Kryzys finansowy a szanse rewolucji społecznej

Gospodarka | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Kryzys i reakcja

W ciągu ostatnich tygodni, polscy lewicowcy napisali szereg artykułów o kryzysie ekonomicznym w USA i jego spodziewanych efektach. Niektórzy przewidują nawet masowe wystąpienia społeczne w wyniku kryzysu. Warto się jednak zastanowić, czy zawsze takie protesty towarzyszą kryzysom finansowym?

Historia pokazuje, że możliwe są bardzo różne reakcje społeczeństwa na kryzys finansowy. Oprócz reakcji społeczeństwa, ważna jest także strategia ruchów społecznych.

Skala obecnego kryzysu, mierzona wysokości strat pieniężnych może przewyższać poprzednie kryzysy w historii Ameryki i warunki społeczne także mogą się bardzo różnić. Warto jednak przyjrzeć się poprzednim kryzysom, żeby zrozumieć, jak są powodowane i jak kapitalizm unika masowych protestów.

75 lat temu

Bańki spekulacyjne nie są niczym nowym w kapitalizmie. Od czasów manii na kupowanie tulipanów na początku XVII wieku, poszukiwanie łatwych i szybkich zysków prowadziło do pęknięcia baniek spekulacyjnych. Zanim to jednak następuje, wielu inwestorom udaje się zbić ogromne fortuny. Kluczem do utrzymania zdobytego na spekulacji majątku jest umiejętność zminimalizowania ryzyka we właściwym czasie. Ci, którzy są w stanie kontrolować politykę za kulisami i są w stanie wdrożyć sposoby przesuwania lub ograniczania ryzyka, wychodzą obronną ręką z kryzysów. Dlatego wciąż biorą udział w grze spekulacyjnej.

W 1933 r., zaraz po zaprzysiężeniu prezydenta Roosevelta, Kongres Amerykański przyjął ustawę pomocy dla banków o nazwie Emergency Banking Relief Act. Ustawa zakładała, że rząd USA będzie sprawdzał kondycję finansową banków i pomagał niektórym z nich. Stworzono instytucję o nazwie Federal Deposit Insurance Corporation (FDIC), której celem było zapewnienie ograniczonego ubezpieczenia osobom powierzającym środki bankom będącym częścią systemu. Wielu ludzi straciło zaufanie do banków i trzymało pieniądze w domu. Gdy jeszcze istniała wymienialność na złoto, wielu ludzi zamieniło pieniądze papierowe na złoto. Jednak zawieszono wymienialność na złoto i Departament Skarbu uzyskał prawo do przejęcia złota należącego do prywatnych właścicieli, gdy posiadali dużą jego ilość. (Wymienialność na złoto została potem przywrócona i ostatecznie porzucona w krytycznym 1971 r.) Dolary stały się czymś w rodzaju weksla.

Interwencja, z którą mamy do czynienia obecnie nie jest czymś nowym i niezwykłym. Podobna strategia została wdrożona przez rząd w 1933 r., by radzić sobie z kryzysami. Jedyną nowością jest skala proponowanej pomocy, związana z o wiele większą skalą spekulacji i innych rodzajów inwestycji.

Ustawy z 1933 r. były bezpośrednią odpowiedzią na Wielki Kryzys. Rozpoczął się on w 1929 r. jako recesja, a w 1933 r. był już określany jako kryzys. Próba krótkiego opisu przyczyn Wielkiego Kryzysu będzie z konieczności niekompletna i uproszczona. Niemniej warto wspomnieć o kilku.

W latach 20-tych tani kredyt był powszechnie dostępny. Wzrost krótkoterminowy był silny, ale towarzyszyło mu poważne zadłużenie konsumentów i spółek handlowych. Gdy sytuacja się pogorszyła, dłużnicy ograniczyli wydatki, by spłacić długi, co z kolei obniżyło popyt. Klasyczne błędne koło. Spowodowało to cięcia kosztów, bezrobocie i niespłacalność kredytów. Gdy pożyczkobiorcy nie byli w stanie spłacać kredytów, banki pożyczające pieniądze również stały się niewypłacalne. To spowodowało obniżenia zaufania ludzi do banków i do wycofywania pieniędzy z banków. Szereg powiązanych ze sobą przyczyn spowodował pogorszenie sytuacji banków i gospodarki jako całości. W 1933 r. rozpoczęły się masowe zwolnienia, a bezrobocie osiągnęło 25%. W tym samym roku upadłość ogłosiło 9744 banków.

