Polka w domu jak na drugim etacie

Kraj | Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm

Aktywne zawodowo kobiety poświęcają na zajęcia domowe cztery godzin 45 min dziennie. Ich mężowie przeznaczają na pracę w domu dwie godziny i 22 minuty. Tak wynika z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego.

Anna Czerwińska, działaczka feministyczna, jest zdania, że mężczyznę do obowiązków domowych należy wychować. – Pomocne byłyby obowiązkowe urlopy ojcowskie, które zmusiłyby panów do dbania o dom – uważa. Na nie póki co jednak nie można liczyć – kolejne rządy nie zajmują się tą sprawą.

– Sposobem na wychowanie mężczyzny pozostaje... nicnierobienie. Wiem, że ciężko jest wytrzymać bałagan, ale jeśli po raz kolejny partner nie znajdzie czystych skarpetek, w końcu zacznie je sam prać – radzi Czerwińska.

Co to ma być?

Co to ma być?

A tak się cieszyłem że CIA zajmuje się anarchizmem i antyfaszyzmem a nie wypocinami feministek. Mówimy to o postawie WOLNOŚCIOWEJ a osoba cytowana w artykule proponuje OBOWIĄZKOWE urlopy.

Mam czasami wrażenie że takie pomysły wpadają do głowy zakompleksionym ludziom.

Kiedy w końcu zrozumiemy że tak jak nie ma różnicy między czarnoskórym i białym, tak samo sztuczne jest dzielenie świata na kobiety i mężczyzn (do czego nawołują niektóre środowiska feministyczne).

Wolność polega na możliwości wyboru - jeśli kobiecie nie odpowiada dana sytuacja w jej domu to niech rozejdzie się ze swoim partnerem. Nie cierpie gdy ludzie chcą rozwiązań systemowych dla relacji międzyludzkich w intymnych związkach.

Masz racje co do rozwiązań

Masz racje co do rozwiązań systemowych, ale trudno jest się rozejść kobiecie której raz, że w ogóle trudno jej znaleźć prace, a dwa, jeśli już najdzie to jest tam zazwyczaj dyskryminowana płacowo.

Poza tym, jeśli żyje ona w małżeństwie to tych restrykcji czy to społecznych, czy instytucjonalnych jest więcej, więc z tych odchodzeniem to nie taka prosta sprawa.

Chwilka, nie rozumiem

Chwilka, nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Z jednej strony (moim zdaniem słusznie) krytykujesz jakieś skostniałe normy społeczne które (na szczęście w coraz mniejszym stopniu) wpływają na to że ludzie nie odchodzą od siebie chociaz mają się w dupie, bo co powie sąsiad itp.

Ale jednocześnie nie kwestionujesz dalszego wnikania aparatu państwa w intymne związki dwojga ludzi.

Poza tym dykryminowanie płacowo to dość przebrzmiały slogan. Obecnie są już przepisy (i są one egzekwowane) o równości płac bez względu na płeć. Znalezienie pracy przez kobiete też wcale nie jest tak trudne (mówię o mieście bo tu żyję całe życie), a nawet łatwiejsze niż mężczyźnie bez odbycia służby wojskowej.

Także patrzmy szerzej jak na LUDZI a nie jak na efekt uboczny dymorfizmu płciowego. ;-)

Szkoda, że nadal dominuje

Szkoda, że nadal dominuje nawine i prostackie myslenie wsród tzw. "wolnosciowców".

Polski ruch wolnościowy

Polski ruch wolnościowy wywodzi się przede wszystkim z opozycji antykomunistycznej, za tym też idzie większa akceptacja idei prawicowych.

Rozumiem, że kobieta sama

Rozumiem, że kobieta sama sobie spłodziła dziecko albo doszło do niepokalanego poczęcia, w każdym bądź razie ojca dziecko nie posiada. Ojciec też ma obowiązki wobec dziecka! Kiedy pracodawca będzie wiedział, że Nowak też pójdzie na urlop tacierzyński, to wreszcie zacznie patrzeć na kompetencje kandydatów, a nie na ich płeć.

