Obama nie żyje

Publicystyka

Śmierć Osamy bin Ladena przyćmiła nawet tak doniosłe wydarzenie jak beatyfikacja Jana Pawła II. Od triumfującego Obamy, który egzekucję wygodnie oglądał niczym reality show z własnego fotela[1], po Radosława Sikorskiego, który stwierdził "że dziś smutni są tylko źli ludzie"[2], wszyscy hucznie świętowali śmierć bin Ladena. Przynajmniej na czas pisania tego artykułu będę wobec tego bardzo złym człowiekiem, albowiem smuci i jednocześnie budzi mój głęboki niepokój mitomania i fałsz jaki płynie strumieniem od rządzących na całym świecie. Pozostawiając obok dyskusję na temat prawdziwości tego 'dokonania' opiszmy sobie najpierw samą sytuację. Ukrywający się co najmniej od 10 lat po wioskach pakistańskich były, amerykański (nie)tajny współpracownik zostaje wytropiony przy użyciu satelitarnego namierzania, oddziałów specjalnych i najnowocześniejszej technologii, najbogatszej armii świata, następnie rozstrzelany wraz z anonimowymi osobami i najpewniej również anonimową kobietą[3], która przy nim była, następnie na wielki finał jego zwłoki wyrzucono do Afgańskiego Morza [to jednak okazało się niemożliwe - w Afganistanie dostępu do morza nie ma - uzupełniono więc informacje o Morze Arabskie]. Jeżeli to ma być "Triumf Demokracji", jak wielu komentujących opisało to dokonanie, to wypada życzyć nam wszystkim, byśmy z tą demokracją mieli jak najmniej do czynienia. Obama, laureat pokojowej nagrody, który reklamował się jako odejście od Bushowskiej polityki walki z terroryzmem, najpierw zrezygnował nawet z obiecywanego zamknięcia Guantanamo, by kolejno rozpocząć wojnę w Libii zgodnie z tradycyjnie imperialną linią polityki G. Busha i na finał słowami, którymi równie mógłby przemawiać jego poprzednik komentować bezlitosną likwidację byłego współpracownika. Rozentuzjazmowany tłum jaki wyszedł pod Biały Dom fetować śmierć Osamy zdemaskował jednocześnie nastroje liczącej się części tkanki społecznej USA. Ten wydawałoby się, bogaty i ciemiężący jedynie kraj, żył i żyje wciąż w atmosferze stanu wojennego, chcąc uchodzić za oblężoną twierdzę, która rozpaczliwie broni się przed zagładą, niosącymi demokrację wojnami na Bliskim Wschodzie. Pozycja ofiary, jest jednocześnie doskonałą bazą do poszukiwania wroga. Tym wrogiem USA są nadal terroryści, pakowani w jeden zestaw McDonalds z dzikością i irracjonalnością jaką reprezentuje wschód i co za tym idzie kraje arabskie. Nacjonalizm jaki pociąga za sobą ideologia neoliberalnej dominacji i imperialnej doktryny w USA staje się jaskrawo widoczny.

