osiągniemy wzajemnie jadąc po sobie, że to kawior, celebryta, że ten jest letni, a tamten radykał. Nie! Wzajemnie popieramy swoje inicjatywy. Jeżeli ktoś gada w mediach, to go popieramy, chociaż to mainstream. Jeżeli ktoś pierze się z atakującymi faszolami, to mu pomagamy. Jeżeli ktoś żąda od policji reakcji, to mu pomagamy. Ktoś słyszał, co krzyczeliśmy 11 listopada? Pomagamy sobie wzajemnie.
6. Zawieszone prawo Godwina – przyrównywanie faszyzmu do faszyzmu jest uzasadnione. Na razie media się boją nazywać faszoli zgodnie z rzeczywistością. Muszą się z terminologią otrzaskać, przełamać tabu.
Podsumowując. Nie znam Was i nie odczuwam takiej potrzeby – zwalczasz faszyzm? A, to ok.
Ale ufam i pomogę, jeżeli ktoś będzie oczekiwał pomocy. Ufam i w miarę potrzeby będę prosił o pomoc. Wszystkim! Orgom koncertów, warsztatów, pokazów, koncertów, starbucksom i sportowcom, kanapowcom i vlepkarzom - nie zamierzam jechać po nikim, kto w jakikolwiek sposób zaangażuje się w walkę z faszyzmem, i nie zamierzam wartościować, kto zrobił lepiej lub więcej.
Także moje refleksje są moimi refleksjami. Być może są błędne, a z pewnością niewyczerpujące. Być może tak właśnie działacie, jak opisałem. Może tak działaliście i okazało się nieskuteczne. Nie wiem, w razie czego proszę o sprostowanie. Ja zamierzam wykorzystać swoje doświadczenie i dostępne środki, zagospodarować obszary, które są mi najbliższe i działać w sposób, wszystkim pozostałym radzę zrobić to samo.
W pozostałych kwestiach możemy po sobie jechać do woli, ale w tym temacie proponuję wzajemną pomoc.