Kobieta MA OBOWIĄZEK

Kobieta MA OBOWIĄZEK pójść na urlop macierzyński, nikt nie pyta się jej o zdanie.

tyle, że intymne związki

tyle, że intymne związki są wytworem systemu, tak jak wytworem jesteś ty, czy ja... Trudno stworzyć inne relacje niż te, których doświadczamy na co dzień... Artykół moze nie najlepszy, ale zwraca uwagę na problem nierówności, który jest niewidoczny. Bo że dziewczyna sprząta, robi pranie i coś tam jeszcze, podczas gdy jem obiad przez nią ugotowany, to dla niektórych normalka.

A rozwiązanie problemu jest trudne.

Poza tym nie demonizujmy feministek. To zostawmy impotentom z prawicy ;)

Jaka "normalka" naprawdę

Jaka "normalka" naprawdę dla Ciebie normalką jest to że kobieta gotuje sprząta a "Pan i Władca" przychodzi na gotowe?

Tu nie trzeba być feministką żeby stwierdzić że to jest pojebane. A jeśli ktoś tkwi w takim układzie to kwestia danej osoby. Nie widzę NAJMNIEJSZEGO sensu aby z powodu nieukładających się relacji wymyślać jakieś PRZYMUSOWE urloy dla wszystkich dlatego że są danej płci.

czytaj uważnie :) Dla mnie

czytaj uważnie :) Dla mnie to nie jest normalka, ale widzę np. że część moich znajomych co pozakładała rodziny, powiela wbrew sobie pewne schematy. Przyjmuje kulturową rolę... Czasami trochę zmodyfikowaną, mniej lub bardziej...

zgadzam sie z Akai że państwo problemu nie rozwiąże, nie wiem też dokładnie jak rozwiązać ten problem, musi to chyba być długi proces edukacji i zmiany całego paradygmatu kulturowego... A w konkretnym przypadku urlopy dla obu partnerów to niegłupie...

Tez nie jest to kwestia indywidualnego wyboru.

A problem granic interwencji w życie intymne... To co z przemocą rodzinną, czy to też nie jest wkraczanie w sferę intymną?

"Wolnościowo" można powiedzieć, że kobieta/facet zgadza sie na bycie bitym/bitom. I problem rozwiązany?

I też problem taki, czy możemy abstrahować od płci. Załóżmy, że wszyscy jesteśmy pracownikami, czyli że istnieje jedność naszych problemów. Na pewnym poziomie tak, ale wyłanianie sie sekcji kobiecych, wskazuje, że nie do końca czuły się one uczestniczkami tej walki - czegoś brakowało. A też w samym środowisku pracowniczym panowało/panuje dość "dziwny" stosunek do kobiet. Może lepiej poruszać różnice, i z takich pozycji szukać wspólnych płaszczyzn, wspólnego programu, niż maskować różnice nawołując do utożsamienia się z konkretną kategorią mającą opisywać naszą sytuacje jak też sugerować drogi wyjścia, już odpowiedni zawężając wybór tychże.

"Wolność polega na możliwości wyboru - jeśli kobiecie nie odpowiada dana sytuacja w jej domu to niech rozejdzie się ze swoim partnerem."

Feministki zwracaja uwage na to, ze wolny wybor w patriarchalnej przestrzeni jest bardzo problematyczny.

Ktoś nazwał to dogmatyczne

Ktoś nazwał to dogmatyczne pseudowolniosciowe myślenie "prostackie" i myślę, że słowo pasuje. Zawsze piszą tu tacy, że pracownicy mają wybór znaleźć nową pracę, że kobiety mają wybór znaleźć innych partnerów itd itd... Odpowiedzialność więc zawsze pada na tych, których "źle wybierają" co jest taka typowa wymówka dla wszystkich, którzy wtedy mają korzyści z tego systemu: bo to ludzie na mnie głosowali, bo każdy mogłby wybrać inaczej bla bla bla...

