Ponad 100 Polaków pracowało niewolniczo we Włoszech

Prawa pracownika

Zatrzymano 25 obywateli Polski i Włoch podejrzanych o handel ludźmi. Policja twierdzi, że 113 Polaków pracowało niewolniczo we Włoszech. Polacy zostali uwolnieni w regionie Apulia w okolicach Bari i Foggi.

Polscy pracownicy byli wywożeni do Włoch, gdzie zmuszano ich do niewolniczej pracy. Według ustaleń policji, miały miejsce przypadki gwałtów i pobić.

tez pracowalem we wloszech w

tez pracowalem we wloszech w tych rejonach 2 lata temu i jak kogos to obchodzi to moge opowiedziec o tej katordze!!!

no to napisz, a nie czekaj

no to napisz, a nie czekaj na prosbe, która teraz wystosowałem ;)

więcej (z GW)

Pracowali od 3 rano do 21 pod nadzorem uzbrojonych strażników. Byli szczuci psami, bici, gwałceni. Śledztwo ma wyjaśnić, czy tajemnicze samobójstwa w obozie były zabójstwami

W operacji "Ziemia obiecana" włoscy karabinierzy i polska policja rozbili międzynarodowy gang zmuszający Polaków do niewolniczej pracy na polach Orta Nova w regionie Apulia we Włoszech.

- O 2 nad ranem uwolniono 113 Polaków - poinformowali wczoraj wspólnie komendant główny policji Marek Bieńkowski i kpt. Francesco De Lellis ze Specjalnej Grupy Operacyjnej włoskich karabinierów w Rzymie.

W obu krajach o tej samej godzinie zatrzymanych zostało 25 osób. We Włoszech aresztowani zostali szefowie struktury, właściciele sześciu obozów pracy w pobliżu Orta Nova: trzej Polacy, dwóch Ukraińców i Algierczyk.

Aresztowany został też Pompeo T., jeden z plantatorów. On kontaktował gangsterów z właścicielami ziemskimi. Wobec kilku z nich wszczęto już "postępowania wyjaśniające".

Włoski sędzia śledczy postawił aresztowanym zarzuty: udziału w grupie przestępczej, handlu ludźmi i "wprowadzania w stan niewolnictwa". Grozi za to od czterech do 20 lat więzienia. Kpt. De Lellis: - Następnych aresztowania to kwestia godzin, najwyżej dni.

A potem rozwikłane mają być cztery tajemnicze samobójstwa, a może raczej upozorowane zabójstwa, jak śmierć dwudziestokilkuletniej dziewczyny, która miała zostać zakopana na plaży, czy strażnika, który został znaleziony powieszony w pociągu, ale są podejrzenia, że został zamordowany, bo chciał przejąć jeden z obozów.

- Są też zeznania dotyczące gwałtów, stręczycielstwa, ciągnięcia za samochodem na łańcuchu - mówi prok. Krzysztof Urbaniak.

Pisaliśmy o tym rok temu

- Artykuły "Gazety" otwierają akta tej sprawy - mówi dyr. Paweł Biedziak z KGP. O obozach pisaliśmy rok temu w sierpniu. Włoscy karabinierzy przeprowadzili wtedy pierwszy najazd na Orta Nova, gdzie w zwierzęcych warunkach przebywali polscy pracownicy. Polacy mieszkali w budynkach ogrodzonych drutem kolczastym, bez światła i wody, całą dobę pilnowani przez uzbrojonych strażników.

Przesłuchano wówczas 94 Polaków. Tylko kilkoro z nich przełamało strach i zdecydowało się mówić: o pracy od 3 rano do godz. 21, o zakazie opuszczania obozu, biciu, gwałtach (w zeznaniach jest relacja o gwałcie na kobiecie na oczach jej męża).

Opisaliśmy też, jak działała przestępcza siatka. Polacy rekrutowani byli do pracy w Polsce przez ogłoszenia w gazetach i w internecie, następnie przewożeni do Włoch. Na miejscu w okolicach Foggii rozwożeni do miejsc zakwaterowania skoncentrowanych na terytorium pomiędzy Orta Nova, Cerignola, Ascoli Satriano w regionie Apuli aż po Lavello w Basilicacie. Na obozy zamienione zostały opuszczone gospodarstwa bez ogrzewania, sanitariatów, światła i wody.