Bez sądu, bez szans na obronę, 'czyściuteńka' likwidacja. Terroryzm państwowy, jaki stosuje Ameryka jest nieproporcjonalny do działań terroryzmu wschodniego, wyhodowanego za fundusze samych Stanów. Szacowany milion ofiar Wojny Irackiej, który Wikipedia nazywa Stabilizacją Iraku[4] wcale nie jest bowiem, jak głosiła i nadal głosi Bushowsko-Amerykańska propaganda zadośćuczynieniem za 11 Września, lecz starą, dobrą, wojskową operacją poszerzania wpływów gospodarczych. Nie można też inaczej interpretować wojny w Libii, którą właśnie toczy NATO, uśmiercając wnuczęta Kaddafiego[5]. Ze swobodą łamane jest prawo międzynarodowe, a tropienie i zdalne wysadzanie ludzi [wysadzanie się samemu w samobójczym ataku, to zło, i co innego] jest stosowaną przez państwo Obamy normą. "No-fly zone" jak nazwano rezolucję Narodów Zjednoczonych pozwala NATO korzystać ze "wszystkich niezbędnych środków" by chronić cywilów przed rzekomymi atakami rządu Kaddafiego. W granicach tego może mieścić się wszystko, od zabicia dyktatora z rodziną do drugiego pokolenia, po zrzucanie bomb kasetowych, napalmu czy użycie broni atomowej jeżeli dyktator nadal nie będzie się poddawał. Nie chodzi o pokój, nie chodzi o wartości (nieobecnego tu od dawna ducha humanizmu), jedyne co liczy się dla Obamy to wpływy w regionie, a osiągnąć je z pomocą swego aparatu propagandowego USA jest w stanie nawet pod przykrywką ratowania Troskliwych Misiów, które Kaddafi mógłby molestować niczym Fritzl w swojej piwnicy. Zjawisko wyhodowanego terroryzmu, którym obecnie przeforsowuje się najbardziej ordynarne i krwawe decyzje, które w większości dotykają niewinnej ludności biedniejszych krajów jest czymś co wrosło w kulturę USA i Europy. Za tym obrazem wroga: terrorysty kryje się zakamuflowany religijny fundamentalizm i szowinizm. Ten fundamentalizm i szowinizm narodowy kryje się po obu stronach barykady, nie mają jednak one tego samego arsenału środków i nie są równorzędnymi konkurentami, czy to gospodarczymi, czy militarnymi. Oba te narzędzia kontroli społecznej, są jednak wtórne i tworzą fikcyjną przestrzeń opozycji kulturowej. Obama, i imperialna doktryna żeruje jednak na tych naturalnych dla większości lękach i dalej pod publiczkę bez procesu zarzyna starców, anonimowych ludzi i może jeszcze kozy grasujące po Afgańskich wzgórzach - jednocześnie stawiając na swoim w globalnym układzie sił ekonomicznych na świecie. Tym samym jest oczywiste, że "wojna z terroryzmem" USA, nie skończy się nigdy. Kiedyś [a dla części nadal] tym wrogiem mógł być, bardziej elegancki i lepiej przemawiający do mas komunizm radziecki, teraz wraz z postmodernizmem, pojawił się bardziej lipny, ale nadal chwytliwy motyw terrorysty.

To nie Osama bin Laden został zabity. Nie miał on już wpływu na decyzje rządu USA od bardzo dawna. W Europie to kryzys był i nadal jest najistotniejszy, a Osama od dłuższego czasu tkwił tylko w formie -jakże trafnego - żartu w "Wojnie polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną" Doroty Masłowskiej. Reanimowany trup, zabitego na nowo wroga ożywił tylko skrajnie nacjonalistyczne, bezrefleksyjne, ślepo prorządowe i ultrakonserwatywne bloki. Osama nie żył już od bardzo dawna. Kto inny teraz dokonał swojego żywota, tą osobą jest prezydent USA, Barack Obama. Dawna nadzieja na 'zmianę', człowiek, który miał zmienić obliczę USA, jest teraz urozmaiceniem [bo trzeba jednak przyznać, że od Busha różni go kolor skóry] w prowadzonej w ten sam sposób polityce zagranicznej co za poprzednika. Obamie nie wyszło, aż stał się tym, z którym przysięgał walczyć. Wszedł w tą samą linię interesów i powiązań, w którą wejdzie najpewniej każdy, kto w obecnym układzie, w którym dominują siły prowojenne wygra wybory do Białego Domu. Mieliśmy wszyscy deja vu, obserwując jak rozpromieniony, triumfujący Obama melduje o śmierci Osamy, z dozą dramatyzmu, która pasowałaby do obwieszczania śmierci Adolfa Hitlera, lub samego diabła. Poziom prezentowanej nam wizji 'demokracji zachodniej' oraz jej 'dokonań', staje się coraz większym obciachem. Hussein, Osama, Kaddafi... Zawsze znajdzie się ktoś, na miejsce 'tego złego'. Należy jednak zwrócić uwagę prawnikom Obamy, by w kontraktach dla przyszłych współpracowników-dyktatorów i terrorystów, umieszczali dopisek o możliwości zmiany w umowie, lub jej spontanicznego, bolesnego (bardziej niż rak którym ostrzega się na opakowaniach papierosów) wygaśnięcia.