W obecnych warunkach, kapitał jest skoncentrowany w mniejszej liczbie instytucji niż wcześniej. Zamiast plajty 10 tys. banków jak w latach 30 tych, dziś ogłaszana jest upadłość kilku ogromnych banków.

Polityczne reakcje na Wielki Kryzys

Franklin Delano Roosevelt rozpoczął w 1933 r. politykę, która została nazwana „New Deal”. Niektórzy prawicowi Amerykanie i ci, którzy wierzyli w politykę leseferyzmu błędnie ogłosili Roosevelta „komunistą”. W rzeczywistości sprawy miały się całkiem inaczej: jak powiedział sam Roosevelt, „New Deal” uratował kapitalizm.

Kariera polityczna Roosevelta uratowała wielkich kapitalistów przed rosnącą falą lewicowego radykalizmu i populizmu. (Populiści byli podzieleni, niektórzy z nich skłaniali się w stronę lewicowego socjalizmu, a niektórzy w kierunku narodowego-socjalizmu)

Popularność lewicowych radykałów znacznie wzrosła w latach 30'tych po osłabieniu w czasie pierwszej wojny światowej. Jednak amerykańscy socjaliści zerwali ze zwolennikami bolszewizmu już w czasie Rewolucji Rosyjskiej. W tym samym czasie oddalili się też od anarchistów. W szeregach socjalistów panowały głębokie podziały. Także w latach trzydziestych, Komintern lansował ideę frontu ludowego.

Socjaliści tacy, jak Norman Thomas i Upton Sinclair cieszyli się wówczas dużym poparciem w wyborach. Thomas podkreślał różnice pomiędzy socjalizmem i komunizmem i nawoływał do stworzenia niekomunistycznego ruchu socjalistycznego. Thomas próbował stworzyć odrębną tożsamość i politykę socjalistyczną. Wielu jego potencjalnych sojuszników, którzy byli umiarkowanymi socjalistami, wybierało drogę reform wewnątrz systemu, wspierając politykę New Deal i działając w ruchu pracowniczym. Oddalali się oni coraz bardziej od tożsamości socjalistycznej. Do 1940 r. szeregi socjalistów zwęziły się do małej grupy działaczy, którzy nie zostali całkowicie wchłonięci przez Rooseveltyzm i nie działali wewnątrz systemu. W 1948 r., Thomas kandydował po raz ostatni w wyborach prezydenckich i niechętnie poparł umiarkowane reformistyczne skrzydło socjalizmu.

Wielu działaczy nastawionych bardziej bojowo, w tym wielu komunistów, również postanowiło związać się z Rooseveltyzmem, wybierając strategię entryzmu. CPUSA miało duże sukcesy w organizacji pracowników. Po kryzysie partii w latach 30tych i 40tych, pogłębiane jeszcze przez dyskusje dotyczące stalinizmu, nastąpiło polowanie na czarownice McCarthyzmu. W latach 60tych strategia „pokojowego współistnienia” partii komunistycznej spowodowała dalsze rozłamy i odejście aktywistów nastawionych bojowo, którzy oskarżyli partię o zdradę. Ci aktywiści odcięli się od nieudanych prób prowadzenia ugodowej polityki przez starą prawicę i starali się wskrzesić bardziej bojową postawę w nowej lewicy.

W latach 30tych i 40tych, niektórzy anarchiści w USA skierowali swoją uwagę na wydarzenia w Hiszpanii, gdzie miała miejsce rewolucja społeczna na wielką skalę. Anarchiści byli poddawani represjom w USA w czasie pierwszej wojny światowej i w czasie Rewolucji Rosyjskiej. Niektórzy na zawsze odeszli od ruchu, a niektórzy opuścili kraj w poszukiwaniu rewolucyjnych działań. Jednak w latach 30tych powstała silna grupa anarchistów, która bardzo mocno krytykowała pracę wewnątrz systemu związków takich, jak AFL i CIO (które jeszcze wtedy się nie połączyły) i równie krytycznie odnosiła się do stalinizmu i faszyzmu. (Nie oznacza to, że nie było anarchistów aktywnie działających w ruchu pracowniczym głównego nurtu. Anarchistki były popularne w ramach kobiecego związku pracownic przemysłu tekstylnego International Ladies' Garment Workers' Union).

W końcu, brak porozumienia dotyczącego strategii doprowadził do rozłamów, które rozdarły ruch anarchistyczny w latach 1938-1942. Kontrowersje dotyczyły uczestnictwa w ruchu pracowniczym i pracy wewnątrz związków głównego nurtu, oraz reakcji wobec II Wojny Światowej.

