Stanowisko CK-LA po wyborach parlamentarnych 2007

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Ostatnie wybory parlamentarne z 21 października 2007 roku przyniosły dwie ważne zmiany: pierwszy tak wyraźny triumf liberałów oraz odwrócenie tendencji do bierności wyborczej u większości społeczeństwa. Dodatkowo, znaczący jest także kolejny słaby wynik partii i kandydatów związanych ze środowiskiem radykalnej lewicy - Polskiej Partii Pracy oraz startującego z listy wyborczej Samoobrony Piotra Ikonowicza. Fakty te co najmniej naruszają dobre samopoczucie osób związanych z ruchem antykapitalistycznym, które często (milcząco) przyjmowały dwa założenia.

Po pierwsze, że niska frekwencja wyborcza, obserwowana od 1990 roku jest symptomem buntu społeczeństwa, które w ten sposób manifestuje swoją niechęć do polskiej klasy politycznej. Po drugie, niektórzy krytycy systemu kapitalistycznego twierdzili, że odruchy protestu wobec gospodarki wolnorynkowej, prywatyzacji oraz komercjalizacji, z uwagi na specyficzne dla Polski uwarunkowania historyczne i kulturowe, znajdują swój wyraz w sukcesach takich partii jak LPR, Samoobrona czy nawet PiS.
Po tych wyborach nie tylko ciężko bronić powyższych twierdzeń, ale i w ogóle mówić o masowym sprzeciwie społecznym wobec istniejącego systemu społeczno-ekonomicznego. Sukces PO i wysoka frekwencja powinny więc być dla nas - osób zaangażowanych w ruch antykapitalistyczny - powodem do głębszej refleksji nad naszą dotychczasową oceną polskiej sytuacji politycznej oraz stosowanymi dotąd technikami działań (a zwłaszcza koncepcji bojkotu wyborów jako jedynej odpowiedzi na bieżące wydarzenia polityczne).

1. Triumf liberałów - spłycenie polityki
Tych 40% głosów, jakie w tych wyborach uzyskała Platforma Obywatelska to, z pewnością, ewenement na skalę europejską. W żadnym innym kraju Unii Europejskiej partie liberalne nie uzyskują w wyborach tak wysokiego poparcia, nigdzie też nie są one główną siłą polityczną (zazwyczaj ustępując znaczeniem i wpływem socjaldemokracji i konserwatystom). Ten sukces może tym bardziej dziwić, że odniesiono go w kraju, gdzie społeczeństwo szczególnie silnie odczuło negatywne efekty liberalnych reform społecznych i gospodarczych - masowe zwolnienia, dezindustrializację, masową pauperyzację, ograniczenie systemu zabezpieczenia społecznego. Pomimo, że ciągle widoczny jest sprzeciw społeczny wobec tego typu polityki, to i tak liberałowie odnieśli oszałamiający sukces wyborczy. Powstaje więc pytanie: Co takiego się stało w przeciągu tych dwóch lat, że społeczeństwo, które jeszcze niedawno w większości sprzeciwiało się cięciom socjalnym i polityce prywatyzacji, nagle, masowo poparło PO?
Wydaje się, że odpowiedzi na to pytanie można udzielić odnosząc się do 2 podstawowych faktów: nadania tym wyborom "plebiscytowego" charakteru oraz pogłębieniu się tendencji do upodobniania polityki do marketingu. Można powiedzieć, że te wybory stanowią doskonałą ilustrację postawy "wyboru mniejszego zła", która została doprowadzona do absurdu. Te wybory zostały skutecznie przedstawione jako plebiscyt, w którym chodzi o opowiedzenie się za jedną z dwóch wizji polski - "nowoczesną" przeciw "tradycyjnej", "europejską" przeciwko "suwerennej", "liberalną" przeciwko "solidarnej"...itd. I w tym plebiscycie decydującą rolę odegrał marketing polityczny, który skuteczniej został zaaplikowany przez Platformę Obywatelską i który pozwolił przedstawić jej propozycje jako fundamentalną zmianę o charakterze systemowym. Co ważne, ta zmiana w dużej mierze miała odnosić się do wizerunku oraz stylu uprawiania polityki, a nie jej kluczowych składników. Dwoma kluczowymi pojęciami ostatniej kampanii wyborczej były: wizerunek polskiej polityki oraz dobrobyt, przy czym obydwa te pojęcia główne siły polityczne zdefiniowały bardzo ogólnie. Wizerunek miał oznaczać albo "obronę tradycji i wartości" (PiS oraz LPR) albo "prowadzenie nowoczesnej i modernizacyjnej polityki" (PO, LiD, PSL). Z kolei "dobrobyt" miał być albo tożsamy z "solidarnym państwem wspierającym rodziny" (PiS i LPR) albo z "Irlandią" (głównie Po, ale podobne wątki zawierały "programy" LiDu i PSLu). Tym samym, choć debata toczyła się wokół ogólników, powstał społeczny obraz niesłychanie ważnego plebiscytu, który decyduje o podstawach postrzegania polskiej polityki na świecie.
Takie przedstawienie tych wyborów - jako plebiscytu, w którym kluczowe jest to jak dana partia się prezentuje a nie jaki program głosi - zakończyło się zupełnym oderwaniem głosowania od poglądów. Najlepszym przykładem jest tu wojna w Iraku, przeciwko której opowiada się większość społeczeństwa. Pomimo tego, większość społeczeństwa popiera partie, które konsekwentnie robiły wszystko aby wciągnąć polskie wojska w jedną z najbardziej zbrodniczych agresji i okupacji XXI wieku. Analogiczny los spotkał wszystkie fundamentalne kwestie związane z polityką społeczną: politykę wobec bezrobocia, system emerytalny, politykę podatkową i wiele innych. Ważniejszy od nich okazał się "zerojedynkowy" wybór pomiędzy "kaczyzmem" a "nowoczesnością", przy czym oba te terminy stanowiły raczej ogólnikowe slogany a nie realne projekty polityczne (trudno bowiem uznać, że podstawą systemu politycznego ma być "walka z korupcją" albo "dobry wizerunek w polityce zagranicznej"). Na podstawie porównania wyników wyborów z 2005 i 2007 roku można też domyślać się, że taka sytuacja kieruje polską scenę polityczną do systemu dwupartyjnego.