Inna kwestia to przymusowy urlop. Uważam, że państwo nie może rozwiązać takie problemy. Jednak pewnie to byłoby koniec dyskryminacji związana z urlopem macierzyńskim, ponieważ każdy kto ma dzieci będzie nieobecny w pracy jakiś czas, nie tylko kobiety jak jest tendencja teraz w Polsce.

ReAlize chyba mieszka w "kraju cudów" jeśli uważa, że nie ma dyskryminacji płacowej ponieważ są przepisy. I tak - można znaleźć pracę - w Carrefourze za 1000 zł., ale co z tego? A oprócz tego, zarabiają mniej niż mężczyźni.

Akai47 - często czytuję

Akai47 - często czytuję CIA i lubię Twoje wypowiedzi.

Co więcej, wydaje mi się że nasze poglądy na wiele tematów są zbieżne, jako przykład podam chociażby prawa pracownicze, antyfaszyzm itp.

Mówmy o konkretach - urlop wychowawczy może wziąć zarówno kobieta jak i mężczyzna (konkretnie jedno z nich, drugie wówczas traci to prawo).

Piszesz że ciężko jest znaleźć lepszą pracę niż w hipermarkecie. Nie będę tu wnikał czy ciężko czy łatwo, wykształcenie itp.. ale czy nie powinniśmy skupiać się na nas jako ludziach , pracownikach. Nie patrzeć że "im mężczyznom łatwiej"?

Poprzez takie targetowanie czuję się w naturalny sposób umiejscowiony po przeciwnej stronie barykady którą skrupulatnie tworzą feministki.

Jeszcze jedna sprawa Akai47

Jeszcze jedna sprawa Akai47 odnośnie Twojego postu.

Nie potrafię sobie (może jako ograniczony mężczyzna :) ) wyjaśnić porównania odejścia kobiet od "złych" mężczyzn do sytuacji pracowników wykorzystywanych przez pracowdawcę.

Najprostsza różnica jest taką że istnieją także osoby określane mianem singli. Nie jest to nic złego a ich świadomy wybór. Natomiast w przypadku pracowników, jeśli nie godzą się na wykorzystywanie ich w zakładach pracy alternatywą (pomijam syndykaty, zrzeszanie jak miało to miejsce podczas rewolucji Hiszpańskiej 1936) jest bezrobocie. Czyli stan gdzie w dzisiejszym społeczeństwie spychani jesteśmy do minimum.

Nie zamieram prowadzi tu walki z wiatrakami. Uważam się za osobe ceniącą wolność, przez dłuższy okres związaną z warszawskim środowiskiem wolnościowym. Nie chcę jałowej kłótni, po prostu na ten temat mam inne zdanie.

Jeśli już mowa (a o tym mowa w artykule) o zmianie kodeksu pracy to dodam że tym co uderzy w nas pracowników w najbliższym czasie, jest projekt autorstwa PO (+nacisk pracodawców) na wykreślenie z kodeksu pracy zapisu o prawie do urlopu na żądanie.

Każdy niech działa na płaszczyznie którą uważa za istotną.

Napisaleś - Nie potrafię

Napisaleś

- Nie potrafię sobie (może jako ograniczony mężczyzna :) ) wyjaśnić porównania odejścia kobiet od "złych" mężczyzn do sytuacji pracowników wykorzystywanych przez pracowdawcę

Jest to pewien ograniczenie.

1. Mówię, że można porówniać jak te wolniościowe i prawicowe środowiska tłumaczą, że każdy ma wolny wybór, więc jeśli pracownik jest wyzyskiwany, to ma tylko znaleść inną pracę, jeśli kobieta jest wyzyskiwana w domu, ma tylko znaleść inny dom.

