Bangkok - sytuacja nadal bardzo napięta

Świat | Protesty | Publicystyka

To tłumaczenie tekstu jednego ze zwolenników ruchu Czerwonych Koszul. Osobiście nie popieram bezkrytycznego stosunku jaki żywi on do tego ugrupowania, którego celem jest najprawdopodobniej po prostu przywrócenie do władzy obalonego premiera Thaksina Shinavatry.

tłum. czerwony dres

Uzbrojeni żołnierze znowu grożą użyciem ostrej amunicji przeciwko pro-demokratycznym Czerowonym Koszulom, które obozują na jezdni w Rajprasong (bogata dzielnica Bankgoku -tłum) Otoczyli miejsce protestu. Okoliczne luksusowe hotele zostały ewakuowane. Mała grupa faszystowskich rojalistów także współpracuje z żołnierzami próbując sprowokować przemoc. Skytrain (szybka kolej - tłum.) i sektory biznesowe są zajęte przez armię.

Czerwone Koszule żądają natychmiastowych wyborów, ponieważ obecny rząd premiera Abhisity Vejjajiva'ego doszedł do władzy dzięki wojsku pod koniec 2008 roku, w skutek zamachu stanu z 2006 roku, dwóch sądowych wyroków i przemocy zorganizowanej przez faszystowskie Żółte Koszule, które zajęły międzynarodowe lotniska w 2008.

Czerwone Koszule są zdyscyplinowane i nie stosują przemocy (w trakcie trwających już ponad miesiąc protestów wybuchały bomby i granaty, ale nie wiadomo kto stoi za tymi aktami - tłum). Wzniosły bambusowe barykady dla obrony przed wojskiem. Członkowie ruchu na północnym wschodzie kraju zablokowali pociągi i autobusy wiozące wojsko do Bangkoku. Następuje bratnie się z niższymi rangą żołnierzami.

Czerwone Koszule to masowy ruch biednych: pracowników i małych farmerów. Reprezentują miliony obywateli, którzy chcą Demokracji i Sprawiedliwości społecznej.

10 kwietnia wojsko zastrzeliło 20 nieuzbrojonych cywilów i japońskiego kamerzystę (z agencji Reutera)

Trwa szeroko zakrojona cenzura mediów, w tym internetu w Tajlandii. SMS mogą być wkróŧce zablokowane. Abhisit i różni mówcy rządowi nie wstydzą się kłamać. Chcą zabijać ludzi w sekrecie, ale Czerwone Koszule mają sposoby na obejście cenzury. Tajlandia i świat widzą co się dzieje.

Spragnieni krwi rojaliści, którzy rządzą Tajlandią mogą utrzymać się przy władzy jedynie dzięki przemocy i cenzurze.Zamiast oddać ludziom władzę, przez rozwiązanie parlamentu i wybory, przygotowują zabicie setek ludzi. Klasy średnie organizacje pozarządowe i "liberalni" naukowcy, wszyscy wspierają rząd i wojsko. Nienawidzą zwykłych obywateli i gardzą nimi.

Mogą zabijać ludzi, ale nie zwyciężą ich serc i umysłów.
No Pasaran!!

Tekst pochodzi z anglojęzycznego bloga Gilesa Ji Ungpakorna

W tym tekście jest kilka

W tym tekście jest kilka zakłamań. Otóż Czerwone Koszule same z siebie przemocy nie stosują, jednak podczas sobotnich zamieszek zginęło też kilku wojskowych i policjantów, Czerwoni odbierali im broń i również do nich strzelali. Nie twierdzę przy tym, że mieli dać się wystrzelać jak kaczki, ale w powyższym tekście pada stwierdzenie "Czerwone Koszule są zdyscyplinowane i nie stosują przemocy" co jest nieprawdą. Podobnie nieprawdą jest, że "...Klasy średnie, organizacje pozarządowe i "liberalni" naukowcy, wszyscy wspierają rząd i wojsko...". Część niższej klasy średniej, spora liczba kadr naukowych, ba!- nawet część wojskowych i policjantów (oczywiście w ukryciu) nie popiera działań rządu Abhisit'a i po cichu kibicuje Czerwonym Koszulom. Były nawet doniesienia, że część postrzelonych żołnierzy postrzelona została przez innych żołnierzy (zwolenników Czerwonych Koszul). Oprócz tego, w niedzielnym przemówieniu Abhisit Vejjajiva wziął na siebie odpowiedzialność za wysłanie uzbrojonych w ostrą amunicję żołnierzy przeciw manifestującym i zapowiedział rozpisanie wyborów w październiku (co Czerwone Koszule skwitowały żądaniem natychmiastowej dymisji rządu).

