Młodzi nie chcą pracować za darmo

Kraj | Prawa pracownika

Europejskie Forum Młodzieży protestuje przeciw bezpłatnym stażom dla absolwentów. Młodzi domagają się pensji, umów i zakazu przeciągania stażu w nieskończoność. W Polsce staże są niezwykle popularne. Jak wynika z ostatniej edycji badania "Pierwsze kroki na rynku pracy" firmy Deloitte i SGH, trzy czwarte absolwentów szkół wyższych było na stażu. Młodzi liczą na zdobycie doświadczenia, a w perspektywie - na pracę. Narzekają jednak, że dla pracodawców staże stały się wymówką, by nie tylko nie zatrudniać, lecz także nie płacić. Firmy przedstawiają staże jako łaskę wyświadczaną studentom i absolwentom. Tłumaczą, że dzięki nim młodzi mogą zdobyć umiejętności.

Jednak praktykanci i stażyści są często darmową siłą roboczą bez żadnych szans na stałe zatrudnienie - piszą na stronie internetowej Pokolenienazlecenie.pl inicjatorzy akcji "Jak odzyskać stracone pokolenie", z Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego. Chcą, by w polskim prawie znalazły się regulacje wprowadzające obowiązkowe wynagrodzenie za staże odpowiadające co najmniej minimalnej płacy (dziś to 1386 zł brutto).

:D zabolało w końcu

:D
zabolało w końcu filozofów i socjologów, że ludziom na infie, telekomunie czy elektro się płaci za praktyki :P

nie tylko tych ;] praktyki

nie tylko tych ;] praktyki to akurat pół biedy, ale i tak jest to dobra okazja na złapanie "murzyna" w firmie. w końcu praktyki mieć trzeba, i to w czasie który można by przeznaczyć na pracę.

no nie murzyna... po infie

no nie murzyna... po infie czy telekomunie masz praktyki przez miesiąc za 1000 zł, a potem jak zostaniesz, to 3500 brutto ;)

Chcą pozbawić młodych praktyk

Komuś się wydaje, że praca stażysty jest coś warta. EFM chce doprowadzić do tego, że doświadczenia w ogóle nie będzie można zdobyć, bo nikt nie będzie zatrudniał praktykanta bez umiejętności (skończone studia o niczym nie świadczą). To może jeszcze studentom płacić za projekty, które robią niby za darmo na uczelni? Tylko kasa i kasa, a faktycznym wynagrodzeniem praktykanta jest coś dużo bardziej wartościowego - zdobyte doświadczenie, nauka i rozwój.

a za co ci stazyści mają

a za co ci stazyści mają żyć przez okres darmowej pracy ?

A za co żyją teraz?

Skoro się tych praktyk podejmują, to widać że są one dla nich warte pracy "za darmo". Gdyby nie mieli za co żyć, to by nie żyli, więc i nie podejmowaliby tych praktyk - to chyba oczywiste. Póki relacje są dobrowolne i na zasadzie obustronnej zgody, to są korzystne dla obu stron. Zresztą pracodawca to nie organizacja charytatywna. Od bezinteresownej pomocy są w kolejności: rodzina, przyjaciele, fundacje, kościoły i inne organizacje charytatywne, przypadkowi ludzie dobrej woli. Nigdy państwo.

Myślisz ,że to obustronna

Myślisz ,że to obustronna zgoda ? Ludzie dlatego podejmują się takiej pracy bo nie mają wyjścia.
Pracownicy to nie wolontariusze a pracodawcy to organizacja wyzyskiwaczy tak samo panstwo które na każdym kroku chce tylko brać a nic nie daje w zamian.

Zgadzam się, że 99%

Zgadzam się, że 99% problemu leży po stronie państwa. Np. studenty MUSZĄ odbywać praktyki - i firmy to wykorzystują. Podobnie uczniowie w zawodach koncesjonowanych nie mogą założyć własnej działalności, jeśli nie mają 2 lat praktyki.