2. Wysoka frekwencja - sukces elit.
Poza spłyceniem polityki do sloganów i marketingu, te wybory przyniosły także inną, znaczącą zmianę - upowszechnienie się w społeczeństwie przekonania, że to właśnie poprzez wybory parlamentu i prezydenta dokonuje się realnych i fundamentalnych zmian w polityce. Symptomem tego rozumowania jest wysoka frekwencja - najwyższa od czasu Okrągłego Stołu - a także wysoka polaryzacja sympatii wyborczych. Debata przedwyborcza, nacisk medialny, apele hierarchii kościelnej oraz "społeczne" kampanie w rodzaju "Wybieram.pl" po raz pierwszy uzyskały znaczące efekty. Jest to o tyle dziwne, że osią debaty publicznej na temat wyborów były kwestie wizerunku, a nie realnych programów politycznych. Tak naprawdę, uważny obserwator dość łatwo mógł dojść do wniosku, że pomiędzy głównymi polskimi siłami politycznymi nie istniał żaden realny konflikt wokół proponowanych koncepcji politycznych. Główni antagoniści - PO i PiS - pomimo pozornie burzliwych sporów wokół kwestii zwalczania korupcji, deklarowali potrzebę zwalczania jej przy użyciu powołanego niedawno CBA. Z wyjątkiem PPP i częściowo LPR, wszystkie startujące partie nie odcinały się w żaden realny sposób od polityki międzynarodowej opartej o wasalizm wobec USA, o czym świadczy chociażby ich postawa wobec projektu instalacji w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej, czy obecności polskich wojsk w okupacyjnych strefach w Afganistanie i Iraku.
Wychodzi więc na to, że "plebiscyt" dotyczył głównie wybory stylu prowadzenia podobnej polityki, który to styl głównie różnił się odmiennym stopniem natężenia tych samych koncepcji w różnych sferach polityki.

