Strajk weterynarzy - możliwy paraliż rzeźni

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

Od 1 stycznia 2011 roku lekarze weterynarii przestaną wystawiać świadectwa zdrowia i badać zwierzęta. Handel mięsem zostanie sparaliżowany. Staną rzeźnie, do których nie może przybyć żaden transport nie zaopatrzony w dokument, potwierdzający bezpieczeństwo zwierząt. Powodem jest trzykrotne obniżenie stawki za kontrolę przez ministra rolnictwa. Zagrożony jest program zwalczania choroby Aujeszkiego wart setki milionów złotych.

Taka jest reakcja 6 tysięcy lekarzy weterynarii wolnej praktyki na rozporządzenie ministra rolnictwa o trzykrotnym obniżeniu stawki za kontrolę w stadach. Do końca roku minimalna opłata za badania wyniesie jeszcze 45,5 złotych, a po 1 stycznia 2011 roku - ma to być 15 złotych.

Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna zwraca uwagę, że opłaty za przeprowadzane badania i kontrole nie były podwyższane od 12 lat. Jej zdaniem, lekarze wolnej praktyki, których umowy z inspekcją weterynaryjną kończą się z upływem tego roku, nie powinni podpisywać nowych.

Jeśli dojdzie do strajku na straty będzie można spisać także program zwalczania choroby Aujeszkiego, który kosztuje kilkaset milionów złotych. Na jego potrzeby weterynarze bardzo skrupulatnie kontrolują przemieszczanie się zwierząt gospodarskich.

Za: polskieradio.pl

Izba ma refleks ;(

Kilka lat temu brałem udział w proteście IWetów, którzy już wówczas zapowiadali schowanie pieczątek. Od tego momentu co chwilę PIWety dostawały zadania i mnóstwo pieniędzy... na sprzęt. Miałem raz nieprzyjemność pływać w styczniu po rzece w środku nocy, bo ktoś zobaczył martwego łabędzia i zadzwonił po policję. Oczywiście nikt tego nie rozliczył ekstra, bo po co.
Wg mnie najwyższy czas. Proponowałbym w ogóle zrobić strajk generalny. Padnie mleczarstwo, staną dopłaty, świadectwa zdrowia, wszelki obrót produktami pochodzenia zwierzęcego.
A najśmieszniejsze, że wciąż dużo wetów głosuje na PSL :P

jakoś "możliwy paraliż

jakoś "możliwy paraliż rzeźni" mnie szczególnie nie martwi, a przeciwnie, jest to chyba jedna z lepszych wiadomości jakie mi się zdarzyło przeczytać na cia przez dłuuuugi czas. złe warunki pracy to jedno, ale jak czyjaś praca to uczestnictwo w mordowaniu kogoś innego, to jakoś nie jest mi tego szkoda.

A takie pytanie....

... bo mnie wyznawcy z "Empatii" zignorowali:
Czym zamierzacie obsrywać pola?
Nie bentosem, bo ramowa dyrektywa wodna nie pozwoli, poza tym to świetny sposób na zrujnowanie najwrażliwszych ekosystemów i siedlisk.
Nie biomasą roślinną, bo kto to obrobi i kto za to zapłaci?
Nawozy sztuczne z oczywistych przyczyn odpadają.

To może hodować krówki dla relaksu i hobbystycznie, żeby biegały po polach i sadziły "stolczyki"?

proste

jakby nie hodowla zwierzat na mieso to nie trzeba byloby tyle pol uprawnych.proste

Liczby proszę,

Liczby proszę, bo to wcale nie takie proste.

Przeczytaj sobie chociażby

Przeczytaj sobie chociażby broszurke "mit trzeciego świata"

Liczby prosze bardzo: Na

Liczby prosze bardzo:
Na wyprodukowanie 1 kg mięsa potrzeba 10 kg zboża.
Cała pasza, jaka jest przeznaczana dla zwierząt wystarczyłaby na wykarmienie 2 miliardów ludzi (głoduje ponad miliard).
Ziemia przy wyżywieniu roślinnym może wyżywić ponad 10 miliardów ludzi.
Co 5 sekund na Ziemi umiera dziecko z głodu.

Głupoty opowiadasz.

Problemem nie jest brak żywności - tej na świecie jest za dużo. Problem tkwi w dystrybucji i mechanizmach, które powodują, że producentom bardziej opłaca się nadmiar wyrzucić niż oddać, zatem argument zupełnie nietrafiony. Poza tym, czy mam sobie odmawiać kawioru, bo gdzieś dziecko umiera?
Dyskusyjna byłaby zatem produkcja mięsa na miejscu, w rejonach, gdzie występują niedobory żywności. Z naszej perspektywy ta kwestia zupełnie nie ma znaczenia.
Wyznawców wegetarianizmu proszę o sensowne argumenty. Sam kilka znam, ale nie będę ułatwiał.