tak czerwone koszule stosuja

tak czerwone koszule stosuja przemoc to prawda. zaznaczylem w tekscie ze nie zgadzam sie z idealizacja tego ruchu, choc mi akurat stosowanie przemocy nie przeszkadza. stylizowanie sie na non-violence jest zabiegiem marketingowym.

co do poparcia wsrod spoleczenstwa to nie wiem bo nie znam zadnych badan ani nic. jesli zas idzie o wybory w pazdzierniku to dobrze ze nie dali sie na to nabrac.

mam nadzieje ze zorientuja sie tez w koncu ze wybory i powrot Shinavatry to zdecydowanie za malo.

gdzie trafiles na info, ze

gdzie trafiles na info, ze abhisit rozwiaze parlament? nie moge tego nigdzie potwierdzic.

btw za 5 minut skonczy sie ultimatum jakie armia dala koszulom na zdemontowanie barykad. z niecierpliwoscia czekam co sie stanie.

W reportażu Magdaleny

W reportażu Magdaleny Chodownik, która mieszka w Tajlandii i jest świadkiem tamtejszych wydarzeń.

aktualnie sytuacja wyglada

Tekst pana Gilesa to jeden

Tekst pana Gilesa to jeden belkot. Obie frakcje politykow walcza o wladze oglupiajac i podburzajac tlumy. W grudniu 2008 to 'zolte koszule' blokowaly miasto i lotnisko domagajac sie rozpisania nowych wyborow. Teraz chodzi o to samo, tylko kolory koszulek sie zmienily. I nie prawda, ze ludzie biedni i ze wsi to elektorat 'czerwonych'. Elektorat 'zoltych' jest taki sam. Natomiast kazdy w miare inteligentny czlowiek orientuje sie mniej wiecej o co tutaj tak na prawde chodzi i nie daje sie oglupic.

cyt.: 'Czerwone Koszule żądają natychmiastowych wyborów, ponieważ obecny rząd premiera Abhisity Vejjajiva'ego doszedł do władzy dzięki wojsku pod koniec 2008 roku, w skutek zamachu stanu z 2006 roku, dwóch sądowych wyroków i przemocy zorganizowanej przez faszystowskie Żółte Koszule, które zajęły międzynarodowe lotniska w 2008.'

Przeciez ta wypowiedz sie kupy nie trzyma. 'Zamach stanu' (skad inad bezkrwawy) z 2006 to jedno a wydarzenia z 2008 to co innego. Zotle Koszule nie stosowaly przemocy - to 'czerwoni' (a wlasciwie pewnie sluzby specjalne wierne Thaksinowi) starali sie ich sprowokowac (rzucili kilka granatow, pare osob zginelo). I czemu akurat 'faszystowskie'? Byles tam, Giles, wtedy na lotnisku? Aktywisci to bada chlopaczkow, ktorym sie wydaje, ze o cos walacza a wspierajace ich tlumy to babcie i dziadkowie gotujacy dla pozostalych protestantow. Poza tym, 'zolci' (teraz w sensie politykow) nie doszli do wladzy na skutek zamachu tylko zmusili parlament do rozwiazania. Odbyly sie wybory, wygrala People Army For Democracy 'zoltych' i tyle.

Autor chyba dal sie zindoktrynowac i uwierzyl w ten wszystkie bzdury. Takie sa efekty demokracji, kiedy lud (czyli motloch) moze sobie pozwolic na tego typu protesty (ktore, co wazne, skutkuja - vide 2008 rok). Wszyscy ci 'protestanci' powinni zostac spacyfikowani, to by nastepnym razem dwa razy sie zastanowili czy blokowac miasto (wyobrazcie sobie, ze podburzony jakims politykiem szalencem tlum wdziera sie do sejmu i go okupuje - co byscie zrobili?). Co to znaczy, ze domagaja sie rozwiazania parlamentu? Niech poczekaja na wybory i zaglosuja na kogos innego. Tylko Thaksin sie boi, ze nie wygra a wtedy nie bedzie mogl wrocic do kraju.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.