OPZZ i "Solidarność" znów sprzedały pracowników

Kraj | Prawa pracownika | Tacy są politycy

Pod pozorem „walki z kryzysem” pracodawcy i żółte związki zawodowe OPZZ i „Solidarność” podpisały porozumienie, które pozwala obniżyć pensje pracowników poniżej pensji minimalnej. Spisane na kilku kartkach "porozumienia marcowe" zostały w piątek przekazane rządowi. Porozumienie pozwoliłoby pracodawcom przenieść grupowo pracowników na pół etatu. Pracodawca płacił by im połowę pensji, a urzędy pracy wypłacałyby 70% zasiłku dla bezrobotnych, czyli 400 zł.

Dla pracowników, którzy już teraz zarabiają stawkę minimalną, oznaczałoby to płacę poniżej pensji minimalnej. Praca na pół etatu nie będzie oznaczać, że dzień pracy będzie ograniczony do 4 godzin. Według porozumień, czas pracy będzie elastyczny. Gdy firma nie będzie mieć zamówień, pracownik pracuje krócej - np. sześć godzin dziennie. Gdy zamówienia są -dłużej, np. dziesięć. Ale pracodawca nie będzie musiał płacić za nadgodziny. Świadczenia socjalne, np. becikowe zostaną także ograniczone. Związki i pracodawcy wystąpią do rządu o zmianę odpowiednich ustaw.

Zdrajcy związkowi nie kryją swojego zadowolenia: „Udało nam się coś, co w Polsce wydaje się niemożliwe, osiągnęliśmy porozumienie” - mówił z dumą szef "Solidarności" Janusz Śniadek.

No i to pokazuje co dziś

No i to pokazuje co dziś znaczy słowo solidarność, i to nie tylko dla związkowców.

Pieprze takie związki !!

Teraz członkowie tych związków powinni kopnąć w dupę swoich "szefów" i sami się organizować. Tylko pewnie tak się nie stanie. Bonanno pisał ponad 30 lat temu w "Anarchismo" że związki zawodowe to siła antyrewolucyjna i nic się nie zmieniło.

Zależy które zwiazki -

Zależy które zwiazki - trudno nazwać CNT lat 30 siłą antyrewolucyjną

ciekawa

W polsce tylko 2 zz

Sierpień 80 i Inicjatywa Pracownicza,niestety Konfederacja Pracy po wejściu do OPZZ sprzedała się a Solidarnośc to żółty zz-pseudozwiązek

No tak, najlepiej żeby

No tak, najlepiej żeby przedsiębiorstwo upadło, wtedy po prostu wszyscy stracą pracę...
Jedną rzeczą jest walka o prawa pracownicze, drugą-ślepy upór.
Znając życie zaraz usłyszę, żem jakis liberał i antyrewolucjonista.
Z góry odpowiadam-uważam się za anarchiste, w takim sensie, że jestem przeciwnikiem jakiejkolwiek narzucanej władzy, zwolennikiem wolnosci człowieka, a anarchia ze wszystkich utopii jest memu sercu najbliższa(choc ludzkośc nigdy nie będzie na nią gotowa). Ale rewolucje i komunizm uważam za totalny debilizm, który ma głównie negatywne skutki.

Jesteś po prostu naiwny.

Jesteś po prostu naiwny. Zanim się obejrzysz, najlepiej prosperujące przedsiębiorstwa nagle ogłoszą, że mają "kłopoty" i w związku z tym muszą obniżyć pensje o połowę, bo trzeba z czegoś wypłacać dywidendę.

To, co zrobili sprzedajni związkowcy, nie ma nic wspólnego z ratowaniem miejsc pracy, a za to ma wiele wspólnego z napędzaniem kryzysu spowodowanego chciwością pracodawców i udziałowców.

Kto tu jest naiwny?

Kto tu jest naiwny?
Nie mówię, żeby we wszystkim ustępować, nie mówię, że akurat ten pomysł jest idealny(choć w sumie, na czas gorszej koniunktury, niezły), ale trzeba stawiać na dialog, kompromis.
Jedną rzeczą są wielkie korporacje-drugą drobne firmy, którym należy pomagać, bo sorry, ale akurat do ludzi, którzy sami tworzą jakiś biznes mam wielki szacunek, bo to dużo trudniejsze niż bezpieczna państwowa posadka.
I pożyteczniejsze dla innych ludzi.

"dialog" i "kompromis" z

"dialog" i "kompromis" z władzą (ekonomiczną w tym przypadku) rzeczywiście anarchista z ciebie, nie ma co

Podziw dla drobnej

Podziw dla drobnej burżuazji - rzeczywiście bardzo anarchistyczne

No, jak chcecie tkwic w XIX

No, jak chcecie tkwic w XIX wieku, to prosze bardzo...
Czasy się zmieniają, i pora to chyba dostrzec.

