Skłoty – wolne domy dla wolnych ludzi?
Squatting (spolszczone: skłoting) to w Europie Zachodniej zjawisko popularne i dość powszechne[1] . Polega na nielegalnym zajęciu, zasiedleniu pustostanu lub całych kompleksów opuszczonych budynków. W Hiszpanii[2] , Holandii, Danii czy Szwajcarii możemy znaleźć zaskłotowane ulice i kwartały bądź całe zespoły kamienic jak w Wielkiej Brytanii czy Norwegii. Z punktu widzenia prawa jest to działanie nielegalne, zwyczajne włamanie, naruszenie świętej własności prywatnej[3] . Wiele też zależy od języka jakim się posługujemy. Skłotersi, czyli osoby przejmujące pustostany mówią o „odzyskiwaniu” opuszczonych, zapomnianych, niszczejących miejsc, adaptowaniu ich do życia i mieszkania. Są różne powody, dla których ludzie decydują się stworzyć nowe bądź zamieszkać na już istniejących skłotach. Jedni i jedne robią to z czysto praktycznych względów, gdyż mieszkanie „na czarno” pozwala im nie płacić za czynsz a najczęściej także za wodę czy prąd. (Takie podejście przeważa na zachodzie ze względu na wysokie ceny czynszów i mieszkań [za: Magazyn „Obywatel”, nr1 / 2003]) Mylne jest zatem przekonanie, że w większości skłotersi to zblazowane japiszony, którym życie ponad stan pozwala na taką fanaberię, możliwość igrania z prawem a wysokość zer na ich kontach pozwoli im w ostatecznym rozrachunku wybawić ciała z policyjnej opresji. Nic bardziej mylnego. Nie płacenie czynszów czy opłat za wynajem pozwala tym ludziom godnie przeżyć kolejny dzień. Godnie to kwestia umowna. Umówmy się zatem, że jest to sytuacja, w której po opłaceniu mieszkania i wszelkich możliwych podatków jest za co nakarmić jeszcze dziecko i siebie. W przypadku skłotersów opłaty za mieszkanie i inne podatki „odpadają”, a tym samym jest za co nakarmić dziatwę. Często osoby z Europy środkowo-wschodniej jadące na zachód do pracy zatrzymują się właśnie na skłotach. Pozwala im to oszczędzać wydatki związane z wynajmem mieszkania czy pokoju. Inni i inne skłotują z powodów ideologicznych, politycznych. W tym przypadku jest to ważna część ideologii anarchistycznej czy w ogóle myśli wolnościowej[4] . Ludzie ideologicznie zaangażowani w skłoting bardzo często w miejscu skłotu organizują coś, co możemy nazwać niezależnym centrum społeczno-kulturalnym (na świecie znane jako „social center”). Centrum takie staje się miejscem wspierania i promocji kultury niezależnej i inicjatyw wolnościowych: od wystaw i koncertów punk-rockowych przez warsztat rowerowy i drukarnie po debaty polityczne i akcje bezpośrednie w obronie praw pracowniczych czy lokatorskich. Jest wytchnieniem dla osób zmęczonych masową, komercyjną pop-kulturą. Miejscem, gdzie można realizować się na płaszczyźnie społecznej, obywatelskiej, lokalnej. Mimo, że nie jest to zasadą, skłoty skupiają najczęściej kobiety i mężczyzn, którzy nie zgadzają się z zastanym porządkiem ekonomiczno-społecznym powołując do życia inicjatywy (zarówno stowarzyszenia i fundacje jak i grupy nieformalne) mające na celu naprawę niesprawiedliwości, wyeliminowanie wszelkich dyskryminacji czy pomoc osobom społecznie zmarginalizowanym. Psychologia, socjologia traktują skłoting jako formę bezdomności. Skłotersi i skłoterki tym samym, stanowią formację sytuującą się na obrzeżach społeczności[5]. Są marginesem, o prawa którego walczą. Są siłą i narzędziem, jednym z motorów przemian społecznych jak niejednokrotnie same i sami o sobie mówią.