3. Wyborcza alternatywa?
W takim wypadku pozostaje aktualne pytanie: czy z punktu widzenia ruchu antykapitalistycznego, ostatnie wybory stanowiły jakikolwiek potencjał do wykorzystania w celu realizacji naszych koncepcji. Część organizacji deklarujących się jako opozycja wobec systemu kapitalistycznego uznała, że należy albo spróbować samodzielnie wystartować, albo poprzeć któryś z głównych podmiotów polskiej sceny politycznej, najbliższy naszym koncepcjom.
W praktyce, to stanowisko reprezentowała Polska Partia Pracy, która zdecydowała się na samodzielny start w wyborach oraz Nowa Lewica (której lider - Piotr Ikonowicz - startował z listy Samoobrony). Żadnemu z tych podmiotów nie udało się dostać do parlamentu, choć niektórzy kandydaci zebrali stosunkowo dużo głosów (jak na radykalną lewicę). Na ile jednak strategia zaangażowania w wybory parlamentarne może nam - antykapitalistom przynieść jakieś wymierne korzyści? Jest bardzo wątpliwe, aby udało nam się wygrać wyścig, w którym główną cechą zbliżającą uczestników do zwycięstwa są zdolności marketingowe zastosowane na duża skalę oraz umiejętność dobrego sprzedania swojego wizerunku. Co więcej, tego typu strategia przeczy naszym podstawowym zasadom - takim jak sprzeciw wobec kultu autorytetów (na którym opierała się kampania Ikonowicza) czy krytyka polityki rozumianej jako marketing i "gra wizerunków" - a zaangażowanie wyborcze może prowadzić że pod tym względem "antykapitaliści" upodobnią się w dużym stopniu do establishmentu z którym deklarują walkę. Przykłady obydwu partii - PPP i Nowej Lewicy - pokazują, że takie ryzyko jest realne, ponieważ pierwsza z nich wykorzystała żenującą strategię wystawiania na swoich listach osób ze znanymi nazwiskami co jest nieuczciwym działaniem wobec obywateli. Wśród sympatyków Piotra Ikonowicza otwarcie mówiło się, że wejście jednej osoby z listy Samoobrony może dać jedynie okazję do barwnej i płomiennej retoryki sejmowej, za którą jednak nie pójdą konkretne zmiany. Tym samym, udział w wyborach poważnie zagroził uczciwości i zasadom organizacji, które deklarowały antykapitalizm a jednocześnie zdecydowały się na start w wyborach.

4. Kryzys idei bojkotu.
Można powiedzieć, że środowiska anarchistyczne (do których w dużej części zalicza się także CK-LA) nie powinny rozpaczać z powodu porażki strategii "antykapitalizmu wyborczego". Jednak także obrana przez nas strategia bojkotu jako jedynej odpowiedzi na toczącą się debatę polityczną również nie okazała się aż tak skuteczna. Podkreślanie przez anarchistów faktu, że nadal duża ilość osób nie chodzi na wybory, co może być poważnym symptomem odrzucania przez społeczeństwo obecnego systemu, ma się nijak do rzeczywistości. Realnie, absencja wyborcza bardzo często jest objawem bierności i braku zainteresowania sprawami publicznymi, a nie świadomym aktem buntu. I nie zmienią tego żadne deklaracje o "sukcesie partii antywobrczej" (czyli faktu, że większość obywateli nie poparło żadnej siły politycznej). Trzeźwa ocena obecnej sytuacji musi prowadzić do wniosku, że bojkot jako koncepcja nadal nie jest kojarzony ze sprzeciwem wobec obecnej sytuacji politycznej i ekonomicznej, a coraz więcej osób w ogóle nie interesuje się żadnymi formami politycznego zaangażowania.
Tymczasem anarchistom chodzi o zupełnie co innego - bojkot ma być realnym, uświadomionym aktem odrzucenia istniejącego porządku oraz powinien być związany co najmniej z dwoma dążeniami: do zmiany istniejącego systemu podejmowania decyzji oraz zwiększenia zaangażowania politycznego w innych formach. Tymczasem, bojkot nie został powiązany z żadnym z tych dążeń i wciąż jest raczej wyrazem niechciejstwa niż aktem politycznym. Mamy więc do czynienia, co najmniej, z kryzysem idei bojkotu jako głównej "broni" ruchu anarchistycznego przeciwko obecnemu systemowi politycznemu.

