W Lublinie mieszkańcy walczą z policją
Aktualizacja: 12.09 - Zwycięstwo mieszkańców? Wojewoda i prezydent miasta pod presją protestu podjęli decyzję o wstrzymaniu budowy masztu telefonii komórkowej.
Policjanci spacyfikowali manifestację. W czasie protestu dwie osoby zostały zatrzymane, a kilka osób odniosło obrażenia w wyniku starć. Wieczorem część protestujących poszła pod dom prezydenta Lublina Adama Wasilewskiego. Prezydent obiecał, że w środę spotka się z nimi o godz. 18 pod masztem. Zdaniem mieszkańców ul. Szafirowej Wasilewski ich oszukał obiecując w wypowiedzi dla TVP3 Lublin, że budowa zostanie wstrzymana, więc może być gorąco.
Kilkadziesiąt osób od kilku godzin bije się z policją w Lublinie, informuje Dziennik. Ludzie nie zgadzają się na budowę masztu telefonii komórkowej, ponieważ wieża ma stanąć tuż przy ich blokach.
Policja nie potrafi poradzić sobie z buntem mieszkańców. W ruch idą pięści i duże kamienie. Policja także brutalnie odpowiada i zatrzymuje część protestujących. Inni próbowali ich odbić i wydostać z radiowozów.
Mieszkańcy próbowali zablokować przejazd ciężarówek, które przywiozły beton pod fundamenty. Na pikietę przyszli z flagami i syreną alarmową. Kiedy pojawiły się samochody, protestujący zrobili żywą barykadę. Wtedy naprzeciw nich stanęło kilkudziesięciu policjantów z tarczami.
Gdy zaatakowali, ludzie rzucali się pod koła ciężarówek. Mundurowi siłą ściągali ich z asfaltu. "Jesteście jak ZOMO!" - krzyczeli.
Mimo zamieszek, trwa budowa masztu. Ciężarówki wjeżdżają na plac przez szpaler policjantów. Wtedy do boju ruszają lublinianie. Szarpią się z mundurowymi, rzucają kamieniami. I tak od kilku godzin bez przerwy.
Maszt telefonii komórkowej ma powstać zaledwie sto metrów od bloków. Grunt pod jego budowę za ponad 700 tysięcy złotych sprzedał prywatny właściciel.