Za podróż do Włoch i pracę Polacy płacili pośrednikom ok. 150-200 euro. Na miejscu obiecywano im pięć euro za godzinę. Wypłaty były nieregularne, często na koniec sezonu. Nie przekraczały jednego euro za godzinę, bo od zarobionych pieniędzy odejmowane były koszty zakwaterowania, żywności, papierosów.

Gangsterzy zarobili - według wstępnych szacunków kpt. De Lellisa - co najmniej kilkaset tysięcy euro. Pieniądze inwestowali w handel narkotykami i prostytucję. Włoski wymiar sprawiedliwości zajął kilka kont bankowych.

Dlaczego efekty śledztwa widać dopiero po roku?

- Pierwsze dwie osoby zatrzymaliśmy we wrześniu 2005 r. na przejściu w Cieszynie, kolejne pięć w styczniu 2006 r. w Katowicach, ale sprawa prowadzona była najpierw pod kątem oszustw przy organizowaniu wyjazdów do pracy - wyjaśnia zastępca prokuratora okręgowego w Krakowie Krzysztof Urbaniak. - Teraz stawiać będziemy zarzuty udziału w grupie przestępczej i handlu ludźmi.

We Włoszech sprawę niewolniczego wykorzystywania Polaków przenoszono od karabinierów do Guardia di Finanza, z Foggii do Bari. Dopiero w lutym rozpoczęło się śledztwo prowadzone w ścisłej tajemnicy przez komórkę antymafijną z Bari. Karabinierzy kontrolowali rozmowy telefoniczne osób zamieszanych w handel ludźmi, wskazywanych między innymi podczas przesłuchań tych, którym udało się uciec. Obserwowali też obozy i ich właścicieli.

Najgroźniejsi z nich byli dwaj Ukraińcy mieszkający w tym kraju od siedmiu-ośmiu lat. Spośród Polaków - Andrzej W., właściciel jednego z obozów, i Mariusz P., jeden z najbrutalniejszych strażników (bił metalową rurą, groził bronią). - Mamy zeznania 300 pokrzywdzonych i 700 kolejnych wytypowanych do przesłuchania - informuje Bieńkowski. Policja prosi jednak o zgłaszanie się ludzi, którzy byli w tych obozach.

Są więc dwa śledztwa - włoskie i krakowskie. W wymianie informacji pomaga Europol.

W rozpracowaniu szajki pomogło zaangażowanie polskiej ambasady w Rzymie, do której docierały sygnały o Polakach, którzy wyjechali "z ogłoszenia" i przepadali. Ambasador Michał Redlicki wielokrotnie sam jeździł do Apulii, by sprawdzać doniesienia i próbował skłonić policję do działania.

Likwidacja po roku kolejnych obozów tej samej szajki i w tej samej okolicy, o której przed rokiem pisaliśmy, może wskazywać, że proceder odbywał się za przyzwoleniem mieszkańców. - Prawdopodobnie wiedzieli o tym przynajmniej właściciele tamtejszych gospodarstw, którzy zarabiali na pracy Polaków - mówi rzecznik polskiej ambasady w Rzymie Wojciech Unolt.

Pomoc poszkodowanym zaoferował polski konsulat w Rzymie. Konsul Anna Bednarek: - 24 Polaków przewieziono autobusem do Bari, skąd będą mogli wrócić do Polski. Pozostali prawdopodobnie zdecydowali się zostać we Włoszech.

Rodziny, które podejrzewają, że ich zaginieni bliscy mogą znajdować się wśród uwolnionych wczoraj osób, powinny kontaktować się z polskim konsulatem honorowym w Bari pod numerem +39 80 49 54 125

Brak zaangazowania Ambasady polskiej w RZYMIE

W 2005 roku mialam ogromny problem z powrotem do kraju ..poniewaz pracujac we Wloszech a dokladniej 30 km od FOGII wlasciciel plantacji szparagow nie wyplacil mi pieniedzy. W rozmowie z urzedniczka PLACOWKI DYPLOMATYCZNEJ otrzymalam odpowiedz ..."abym poszla zarobic sobie na powrot do kraju" Wtedy na dworcu w FOGII przyjechal autokar pelen Polakow....do pracy..."kTOS" mial ich odebrac ale przez trzy dni jakie spedzilam na dworcu w FOGII nikt ich nie odebral.Ci ludzie alarmowali do Ambasady,ktora wtedy miescila se na ul.RUBENSA 20..ale nikt im nie pomogl.A gdyby wtedy tym ludziom ktos pomogl...ale po co.Dopiero jak wybuchl skandal z obozami pracy Ambasada "ruszyla"z pomoca..za pozno.