5. Wnioski
Październikowe wybory były ważne, choć z zupełnie innych powodów niż te, które podawali przedstawiciele mediów, "autorytety" polityczne" i główne polskie partie polityczne. Ukazały one cztery ważne fakty:
- głęboką hegemonię polityczną neoliberałów (i to hegemonię, która przełożyła się na zwiększenie frekwencji),
- "minimalistyczne" postrzeganie przez społeczeństwo zaangażowania politycznego (sprowadzonego jedynie do udziału w wyborach),
- wątpliwą wartość moralną i praktyczną zaangażowania antykapitalistów w wybory
- oraz ujawnienie błędu tych, którzy absencję łączyli ze sprzeciwem.
Oczywistym pytaniem jest więc nasza odpowiedź na tą nową sytuację. Zdaniem działaczy CK-LA, w najbliższym czasie wydaje się ważne przeorientowanie strategii politycznej krajowych ruchów antykapitalistycznych w kierunku:
- zwiększenia nacisku na socjalny aspekt naszych postulatów, przede wszystkim w aspekcie krytyki neoliberalnej polityki gospodarczej i społecznej, ale także poważnego przemyślenia naszej alternatywy dla istniejącej polityki społecznej oraz propozycji konserwatystów i tych pseudolewicowych polityków, którzy łączyli lewicę z liberalną prawicą wykluczając jednocześnie ze słownika politycznego pojęcie anarchizmu;
- krytycznego ustosunkowania się (tak w aspekcie teoretycznym, jak i praktycznym) do istniejących mechanizmów politycznych (oparciu polityki o "grę wizerunkiem") i aktywnego przełożenia tej krytyki na konkretne działania;
- jednoznaczne powiązanie idei czynnego bojkotu wyborów parlamentarnych czy prezydenckich z promocją społecznej aktywności takich jak: działalność obywatelska (w stowarzyszeniach zajmujących się konkretnymi tematami takimi jak: mieszkalnictwo, bezrobocie, przestrzeń publiczna) zaangażowanie w ruch pracowniczy (związki zawodowe), polityka na szczeblu lokalnym (zaangażowanie mieszkańców w tworzenie budżetu gmin);
- wspólnego połączenia sił lewicy antykapitalistycznej w działaniach społecznych, wzorowanych na formule Komitetu Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników, którą trzeba jednak odnowić, aby zapewnić autentyczne współdziałanie różnych środowisk społecznych i politycznych przy zachowaniu ich ideowej odrębności.

[18.11.2007] www.ck-la.tk

Kilka uwag.

Kilka uwag.

Po pierwsze, moim zdaniem błędne wnioski są wyciągane z bojkotu wyborczego. Bierność także jest formą cichego buntu, ludzie mają gdzieś wybory, bo "i tak to nic nie da" i moim zdaniem ten odruch, choć w pełni nieuświadomiony politycznie, ma głębokie korzenie w systemie, a nie w abstrakcyjnym "lenistwie". Bierność też skądś się bierze.

Także teza o sukcesie propagandy prowyborczej, jest fałszywa. Ten kiluprocentowy wzrost przy tak zmasowanej propagandzie to jest porażka. O wysokiej frekwencji i odwróceniu tendencji możemy mówić w przypadku 70 proc. Ludzie potraktowali to jak wybory w telewizyjnym szoł. Głosują w Tańcu z gwiazdami to z rozpędu część poszła głosować. Także wiadomo, że frekwencja zwykle skacze w momencie pojawienia się silnych wizerunkowo osobowości. Wtedy to bardziej zamienia się w zawody sportowe niż wybory polityczne. Emocje opadną i frekwencja spadnie.

Na CIA już pojawiały się teksty mówiące o tym że sam bojkot nie wystarcza. Są plany realizacji pewnego projektu za 4 lata, ale nie chcę teraz o tym pisać, bo za wcześnie.

Przypominam także, że socjaldemokracja nie jest antykapitalistyczna. Socjaldemokracja stara się moderować kapitalizm, przekształcać go w "kapitalizm z ludzką twarzą". Takie bajki uważam za szkodliwe dla rozwoju ruchu realnie antykapitalistycznego i stanowi to jedną z poważnych konkurencji ideowo-taktycznych dla tegoż ruchu. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski praktyczne, a nie marzyć o reanimacji KPiORP, który okazał się w większości miast tubą propagowania socjaldemokratyzmu.