2. Nie wszystkie kobiety są materialnie niezalezne od rodziny / patnera i w obecnym systemie, trudno po prostu np wyprowadzić się. Jeśli nie znasz takich kobiet, zapraszam do nas do Pragi, bo znam takich.

Oczywiście kobiety mogą połaczyć się w kolektywach - ale pracownicy też. Nie robią tego ponieważ jest inny społeczny model w Polsce.

Cieszę się że nasza

Cieszę się że nasza wymiana zdań nieco uspokoiła się, bo w ogóle nie widzę tu podstaw do kłótni.

Nie jestem aż takim krótkowidzem czy wręcz ślepcem aby nie zdawać sobie sprawy z sytuacji materialnej niektórych osób. Ale własnie jako ludzi ich postrzegam.

Zakończmy ten temat, natomiast w przypadku działań pro-pracowniczych z otwartością deklaruję współpracę i nie ma dla mnie znaczenia czy jest to kobieta czy mężczyzna.

Ja się z tobą nie

Ja się z tobą nie kłóciłam, ale nie lubię takich wypowiedzi o "wolnym wyborze".

Myślę, że raczej nie warto kończyć tego tematu, bo pewnie dla kobiet ten temat jest ciekawy i widzę, że jest tutaj kilka nowych postulatów.

1. Nie jestem zwolenniczką istnienia państwa. Ale póki co państwo istnieje, a to oznacza, że żyjemy z narzuconymi nam prawami, które mogą być dla nas jako społeczeństwa mniej lub bardziej korzystne lub niekorzystne. Dla poszczególnych grup społecznych, czy osób indywidualnych, coś może być korzystne, a dla niektórych nie, ale to już oddrębny temat.

2. Widzę, że środowisko PO, PSL i biznesu atakuju prawa pracownicze, o tym wiele razy tu pisałam. Uważam, że należy z tym walczyć.

3. Nie jestem także zwolenniczką srodowiska ekonomicznie liberalnego, które postuluje, że trzeba walczyć o "prawa obywatelskie" ale ignoruje zasadnicze kwestie ekonomiczne lub po prostu chce mieć socjalne programy w ramach kapitalizmu.

JEDNAK

4. Jestem ciekawa dlaczego pewne postulaty reformistyczne od razu są identyfikowane jako takie, a inne nie. Jeśli nie powinno być przymusu, wtedy nie powinno być m.in. obowiązkowej szkoły, rejestracji samochodów, podatków itd. Z takiego punktu widzenia, różne strony mogą odrzucić obowiazki jako "przymus" - np. pracowdawca pewnie myśli "dlaczego muszę dawać pracownikom płatne urlopy, wypowiedzenia itd".

ReAlize twierdzisz, że nam zależy np na urlopach na żądanie, ale tylko takie przepisy gwarantują te urlopy. Kiedy będziemy w stanie zwyciężyć nad pracodawcami, to już nie będą nam potrzebne te państwowe przepisy. Ale teraz one są i mogą być dla nas mniej lub bardziej korzystne. Ja wolę żeby były bardziej.

5. Mam wrażenie, że mężczyźni tutaj, jako uprzywilejowane osoby w rodzinie, czytają to i myślą KURWA, ktoś będzie ZMUSZAĆ mnie do czegoś - konkretnie do podzielnia się opieką nad dziećmi. A dlaczego nie myślą DOBRZE - mogę być pewien że dostanę urlop tacierzyński, że pracodawca nie zmusi mnie do pracy w tym czasie kiedy mam się opiekować dziećmi?

6. Mam wrażenie także, że macierzyństwo jest jednym z głównych powodów dyskryminacji wobec kobiet ponieważ każdy chujowy pracodawca nie chce zapłacić za ten urlop. Wiec przekonuje mnie ten argument że kiedy pracodawca wie, że Nowak pewnie będzie korzystać z urlopu, wtedy nie może dyskryminować na tej płaszczyźnie. (To nie znaczy że dyskryminacja zniknie, ale w tym może będzie lepiej.)