Poza właściwą lewicą istniał jeszcze ruch populistów. Niektórzy populiści byli powiązani z ruchem faszystowskim, rosnącym w USA, który powstał w latach 20tych i osiągnął apogeum w latach 30tych. Popularny Ojciec Coughlin był przykładem populisty, który na początku popierał Roosevelta, a potem narzekał na to, że interwencjonizm Roosevelta ratował Żydów i bankowców. Wielu socjalistów wspierało Hueya Longa, który był zwolennikiem daleko posuniętej kontroli rządowej we wszystkich dziedzinach, ale był przeciwnikiem przywilejów dla kapitalistów. Jako gubernator Louisiany, Long uruchomił wiele prac publicznych, które poprzedzały New Deal Roosevelta. Long rozumiał, że rzeczywistą intencją Roosevelta nie była redystrybucja bogactwa, która stanowiła podstawę tej odmiany populizmu. Long padł ofiarą intryg administracji Roosevelta, ponieważ został potraktowany jako jeden z dwóch polityków, którzy mogą zagrozić Rooseveltowi. Long planował kandydować o nominację Partii Demokratycznej w 1936 r. przeciwko Rooseveltowi. Nie wierzył, że otrzyma nominację, ale chciał przeprowadzić debatę z Rooseveltem i potem startować z ramienia partii populistycznej. Long został zamordowany w 1935 r. Od tego czasu ruch populistyczny schylał się ku upadkowi.

Finansowy chaos w czasie kryzysu oznaczał wielką szansę dla ruchów radykalnych. Napięcia społeczne były bardzo znaczne i czasem przeradzały się w realne rewolty. Ale pomimo tego, że idee socjal-rewolucyjne były nadal dość popularne i pomimo prób podejmowanych na całym świecie w celu stworzenia niekapitalistycznych systemów zarządzania lub samorządności, sytuacja w USA nie stanowiła wielkiego zagrożenia dla systemu kapitalistycznego.

Rzeczywistym skutkiem kryzysu było rozpoczęcie ery, w której państwo usprawiedliwiało wsparcie dla kapitalistów, większą pomoc finansową, zwolnienia podatkowe, itp., w imię „tworzenia nowych miejsc pracy”. Z drugiej strony, związki zawodowe zdobyły bardziej znaczącą pozycję i zorganizowani pracownicy uzyskali większą siłę przebicia. Jednak nie stanowili oni już takiego samego zagrożenia dla systemu kapitalistycznego, jak wcześniej. Chodziło raczej o zapewnienie pracownikom dobrych płac, co doprowadziło ostatecznie do większej akceptacji całego systemu. Przynajmniej do czasu.

Ruchy społeczne, które mogły się umocnić w czasie kryzysu zaczęły chylić się ku upadkowi. Gdy ludzie odnieśli wrażenie, że New Deal był dla nich dobry i gdy nastał okres dynamicznego rozwoju gospodarczego, któremu towarzyszyła atmosfera patriotyzmu i histeria antykomunistyczna, lewica utraciła grunt pod nogami, nawet w łonie ruchów pracowniczych.

Nowe kryzysy

W latach 30tych, ustawa Glass-Steagall miała duży wpływ na regulacje sektora bankowego. Wiele aspektów tej ustawy zostało jednak poddanych krytyce, począwszy od 1980 r. tzw. ery „Reaganomii”.

Ustawa o Deregulacji Instytucji Depozytowych i Kontroli Monetarnej (The Depository Institutions Deregulation and Monetary Control Act) z 1980 r. zdjęła z członków Rady Rezerw Federalnych prawo ustalania stóp procentowych kont oszczędnościowych. Ustawa Garn-St. Germain o Instytucjach Depozytowych( Garn-St. Germain Depository Institutions Act) z 1982 r. wprowadziła deregulację w bankach pożyczkowo-oszczędnościowych. Różne czynniki wpłynęły na pęknięcie bańki spekulacji nieruchomościami, która urosła we wczesnych latach 80tych. Banki wydały o wiele za dużo kredytów na zakup nieruchomości lub na finansowanie inwestycji opartych na oszustwach korporacyjnych. W latach 1986-1989, 747 banki ogłosiły bankructwo. Koszty kryzysu wyniosły ponad 160 miliardów dolarów, a rząd zapłacił bezpośrednio bankom 126 miliardów dolarów.

