Świńskie zagrywki - sprawa eksportu mięsa do Rosji
W grudniu ubiegłego roku, prezydent Kaczyński obwieścił wielki sukces swojej polityki zagranicznej: uzyskanie poparcia Niemiec i Francji wobec sprawy eksportu polskiego mięsa do Rosji.
Rosja wprowadziła zakaz na import części polskiej żywności w listopadzie 2005 roku, zarzucając stronie polskiej fałszowanie certyfikatów weterynaryjnych i fitosanitarnych.
Nie wnikając w rzeczywiste przyczyny embarga, rząd trzymał się zawsze wersji, że sankcje ze strony Rosjan mogą mieć wyłącznie podłoże polityczne. Zagranie na emocjach rusofobicznych wydawało się łatwiejsze, niż rozwiązanie problemu fałszerstw i prześledzenia skomplikowanych dróg reeksportu mięsa.
Również w grudniu w „Trybunie” opublikowano artykuł, w którym przytoczone zostały ustalenia Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. W toku prowadzonego blisko rok śledztwa prokuratura ustaliła, że świadectwa zostały sfałszowane między 29 czerwca a 10 września 2005 r. Dotyczyły 24 transportów wątroby wołowej, o łącznej wadze ponad 400 ton. Mięso, które rzekomo miało pochodzić z tarnowskiej filii Zakładów Mięsnych w Sokołowie Podlaskim, w rzeczywistości przypłynęło do Europy ze Stanów Zjednoczonych. Fałszerstwo zorganizowały dwie firmy zarejestrowane w stanie Arkansas. W Rosji obowiązywał wtedy zakaz wwozu wątroby wołowej pochodzącej z USA.
Wywołane skandalem embargo obniżyło ceny skupu żywca – powodując realny spadek dochodów rolników indywidualnych. Nie zmartwili się tym jednak handlowcy skupujący żywiec. Produkcja mięsa została przeniesiona na Węgry, Słowację i Litwę, a stamtąd gotowe produkty z polskich zwierząt okrężną drogą trafiają do Rosji.
Przeprowadzone w ostatnią niedzielę na Cyprze rozmowy unijnego komisarza ds. zdrowia Markosa Kyprianu z rosyjskim ministrem rolnictwa Aleksiejem Gordiejewem w sprawie zniesienia rosyjskiego embarga na import polskiego mięsa zakończyły się fiaskiem. Być może za deklarowanym poparciem ze strony Trójkąta Weimarskiego nie stoi realna chęć podjęcia stanowczych działań. W tym roku eksport mięsa z Niemiec, Danii, Holandii i Francji wzrósł o kilkadziesiąt procent. Kto chciałby podejmować działania, które mogłyby zagrozić tak korzystnej dla Zachodnich partnerów sytuacji?
Rolnicy indywidualni zostali poszkodowani embargiem na eksport do Rosji, nałożonym z powodu chciwości i nieuczciwości firm handlujących mięsem. Następnie, handlowcy wykorzystali spadek ceny skupu na polskim rynku w związku z pojawieniem się dodatkowych 200 tys. ton mięsa więcej niż w roku poprzednim, by zarobić jeszcze więcej na sprzedaży polskiego mięsa za pośrednictwem krajów trzecich. Unia Europejska nie zaproponowała polskim rolnikom dopłat, gdyż sytuacja na rynkach innych państw Unii nie uległa pogorszeniu.
Działania rządu jak zwykle są czysto symboliczne, obliczone na wykorzystanie odruchowych skojarzeń i fobii i nie rozwiązują w żadnym stopniu realnych problemów rolników. Pośrednicy handlowi bez skrupułów wykorzystują brak struktur spółdzielczych na polskiej wsi, które mogłyby dać indywidualnym rolnikom większą kontrolę nad cenami skupu żywca.