Póki relacje są dobrowolne

Póki relacje są dobrowolne i na zasadzie obustronnej zgody, to są korzystne dla obu stron

Nie widzę tu wynikania - co więcej bez problemu mogę sobie wyobrazić umowę zawartą dobrowolnie, która po czasie okazuje się być niekorzystna dla jednej strony/obu stron transakcji - nawet pomijając fakt że w kapitalizmie relacje pracownik-pracodawca zasadniczo nie są dobrowolne, choć niekoniecznie (a w każdym razie nie wyłącznie) z powodu stosowania jawnej fizycznej przemocy. Chodzi oczywiście o istnienie przymusu ekonomicznego z powodu zakumulowania środków produkcji w rękach nielicznej części społeczeństwa, jak najbardziej przy czynnym wsparciu państwa (z historycznego punktu widzenia), zmuszającego pozbawioną ich resztę do sprzedawania swojej pracy w zamian za dostęp do środków przeżycia. Przy czym przez wsparcie państwa należy rozumieć nie tylko przywileje dla korporacji, ale także samo istnienie kapitalistycznej własności środków produkcji.

"ale także samo istnienie

"ale także samo istnienie kapitalistycznej własności środków produkcji"

Kto w wolnym społeczeństwie określa co jest środkiem produkcji, a co owocem pracy?
Czy traktor to owoc pracy montera traktorów czy środek produkcji rolnej? Magazyn - środek produkcji czy owoc pracy murarza? Oprogramowanie - środek produkcji czy owoc pracy informatyka?

A za co żyją? ( Pytam

A za co żyją?

( Pytam serio, bo nigdy sami nie robiłem na darmowych praktykach )

W ogóle nie rozumiesz jaka

W ogóle nie rozumiesz jaka jest sytuacja ze stażami na zachodzie. Tam, w niektórych branżach ludzie pracują po parę lat w swoim zawodzie praktycznie nie dostając za to wynagrodzenia ( moja dobra znajoma mieszka we Włoszech jest architektem, więc mam informacje z pierwszej ręki). Tak więc twoje argumenty są zupełnie oderwane od rzeczywistości.

Co ty za bajki opowiadasz

Co ty za bajki opowiadasz człowieku lol Architekt pracujący kilka lat za darmo - wolne żarty - a
nawet jeżeli tak jest na zachodzie to co z tego ??
co to ma do rzeczy? mam się pocieszać ,że inni mają tak samo czy nawet gorzej ? Idąc tym tokiem rozumowania do niczego się nie dojdzie.

Nie żadne bajki tylko

Nie żadne bajki tylko historie z życia, jakieś 300 euro za miesiąc to jest praktycznie za darmo jak na Włochy. Nie twierdzę, że trzeba się z tym godzić, przeciwnie trzeba z tym walczyć. Ten komentarz jest napisany, po to żeby uświadomić że sprzeciw tych ludzi jest jak najbardziej na miejscu. I nie jest tak, że tylko najgorsi nie są w stanie zarabiać na siebie w tym fachu, to jest już niestety ponury standard we Włoszech, zresztą ponoć we Francji jest podobnie, nie wiem czy akurat w omawianej branży, ale ludzie harują tam latami na darmowych stażach i tyle w temacie.

Ja mam pytanie. Jako

Ja mam pytanie. Jako architekt miała kilka lat studiów + kilka lat stażu? Czy robiła to na raz?

Bo jest taka zasada niepisana, ze jak ci za robotę nie płacą dłużej niż kwartał to znak, że nie jesteś im do niczego potrzebny. Wtedy to już nie jest okres próby, ani przyuczenie do zawodu tylko zwykłe frajerstwo.

Druga sprawa, że za 5 lat studiów też nikt nie płaci, a ludzie chodzą, kują i jeszcze się cieszą :)

Nie, nie robiła tego na

Nie, nie robiła tego na raz. We Włoszech jest inna sytuacja tam ludzie kończą architekturę (nie wiem jak jest w innych zawodach ale skoro młodzi się buntują to w niektórych musi być podobnie) po czym bardzo trudno jest dostać pracę w zawodzie za pieniądze, z których mogą się utrzymać, większość pracuje za darmo albo za pół darmo, po iluś latach nabywają doświadczenia i sami mogą zostać pracodawcami i zatrudniać swoich niewolników. Oczywiście nie muszę dodawać, że tylko tych co mają nadzianych rodziców stać na to żeby zostać architektami.

Jak ma dzianych rodziców,

Jak ma dzianych rodziców, to raczej nie głoduje...

A teraz jest jeszcze taki

A teraz jest jeszcze taki program, że zatrudnia firma, a płaci urząd pracy (tudzież ministerstwo?). To jest kolejna paranoja, bo wychodzi za to, że firma zatrudnia za darmo, a płaci społeczeństwo, czyli w pewnym sensie - sam zatrudniony...

bez sensu

Nikt nie ma zamiaru płacić samemu sobie za praktyki :)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.