Państwo wspiera ten chory system, ponieważ większość lokomotyw kapitalizmu na nim się opiera. Spekulacja nieruchomościami przynosi niebagatelne zyski. Przesadny wzrost cen nieruchomości, który wzbogaca niektórych, można utrzymać jedynie dzięki istnieniu potężnego sektora hipotecznego, udzielającego pożyczki osobom kupującym nieruchomości. Pomimo strat, banki nadal zarabiają mnóstwo pieniędzy na kredytach na zakup nieruchomości. Jednak w pewnym momencie, zbyt wielu ludzi już nie stać na zakup domów na kredyt i wartość nieruchomości zaczyna spadać. Gdy spekulanci dostrzegają spadek cen, starają się pozbyć inwestycji, co powoduje dalszy spadek wartości nieruchomości. Jednak zarządy banków nie ponoszą osobistej odpowiedzialności. Straty innych inwestorów są łagodzone przez plany ratunkowe.

Duże firmy na Wall Street chętnie skupowały kredyty od banków w cenie 60-90% ich wartości. Te kredyty łączono następnie i sprzedawano jako obligacje gwarantowane przez rząd, czyli na przykład przez Freddie Mac i Fannie Mae. Freddie Mac, czyli Federal Home Loan Mortgage Corporation, to instytucja założona przez rząd. Powstała w 1970 r. na mocy Ustawy Wyjątkowej o Finansowaniu Zakupu Domów, aby umożliwić rozwój wtórnego rynku hipotecznego (skupywania hipotek, które nie zostały spłacone). Te hipoteki były łączone razem i sprzedawane inwestorom pod postacią papierów wartościowych zabezpieczonych hipotekami. Jednym z podstawowych źródeł dochodu Freddie Mac było gwarantowanie pożyczek. Banki mogły liczyć na odzyskanie wartości kapitału włożonego w niespłacalne kredyty pod warunkiem opłacania Freddy Mac. Fannie Mae, czyli Federal National Mortgage Association, również została utworzona przez Roosevelta w 1938 r. Celem tej spółki również było zajmowanie się rynkiem hipotek wtórnych. W 1968 r. spółka została częściowo sprywatyzowana. Fannie Mae przestało gwarantować hipoteki udzielone przez rząd i ten ciężar został przeniesiony na Government National Mortgage Association (Ginnie Mae). Te wszystkie organizacje miały podobne zadania: dokonać ponownej kapitalizacji prywatnych banków przez przejęcie złych pożyczek i dostarczenie świeżego kapitału do dokonywania kolejnych pożyczek. Prywatni inwestorzy dostarczają gotówkę takim instytucjom, ulegając złudzeniu, że taki inwestycje są gwarantowane przez rząd.

Fannie Mae i Freddie Mac otrzymują różne ulgi ze strony rządu i nie stosuje się wobec nich wymogów dotyczących stosunku kapitału do aktywów. Dzięki temu, zyski są większe w czasach koniunktury, ale w czasach kryzysu ryzyko jest większe. Sprytni inwestorzy zarabiają dzięki temu dużo więcej i przenoszą ryzyko na innych.

Wykupienie długów Fannie Mae i Freddie Mac zostało zinterpretowane w bardzo dziwny sposób. Gazety przekrzykują się oskarżeniami o „nacjonalizację” i głoszą, że kryzys musiał naprawdę stać się potężny, skoro „wolnorynkowi” Amerykanie nacjonalizują. Fakty wyglądają inaczej. Państwo od samego początku założyło wiele przedsiębiorstw, zwłaszcza w celu zakupów nieruchomości na wsi i w miastach. Dzięki istnieniu tych przedsiębiorstw założonych przez państwo, możliwa jest spekulacja na rynku nieruchomości na szeroką skalę i dominuje model kupna domów oparty na kredytach i zadłużeniu.

Koniec kapitalizmu?

Gazety i prezenterzy telewizyjni słusznie poświęcili dużo czasu kryzysowi, ale mowa o „końcu kapitalizmu” jest całkowicie nie na miejscu. To, z czym mamy obecnie do czynienia jest jedynie logiczną konsekwencją bieżącej polityki i praktyki ekonomicznej.

Wielu zwolenników kapitalizmu tłumaczy kryzysy jako zapaść koniunktury, spowodowaną szczególnymi warunkami. Inni wierzą, że kryzysy są wydarzeniami cyklicznymi i że są okresy dynamicznego rozwoju, recesji, kryzysu i stabilizacji. Niektórzy twierdzą, że kapitalizm znajduje się w stanie permanentnego kryzysu. Według mnie, kapitalizm nie jest w stanie permanentnego kryzysu, ale sam JEST permanentnym kryzysem – systemem, który tworzy klasy i kasty ludzi i który utrzymuje się dzięki wtrącaniu milionów ludzi w skrajną nędzę.

