Szczyt UE: Więcej emisji dla bogatych, więcej kosztów dla biednych

Świat | Ekologia/Prawa zwierząt | Gospodarka

Premier Donald Tusk ogłosił kolejny „sukces” polskiej dyplomacji w sprawie finansowana walki ze zmianami klimatycznymi. Premier stwierdził, że osiągnięte porozumienie „jest kompromisem dobrym dla klimatu i państw, które wcześniej obawiały się braku precyzyjnych zapisów dotyczących tego finansowania.” Sukcesem ma być mgliście sformułowany zapis o "uwzględnieniu zdolności do ponoszenia kosztów przez mniej zamożne kraje UE". Nie zadeklarowano jednak konkretnych kwot.

Porozumienie nie podważa jednak zasad handlu emisjami CO2, niekorzystnych dla konsumentów energii w krajach z dużym udziałem energetyki węglowej takich jak Polska, a korzystniejszych dla konsumentów w krajach, które generują innego rodzaju odpady (np. odpady promieniotwórcze). System handlu emisjami ETS, który jest „rynkową” odpowiedzią UE na globalne ocieplenie, nie zmniejszył wcale emisji CO2, a wręcz pozwolił wielkim firmom na zarabianie na handlu emisjami.

Jak wynika z raportu organizacji pozarządowej Sandbag, wydano zbyt wiele pozwoleń na emisję, skutkiem czego ich cena była tak niska, że firmy mogły masowo je nabywać, również poza granicami UE. Ponadto, z powodu zmniejszenia produkcji związanej z kryzysem, przemysłowcy na terenie UE dokonali akumulacji prawie 400 milionów ton nadwyżki pozwoleń na emisje na lata 2008-2012 o wartości 5 miliardów Euro. Stanowi to źródło ogromnych zysków dla tych firm. W praktyce, firmy europejskie mogą już zaprzestać redukcji emisji, gdyż posiadana przez nie nadwyżka praw do emisji powoduje, że spełniają wytyczne aż do 2012 r.

Raport organizacji Sandbag

Handel emisjami okazał się

Handel emisjami okazał się świetnym sposobem na łatwy zarobek dla firm, które zmniejszyły produkcję przemysłową. Teraz będą mogły zatrudniać jeszcze mniej, dzięki kapitałowi, jaki stanowią niewykorzystane prawa do emisji. System ETS był swego rodzaju ubezpieczalnią, która umożliwiła zarabianie także na zmniejszeniu produkcji. Koszty poniosą oczywiście kraje o gorzej rozwiniętym przemyśle, konsumenci w krajach, gdzie energia jest oparta głównie na węglu, oraz bezrobotni pracownicy, których praca jest mniej opłacalna niż zarabianie na handlu emisjami.

Sposób, w jaki wdrożono system handlu emisjami w Europie sugeruje, że deklarowana "pomoc" dla krajów trzeciego świata w zwalczaniu efektu cieplarnianego, będzie w rzeczywistości tylko zakamuflowaną dotacją dla firm przemysłowych z UE, które będą mogły za te pieniądze eksportować swoją technologię.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.