Po pierwsze-ludzie nie

Po pierwsze-ludzie nie powinni pracowac w firmach państwowych, bo anarchizm zakłada likwidację państwa. Wielkie zakłady jak najbardziej moga byc własnością pracowników, aczkolwiek z czasem rodziłoby to pewne problemy. A co z małymi firmami? No, soryy, musi byc jakas własnośc prywatna, zresztą już Proudhon miał ją w swoich założeniach.
Wybaczcie, ale eksperyment pod nazwą komuznizm, brak własności itd. już zaistniał i okazał sie klapą.
Wybaczcie, ale w momencie, kiedy ktoś własnymi siłami zbudował małą firmę, np. cukiernię, i teraz ma dużo mniejsze przychody, to co, ma upaśc? I wtedy pracę stracą wszyscy.
Chyba lepiej, żeby ludzie sami coś robili, wykazywali się aktywnością, niż żeby wszystko mieli zapewnione przez państwo?
I prosiłbym o konstuktywną dyskusję a nie rzucanie tekstów "jaki z ciebie anarchista, to my jesteśmy prawdziwi true wolni anarchiści" bo to do niczego nie prowadzi. Mi jest po prostu do wielu idei anarchizmu bardzo blisko, ale nie chcę się jednocześnie szufladkowac. Jesli według Was oznacza to, że nie mam z tą ideą nic wspólnegop-trudno, wali mnie to całkowicie.

Gdzie konkretnie komunizm

Gdzie konkretnie komunizm zaistniał? Bo w ZSRR go nie było - z góry uprzedzam. Komunizm zgodnie z założeniem Marksa, to brak państwa i własności prywatnej. Tego ani w ZSRR ani w PRL nie było.

Od kiedy to kapitaliści zajmują się budowa cukierni? Ja myślałem że cukiernie budują budowlańcy.

Nikt własnymi siłami nie

Nikt własnymi siłami nie zbudował cukierni. Jeśli już, to siłami wszystkich pracowników, którzy przy niej pracowali (murarzy, malarzy, sprzedawców, cukierników, księgowych, itp).

Do do komunizmu. Było wiele

Do do komunizmu. Było wiele krajów, gdzie panował ten ustrój. A raczej, gdzie próbowano wprowadzac. Na siłę, wbrew woli ludzi. Wiem, że nie był to "czysty" komunizm. Tylko, że budowa takiego jest całkowicie nierealna. A z prób jego tworzenia(bo w organizację tych reżimów angazowali sie też prawdziwi, ideowi komuniści) wyszły zbrodnicze państwa nędarzy. Chiny poszły jeszcze dalej, bo zmieszały to z dzikim kapitalizmem, i tak mamy pełen hardkor...
A co do cukierni. Fakt, zbudowali ją budowlańcy. Za pieniądze tego gościa. Który na nie wczesniej uczciwie zapracował. I co? A nawet, jak nie jest to jego zasługa w 100% a w 95? To już można mówic, że jest złym głupim wstrętnym uciskającym masy burżujem?
Wydaje mi się, że dla budowy społeczeństwa wolnego, gotowego do ustroju bliskiego anarchii(bo całkowitej nie da się wprowadzic nigdy) ludzka aktywnośc i przedsiębiorczośc będzie tylko korzystna.

Nie mam czasu, ani ochoty

Nie mam czasu, ani ochoty przepisywać całych fragmentów książki, ale odpowiedź na powyższe pytania jest wyłożona kawa na ławę w "The ABC of Anarchism" Berkmana (rozdział 3 i 4 szczególnie o ile mnie pamięć nie myli). Polecam

"Za pieniądze tego gościa.

"Za pieniądze tego gościa. Który na nie wczesniej uczciwie zapracował"

Aha, jasne. Raczej je wcześniej wycisnął z pracujących dla niego ludzi.
Przedsiębiorczość - to chyba jednak cecha kapitalistyczna. Co innego kreatywność.

Państwo i komunizm to jakiś oksymoron. Komunizm jest systemem z założenia BEZPANSTWOWYM (co innego socjalizm który miał być niby stanem pośrednim) . Jezeli uważasz że nie mozliwe jest zbudowanie społeczeństwa bezpaństwowego i bezklasowego zarazem (czyli właśnie komunizmu) to co z ciebie za anarchista?

"Wydaje mi się, że dla

"Wydaje mi się, że dla budowy społeczeństwa wolnego, gotowego do ustroju bliskiego anarchii(bo całkowitej nie da się wprowadzic nigdy) ludzka aktywnośc i przedsiębiorczośc będzie tylko korzystna."
Tak, ale jesli ta przedsiębiorczość ma oznaczać że setki ludzi pracują na bogactwo właściciela, to wracaj na forum libertarian.

