Moskwa: kolejna zbrodnia neonazistów
Banda ok. 40 neonazistów uzbrojonych w noże, kije, kamienie i pistolety napadła w sobotę wieczorem w Moskwie na kilkanaście młodych osób sprzątających po pikniku nad brzegiem rzeki. W wyniku napaści jedna osoba nie żyje, kilka jest rannych, w tym jedna dziewczyna ma uszkodzony kręgosłup po ciosie kamieniem. Ofiara śmiertelna – dwudziesto-paroletni mężczyzna zginął od kilkunastu ciosów nożem.
Grupa młodych ludzi ze sceny hard-core, świętowała nad rzeką, przy ognisku, urodziny jednego ze swoich kolegów – muzyków w rejonie mostu Strogińskiego w północno-zachodnim rejonie Moskwy. Po imprezie, kilkanaście osób (w tym sporo dziewczyn) zostało na miejscu by po niej posprzątać. Chwilę potem napadło na nich ok. 40 neonazistów, którzy pojawili się od strony mostu i zaczęli biec w ich kierunku strzelając do nich i krzycząc „to oni – bić ich”.
Z relacji świadka wynika, że napastnicy starali się pobić wszystkich zebranych; części zaatakowanych osób udało się uciec. Gdy powrócili na miejsce ogniska, znaleźli tam leżącego w kałuży krwi Dymitra Kaszycyna – przyjaciela jubilata. Napastnicy zadali mu ok. 15 ran nożem, mężczyzna zmarł przed przybyciem pomocy medycznej.
Milicja pojawila się na miejscu 10 minut po zajściu, karetka – po 40 minutach. Jedynym powodem napaści, jak wynika z informacji zamieszczonych po zajściu na neonazistowskich forach, był subkulturowy wygląd zaatakowanych – duża część z nich była muzykami z hardkorowych kapel, większość wyglądała charakterystycznie dla tego środowiska. Uwagę nenonazistów przykuły zapewne czarne ciuchy i tatuaże na ciałach młodych ludzi – uznali na ich podstawie, że maja do czynienia z członkami ruchu antyfaszystowskiego.
Atak wyglądał na zaplanowany. Napastnicy musieli się dowiedzieć o tym, że nad rzeką bawi się duża grupa osób wyglądających na „lewaków” bądź „antifę”, wyczekali aż większość z zebranych rozejdzie się. Wszyscy neonaziści byli zamaskowani i uzbrojeni, wykrzykiwali też nazistowskie hasła.
Nikt zaatakowanych, podobnie jak zamordowany Dymitr, nie miał jednak nic wspólnego z antyfaszystami i jak twierdzą ich znajomi – nie interesowali się polityką. Nie byli też w żaden sposób przygotowani na atak.
Moskiewscy antyfaszyści przekazali rodzinie zamordowanego wyrazy współczucia, zapowiedzieli też że dołożą wszelkich starań aby mordercy Dymitra nie pozostali bezkarni.
Ponieważ napadnięci mieli „słowiański” wygląd, przedstawiciel moskiewskiej prokuratury nie dopatrzył się jak na razie w zabójstwie Dymitra motywów ideologicznych i znamion zbrodni z nienawiści, komercyjne media, próbowały z kolei początkowo przedstawiać ten „incydent” jako bójkę fanów … hokeja.