efekt 16 lat balcerowszczyzny

Apulia to teren działania Sancta Corona Unita,czyli jednej z gałęzi mafii włoskich,wiadomo że wielu plantatorów to jej członkowie,kiedyś pisali o tym w "Rzp",a niewolników dostarczali do tych prywatnych kapitalistyczno-feudalnych obozów pracy gangsterzy z Albanii,Algierii,Ukrainy,Polski,Rumunii,Bułgarii.Oto efekt 16 lat neoliberalnego kapitalizmu,oto efekt bezdusznej machiny Urzedów Pracy,które nic nie robią dla bezrobotnych,oto efekt braku socjalu,gdzie pomoc dla spółdzielni socjalnych!!!,ustawa jest a pieniądze topi się na machine urzedasów z Urzedów Pracy,pociotków lokalnych bonzów,radnych,posłów itd.

kilka wspomnien

wiekszosc tego co napisala GW jest prawda wprawdzie ja bylem w takim obozie tylko 2 tyg ale pamietam naszego kapo czyli kolesia (z tatuazem na calych pecach)jak pewnego dnia wynikla sprzeczka miedzy nim a jednym ze zbieraczy,(pomidorow)ktory sie upil(czego niewolno bylo robic na terenie obozu)i zaczeli go okladac piesciami z jednym ukraincem,a ten w odwecie ruszyl na nic z nozem kuchennym! z tego wszystkiego wynikla regolarna gonitwa po calym terenie, kapo gonil kolesia z dwoma siekierami!ale cala afera zakonczyla sie pokojowo i wywalili go z obozu!na pola wozili ludzi po 40 osob w blaszanych starych mercedesach bez okien(gorzej niz zwierzeta)w 40stpniowym upale!po za tym pracowalem tez w innych miejscach gdzie bylo chyba jeszcze gorzej !bo przyworzono nas do czegos co przypominalo budynek, bez okien i z gruzem w srodku!!nasz ukrainiec(roman)czesto tez zapominal o doworzeniu jedzenia i wody co skutkowalo tym ze jedlismy to co znalezlismy na polach a pilismy wode z hydrantow nawadniajacych pola(czesto to konczylo sie zbiorowa tygodniowa biegunka,bo do nawadniania czesto dodawano nawozy sztuczne)z drastycznych rzeczy pamietam tez jak jeden koles nawalony wpadl do studni 10 metrowej,i gdy go wyciagali mial polamane dwie nogi i opochniete dwie rece ale ukrainec nie przejol sie tym za bardzo tylko zaproponowal pomoc za kase(ktorej oczywiscie niemial ten koles)naszczescie po tygodniu udalo mu sie dzieki kumpla wrocic do polski!ktos moze zapytac dlaczego tam zostawalismy mimo ze moglismy wrocic,chce powiedziec ze glownie dla tego ze ukrainiec zciemnial z kasa a po drogie wiekosc z tych ludzi ktozy tam przebywali to osoby bardzo zdesperowane czesto z dlugami w polsce!miedzy innymi dla tego dochodzilo czesto do bijatyk i klotni!caly ten pobyt przyplacilem duzym uszczerpkiem psychicznym a jak przekraczalismy granice to spiewalismy hymn polski!!

praca na południu Włoch

Moja żona wyjechała w maju do pracy na południe od Lamezzi na zachodnim wybrzeżu , ma włoski nr telefonu jednak kontakt z nia jest bardzo utrudniony , czasami dzwonię cały tydzien po kilka razy dziennie i nie mogę się dodzwonic albo nr nie odpowiada albo nikt nie odbiera , miała wrócic około 22 sierpnia a teraz twierdzi że nie wie kiedy wróci ! gdy rozmowa dojdzie do skutku jest jakas dziwna tak jakby ktoś był przy tej rozmowie , na niektóre pytania nie odpowiada albo cały czas milczy gdy ja mówię , nic nie mówi o sobie !Pracuje podobno w restauracji , chciałem wysłać jej papierosy ale ona twierdzi że nie może podać adresu , nie może wychodzić nigdzie i jest wożona na zewnątrz tylko w samochodzie ! Podejrzewam że coś złego się z nią dzieje , gdzie mam sie zwrócic o pomoc?