Przypisy:
[1] http://fakty.interia.pl/raport/bin-laden-nie-zyje/news/obama-na-zywo-ogl...
[2] http://lewica.pl/?id=24340
[3] http://wiadomosci.onet.pl/swiat/bin-laden-uzyl-kobiety-jako-zywej-tarczy...
[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Stabilizacja_Iraku
[5] http://www.wsws.org/articles/2011/may2011/liby-m03.shtml

Czy naprawdę miałeś

Czy naprawdę miałeś kiedyś nadzieję na "zmianę" za rządów prezydenta Obamy?

Nie do mnie było to

Nie do mnie było to pytanie,ale przyznam,że,jak wielu chyba na całym świecie,jakieś naiwne nadzieję z Obamą wiązałem...i przez krótki czas cieszyłem się z jego zwycięstwa...Pamiętam takie spotkanie z Naomi Klein w Audi Maxie UW,na którym bardzo entuzjastycznie się o nim wyrażała.Powiedziała m.in.że jest on centrystą w pozytywnym sensie: stoi pomiędzy radykałami ulicznymi a możnowładcami z Wall Street...Ciekawe co teraz o nim mówi.Przyznam,że nie śledziłem...

Naomi pewnie czeka, aż

Naomi pewnie czeka, aż ludzie zapomną i udaje, że nic się nie stało. Jako stary "sekciarz" i "dogmatyk" nie miałem problemów z wiarą w Obamę. Od pierwszego dnia mówiłem, że się skurwi. Nie było innej możliwości. Zresztą był skurwiały od dawna.

Laura wraz z grupą studentów przegoniła go kiedyś z uniwersytetu, z 20 lat temu. Już wtedy był szują (próbował wyłudzić od studentów pieniądze na swoją organizację polityczną w porozumieniu z władzami uczelni, które nie mówiły że część czesnego idzie na partię).

Osama Bin Laden nigdy nie

Osama Bin Laden nigdy nie istniał. Jest to postać wykreowana przez rząd Bush'a. Zatem, idąc tym tropem, nie zginął wczoraj przywódca afgańskich terrorystów- Bin Laden. Zginęła resztka mego optymizmu i nadziei co do krytycznego myślenia części mas. Jak widać, wszyscy w euforycznej ekstazie radują się, że ów niebezpieczny, szatański terrorysta został zgładzony przez dobrego i opiekuńczego Wuja Sama. Świat znów stał się lepszy!

OBAMA-OSRAMA

Ktoś wspomniał o marionetce OBAMIE ---> Film
Polecam film, z polskimi napisami.

co ważne..

między wierszami znaleźć można: w związku z ową likwidacją dolar podskoczył, spadła cena baryłki, spece od PR Obamy mają nową linię na tournee po Europie, jednocześnie zwiększa się "zagrożenie" zdecentralizowanej Alkaidy..

ta westerplatte

broni się nadal
"Wojna z terroryzmem" przecież to jest tak idiotyczne, że trudno w to uwierzyć, chociaż z drugiej strony jeżeli założyć, że ludzie to kompletni idioci, którzy bez przewodnictwa "wybitnych" przypadków nie trafią sami do ubikacji, to w tym szaleństwie jest metoda.
Jeżeli zabiją kierownictwo każdej siatki terrorystycznej na świecie,
to te organizacje się rozpadną bo ich członkowie nie będą w stanie sprecyzować dlaczego chcą wysadzić siebie lub innych w powietrze
i umrą w pokorze w swoich jaskiniach pomimo braku tvn-u, pełnych optymizmu i ironii w głosie oświeconych dziennikarzyn, bieżącej wody
i ogólnej nędzy, ponieważ uznają to za coś oczywistego i normalnego.
Niby dlaczego mieli by sięgać po broń jak sobie ostatnio woła kupili
nowego, a nowi się nie narodzą nigdy bo ta cała nędza jest dziedziczona przecież.
Więc cieszmy i radujmy się bo koniec wojny z terrorem się zbliża.
Ja w ramach odwzajemnienia szczęścia niebywałego, jakie spłynęło
na cały cywilizowany świat i wszystkich dobrych ludzi od USA - rmy
zrobię sobie spóźnioną majówkę.
I pójdę na sanki (w końcu niedługo Czerwiec).

