PKP i inne spółki - czyli co słychać na polskiej kolei
Minister transportu Sławomir Nowak gra na zwłokę, robi z ludzi idiotów. Pamiętamy, jak kilka tygodni temu ogłosił, iż w czasie świąt odbędzie się strajk na kolei. To chyba całkowity precedens - minister ogłasza strajk, podczas gdy pracownicy przeprowadzają referendum strajkowe i oficjalnie mówią, iż strajku w okresie świąt nie będzie na pewno.
Ale pewnie o to chodzi włodarzom naszego kraju, żeby "zwykli" ludzie znienawidzili kolejarzy i powtarzając kapitalistyczne frazesy krzyczeli: "Nie chce im się robić, to niech się zwolnią!"
Kolejarze walczą o utrzymanie ulg przejazdowych - na wielu forach internetowych widzimy wpisy oburzonych internautów piszących, że przecież jak oni pracują w piekarni, to nie mają tańszego chleba etc.
Zapewne mało kto wie, że owe ulgi najpierw trzeba wykupić i potem wcale kolejarze nie jeżdżą za 1 %. Często płacą za bilet więcej, niż studenci.
Robotnicy postawili sprawę jasno - powiedzieli, iż nie pozwolą odebrać sobie ulg na przejazdy. Mediacje trwały bardzo długo, kolejne spotkania nie przynosiły efektów. W końcu pracobiorcy musieli się ugiąć. Zaproponowali pozostawienie ulg na takich samych warunkach, jak w roku 2012. Mało kto jednak wie, iż w bardzo wielu rejonach kraju upada przynosząca straty, powodująca większość wypadków spółka Przewozy Regionalne. Zastępują ją koleje wojewódzkie - a na nie zniżki w 2012 roku nie było.
Pracownicy zażądali również zniżki na te przejazdy - jednak na dzień dzisiejszy sprawa wygląda tak, że biznesmeni ze "związków zawodowych" dogadali się z prezesami. Nacisk kolejarzy był tak duży, że pracobiorcy musieli zgodzić się na ich postulaty, ponieważ grozili strajkiem. https://cia.media.pl/kolejarze_groza_strajkiem_okolo_95_zalogi_powiedzial...
Czy teraz ich ugłaskano i przedstawiciele "ZZ" wraz ze swoimi pobratyńcami - pracobiorcami czują się już bezpieczni? Czas pokaże.
Na śląsku zapowiedziany jest strajk generalny. Czy liderzy "ZZ" odwołają go dogadując się z kapitalistami?
Podczas gdy prezes PKP zarabia oficjalnie 59 tys., gros pracowników za kilka dni zobaczy wypłatę poniżej 1600 zł brutto.
Historia pokazała już niejednokrotnie, iż samoorganizacja i pełna demokracja bezpośrednia jest jak najbardziej możliwa i przynosi korzyści dla wszystkich - wszystkich, prócz wyzyskujących.
Dość "Solidarności", dość innym związkowcom żerującym na składkach. Czas wziąć sprawy w swoje ręce!
Prywatyzacja i ciągła, niepohamowana niczym chęć zysków za wszelką cenę niszczy gospodarkę.
Pracownicy - łączcie się w niezależne syndykaty, bez szefów!
Solidarność naszą bronią!
Zakłady pracy w ręce pracowników!