Czy ten model utrzyma się na dłuższą metę?

Niektórzy twierdzą, że nie i że gdy runie, nastąpi rewolucja społeczna, która zajmie jego miejsce. Ale widzimy, jak kapitalizm wynurza się z kolejnych kryzysów i utrzymuje się wciąż przy użyciu różnych metod. Wiele z tych metod opiera się na władzy państwowej i na środkach przymusu. Wykup rządowy, protekcjonizm, wojna... Istnieje cała szeroka gama metod utrzymywania systemu w stanie nienaruszonym.

Za każdym razem, gdy ma miejsce poważny kryzys finansowy, wielu ludzi zastanawia się, czy tym razem kryzys będzie dość głęboki, by wyrwać masy z letargu i nakłonić je do obalenia kapitalizmu. Taki sposób myślenia opiera się na założeniu, że kryzysy finansowe oznaczają zmiany rewolucyjne. Jednak nie zawsze tak jest. Wiele znaczących wybuchów rewolucyjnej działalności miało miejsce nie w czasach kryzysu, ale w czasach dobrobytu. Poza tym, kryzys finansowy może przynieść wzrost roli ruchów rewolucyjnych, ale nie takich, jakie nas interesują. Dojście do władzy Hitlera jest dobrym przykładem.

Ktoś niedawno stwierdził, że od czasu demonstracji w Seatte w 1999 r., protesty wzmagały się na całym świecie. Być może na naszych oczach właśnie powstaje rewolucja społeczna.

Trudno jest mówić o częstości występowania strajków na świecie w dłuższym okresie czasu. W wielu krajach, nie ma wiarygodnych statystyk i danych historycznych na ten temat. Jednak w USA łatwiej śledzić częstotliwość występowania strajków, przynajmniej tych dużych (czyli takich, w których udział bierze tysiąc lub więcej osób). Co się okazuje? Rzeczywiście, w 2000 r. miało miejsce więcej strajkó, niż w 1999 r. Warto zwrócić uwagę, że rok 2000 był okresem „koniunktury” i niskiego bezrobocia.

W niektórych przypadkach pracownicy są bardziej skłonni do strajków, gdy czują, że nie zostaną z tego powodu zwolnieni i gdy są przekonani, że firmy, które ich zatrudniają mogą sobie pozwolić na wypłacanie wyższych pensji. Strajkom sprzyja przekonanie, że w systemie gospodarczym są pieniądze, ale nie są sprawiedliwie dzielone. Gdy przyjrzymy się wydarzeniom w długim okresie. Okazuje się, że apogeum strajkowe przypada na lata 1947-1979. Od czasów Reagana, liczba strajków znacząco zmalała, pomimo tego, że przepaść pomiędzy biednymi, a bogatymi w tym czasie znacznie się poszerzyła. W 1974 r. odbyło się 424 dużych strajków (z udziałem ponad tysiąca osób). Dziesięć lat później były już tylko 62 strajki, po kolejnych 10 latach było ich 45, a w 2004 r. tylko 17. Nie chodzi tylko o strajki. Wiadomo również, że poziom członkostwa w związkach jest bardzo niski. Choć w 2008 r. zanotowano lekką poprawę w USA, przez kilka kolejnych dekad utrzymywał się zdecydowany spadek.

W tym samym czasie, gdy liczba strajków spadała w USA, ich liczba rosła w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Japonii. Jeśli przyjrzeć się statystykom utrzymywanym przez Światową Organizację Pracy (ILO). Widać, że nie mamy do czynienia ze zwiększeniem liczby strajków w większości krajów na świecie. Sama liczba strajków jest tylko jednym ze wskaźników. Można też liczyć liczbę pracowników biorących udział w strajkach, lub dni i godziny przestojów w pracy. Na przykład na Węgrzech w 2007 było mniej strajków niż w 2006 r., ale trwały one znacznie dłużej i spowodowały dłuższe przestoje. Patrząc na statystyki, widać punktowe zwiększenie intensywności strajków, które nie przekłada się na globalny trend.

Krajem, w którym działalność strajkowa wzrasta od 2000 r. jest Polska. Być może na tym opierają się nieprawidłowe wnioski niektórych komentatorów. Tak więc może lepiej przyjrzeć się Polsce, a nie całemu światu i zastanowić się, czy strajki mogą doprowadzić do społecznej rewolucji w Polsce.