Mają goście gest

potrafią objechać "15" krajów , w niektórych siedzieć po "10" lat
Łamać "prawo" międzynarodowe, wydać miliardy dolców
, zabić miliony ludzi aby dopaść jednego człowieka i wrzucić do morza
To się nazywa demokracja ;D

DLACZEGO ARTYKUŁ JEST

DLACZEGO ARTYKUŁ JEST "OBAMA NIE ŻYJE " A NIE " OSAMA NIE ŻYJE " ?????? też wolałbym żeby to był Obama ale bez przesady ;p

No faktycznie :) Literówka

No faktycznie :) Literówka autora. Poprawione. thx :)

Przecież to jest zamysł

Przecież to jest zamysł literacki autora:

Kto inny teraz dokonał swojego żywota, tą osobą jest prezydent USA, Barack Obama.

Otóż

Otóż to.

Tak to właśnie

Tak to właśnie zrozumiałem.Wbrew pozorom jestem inteligentny :) albo przynajmniej miewam przebłyski czasem...

Generalnie

rychło w czas bo jeszcze dekada i ludzie zapomnieli by kto to jest Osama Bin Laden, myśleliby co najwyżej, że to jakiś producent salami, albo menadżer Lejdi Gagi, no i po za tym te zbliżające się wybory i "Jes Łi Ken".
Mjkel Dżekson był by dumny, gdyby nie pewien nieład chronologiczny
można by wykorzystać jego piosenkę "Change" w całym kabarecie
a tak mamy tylko "CNN".
Wspaniale!! Ja cieszę się i zarazem smucę bo
to oznacza mniej "zamachów na Warszawę", a co za tym idzie mniejszy prestiż zarazem - czujecie co by było, gdyby tak bomba na centralnym ?!
Warszawiacy przestali by zdejmować buty w PKP klasy drugiej z szacunku dla poległych.

Kolejny

wyśmienity artykuł tego autora.

Tutaj artykuł sprzed 3

Tutaj artykuł sprzed 3 lat:

Alternatywa Obama, czyli jak pozostawić kapitalizm nietknięty:

https://cia.media.pl/alternatywa_obama_czy_jak_pozostawic_kapitalizm_niet...

Też

nie głupi.

Ani Osama ani Obama

Dla mnie Osama bin Laden to był,od czasu WTC, taki Orwellowski Goldstein - zmitologizowany Straszny Wróg,potrzebny do podsycania atmosfery zagrożenia,usprawiedliwiania militaryzmu inwigilacji i zawieszania czy też wręcz znoszenia praw obywatelskich,a nawet ludzkich.Nie jest ważne czy zabili go dopiero teraz czy może dawno temu,względnie dalej gdzieś tam się ukrywa,a zabili na pokaz kogoś innego.Jego mit troskliwie podtrzymywano dopóki był przydatny,a ten ostatni spektakl był uwieńczeniem serwowanej nam opowieści.
Widocznie uznano,że jest to właściwy moment,bo cele wiązane z Osamą bin Ladenem w znacznym stopniu zrealizowano,siła jego mitu zaczynała już słabnąć,względnie ktoś inny może zająć jego miejsce.Najprawdopodobniej wszystkie te czynniki razem wzięte.W temacie Obamy zaś,najsmutniejsza jest dewaluacja prestiżowej niegdyś Pokojowej Nagrody Nobla.Jakaś emanacja naiwnych oczekiwań...