Trzeba dodać ze wysoka

Trzeba dodać ze wysoka frekwencja jest efektem "rewolucji edukacyjnej" - młodzież jest obecnie o wiele bardziej podatna na manipulacje niż kiedykolwiek wcześniej. Także kształt sceny politycznej jest o wiele bardziej niekorzystny niż wcześniej. Im większe rozdrobnienie i rywalizacja miedzy partiami tym lepiej dla społeczeństwa. Strategia bojkotu nie została przemyślana od kilkunastu lat i stała sie pewną formom kanoniczą. Bojkot ma sen jeśli jest skierowany przeciwko głównym podmiotą politycznym a nie PPP, LPR czy Samoobronie. Nikt nawet nie próbował obnażyć fałszu wyboru miedzy PIS a PO. Wiec retoryki tych partii okazują sie skuteczne. Co do nieskuteczności tzw ruchu antykapitalistycznego - pozostaje on wciąż nieadekwatny - nieumiejący odnaleźć swojej formy lokalnej pozostając wciąż kalka z zachodu

PPP to populisci, nie zadna

PPP to populisci, nie zadna tam lewica. Ble.

co do wnioskow

promocją społecznej aktywności [...]tematami takimi jak: mieszkalnictwo, bezrobocie, przestrzeń publiczna) zaangażowanie w ruch pracowniczy (związki zawodowe), polityka na szczeblu lokalnym (zaangażowanie mieszkańców w tworzenie budżetu gmin);
a na poziomie samorzadnosci studenckiej?
a samorzadnosc i emancypacja w kwestiach kulturalnych?
chyba ze to nie wasza bajka?

co do wniosków - odp

drogi czytelniku ck-la jest programowo otwarte na wiekszosc tematów, związanych z kwestiami socjalnymi, politycznymi, kulturalnymi, w kontekście sprzeciwu wobec systemu wyzysku/władzy/autorytaryzmu oraz projektu buowy alternatyw dla obecnego stanu rzeczy etc.
Poniewaz jednak nie jestesmy organizacja masową, nie możemy zajmowac się jednocześnie wszystkim. Wiele tematów leży i czeka na chętnych (chociażby te wymienione powyżej, ale także: system emerytalny, komercjalizacja przestrzeni publicznej, rozwój niezależnej kultury lewicowej i anarchistycznej....), którzy albo zechcą wstąpiać do ck-la i realizować te projekty albo zechca nawiązać z nami współpracę i też te projekty realizować.
Bedziemy tez mogli poświęcic im więcej czasu, jeżeli znajda się też chętni do pomocy przy tych działaniach, które już robimy: kampania Sezonowi, kampania Mieszkanie Prawem Nie Towarem, Killer-Colla...
Tak więc wszystko zależy od czytelników tegoż stanowiska, czy wyciagna z niego podobne wnioski i czy zechcą z nami współpracować....

PO i liberalizm?

... chyba sobie żartujecie, czy ktokolwiek tutaj ma jakiekolwiek pojęcie czym jest 'liberalizm'?

Mówisz o teorii, czy o

Mówisz o teorii, czy o praktyce? Teoria liberalizmu nigdy nie była zgodna z jego praktyką.

CKLA nawet nie bojkotuje

CKLA nawet nie bojkotuje wybory. Gosc z CKLA napisal na innnym portalu:

Myślę, że nikt nie zrozumiał idei bojkotu propagowanego przez CK-LA. Czerwony Kolektyw - Lewicowa Alternatywa nie zalicza siedzących w domu do bojkotujących czynnie.

CK-LA nawołuje do czynnego bojkotu - pójścia do lokalu wyborczego i oddania głosu nieważnego albo oddania karty nieważnej (przetarganej). Nie wiemy, ile osób poprze ideę czynnego bojkotu za 4 lata. Ale będzie można porównać liczbę oddanych kart nieważnych w 2007 i 2011 (?) roku. Ta różnica będzie wynikiem działań anarchistów.

Bo CK-LA STOI NA ZIEMI.

Bo CK-LA STOI NA ZIEMI.
Tak samo jak ponad 150 lat mowili: "Anarchisci powiini wyjsc ze szklanej wierzy!"
(nie naleze doń :)

na ziemi czy w bagnie?

na ziemi czy w bagnie?

Kto powiedzial ze anarchisci

Kto powiedzial ze anarchisci powinni wyjsc ze szklanej wierzy?

Czy lepiej nie pójść na

Czy lepiej nie pójść na wybory, czy pójść i głosować nieważnie?
Nie idąc i nie głosując popsujemy im frekwencję. Idąc ale głosując nieważnie frekwencja będzie wysoka, a liczby nieważnych głosów się "zagada".