Prosiłes o liczby. Dla mnie

Prosiłes o liczby.
Dla mnie wystarczającym argumentem dla wegetarianizmu, a więcej - weganizmu jest zwykłe współczucie - dla zwierząt, dla środowiska, dla ludzi. Liczbami i argumentami można się przerzucać bez końca. Tu nie liczby są istotne, a życie i śmierć.

Może w sprawie kawioru

Może w sprawie kawioru warto byłoby się zainteresować martwymi strefami w oceanach. Jest ich coraz więcej, a martwe oceany to martwi ludzie.

A są jakieś sensowne

A są jakieś sensowne argumenty za jedzeniem mięsa? Rak? Cukrzyca? Przyspieszone starzenie się? 56 miliardów zwierząt zabijanych rocznie? Wycinanie lasów deszczowych pod pastwiska i pola dla uprawiania paszy? Zatruwanie wody?

Dyskusyjna byłaby zatem

Dyskusyjna byłaby zatem produkcja mięsa na miejscu, w rejonach, gdzie występują niedobory żywności. Z naszej perspektywy ta kwestia zupełnie nie ma znaczenia.

Nie ma znaczenia? To biedne kraje produkuja pasze dla zwierzat, rolnicy np. w Afryce pozbawiani sa pol uprawnych i nie moga uprawiac zywnosci dla siebie i swoich rodzin, ale produkuja pasze dla zwierzat i po kilku latach zostaja z niczym. Naprawde myslisz, ze jedzac mieso w sieci fast food nie przyczyniasz sie do glodu ludzi? - 60% produkcji kurczakow jednej z sieci pochodzi z Brazylii, a co 4 mieszkaniec Brazylii gloduje. Zwierzęta nawet, jesli chodowane w Polsce sa karmione pasza produkowana w krajach, gdzie glod zaglada do garnka na co dzien. 90% lasow deszczowych wycina sie pod produkcje paszy i hodowle zwierzat. Bez lasów deszczowych i żyjących oceanów ludzkość nie przetrwa. Czy z naszej perspektywy ma to znaczenie?

Powstaje pytanie, czy

Powstaje pytanie, czy mieszkańcy regionów, gdzie nie da się utrzymać diety wegetariańskiej z powodów klimatycznych (Mongolia, Syberia) mają być skazani na import żywności wegetariańskiej?

Sam jestem wegetarianinem, ale dlatego, że mieszkam w klimacie, gdzie to jest możliwe. Mieszkając w Mongolii raczej bym nie był, bo to niemożliwe.

Wsród mieszkańców

Wsród mieszkańców Mongolii jest sporo wegetarian. Znam kilku Mongołów, którzy sa weganami, mają wielu znajomych bezmięsnych i nie jest to dla nich jakies wielkie wyzwanie. W Mongolii maja co najmniej 5 wegańskich restauracji, to więcej niż w Polsce, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że Mongolia liczy zalednie koło 3 mln mieszkańców. Także wegetarianizm i weganizm w Mongolii są możliwe i mają się coraz lepiej. Mongolska kuchnia jest wspaniała i wiele potraw można zrobić w wersji wege.
Niektórzy uważają, że klimat Polski nie nadaje się do surowego odżywiania, a jednak mieszkaja tu także zdrowi surowi weganie. Istnieje wiele mitów na temat odżywiania, które są obalane.

GO VEGAN

Jak dlamnie strajk generalny jak najbardziej, niech to wszystko pada GO VEGAN HAHA

wbrew temu, co pisza

wbrew temu, co pisza historycy (nawet Bullock), pan H. nie byl wege, a co najwyzej jaroszem. jadl ryby i i produkty zwierzece.
a zreszta nawet gdyby byl, to co?

a co do strajku - tez uwazam, ze to dobra informacja, choc oczywiscie niczego nie zmieni.
go vegan! :)

"Handel mięsem zostanie

"Handel mięsem zostanie sparaliżowany" - rewelacja!

u mojego rzeźnika strajk mi

u mojego rzeźnika strajk mi nie groźny. Niech się martwią ci co kupują w tesko

Paraliż rzeżni

O niczym bardziej nie marzę niż o tym,by dożyć prawdziwego,totalnego,całkowitego paraliżu rzeżni.