7. Dla mnie szwedzki model wychowania dzieci jest bardziej postępowy niż obecny polski, ale takze nie jest moim idealem. Ktoś napisał, że praca domowa ma być przeniesiona w sfere publiczna. Były takie rewolucyjne hasla i choć nie popieram panstwowej sfery publicznej, uważam, że takie rzeczy jak wychowanie dzieci powinny być nie sprawą prywatną tylko bardziej społeczną i kolektywną. Ten model nuklearnej rodziny wspiera atomizację społeczeństwa.

8. Trudno nie zauważyć że nadal wiele osób traktuje kwestie pracy domowej jako "mniej ważna" w globalnej wizji. Jednak rewolucja nie sklada się tylko z walki klas i obalenia państwa i anarchisci od zawsze róznili się od marksistów tym, że widzą kwestię wyzwolenia nie tylko w sferach ekonomicznych. Problem polega na tym, że być może, jeśli oceniamy problem według liczby osób, których on dotyczy, możemy pewnie stworzyć pewną hierarchię priorytetów - ale to nie jest sprawiedliwe wobec ludzi, dla których jeden problem jest bardziej wazny bo ich dotyczy. Także, kiedy już ktoś stworzy tą hierarchię, wtedy łatwo olać problemy, którymi ludzie nie chcą sie zając. Tak jest traktowane wielu problemów obecnie w Polsce - jako nie ważne. Ponieważ jak na to nie patrzysz, przewage w ruchu lewicowym lub anarchistycznym maja nadal heteroseksualni mezczyzni, w dodatku wychowani w spoleczenstwie, które daje przywolenie na wszystkie rozdaje prawicowej ideologii.

Aby coś zmienić, trzeba przewartosciować ruch. Niestety, wiele @ feministek poszło w kierunku burzuazyjnego feminizmu, ale także to zrobiły ze wzgledu na nieprzyjemna atmosfere w ruchu. Wielka szkoda ale mam nadzieje ze przyda sie podnosic kwestie plciowe w ruchu.

Wyglada na to, że czasami kobiety, które tutaj piszą już powtarzaja logikę burzuazyjnych feministek propanstwowych, ale niczym nie róznią się od ludzi, których domagają się innych praw poprzez państwo. Natomiast jak tutaj coś piszą, a to jest dość rządko, od razu muszą slyszec nie tylko krytyke wobec ich postawy wobec państwa, ale muszą też slyszeć że cały temat jest po prostu paranoia i niby "nie ma problemu" od jakiegoś konserwatywnego faceta przebranego za "wolnosciowca". Więc nie dziwi mnie, że mamy tak mało materiałów na tym portalu od kobiet. Także nie dziwię się, że niedawno ktoś z czytelników kumał, że ja jestem kobietą, a to była "niespodzianka" dla niego - i to swiadczy, że mamy za malo kobiet w ruchu ponieważ statystycznie powinno to być 50/50 ze jestem kobietą, ale faktycznie tak nie jest.

PS - Ten temat jest daleko od artykulu ale wrocąc do tematu pracy domowej, ja zyje dobrze ponieważ jestem brudasem, nie chcę sprzątać i nie będę. Wiem, że niektórzy lubia czyste mieszkania, ale jednak możemy trochę wyzwolić się od tych glupich obowiązków domowych, które nie maja sensu. Nie warto przejmować się co inni myslą o twoim domu, czy jest czysty czy nie. To dotyczy też wygladu - nie trzeba sie tym martwic. Ale kobiety wiedzą, że w spoleczenstwie seksistowskim, ludzie są wartosciowani przez innych według m,in. wyglądu, więc niestety niektore kobiety czują, że trzeba być przyjemna i grzeczna wobec swin meskich. To jest problem samowyzwolenia kobiet i zaden rzad nie pomoze im walczyć z tym. Ale my możemy pomoc nie wspierając tego systemu. Każdy mezczyzna, któremu zalezy na zasadzie równości ma obowiązek robić pracę domowę na równych zasadach. (Tutaj oczywiście pomijam kwestie np róznych standardów czystości.) Popieram także akcje bezposrednie wobec nieuczciwych mezczyzn, którzy nie wykonuja prac domowych.