Po pierwsze, wiele strajków w Polsce było strajkami ostrzegawczymi. Po drugie, znakomita większość strajków miała miejsce w sferze budżetowej i w przedsiębiorstwach, które w niedalekiej przeszłości były kontrolowane przez Skarb Państwa. Wiele z protestów dotyczy więc podziału budżetu państwa. Choć wielu ludzi w Polsce odnosi się krytycznie do sposobu zarządzania budżetem przez państwo i zgadza się z postulatem zwiększenia pensji niektórych (nie wszystkich) pracowników budżetówki, nie przekłada się to na krytyczne podejście do polityki neoliberalizmu i partii, które reprezentują tę ideologię.

Zastanawiam się, czy zwiększona częstotliwość występowania strajków oznacza, że społeczeństwo jest bardziej krytycznie nastawione wobec kapitalizmu? Można co najwyżej powiedzieć, że prawicowy populizm ma pewne poparcie w Polsce, choć nawet i to słabnie z czasem. A co z rewolucją społeczną?

Anarchistyczne odpowiedzi na kryzys

Jest wiele czynników, które sprzyjają wybuchowi rewolucji społecznej, ale próba przewidywania ich jest trudną sprawą, co zostało udowodnione przez wiele doświadczeń.

Weźmy na przykład częstotliwość występowania strajków. W Polsce jest w tej chwili więcej strajków, niż w USA. Ale w USA, choć ten kraj jest bardzo daleki od społecznej rewolucji, są lepsze warunki ku temu. To znaczy: jest bardzo duża grupa ludzi aktywnych w życiu społecznym, w kooperatywach, w organizacjach oddolnych, itp... Ci ludzie mają na ogół dość dobre wyobrażenie o samoorganizacji i w wielu sytuacjach stanowią wartościową grupę, która może pomóc wtedy, gdy ludzie muszą się zorganizować. Gdy ludzie zdają sobie sprawę, że mogą kierować własnymi przedsięwzięciami, ich psychologiczna zależność od państwa ulega osłabieniu.

Nie oznacza to, że od razu zostają anarchistami. Ale oznacza to, że można wyobrazić sobie, że w sytuacji masowych protestów i niepokojów społecznych, takie społeczeństwo będzie w stanie znaleźć sposób, by nadal funkcjonować. Masowe protesty są tylko jednym z elementów. Aby alternatywny system mógł zadziałać, ludzie muszą mieć w pamięci nieodległy czas, w którym żyli w autonomii wobec państwa lub wiedzieć o możliwości autonomicznej organizacji. Jeśli brakuje tej świadomości, sytuacja może zostać wykorzystana przez autorytarnych przywódców „przywracających porządek” i przejmujących kontrolę.

Oczywiście to nie jedyny czynnik, który określa potencjał rewolucji społecznej. W USA wciąż jest duża grupa ludzi, którzy wierzą, że znajdują się po korzystnej dla siebie stronie systemu. Tacy ludzie mogą z biegiem czasu ograniczyć swoje głębsze impulsy rewolucyjne. Oczywiście, przynależność klasowa nie zawsze jest determinująca. Świadomość i filozofia odgrywają znaczącą rolę. Rewolucjom społecznym, aby były naprawdę pozytywne, a nie po prostu reakcyjne, musi towarzyszyć przywiązanie do pewnych ideałów.

Prawdę mówiąc, nie wiem, czy system rozpadnie się za mojego życia. Nie wiem też, czy system w ogóle zaczyna się walić i gdzie będą następne ogniska rewolucji. Mogę oczywiście próbować sformułować pewne przewidywania. Jednak takie przewidywania nie pomogą ludziom odpowiedzieć na masową skalę na wyzwania rewolucyjne. Musimy być gotowi do reagowania, aby maksymalizować szanse, które daje nam kryzys. Ta praca przygotowawcza musi być kontynuowana również wtedy, gdy rewolucji nie widać na horyzoncie. W przeciwnym przypadku, nawet jeśli pojawią się możliwości, nie będziemy w stanie szybko z nich skorzystać. A w każdym razie, kapitaliści zareagują szybciej, niż my.