Może tutaj:

wiem cos o tym

o pracy we wloszech mozna mowic nieskonczenie dlugo... na szczescie mnie tam nie bylo, ale moj brat spedzil tam prawie miesiac i cud ze udalo mu sie z tamtad uciec.... Mam z tamtad kilkanascie zdjec, po prostu katastrofa!!!! Macie racje piszac o kapo i karabinierach pilnujacych ludzi a czasami nawet z karabinem przystawionym do glowy... Brat pracowal przy tzw "karczocha" mial haczke z kijkiem dlugosci 20 cm i o prostych sztywnych nogach hakal pole,w upale i pod rygorem "strzelenia kulki w leb, gdyby tylko zgiol kolana na 5 min"S tego co opowiadal to najggorsze bylo to ze kapo byl polakiemi to on ich tak miedzy innymi traktowal.Duzo by tu jeszcze pisac, ale napisze tylko jak udalo mu sie z tamtad uciec. Mial on na szczescie ze soba tel komorkowy przez ktory caly czas sie z nami kontaktowal, gdy pisal o sytuacji jaka tam jest kazalismy mu z tamtad uciekac ale to byl obuz zamkniety wiec jak? otorz byl tam jeden polak ktory za przekupstwem ( zostawili mu wszystko jedzenie jakie mieli, pieniadze itp) i podczas nieobecnosci kapo wywiozl ich z tamtad bo byl zz dwoma kolegami... wloch musielismy go sami sciagnac a le na szcezscie zyje i to jest najwazniejsze... nigdy nie opisywal tego nigdzie bo nie wiedzial co z tym ma robic, przeciez ludzie wlasnie z krakowwa latwili tam ta prace za posrednictwem jednego pana z kalisza ktory mial przeciez z nimi kontakt, ale jak brat wrocil to on umyl rece i powiedzial ze nic nie wie.... gdyby wiedzial co z tym zrobic to z checia by pomogl...

cerignola

nawet nie macie pojecia co tu sie dzialo bylem w cerignoli w sierpniu 2005 mieszkalismy w garazach pracowalismy od 3.00 do 22.00 zakaz wyjscia na miasto za zywnosc placilismy podwojnie a wszystko dzieki jednej grubej polce ma na imie Dorota zwa ja DORA jezdzilismy do pracy w bagazniku w 40 stopniowym upale dopiero gdy udalo mi sie udzielic wywiadu na zywo stacjii TVN 24 poprzez telefon tuz po tym ucieklem ale to co przezylem trudno opisac co najgorsze ta polka wciaz tu jest i bezkarnie w dalszym ciagu prowadzi swoj preceder sam osobiscie ja tu widzialem co niektorzy boja sie powiedziec cala prawde ale faktem jest ze wlosi sa tu potwornie skorumpowani i za jeden blad mozna zostac zakopanym w oliwkach i moze po 500 latach paleontolodzy znalezli by ofiare

witam nazywam sie Marta w

witam nazywam sie Marta w 2005 roku też byłam we Włoszech dokładnie we Foggi,San Severo,Ortanowa a mieszkałam w Tortorelli nie daleko ipi. Wiem jak włosi potrafią ugościć Polaka ja bynajmniej jestem zadowolona ze swojej pracy,na początku pracowałam na pielęgnacji winogrona,potem trochę na zbiorze pomidorów,sadziłam koper włoski.Mój szef był bardzo dobry,miał swoje zasady które musieliśmy przestrzegać.Wracając do tego jak włosi traktują polaków to my sami żeśmy sobie na to pozwolili,Bynajmniej to jest moje zdanie i ja jego nie zmienię

o boze

przepraszam ty pracowales u doroty a ja mialam podobna historie tez byla w tym miescie mieszkalam w garazu chyba u jej meza tomka czy ta dorota miala syna ??? prosze odpisz ;....\\pozdrawiam anka...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.