Prywatyzacja przyspieszy

Pracownik nie potrzebuje 1/100 zakładu w którym pracuje tylko pieniędzy, za które kupi to co zechce.

A tak BTW państwowe zakłady nie powstały dzięki dzisiejszym pracownikom, tylko dzisiejszym i przyszłym emerytom, z których partyjni socjaliści w PRL finansowali właśnie budowę zakładów.

Tu nie tylko chodzi o kupowanie, bo człowiek to nie tylko przewód pokarmowy, ale kontrolę nad połową swojego życia spędzanego w pracy.

Tak czy owak zakłady pracy powstają dzięki pracownikom, a nie dzięki kapitalistom czy biurokratom państwowym.

A mnie się wydaje, że powstają dzięki pomysłowym ludziom, którzy zakładają firmę, inwestują w nią własny majątek, wkładają mnóstwo pracy i jak im się powiedzie zaczynają zatrudniać innych. Nazywać możesz ich jak chcesz.

A tak w ogóle, to czasy gdy połowę życia pracowało się w jednym zakładzie już minęły, rotacja jest teraz ogromna.

Pomysłowość ludzi to jedno, a posiadanie kapitału to drugie. Jedno z drugim nie musi iść w parze. Mylisz zarządzanie z posiadaniem kapitału, a to jednak nie jest to samo. Można mieć akcje jakiejś firmy której się na oczy nawet nie widziało i oddawać zarządzanie tym specjalistom. Co do inwestowania, to nawet jeśli on inwestuje pieniądze przy założeniu że sam je sobie wypracował własną głową czy rękami, bez spadków, czy korzystania z pracy innych, to i tak po jakimś czasie wartość wypracowana przez pracowników przekroczy wartość włożonego kapitału. W tym przypadku więc prędzej czy później pracownicy powinni przejąć zakłady.

Rotacja czy jest czy jej nie ma, nie zmienia faktu że to pracownicy produkują, tworzą, projektują, a nie kapitaliści.

"to i tak po jakimś czasie wartość wypracowana przez pracowników przekroczy wartość włożonego kapitału."

no i właśnie za ten trud i pracę się pracownikowi płaci - wynagrodzeniem w gotówce czy przelewem - a nie jakimiś niepewnymi udziałami, które za rok mogą się okazać bezwartościowe.

Jeśli porozmawiasz z ludźmi, to łatwo zauważysz, że 95 proc. osób pracuje po to by móc sobie za to kupić/wynająć mieszkanie / samochód / laptopa / rower czy zabawki i odżywki dla swoich dzieci (niepotrzebne skreślić) a nie ma ochoty przejmować udziałów w której pracuje i tym bardziej brać za nią odpowiedzialność. I słusznie bo po co?

PS A tak w ogóle Xavier, nie myślałeś o tym założyć jakąś spółdzielnię? Niekoniecznie wielką, choćby jakiś kiosk. Przecież jeśli by się Tobie i Twoim współpracownikom-współudziałowcom powiodło - mógłbyś tu kreować propagandę z perspektywy kogoś, komu się udało wcielić swoje teorie w życie. A jeśli nie - przynajmniej byś spróbował i może też czegoś nauczył (bez złośliwości)?