Nie samą pracą u podstaw jednak skłot żyje. Za bogatą ideą skłotowania stoi również chęć mieszkania w „jednolitej” społeczności, skalibrowanej według określonego stylu życia oraz wspólnej wizji świata. Wbrew niektórym sceptykom, nie ma to jednak nic wspólnego z sektą. Te dwa zjawiska łączy jedynie (złośliwi powiedzą „aż!”) ta sama litera rozpoczynająca ich nazwy. Pomijając już fakt, że sekty mają wyłącznie charakter religijny bądź wyznaniowy to sprawowana w nich władza jest wybitnie autorytarna. Już te dwa argumenty stanowią silne zaprzeczenie idei skłotu. Skłot (z wyjątkami od reguły) jest oparty na zasadach wolnościowych, gdzie priorytetem jest poszanowanie drugiego człowieka bez względu na kolor skóry, orientacje seksualną, wyznanie, płeć czy status społeczny. Decyzje podejmowane są poziomo na zasadzie wspólnego konsensusu a nie pionowo, w towarzystwie silnej hierarchizacji i centralizacji. Cytując mieszkanki i mieszkańców skłotów, jest tak, gdyż w tym drugim przypadku, hierarchia zazwyczaj idzie w parze z opresją i dyskryminacją wynikającą z posiadanej władzy. Władzy, która daje szerokie pole do popisu manipulacji i upokorzeniu. Zatem, gdy jedni i jedne skłotują z czysto użytecznych powodów, drudzy i drugie upatrują w tym możliwość stworzenia choćby namiastki społeczeństwa alternatywnego do obowiązującego. Owa chęć życia i mieszkania w takiej wspólnocie (obok ideologii i/lub warunków ekonomicznych) jest jednym z fundamentów skłotowania. Szczególnie cenną zaletą takiej społeczności o zbieżnych dążeniach autonomicznych jest jej nieprzypadkowość i, nazwijmy to, anty-masowość, gdzie najważniejsza jest wolność jednostki i relacje międzyludzkie. Gdzie nie jesteśmy anonimowymi lokatorami mijającymi się tylko na klatkach schodowych, ale zwartą grupą ludzi świadomych swoich wspólnych relacji i odpowiedzialnych za swoje czyny. To utopia, ale kolejne próby tworzenia społeczności alternatywnych, antysystemowych do tej utopii zbliżają.
***
[1] Szczególnie dużo skłotów (kilkaset) znajduje się w Barcelonie, Amsterdamie i Genewie [za: http://pl.wikipedia.org]
[2] W Barcelonie duża część skłotersów dysponuje środkami na prawników oraz wszelkie akcje obronne, dzięki Katalońskiej Partii Komunistycznej [za: http://www.polishexpress.co.uk/art,skloting_bez_idei,330.html]
[3] Prawo w wielu krajach Unii Europejskiej dopuszcza skłotowanie bez obciążenia wykroczeniem kryminalnym. W krajach Europy środkowo-wschodniej prawo dotyczące skłotowania jest znacznie bardziej restrykcyjne i każda próba zajęcia pustostanu kończy się zazwyczaj interwencją policji i brutalną eksmisją (https://cia.media.pl/nielegalna_ewikcja_sklotu_na_zydowskiej, https://cia.media.pl/estonia_nalot_na_sklot). Podobne praktyki zdarzają się również w pozostałej części Europy (http://poland.indymedia.org/pl/2009/01/41929.shtml, https://cia.media.pl/eksmisja_ungdomshuset_zaczela_sie).
[4] Zdarzają się również skłoty neofaszystowskie jak np. Casa Pound w Rzymie (www.casapound.org)
[5] „Mieszkańcy skłotów zazwyczaj nie płacą podatków i innych opłat. Pozostają więc na marginesie funkcjonowania społeczeństwa” - „Wstęp do Anarchizmu”, Wydawnictwo AIW
Łukasz Wójcicki