To jest dokładnie to. Nie

To jest dokładnie to. Nie wiem, czy Orwell był tak genialnym wizjonerem, czy tak doskonałym szkoleniowcem.

Rozważałem kiedyś

Rozważałem kiedyś różnicę pomiędzy USA a Rosją i doszedłem do wniosku,że Rosja to imperium w defensywie, zaś USA to imperium w ofensywie.Rosja stara się zachować część dawnych wpływów np.na Kaukazie,tych z czasów zarówno radzieckich jak i carskich,względnie odbudować niegdysiejszą potęgę,ale nie napada odległych krajów,pozostaje w obrębie pewnego zwartego,jakkolwiek ogromnego, terytorium.USA zaś ciągle kogoś napada i dąży do globalnej hegemonii.
Nie jestem sympatykiem jakiegokolwiek imperializmu,ale,z dwojga złego,nie wiem czy ten rosyjski nie jest bardziej znośny...
Macie tu dwa teledyski na pewną poprawę humoru:

http://www.youtube.com/watch?v=yydlX7c8HbY
http://www.youtube.com/watch?v=HUi7XQsdUXE

Ciekawym po co wrzucali by

Ciekawym po co wrzucali by go do morza zamiast zawieżć do U$A poddać dokładnym badaniom,albo najlepiej wystawić w Waszyngtonie na widok publiczny by masy mogły przyjść,opluć ..tak na odwrót jak lenina,czy JP2,i krzyczeć "Santo przeklęty!"(nie wiem jak to brzmi po łacinie)..może on nigdy nie istniał,może też być tak że obama to osama bez brody,a posadzili go na stołku po to by obudzić wśród obywateli(białych)U$A,uśpionego już ducha rasizmu,na tle zawiedzionych nadzieji na zmiany,nikt już nie może powiedzieć że czarni są tam dyskryminowani,bo przecież mogą już zostawać nawet prezydentami..A pokojową nagrodę Nobla skompromitowali już dawno ,dając ją Bolkowi,jak mnnie kiedyś będą chcieli dać to honorowo odmówię przyjęcia..

Mieliby problem co dalej z

Mieliby problem co dalej z ciałem zrobić.Jakby gdzieś pochowali to by niektórzy zaczęli tam pielgrzymować,choćby z samej nienawiści do USA,nie bacząc na to,że Osama bardzo się mocarstwu temu przysłużył,niezależnie od tego czy rzeczywiści przez niego te wieże padły...
Swego czasu zadbali aby Che Guevara też nigdzie nie miał grobu...No i to też część spektaklu,ostateczne pokonania Strasznego Wroga,triumf Dobra na Złem - zabić go jak psa,bez sądu i pogrzebu...

Mogli skremować

Mogli skremować ciało,popiół przerobić na diamenty i sprzedawać w internecie po 1000$ za sztukę,chujowi z nich biznesmeni

Myślę,że dostrzegł pewne

Myślę,że dostrzegł pewne mechanizmy władzy.Bezpośrednią inspiracją była dla niego rzeczywistość radziecka obserwowana z pewnej odległości, i w minionej epoce,w naszej części świata,w tym kontekście go odczytywano.Są to jednak mechanizmy uniwersalne dość,nie zanikły wraz z rozpadem ZSRR ani też do ZSRR się nie ograniczały.Można się zastanawiać na ile zainspirował niektórych rządzących.Nawet jeżeli,to mechanizmy te pewnie i tak zostałyby im podpowiedziane przez sztab PR-owców na zasadzie "wiedzy tajemnej".A tak,dzięki bardzo obrazowemu,literackiemu ich przedstawieniu,są powszechnie znane i ludzie inteligentni nie dają się już tak łatwo nabierać.

Powyższe odnosiło się do

Powyższe odnosiło się do refleksji Yaka nt.Orwella.Poszło nie tam gdzie trzeba i wygląda od czapy...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.