Teologia w obronie korporacji: stanowisko Watykanu w sprawie roślin modyfikowanych genetycznie
Abp Józef Życiński oświadczył, że nie należy się bać żywności modyfikowanej genetycznie. „Medycyna nie ma żadnej wiedzy, by żywność zmieniona genetycznie niosła jakieś zagrożenia” – powiedział metropolita lubelski. Zdaniem abp. Życińskiego, lęk przed żywnością zmodyfikowaną genetycznie rozpowszechniają środowiska radykalnych ekologów. Ich poglądy są odosobnione - uważa hierarcha.
Jeszcze w 2000 r. stanowisko Watykanu było inne. Jan Paweł II mówił wtedy: „rolnicy powinni oprzeć się pokusie zwiększenia produktywności i zysków ze szkodą dla natury […] gdy rolnicy stają się tyranami ziemi, a nie jej opiekunami, prędzej czy później ziemia zemści się”. To stanowisko było przynajmniej spójne logicznie z zakazem klonowania i wykorzystywania komórek macierzystych, zakazem zapłodnienia in vitro, itp. Teologicznym uzasadnieniem takiego podejścia miało być unikanie „zabawy w Boga”, czyli np. uzurpowanie boskiej mocy decydowania o płodności za pomocą kawałka lateksu nieprzepuszczalnego dla płynów.
Wydawałoby się, że modyfikowanie kodu genetycznego roślin dla zysku powinno podpadać pod ten sam „paragraf” Księgi. Tak sądzić, oznaczałoby nie doceniać nieomylności papieży. Okazało się bowiem, że modyfikacje genetyczne roślin podpadają pod „paragraf” Księgi Rodzaju o podporządkowaniu wszelkich form żywych człowiekowi.
W 2003 r. arcybiskup Renato Martino zorganizował „Konferencję Pontyfikalną dla Pokoju i Sprawiedliwości” z udziałem pracowników koncernu Monsanto produkującego organizmy modyfikowane genetycznie. Uczestnicy konferencji wychwalali produkowane przez Monsanto zmutowane odmiany batatów i kassawy twierdząc, że stanowią one rozwiązanie dla głodu w Trzecim Świecie.
Oficjalna linia Watykanu zmieniła się wraz z początkiem urzędowania Benedykta XVI. W 2005 r. amerykański ambasador w Watykanie, Francis Rooney, podjął ofensywę dyplomatyczną zmierzającą do zmiany stanowiska Watykanu w sprawie żywności modyfikowanej genetycznie. Efektem lobbingu była zmiana interpretacji teologicznej technologii modyfikacji genetycznej roślin. Nie była to już „zabawa w Boga” ale „korzystanie z dobrodziejstw natury, by żywić ludzi”.
Kampania lobbingowa została przeprowadzona w dobrym momencie: w tym czasie chrześcijańskie grupy ekologiczne coraz bardziej krytycznie wypowiadały się na temat technologii „genu terminatora”, który powodował sterylność roślin wyhodowanych z modyfikowanych genetycznie nasion. Dzięki „genowi terminatorowi” firmy biotechnologiczne zapewniają sobie zależność rolników od kolejnych zakupów nasion i stałe przychody.
Ziarno modyfikowane genetycznie jest często przekazywane krajom Trzeciego Świata w formie "pomocy", której celem jest wyparcie na rynku tradycyjnych odmian nasion. Choć często podaje się jako argument, że rośliny modyfikowane genetycznie pozwalają na stworzenie bardziej odżywczych pokarmów i dodanie im właściwości leczniczych, w rzeczywistości rośliny modyfikowane genetycznie są zaprojektowane z myślą o maksymalizacji sprzedaży samych ziaren lub stosowanych w uprawach GMO niezwykle silnych pestycydów.