Od początku pisze, że

Od początku pisze, że chodzi mi o własnośc drobną. Nie wielkie firmy, ale o drobne.
Co do bezklasowego społeczeństwa-jestem realistą. Te teksty to jakieś skrajnie lewicowe utopie. UTOPIE! Bądźmy realistami. Można oczywiście wierzyc w różne nierealne rzeczy, i chciec ich wporwadzenia(wbrew ludziom), ale po co, skoro to nic nie da? Nie lepiej skupic się na tym, by tej wolności było jak najwięcej? Walczyc o to, co jest realne, możliwe do zrealizowania?
A hipotetytczny gośc mógł pracowac, dajmy na to w fabryce. I po 10 latach oszczędzania na cos własnego uznał, że pierdoli robotę w wielkiej firmie, i robi coś sam. Ale, że wyroby cukierni dobrze sie sprzedawały, bo były smaczniejsze i tańsze od szajsu z supermarketu, musiał zatrudnic kilka osób. No i przyszedł kryzys, ludzie na pączki kasy nie mają, to co? Lepiej będzie, jak te trzy osoby będa zarabiac mniej, a kiedy się polepszy-znowu więcej, niż żeby cukiernia upadła, i wszyscy stracili, prawda?
Wracając do utopii. Anarchia nią jest. I nigdy nie będzie mogła w pełni zaistniec, tak jak każda inna idea. Kapitalizm też jest nieudolnie wprowadzaną utopią, która w założeniach, powtarzam, założeniach zła nie jest.
Anarchistą w Waszym rozumieniu najwyraźniej nie jestem. I ja to rozumiem. Sam się uważam za anarchistę bardzo umiarkowanego, albo raczej człowieka o poglądach anarchizujących. Ideą tą zainteresowałem się poprzez słuchanie anarchistycznych, bądź anarchizujących zespołów, jak chcociażby Włochaty, Dezerter, Ga-Ga. I autorzy tekstów tychże zespołów, mają o wiele zdrowsze podejście do wielu spraw, bardziej życiowe, niż Wy, przynajmniej moim zdaniem. Ja przez wolnośc rozumiem także wolnośc myślenia, otwartośc na zmiany, ewolucję. Sorry, ale u Was tego kompletnie nie widzę. Jest tylko jedna słuszna droga, jedna słuszna myśl. Wiele idie anarchistycznych jest mi bliskich, wolnośc jest dla mnie najważniejszą wartością, jestem przeciwnikiem polityki, elit, wielkiego biznesu. Ale nie popadam w jakiś komunizm, bo z historii wiem, czym to się kończy. I jestem otwarty na dialog, na reformy. Bo to jest droga do sukcesu.
Rewolucja, wybaczcie, jest głupotą. Przynosi głównie złe ekekty. Zmiany trzeba wprowadzac droga reform(z tego co wiem, postulował to Proudhon).
A do reform otwartości i dialog sa konieczne.

W artykule był poruszony

W artykule był poruszony temat, który bynajmniej nie dotyczy tylko drobnych firm. Najwyraźniej uważasz, że zmniejszanie pensji jest OK, niezależnie czy w małych czy dużych firmach.

Z kryzysu nie wyjdzie się ani przez zwolnienia, ani ograniczenia pensji. Właściwie można powiedzieć, że kryzys został sztucznie wyprodukowany przez 20 lat cięcia kosztów i restrukturyzacji (przecież to się zaczęło o wiele zanim słowo "kryzys" stało się modne i gdy wszyscy piali z zachwytu nad rzekomym rozwojem gospodarczym).

Presja pracowników na polepszenie warunków pracy jest praktycznie jedynym sposobem na osiągnięcie dobrobytu przez szerokie warstwy społeczeństwa. To jest bardzo realne spojrzenie na tą sprawę. Owszem, dokonuje się to drogą reform, ale tylko wtedy gdy politycy czują, że bez tych reform utracą kontrolę nad sytuacją. Nigdy nie odbywa się to w drodze miłych porozumień przy herbatce, a zawsze w wyniku walki na ulicach i w zakładach.

Cały czas powtarzam, że

Cały czas powtarzam, że chodzi mi o firmy drobne. Wielkie koncerny są rzeczą szkodliwą, bo działają zazwyczaj na niekorzyśc pracowników i konsumentów. I im nie można popuszczac wcale. Chodzi mi o to, żeby nie stawiac ich w jednym szeregu z drobnymi firmami, zwłaszcza, że państwo sprzyja wielkim korporacjom uprzykrzając życie drobnym firmom(biurokracja, masa chorych przepisów, ulgi dla wielkich firm kiedy będa łaskawe zrobic fabrykę...)

Tu się z tobą nawet

Tu się z tobą nawet zgadzam, ale wiadomość, pod którą zacząłeś komentować dotyczy wszystkich firm, nie tylko małych.

po co to jałowe piprzenie

Po co to jałowe pieprzenie w bambus!?Trzeba to szambo rozwalić i tyle.Bochniarz,Mordasiewicz,Sniadek do jednego wora.

Drobniaka z własną

Drobniaka z własną działalnością gospodarczą nazywać drobnoburżuazją to imbecylizm ideologiczny.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.