Ale jak widzisz na murze

Ale jak widzisz na murze napisz " wolny wybór " to sie cieszysz czy nie .Odpowiedź?!

Za przeproszeniem - przy

Za przeproszeniem - przy takim czasie jak wliczyli to codziennie można się wprowadzać do nowego mieszkania - od bidy można uznać ze są to dane dla rodzinny z niemowlakiem -lub rodzinny 2+6 ale przecież to nie jest norma. Problem wiec jest ze tu wszyscy sie wypowiadają z pozycji czysto teoretycznych. Oczywiście jeśli chłop jest do niczego - to sie czepi ze zupa za słona a baba ze śmieci nie wyrzucone. Ale niektórzy lubią żyć w konflikcie - rzecz w tym ze nie zawsze sie dobrze dobierają albo dochodzą do takich perwersji ze trzeba w to ingerować.

Postulat zrównania praw

Postulat zrównania praw ekonomicznych kobiet i mężczyzn jest dla mnie priorytetem. Uważam, że powinno zostać wprowadzone takie prawo, na podstawie którego m.in. pensje będą jawne i mężczyźni będą zobowiązani do wzięcia urlopu rodzicielskiego (model szwedzki).

polecam

Państwo i patriarchat są

Państwo i patriarchat są ze sobą powiązane w sposób ścisły. Zródłem podporządkowania kobiet jest nie tylko działalność państwa, ale i system związków rodzinno-seksualnych.

Brutalna prawda jest taka,

Brutalna prawda jest taka, że mężczyzna - wyzyskiwany pracownik, po powrocie do domu często przekształca się w kapitalistycznego i patriarchalnego wyzyskiwacza.

Funkcje państwa trzeba

Funkcje państwa trzeba ograniczać, a nie poszerzać. To niech się ludzie wpierw 500 razy zastanowią czy chcą mieć razem związek i razem wychowywać dzieci, a nie później niezauważone wady partnera "naprawiać" za pomocą państwowych ustaw.

Trzeba przenieść całą

Trzeba przenieść całą pracę domową w sferę publiczną.

W istocie, anarchizm i

W istocie, anarchizm i feminizm zawsze pozostawały ściśle ze sobą powiązane. Ruch anarchistyczny jako pierwszy postawił pod znakiem zapytania patriarchalną rodzinę oraz instytucję małżeństwa.

A co mówią statystyki o

A co mówią statystyki o wygranych sprawach o prawo do dzieci? Meżczyźni są dyskryminowani niemal w agresywny sposób przez sąd w takich sprawach. Jakoś nikt o tym nie biadoli.

ale to własnie jest wynik

ale to własnie jest wynik patriarchalnego społeczeństwa i to też podlega krytyce feministycznej - że kobieta niejako "z urzędu" jest przyporządkowana do wychowania dzieci i dostaje prawo do dziecka za automatu, bo taki jest model lansowany przez patriarchat, że "kobieta bardziej nadaje sie do wychowania dziecka niż mężczyzna".

w pieprzonych państwach

w pieprzonych państwach anglosaskich z urzędu rączej do niedawna to ojciec w takich sprawach był wygrany - to jest kwestia już naszej słowiańszczyzny i kultu matki a nie patriarchatu.