Oddanie głosu nieważnego

Oddanie głosu nieważnego nie jest żadnym protestem. Jest wręcz przeciwnie. Głosy nieważne podnoszą frekwencję. Za nieważny uznaje się każdy głos, na którym napisano cokolwiek poza znakiem "X" lub "+".

Uważam uczestnictwo w wyborach za czyn niemoralny, legitymizujący instytucję państwa.

Komentarz do tekstu

1.Zgadzam się, że ruch lewicowy powinien lepiej odejść z strategii polityki partyjnej/ wyborczej i koncentrować się na konkretnych społecznych projektach i protestach. Jednak dotychczas wiele inicjatyw, w które wchodzą lewicowe partie i czasami inne quasi-partyjne struktury były wykorzystywane dla autoreklamy i to był jeden z czynników, które wprowadził dysfunkcjonalne stosunki w inicjatywach, gdzie są grupy lub osoby dominujące, które chcą tworzyć hegemonię swojej frakcji bądź osoby. Aby duże części lewicy przeszły do bardziej skutecznej polityki oddolnej, musiałyby przestać lansować się w takich projektach, a wątpię, czy wiele z nich tego by chciało. Osobiście ja mam więcej nadziei, że pojawią się nowe, niepartyjne osoby i zbudują nowe grupy i projekty. Mniej mam nadziei, że starzy gracze na lewicowej scenie nauczą się działać inaczej. Oczywiście tworzenie tych nowych, dynamicznych grup jest trudne, wymaga czasu i my nie powinniśmy oczekiwać tego od razu. Dlatego niektórym jest trudno i nie chcą zrywać z lewicowym gettem i polegają na tych samych starych twarzach.

Dobrym przykład to KPiORP. Powinna być taka koalicja, ale przed wszystkim z zupełnie nowym ludźmi. Jakiekolwiek próby reanimacji trupa z obecnymi liderami zapewne zakończy się ponowną porażką.

2. Co do waszej oceny (pewnie waszej) kampanii bojkotu, to jest samospełniająca się przepowiednia.

Kryzysu nie ma, chyba że tylko dla was. Brak zaangażowania ludzi w życie społeczne owszem daje się zauważyć, ale to jest zupełnie niezależne od tej kampanii.

Żeby powiedzieć, że coś „nie udało się” czy „udało się”, trzeba ustanowić kryteria.

Po dyskusjach z niektórymi członkami CKLA, my kilka raz słyszeliśmy waszą starą opinię, że wykreślenie wszystkich kandydatów jest lepszą forma protestu niż całkowity bojkot ponieważ, jak niektórzy z was twierdzili, macie statystykę i możecie „udowodnić” czy wasza kampania był sukcesem czy nie. Oczywiście nie możecie tego udowodnić czy ludzie po prostu popełnili błąd czy celowo bojkotowali, bo nie robią takich statystyk. Ale to rzecz chyba osobista w waszym charakterze, że niektórym z was to jest potrzebne.

My twierdzimy, że sam pomysł niegłosowania na liderów, których działania nie mogą być kontrolowane przez obywateli, według naszych koncepcji o anarchizmie, samo w sobie wystarczy. Warto bojkotować dla zasady. (W tym różnimy się od wielu „pragmatyków”, że czasami robimy coś tylko dla zasady.) Jednak oprócz tego, mamy kryteria, aby ocenić skutki takich kampanii i według nich, jednak uważamy kampanię bojkotu, która trwa od dawna, za sukces. Dla nas, kryterium byłaby liczba osób z którymi rozmawialiśmy czy od których dostaliśmy feedback i które były przekonane przez nasze argumenty. Pewnie to nie usatysfakcjonuje ludzi, którzy mają iluzje, że ich kampanie powinny dotyczyć milionów osób; ze względu na rozmiar oddolnych ruchów niehierarchicznych w Polsce, bardziej realnie myśleć czy udało nam się przekonać kilkadziesiąt czy nawet kilkaset osób. Mogę powiedzieć, że ostatnie dwie kampanie były może bardziej udane dla nas, szczególnie pozytywnie był odebrany Hyde Park i wystąpienie Zaczka w telewizji. W tym roku, mniej pozytywnie, jednak mogę powiedzieć, że znam niemało osób, które były przekonane, choć może nie przekonane do anarchizmu, ale do tego, że polityka to ślepa uliczka. Co ciekawe, prawie połowa tych znajomych była ze sceny lewicowej i zwykłe głosuje.