W Polsce, jednym z najważniejszych zadań jest obalanie kapitalistycznych mitów. Są one zbyt głęboko zakorzenione w społeczeństwie. To również oznacza konieczność przezwyciężenia tendencji do socjal-demokracji, właściwej części ruchu anarchistycznego. Wiele osób ulega złudzeniu, że socjal-demokracja jest pozytywną propozycją, która umożliwi anarchistom lepsze warunki do funkcjonowania. Ale historia pokazała, że często reformistyczna polityka socjal-demokratów stworzyła jedynie wentyl bezpieczeństwa przeciwko radykalnym działaniom i podkopała fundamenty, na których opierały się ruchy radykalne, a w dłuższym okresie, podkopała samą socjal-demokrację.

w Polsce obecnie więcej

w Polsce obecnie więcej strajków niż w USA? To chyba jakaś pomyłka. Polska ma najmniej strajków w całej UE, nie mówiąc już w ogóle o porównywaniu jej pod tym względem z USA. Tym bardziej ma to związek z poziomem aktywności organizacji oddolnych i uzwiązkowienia, które to nieustannie u nas spadają.

Polska nie ma najmniej

Polska nie ma najmniej strajków w całej UE. To pomyłka. Sprawdż choćby statystykę ILO.

bardzo ciekawy ale ...

Artykuł jest bardzo ciekawy ale ostatni akapit jest słabo uzasadniony w treści. Podwyższenie stopy życiowej klasy robotniczej sprzyja podniesieniu jej wiedzy i zdolności organizowania się a przez to przybliża masowy ruch.

myslę że jeżeli gdzieś

myslę że jeżeli gdzieś jest najbliżej anarchistycznej rewolucji to tym krajem jest Grecja

nie moge sie zgodzic z przedmowca

Faktycznie w artykule tego nie ma bo dotyczyl czegos innego.
Podniesienie samej stopy zyciowej moze przerodzic sie predzej w zwiekszenie konsumpcji i utracenie swiadomosci, orientacji z jaka grupa interesow jest sie powiazanym, niz z zwiekszeniem sie zdolnosci organizacyjnej. Oczywiscie, mozna przyjac, ze jest jakis prog ponizej ktorego ludzie nie mysla o organizowaniu sie, ale czy ten prog nie jest tylko i wylacznie w naszych glowach. czasami zaloga nie broni przed zwolnieniami czesci pracownikow. pensje zostaja zamrozone co powoduje ubozenie.po latach zaloga podejmuje akcje protestacyjna i strajkowa o podniesienie plac i w obronie zatrudnionych. w tym przypadku socjaldemokratyczny model nie ma wplywu na organizacje ludzi.

Sadze, ze istotniejsze jest poczucie swej podmiotowosci, odzyskanie go i poczucie ze mozna podjac wlasna inicjatywe. Jestem wrecz przeswiadczony, ze idzie to w zupelnie z innej strony. Uzyskanie wiekszej mobilizacji- organizacji daje ludzia, nie raz, podniesienie swych mozliwosci a co za tym i wiedzy, czy tez dobrostanu powiazanego niekoniecznie tylko i wylacznie z leprza konsumpcjom, ale z wolnoscia.
pozdrawiam

Twój wywód przypomina

Twój wywód przypomina trochę kulturową analizę rzeczywistości z lat 60. XX wieku. Opierała się ona na zachodnio-centrycznym sposobie myślenia. Konsumpcja omotuje ludzkie umysły, a bogate i syte mieszczaństwo siedzi i nic nie robi. Wynikała ona z przyjęcia przez buntowników z roku 68. sposobu myslenia narzuconego im przez kapitalizm i przyjęcia że stan powojennego "państwa dobrobytu" którego doswiadczył niewielki procent ludzkości jest tym co będzie obowiązywało na całym swiecie - czyli "koniec historii" w wersji kapitalistycznej.

Nie dostrzegasz, ze konsumpcja która napędza żądania rewindykacyjne nie może trwać w nieskończoność. Dopóki dotyczy to pojedyńczych zakładów pracy, nie ma problemu. Jednak w pewnym momencie nastepuje sytuacja w której tych żądań nie da się spełnić w skali masowej. To właśnie w momentach kryzysu, pojawia się świadomość klasowa i to własnie wtedy mit "wielkiego żarcia", który do tej pory utrzymywał pokój społeczny staje się ostrzem wymierzonym w kapitalizm - rewolucje nie wybuchają wtedy, gdy ludziom jest kompletnie źle, tylko wtedy gdy oczekiwania są duże, a możliwości ich spełnienia maleją.

Nie można oceniać sytemu przez pryzmat postaw pojedyńczych osób.

Świadomość klasowa ? To

Świadomość klasowa ? To własne jest w Polsce postawa pojedynczych osób.