twierdzenie, że kobieta

twierdzenie, że kobieta żyjąca w mieszkaniu z mężczyzną, który ją terroryzuje, może w każdej chwili odejść, bo ma wolny wybór nie jest kłamstwem, ale jednak są to słowa jakie z łatwością padają w domu przed monitorem. osoba maltretowana fizycznie i psychicznie przeważnie boi się zmiany, boi się, że nie da sobie rady sama, pomimo tego, że nierzadko tak właśnie jest trwając u boku despoty. kiedy są dzieci znieważana kobieta często zostaje przy chamie dla ich cholernie teoretycznego dobra. bo może się zmieni, bo chce, żeby dzieci miały ojca. często mam styczność z takimi sprawami, dotychczas z sytuacji dyskryminacji płciowej oraz problemów z osobą, z jaką się kobieta związała wychodziły niemal wyłącznie te, które miały oparcie w innych. w rodzinie czy w organizacji. świadomość, że mają na kogo liczyć dodaje sił. odpowiednia motywacja jedynie to utwierdza. w debatach społecznych niewiele jest uwagi poświęconej problemowi przemocy względem jednej strony w związku. zaznaczam, niekoniecznie musi być to kobieta. istnieją domy samotnej matki etc. ale jest to namiastka tego, co moim zdaniem powinno być. według mnie należy rozróżnić wchodzenie z butami w sprawy rodzinne i pomoc. ta druga w sytuacjach kryzysowych jest niezbędna. w każdej postaci. tymczasem ludzie przeważnie odwracają głowy.
"wypociny feministek" to dla mnie przegięcie. ruch nie walczy jedynie o prawa kobiet. sam stereotyp feministki jest dla mnie żałosny. za każdym razem dziwię się coraz bardziej, gdy dotyka mnie w szeroko pojętym środowisku wolnościowym.
często jest tak, że kiedy kobieta wie czego chce, ma sprecyzowane poglądy, poparte wiedzą i konkretnymi argumentami, a do tego, o zgrozo, nie boi się wyrażać swojego zdania jest nazywana pustą babą, której "prawdziwy" mężczyzna dawno nie zrobił dobrze, więc się złości na cały świat. gdy natomiast cechy te posiada facet - jest człowiekiem z silnym charakterem i cieszy się ogólnym szacunkiem. smutne, ale prawdziwe. o ile prościej jest rzucić "kiedy ostatnio spaliłaś stanik", niż rozmawiać.
kobiety są dyskryminowane płacowo. w wielu miejscach nadal istnieje szklany sufit. a w pracy nadal rządzi tradycja i uogólnienie. podział na zawody typowo żeńskie i męskie krzywdzi obie strony. będąc kobietą częściej jestem narażona na seksistowskie żarty w miejscu pracy. nie zawsze na dowcipach się kończy. ja sobie z tym radzę, ale np. moje koleżanki niestety niekoniecznie. znoszą upokarzanie choć wiedzą, że tak nie powinno być. niestety nie jestem w stanie prowadzić wszystkich za rękę, nie to jest także moim celem.
ostatnio zdziwiła mnie niesamowicie propozycja zmian w systemie ubezpieczeń. otóż składki miały być zależne od zarobków, stylu życia - np. palacze mieli wykładać więcej pieniędzy, a także kobiety, gdyż rodzą. ten przypadek to jawna dyskryminacja. nie jesteśmy przecież wiatropylne. ciąża to często groźba utraty pracy. poza tym ewentualne zapłodnienie i jego następstwa to kolejna "wada" płci żeńskiej w środowisku pracowniczym. pracodawca woli mężczyznę, bo ten nie zniknie na ileś tam czasu żeby odchować dziecko. następstwem tej paranoi jest także to, że kobiety w rezultacie rezygnują z przynależnych im urlopów, by jak najszybciej wrócić do pracy. w tej kwestii mężczyzna jest przeważnie pozbawiony zobowiązań. czy to jest w porządku?
sam model rodziny w większości opiera się na patriarchacie. kobieta pracuje na dwa etaty. z bólem patrzą na taką sytuację, ale odpowiedzią na moje słowa i propozycje często jest kiwanie głową, po czym zmiany nigdy nie wchodzą w życie. bo tak jest od zawsze, bo jestem żoną, a on ma dwie lewe ręce. owszem części to odpowiada. każdy ma swoją dziedzinę, w której się spełnia. ale szkoda, że świadomość niezadowolonych nie zawsze procentuje konkretnym czynem. jednak co zauważyłam. jednym z powodów dlaczego tak się dzieje jest to, że na inny podział obowiązków pracuje tylko jedna strona. a w pojedynkę jest o wiele trudniej.
anarchizm, antyfaszyzm - tak. feminizm - nie.
ciekawe.