Wśród nielicznych sondaży, które miały opcję bojkotu, były sondaże na portalu lewica.pl. Nie mogę powiedzieć dokładnie jakie były rezultaty ponieważ wygląda na to, że wyniki nie spełniły oczekiwań partyjnych i nigdzie nie zostały opublikowane. Jeśli dobrze pamiętam, między 20-25% czytelników zagłosowało za bojkotem, co może oznaczać, że nagle anarchiści zaczęli czytać ten portal, lub że znaczna część lewicy zdecydowała się na bojkot. Z kilku dyskusji, które miałam, widzę, że niektórzy naprawdę przekonali się do racji bojkotu (choć może tylko na ten jeden raz), a to przede wszystkim z powodu rozczarowania lewicowymi liderami jak Ikonowicz czy Ziętek.

Oczywiście nie mam totalnej wiedzy na temat kto głosował a kto nie, ale wiem, że niektórzy z reformistycznych anarchistów głosowali. Jednak jestem przekonana, że warto nadal prowadzić tą kampanię jako jeden z wielu aspektów działalności anarchistycznej. W każdym razie, niech ludzie dowiedzą się co proponujemy w zamian, to dzięki tej kampanii, mamy szansy rozmawiać z ludźmi na ten temat – o organizacji społeczeństwa bez rządu.

Może wasze (CKLA) doświadczenie z kampanią bojkotu byłoby lepsze, jeśli wszyscy z was byliby przekonani do jej racji. Z naszych dyskusji wynika, że niektórzy z was nadal są zwolennikami tymczasowych rządów, okresu przejściowego lub marzą o socjalnym państwie. Dla nas, to nie było żadne zaskoczenie, że niektórzy z was nie mogli wygenerować przekonujących argumentów za bojkotem ponieważ, tak naprawdę, niektórzy nawet czekają na „właściwego” kandydata i nawet był żal wyrażony przez pewnego CKListą, że nie mógł głosować na Ikonowicza, ponieważ kandyduje z Samoobrony, a to jest „za dużo”. (Proszę nie odbierajcie tego jako „ataku”, tylko o coś co świadczy o tym, że faktycznie trudno wprowadzić udaną kampanię, jeśli nie udało się wam przekonać wszystkich członków własnej grupy do całkowitej krytyki państwa i jego mechanizmów.)

Był dla nas bardzo trudno usłyszeć od CKLA jakieś pozytywne stanowisko – to jest, konkretne alternatywy do istniejącego systemu, choć to dziwne bo odpowiedź jest jasna – olać politykę, tworzyć oddolne struktury i ruch oporu. Dla nas to znaczy, że trzeba olać wszystkie istniejących partie, jednak dla niektórych z was, nie ma problemu. Słyszeliśmy od niektórych z was hasło „antysystemowe partie”. Według niektórych z was, to nic strasznego i żaden problem, jeśli nie są we władzach. Nie zgadzamy się z tym. Uważamy, że sam wyścig do władzy psuje ruchy oddolne i odciąga energię od ważniejszych spraw.

Więc nie chcę dalej pisać o różnicach, bo już doskonale wiemy jakie są, ale powtarzam, że może widzicie „kryzys” bo sami nie jesteście przekonani do swoich racji, a może tak naprawdę nie chcieliście robić bojkotu, a więc dlatego zrobiliście bojkot nie najlepszy. To miałam na myśli, kiedy pisałam o samospełniającej się przepowiedni; może wasza zbiorowa podświadomość gwarantowała żeby akcja nie bardzo udała się, żeby powstał sztuczny kryzys, żebyście nie musieli następnym razem naprawdę bojkotować.

To dobrze, że choć mówicie że rozumiecie jaka jest farsa polityki. Większość z was ma swoją głowę po dobrej stronie barykady, ale może zostawiliście wasze dupy na niewłaściwej stronie.

Taaa, czystosc ideologiczna

Taaa, czystosc ideologiczna najwazniejsz, jak u gitow najwzniejsze zeby sie nie sfrajerzyc...

Głęboka riposta i analiza,

Głęboka riposta i analiza, jak u nieprzymierzając wspomnianego gita.

Fajne

Podobała mi się ta wypowiedź. Mnie też denerwuje to uleganie pokusie działania w systemie zamiast przeciw niemu.

Czystość bojkotu jaskrawo

Czystość bojkotu jaskrawo kontrastuje z brudem kampanii wyborczej ;D

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.