Czekam na to samo!!!!

Czekam na to samo!!!!

Idiotyczne komentarze,

Idiotyczne komentarze, które wynikają chyba z braku wiedzy o funkcjonowaniu rzeczywistości gospodarczej. Paraliż rzeźni nie oznacza, że zwierzęta przestaną być hodowane i zabijane na mięso, tylko tyle że a) mięso zdrożeje, co oznacza dla większości Polaków dla których jest ono głównym źródłem białka, mniejsza ilość przyjmowania go w pokarmie, lub przestawienia się na tescowe produkty mięsno-podobne = większa ilośc chorób wśród osób ubogich (przejście w związku z tym na dietę wegetariańską możecie między bajki włożyć) b)wszelkie tego typu zaburzenia sprawiają, że mniejsze podmioty nie wytrzymują presji rynku i padają co umozliwia przejęcie większej częsci rynku przez duże podmioty typu Smithfield, co akurat ani dla ludzi, ani dla zwierząt nie jest dobrą wiadomością.

Ano idiotyczne.

Nie tylko mięso. Bez odpowiednich poświadczeń nie ma handlu mlekiem, jajkami, a więc padają zaraz mleczarnie. Okresowe badania i zaświadczenia dla rolników, potrzebne do uzyskania dopłat, wywóz i przywóz - co ze zwierzętami, które będą stały na Cargo, na granicy, bo nie będzie zatwierdzenia świadectwa z kraju wywozu? Co z odpadami, które będą sobie gnić na tyłach rzeźni, albo raczej w lasach? Co z interwencjami w przypadku łamania praw zwierząt? ARiMR i Sanepid zrzucały na IW możliwie dużo obowiązków, co uzależniło całe rolnictwo od IW dokumentnie. Dodajmy jeszcze działanie epidemiologiczne - choroba Aujeszky'ego, pryszczyca, a nawet pospolite tasiemce czy inne grzybice. To Izba nawaliła, bo powinni byli schować pieczątki już w 2007, przy okazji protestu.
-----
Zrobiłem mały risercz i... raczej strajku nie będzie. Na razie izba namawia prywaciarzy, żeby nie podpisywali kontraktów na przyszły rok, a przecież oni stawki negocjują sobie dowolnie.
Budżetówka jak zwykle wykazała się brakiem jajec, czy raczej obowiązkowością? Tak czy inaczej szkoda. Proponuję poczekać do kolejnej ptasiej/świńskiej/krowiej/psiej/motylej grypy/ospy/dżumy/kiły/migreny i wtedy Sawickiemu pokazać wała.

jest to grupa zawodowa

jest to grupa zawodowa wzorcowo walona w zadek. w duzych miastach ponad polowa, praktycznie calosc absolwentow/mlodych lekarzy, praktykujacych w lecznicach malych zwierzat jest "zatrudniana" na czarno, bez umow, na lichy procent od przychodu lub 10 zl za godzine. 10 zl za godzine bez umowy. po 11 semestrach studiow, medycznych, konczysz na poziomie magisterskim.
i to jest kurwa skandal.
a "czyjaś praca to uczestnictwo w mordowaniu kogoś innego, to jakoś nie jest mi tego szkoda." to spaczone podejscie. badanie miesa to sluzba, tak samo jak kontrola graniczna, to praca - masz wyksztalcenie, kwalifikacje, jest rynek - chcesz dotykac mieso - bierzesz, nie chcesz - nie bierzesz. zadnej swini do gardla noza nie przystawiasz, badasz ich tyle na ile zapotrzebowania jest na rynku.

zastanow sie kolego co piszesz i o kim.

To przykre, ze weterynarze

To przykre, ze weterynarze niewiele zarabiaja. Ale jest wiele innych kierunkow, po ktorych zarobki nie sa do pozazdroszczenia. Tez po dlugich studiach. A osoby, ktore nie chca popierać zabijania zwierząt to w wielu przypadkach również osoby wykształcone i myślę, ze ktoś kto skończył 11 semestrów studiów weterynaryjnych nie będzie miał trudności ze zrozumieniem, ze hodowla zwierząt degraduje środowisko, zatruwa wodę, przyczynia się do wycinania lasów i jest wiodącą przyczyną raka, cukrzycy i wielu innych chorób (wiele autorytetów naukowych to potwierdza - wkrótce ukaże się film ,,Forks over knives'') Niestety badanie mięsa to też uczestnictwo w mordowaniu - bezpośrednio nie przykładasz noża do gardła zwierzęcia, ale pracujesz dla przemysłu, który to robi i przysłużasz się chorobom ludzi, którzy to badane mięso zjedzą, nie wiedząc nawet, że przyczynia się do chorób. Służbą może być praca, która służy ludziom lub zwierzętom, czy przyrodzie. Hodowla zwierząt zabija ludzi, przyrodę i planetę, przyczynia się do głodu na świecie, braku wody i zatapiania pięknych obszarów Ziemi. Służba w kontekście zabijania to trochę nadużycie językowe.