"anarchizm, antyfaszyzm -

"anarchizm, antyfaszyzm - tak, feminizm - nie.
ciekawe"

A co w tym ciekawego? To tak jakby twierdzić że np każdy antyfaszysta "musi" być na diecie wegańskiej.

ogolny kometarz do antyfeministycznych komentarzy

czytam niektore wiadomosci i krew mnie zalewa.
cia ma tez swoje czytelniczki i to w dodatku feministki!!!dziwnie sie czuje-moze to nie jest miejsce dla mnie? czesc osob pisze w taki sposob, jakby feministki to byly jakies dziwne twory polityczne, ktore z anarchizmem nie mialy nic wspolnego. moze wynika to z kojarzenia feminizmu z mainstreamem feministycznym w Polsce (czolowe pop liberalne feministki).
z drugiej strony, czasem mam wrazenie, ze takze w komentarzach na cia kroluja koncepcje wywodzace sie z liberalnych teorii umowy spolecznej - mowienie o wolnosci wyboru kobiety i takie tam bzdury...To mi przypomina neoliberalna nowomowe o nieograniczonej mozliwosci zrzeszania sie, stawania sie podmiotami politycznym czy gospodarczym (patrz chcociazby idea wolnego rynku).
nie wiem,skad wynika ta wolnosciowa niechec do feminizmu. panowie - boicie sie o swoje niezachwiane pozycje pana i wladcy? wiem, jak czesto feministki moga popsuc panom humorki!
feminizm to nie tylko liberalne pogaduszki o stereotypach w reklamach. moze nie widzicie, ile kobiet-feministek wlacza sie szereg dzialan bezposrednio nie kojarzonych z feminizmem (np. prawa pracownicze).

pozdrawiam wszystkie kobiety i dziewczyny walczace w tym srodowisku o swoje miejsce

nie rozumiem, jakie

nie rozumiem, jakie wiadomości na CIA są antyfeministyczne? chyba że chodzi ci o niektóre komentarze, które po prostu wyrażają stan umysłu niektórych panów czytających ten portal (niekoniecznie nawet anarchistów, tylko jakichś liberalnych "wolnościowców") CIA stara się propagować treści i postawy anarchofeministyczne.

oczywiscie chodzilo mi o

oczywiscie chodzilo mi o komentarze, nie o wiadomosci umieszczane na cia

nie. wróć na start. to, co

nie. wróć na start. to, co zacytowałeś nie miało mieć takiego zabarwienia. w pierwszej wypowiedzi pojawiło się ładne wystopniowanie tego, co niby jest fajne. rzeczywiście rozwiązanie proponowane w artykule może budzić niesmak, ale czy kontrowersji nie budzi już sam feminizm? na blogu pojawił się wątek pewnego bilbordu. proponuję spojrzeć na to z tej strony - masowa reklama manipuluje potencjalnymi odbiorcami, zniewala i przeważnie utwierdza patriarchat. tymczasem niektóre komentarze mówią same za siebie.

...tak, to urocze, ze kazdy

...tak, to urocze, ze kazdy bez problemu zauwaza wszechogarniajacy nas zly kapitalizm, z którym kazdy musi walczyc
a na patriarchat to juz niestety malo kto zwraca uwage
jesli ktos olewa ro ze polowa spoleczenstwa jest dyskryminowana, to jakim prawem nazywa sie wolnosciowcem?!
jesli ktos uwaza ze system patriarchalny uderza tylko w kobiety i to jedynie ich problem, to moje glebokie kondolencje...
niestety ignorancja gora

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.