Sam artykuł jest ciekawą i

Sam artykuł jest ciekawą i rzeczową analizą. Istotą jest rzeczywiście to, "że kapitalizm nie jest w stanie permanentnego kryzysu, ale sam JEST permanentnym kryzysem – systemem, który tworzy klasy i kasty ludzi i który utrzymuje się dzięki wtrącaniu milionów ludzi w skrajną nędzę."
System bankowy a w szczególności odsetki to coś przypomina osmozę i tak działa. Margit Kennedy w "Pieniądzu wolnym od inflacji i odsetek" ( we wstępie -Cztery zasadnicze nieporozumienia dotyczące funkcji pieniądza- http://zb.eco.pl/article/byCategory/63,1 ), pokazuje to całkiem klarownie. Tego typu analizy jednak nie przebijają się do powszechnego obiegu. Dlaczego?
System kastowy to nie tylko Indie.
Edukacja : zadziwiające jest jak wielu studentów ekonomii i prawa (to dwie strony tego samego medalu) wydawałoby się skądinąd ludzi inteligentnych, nie potrafi sensownie wyjaśnić powstawania inflacji. Naucza się ich dość skomplikowanych wyliczeń, ktorymi są pochłonięci z czasem dochodząc w tym do mistrzostwa, wprowadzając kolejne współczynniki ekonomiczne korygujące prawdy objawione, gdy tymczasem cała ta zabawa jest tylko tautologią i ma się tak do rzeczywistości jak system ptolemejski do kopernikańskiego. Zresztą nieco podobnie jest też w innych obszarach tej lucyferskiej dziedziny (Lucyfer - niosący światło albo kaganek oświaty) lecz to już inna inszość.
Anarchistyczne odpowiedzi na kryzys: bodajże jedyny przypadek pozytywny tzn. kreatywny to Katalonia - rzeczywiście była to realna próba. Anarchizm generalnie jest indywidualistyczny.
Poza tym pluralizm polityczny paradoksalnie wpisuje się w zasadę starą jak świat: dziel i rządź. Mnóstwo partyjek ( więc i grup ludzkich) zwalcza się a nawet jeśli wspólpracuje to celem jest miejsce przy korycie bo w jedności siła. Tutaj możnaby dyskutować o wyższości takiego czy innego systemu głosowania, finansowania partii lecz niewiele to zmienia. Solidarność w Polsce w 80-tym powstała bo nie było dużego zróżnicowania dochodów i stniały duże skupiska robotników, z czego wyciągnięto wnioski i pierwsze zmiany po uzyskaniu niepodległości skupiły się na tym by już nigdy więcej motłoch nie wymknął się spod kontroli, a próbował.
"Podwyższenie stopy życiowej klasy robotniczej " - nie jest możliwe dziś bo nie ma już takiej klasy, są grupki. I oczywiście same sobie tej stopy nie podniosą a Lewiatan co o tym myśli powszechnie wiadomo.
"poczucie swej podmiotowosci, odzyskanie go i poczucie ze mozna podjac wlasna inicjatywe." - Był taki moment w 89 ludzie dali się nabrać i uwierzyli, że coś od nich zależy, że mogą podjąć działalność na własny rachunek i robili to. Jednak ich zadanie polegało tylko na legitymizacji nowej-starej władzy, co wkrótce uświadomił im mistrz świata Balcerowicz wprowadzając stan wojenny bo inaczej tego nie można nazwać i tak powinno się go osądzić (podpierał się przy tym hałaśliwie prof.Georfeyem Sachsem, można napomnknąć o Chile, problem jest taki, że Sachs zmienił poglądy po południowoamerykańskich ekscesach gospodarczych i dodał jednak do dekalogu kontrolę społeczną).
Media: ludzie tam pracujący to kosmici ( sądząc po zarobkach) i z ziemskim znojem nie mają wiele wspólnego więc cóż ciekawego mogliby powiedzieć nawet gdyby chcieli.
Stratyfikacja ekonomiczna powoduje rozwalenie wszelkich więzi społecznych nieopartych na pieniądzu ( dochodzą do tego wysiłki mające rozpirzyć rodzinę i wtedy już kompletna atomizacja jednostek) a że piramida jest stroma to słaba i mała podstawa się po prostu zapada a nie buntuje. Ci wyżej patrzą na tych jeszcze wyżej próbując się wdrapać choć o szczebelek, a media utwierdzają ich w przekonaniu, że są 'trendy'.
Co do możliwości przemian: a ile miałoby to kosztować? i ja miałbym za to płacić? ile na tym zyskam? niech to rząd sfinansuje.
Może po jakiej wojnie. np. w Afganistanie albo Iranie, Somalii.
Na 10 osób każda ma trochę racji. Ale każda chce całą. Równość owszem ale najpierw ja.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.