Brawo brawo Bardzo trafne

Brawo brawo
Bardzo trafne porównanie rzeźnika i żołnierza na granicy bardzo trafne. (bez komę tarza) haha.
A no i mój faworyt w tych komętarzach Dzikowy typowa propaganda, poczytaj i oglądnij trochę materiałów fachowych o przemysłowej technologii hodowli zwierząt i ochronie środowiska z tym związanej..., (np. problemy NL) wierz mi nie tylko ty kończyłeś szkoły panie mądraliński.

Czyja propaganda? Dużo tu fanów CIA :P

Moje wykształcenie nijak ma się do ochrony środowiska, ale miałem przyjemność przez dobrych parę lat pomagać PIWetom także w trakcie badań w rzeźniach i w gospodarstwach, i znam problem polskiej hodowli zwierząt z pierwszej ręki.
Hodowla przemysłowa w każdym sektorze gospodarki jest niehumanitarna, a przynajmniej przeważa, bo taki jest charakter korporacji. Znam gospodarstwa, w których zwierzęta traktowane są dobrze, utrzymywane w czystości, mają dużą swobodę ruchu. Niestety jest to rzadki widok, bo to wymaga pracy i nakładów. W takich gospodarstwach nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby kopnąć zwierzę, bo nie chce się przemieścić, ani trzymać psa na łańcuchu (oczywiście boksów w oborach też nie uświadczysz). W trakcie zakupów przestrzegam zasad fair trade, więc mi dupy nie zawracaj hodowlą przemysłową, bo wiem o niej więcej od Ciebie. Byłem u SMithfielda, byłem na fermach klatkowo-jajecznych.
BTW, ile inwestujesz miesięcznie w ochronę zwierząt (czasu i środków)? Jak osiągniesz mój poziom, to wtedy pogadamy.

No piszecie bzdury

No piszecie bzdury coniektórzy.
IW nie może strajkować, bo jesteśmy służbą cywilną, a tam nie ma przewidzianych strajków-koniec kropka.
A szkoda...

Bzdury....

Weterynarze badajacy mieso w rzezni przyczyniaja sie do choroby ludzi! Co za bzdury, ktos kto w ogole nie wie na czym takie badanie polega moze to pisac.Zwlaszcza "wegetarianie" w swoich skorzanych butach... Badanie miesa ma zabobiegac przenoszeniu chorob odzwierzecych na ludzi! To jest glowne zadanie, ochrona zdrowia publicznego, a jako takie nie zaleznie czy ktos je mieso czy nie, jest potrzebne. Weterynarze badaja mieso dla waszych ulubionych pieskow... czym je bedziecie karmic jak sie skonczy mieso? Moze zwlokami waszych zmarlych? Bo przeciez nie mozna zwierzatkom zadawac bolu! Ludzie jedli mieso od poczatku swojego istnienia, a zwierzeta na ziemi sa dla nas a nie my dla nich! Koniec kropka!

buty i psy

Nieskórzane buty to żaden problem (nosze takie od kilkunatu lat). Podobnie nie jest problemem roślinna karma dla psa, dostępna również w Polsce. Wiele psów cieszy się dobrym zdrowiem jedząc kaszę, warzywa, owoce. A do choroby ludzi przyczyniają się wszyscy, którzy mają związek z produkcją mięsa, niestety, nawet gdy robią to nieświadomie. Lekarze już udowodnili, że choroby serca, cukrzycę, raka można leczyć dietą - ale roślinną, czyli przeciwną do tej, na której ludzie się tych chorób nabawili (mięsną). Poza tym produkcja mięsa to degradacja środowiska naturalnego na tyle poważna, że albo przestaniemy produkować mięso, albo nie będzie ani mięsa, ani nas. Stoimy przed wyborem - albo kotlet, albo życie. Zwierzęta na Ziemi są dla nas, zgoda. Ale jak ktoś jest dla nas, to nie znaczy, że trzeba go zamordować, pokrajać i zjeść. A ludzie na początku swego istnienia akurat mięsa nie jedli.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.