Solidarność z doktorantkami i doktorantami z Wrocławia

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Do Doktorantek i Doktorantów Uniwersytetu Wrocławskiego

Przesyłamy Wam wyrazy naszej solidarności. Problemy, które zdecydowaliście się przedstawić rozpoczynając akcję protestacyjną, są także naszymi problemami.

Doktorantami staliśmy się przez złożenie przysięgi, w której obiecywaliśmy bronić jedności stanu akademickiego. Dziś stajemy w jej obronie, gdyż warunki finansowe, na jakich budujemy Naukę w Polsce, wykluczają nas z tej społeczności.

Sytuacja doktorantów jest złożona i zła. O degradacji pozycji naukowca w Polsce niech świadczy fakt, że coraz więcej doktorantów wcale nie otrzymuje stypendiów doktoranckich. Ci, którzy otrzymują stypendia doktoranckie, nie są w stanie nawet z nich przeżyć, nie wspominając o rozwoju naukowym. Fakt, że chcemy dzielić się naszymi odkryciami ze studentami, wykorzystywany bywa przeciwko nam - do uczenia zaprzęgani są już nawet doktoranci, którzy nie otrzymują stypendiów. Doktoranci nie są nawet objęci ubezpieczeniem społecznym!

Wiemy, że nie będzie "uczelni flagowych" bez doktorantów. Jesteśmy warunkiem sukcesu każdego wydziału czy instytutu. Jednak nasze "fabryki dyplomów" zarządzane są kosztem zadłużenia poszczególnych wydziałów. Dlatego coraz częściej słyszymy o groźbach ściągania z nas "haraczu" za przedłużanie badań. Szczytem wyzysku jest pobieranie opłat za studia doktoranckie. Jednocześnie uczelnie nie rezygnują z uwzględniania naszych osiągnięć i publikacji jako swojego statutowego dorobku badawczego.

Sprzeciwiając się niesprawiedliwości wobec doktorantów nie zapominajmy o studentach. Proces Boloński spowodował, że studenci mają mniej czasu na rozpoznanie swojej sytuacji: 3 lata na studiach licencjackich, 2 lata na magisterskich. My na tzw. studiach spędzamy najwięcej czasu. Mamy na ogół 4 lata na przeprowadzenie badań, prowadzenie zajęć, publikowanie, zaliczenie kursów i obronę naszych doktoratów. Studenci (i niestety coraz częściej również doktoranci) są najbardziej obciążoną podatkami pośrednimi grupą społeczną, a za swój wkład pracy wynagradzani są "paciorkami" w postaci punktów ECTS. Zastępowanie godnej płacy "paciorkami" nie wystarczy ani doktorantom ani nikomu, kto ma szacunek do swojej pracy!

Jako doktoranci z ”fabryk dyplomów i wiedzy” jesteśmy swego rodzaju „robotniczą arystokracją”, dlatego części z nas udaje się zdobyć atrakcyjne stypendia. Nie jest to jednak rozwiązanie dla wszystkich pracujących dla rozwoju Nauki w Polsce. W sytuacji braku stypendiów doktoranckich na wielu wydziałach (szczególnie humanistycznych i nauk społecznych), pomysły, by doktoranci utrzymywali się tylko z grantów, uważamy za rozwiązanie, które wyklucza projekty badawcze nieatrakcyjne z punktu widzenia logiki rynku i priorytetów zawartych w funduszach unijnych. Zatem przeciwstawiając się podziałowi na te lepsze (dofinansowane) i gorsze (niedofinansowane) nauki, pamiętajmy więc, że każda propozycja złożona doktorantom, jest propozycją złożoną całemu stanowi akademickiemu.

Samorząd doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego popiera Wasze postulaty i diagnozę sytuacji wyrażone w odezwie "Do społeczności akademickiej Uniwersytetu Wrocławskiego". Mając na uwadze wspólny interes całej społeczności akademickiej w Polsce, a w szczególności młodej kadry naukowej – doktorantów i doktorantek, którzy domagają się od kilku lat wprowadzenia powszechnych stypendiów doktoranckich, wzywamy do podjęcia wspólnych działań na szczeblu krajowym i nawiązania współpracy w celu wywarcia nacisku na Ministerstwo Nauki, wszystkie uniwersytety i akademie w Polsce. Mamy nadzieję, że formy, skala oraz skuteczność naszych działań będą odbiciem innowacyjności, mobilności oraz interdyscyplinarności naszego środowiska.

Z wyrazami solidarności,
Uczelniana Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego

Solidarność ważna rzecz.

Solidarność ważna rzecz. Czy za tym listem solidarnościowym pójdą jakieś konkretne działania? List władze uczelni oleją. Tak samo palenie zniczy nic nie da. Tylko strajk może pomóc. Ale to już inna bajka, rzecz n i e w y o b r a ż a l n a, w szczególności dla doktorantów, którzy co tu dużo mówić, trzęsą dupami i łudzą się, że będąc cicho dostaną etat po obronie. Gówno prawda.

Prosta logika protestów

Prosta logika protestów pracowniczych, której należy użyć także w tej sprawie: żądać WIĘCEJ NIŻ SIĘ DA, brać tyle ile można, ZAGROZIĆ STRAJKIEM, odpuszczać TYLKO KIEDY NIE MA INNEGO WYJŚCIA, włączyć w protest doktorantów bez stypendium i walczyć wspólnie, także w ich sprawie!

STRAJK, STRAJK i jeszcze raz strajk.

Inaczej można palić znicze i pisać listy solidarnościowe w nieskończoność.

jak to zostało zauważone

jak to zostało zauważone dodatkowe stypendia/granty zależą od projektu, choć jestem akurat z działki która jest blisko centrum zainteresowania rynku i różnych unijnych czy nie unijnych instytucji potrafiłbym wymienić kupę bardzo pożytecznych projektów które nie zostaną wykonane właśnie dlatego że ich wykonawca nie miałby za co żyć. Rynek jest po prostu jest kiepskim wyznacznikiem sensowności robienia czegoś, gdy się głębiej wejdzie w naukę widać to bardzo dobrze. Co do sytuacji materialnej - w dużym mieście ciężko przeżyć za samo stypendium doktoranckie. Mieszkać się da - po studencku, generalnie mieszkam gorzej niż większość moich znajomych studentów. Zjeść da się dobrze pod warunkiem że nie je się na mieście i w stołówce na uczelni (bo tu też ceny z kosmosu, jedzenie podłe a wegetariańskiego posiłku szukać jak ze świeczką), ubrać się już nie bardzo. Jak się jest starym punkiem to nie przeszkadza sytuacja w której połowa ubrań jest dziurawa albo obszarpana, ale "normalsi" mają problem. Wakacje - jak się umie bawić za parę groszy to jest ok, "normalsi" znów mają problem.
Ciężkość pracy - tu sytuacja jest różna nawet w obrębie grup badawczych. Nawet pod jednym szefem może być skrajnie różnie w zależności od tego czy chce mu się włazić w dupsko bez pośizgu czy ma się na tyle godności żeby tego nie robić. Niestety żyjemy w świecie w którym promowani są pozerzy, lanserzy i wazeliniarze, taka prawda.

piszcie sobie listy

piszcie sobie listy solidarnościowe w nieskończoność

jakby miało przyjść do konkretnych działań to i tak nie zrobicie nic bo boicie się podpaść promotorowi, dziekanowi i tym wszystkim od których zależeć może potem etat na uczelni

uczelnia nie różni się od innych ścieżek awansu: wazeliniarstwo, pokora i konformizm.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.