Berlin: Liebig 14 bleibt!

Blog

Koniec stycznia i początek lutego w Berlinie z całą pewnością należał do wszystkich tych, którzy sprzeciwiali się ewikcji skłotu Liebig 14. Tysiące aktywistów oraz dwa i pół tysiąca policjantów walczyło ze sobą za pomocą różnych technik, jedni, by wyrazić swój gniew i sprzeciw, drudzy w ramach „służbowego obowiązku”.

Nie warto się skupiać na spaczonym przez dziennikarzy bilansie zysków i start. Na powtarzaniu cyferek oraz rasowaniu PRu grup, które są tak wspaniałe z faktu pojawienia się tam. Kilka spraw, które są ważne, a o których nie przeczyta się na portalach informacyjnych, to min. różnice między radykalnością akcji bezpośrednich w Polsce i w Niemczech, oraz pojawieniem się negatywnych opninii osób postronnych na temat uczestnictwa w akcjach zagranicznych ( ich zdaniem niezgodność w postępowaniu z zasadą „ Myśl Globalnie Działaj Lokalnie ‘’ ).

Bez obaw, nie nastąpi apoteoza ruchu anarchistycznego w Niemczech, na rzecz pogłębienia się w depresji na myśl o ruchu skłoterskim w Polsce. Ani obnażenie struktur działania obu. Nie zdziwię się jednak, gdyby i takie refleksje naszły osoby po przeczytaniu tego krótkiego sprawozdania.

Po dotarciu do Berlina wystarczyło tylko zajrzeć z wizytą do InfoPointu znajdującego się na parterze jednego z kreuzberskich skłotów. Jeden telfon i trzy obce osoby z innego państwa znalazły gościnę w mieszkaniu niemieckich studentów-aktywistów.

Rankiem drugiego lutego miejsce miały blokady skrzyżowań, podczas których aktywiści i aktywistki wraz z bannerem i krzesłami obstawiali je, dopóki kierowcy wszystkich aut na światłach nie dostali ulotek informacyjnych na temat przeprowadzanej blokady. Zazwyczaj nie trwało to zbyt długo. Nie przeszkodziło to jednak niektórym kierowcom próbować przedrzeć się wzdłuż swojej trasy przez chodnik przeznaczony dla pieszych, lub wyjść z auta by wyrazić swój sprzeciw wobec wstrzymania ruchu na danej ulicy. Obyło się jednak bez przepychanek z nimi czy z policją. Szybka i treściwa akcja, po której usłyszeliśmy od naszych niemieckich znajomych, że jeżeli jest ona dla nas zbyt mało radykalna, to możemy cierpliwie poczekać do wieczora. Miły poranek dnia, który w Polsce miałby charakter stricte radykalny.

Przed południem miało miejsce spontaniczne zgromadzenie na skrzyżowaniu głównych ulic. Bieganina za lub przed policjantami zapowiadała ’miły’ wieczór. To piękne, gdy wychodzisz rozejrzeć się po mieście i widzisz wcale nie małą grupę osób chcących pokazać na co ich stać jeszcze przed ‘Godziną Zero’.

W międzyczasie w całym mieście miały miejsce liczne inne akcje solidarnościowe, których nie sposób opisać czy chciażby zliczyć. Z resztą, nie tylko w samym Berlinie…

Wyżej wymieniona Godzina Zero to godz. 19.00. Wtedy to zebraliśmy się w większości na Boxhagener Platz. Ruszyliśmy. Głośno i żwawo. Ogniście zrobiło się ok. po 20 minutach od rozpoczęcia marszu. Bo jak nazwać sytuację, gdy to aktywiści biorą w kocioł policję, a nie na odwrót? Każdy robił swoje i sukcesem tych działań był brak koordynatorów społeczniaków, którzy chętnie pokrzyczeliby „zostawcie policję, skupmy się na rozdawaniu ulotek”. Na tej demonstracji ulotek już nie było.

Demonstranci rozbiegli się po całym mieście. Były strzaskane witryny, rozwalone suki policyjne ( zaparkowane i te w ruchu ), barykady w biegu przeciągnięte wzdłuż ulic, którymi poruszaliśmy się zostawiając po sobie akty zniszczenia. Konstruktywne, bo wywołane nadzieją na inne jutro.

Zmęczeni, zgrzani, zdyszani, szczęśliwi, nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że to co robimy jest słuszne. Myśleliśmy wtedy zarówno i o sposobie działania i o celu jaki wtedy nam przyświecał.

Sami nie wiedzieliśmy jak daleko oddaliliśmy się w tym ekstatycznym biegu przez miasto od centrum Kreuzberga. Po powrocie metrem na ulicach naszej dzielnicy nadal były budowane barykady.

Podczas tej podróży padło pytanie „ jak kilka słupków w ziemi może powodować takie różnice”. Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Wiadomo natomiast jakie korzyści wynosi uczestnictwo w tego typu akcjach. Zapewne osoby bojkotujące idee wspierania akcji zagranicznych zrobiły podczas berlińskiej mobilizacji u siebie wiele konstruktywnych rzeczy. Nie wątpię. Nie ma jednak konstruktywnej krytyki w bojkotowaniu integracji europejskiego ruchu anarchistycznego, wyrażania poparcia dla ideii ruchu skłoterskiego, czy nadziei na wsparcie ze strony zachodnich sąsiadów tego typu akcji w Polsce, bo na tym opierał się ten wyjazd. Krzyczeliśmy tam, by następnym razem nie milczeć tutaj.

http://www.fas.bzzz.net/

metody

Eeee niezły rozpierdol, ale co tak właściwie dało niszczenie witryn i innych nieruchomości (pomijam suki policyjne i blokady dojazdów bo rozumiem, że to było bezpośrednio na potrzeby niedopuszczenia do ekwicji:)? Bo zapewne mieszkańcy na ulicach po raz kolejny mogli zobaczyć zamęt siany przez ,,bojówki" i zapewne mainstreamowe media mogły z błogością rozpisywać się o sianym chaosie, dezorganizacji i braku skrupułów :/

Gdyby patrzec na to co media

Gdyby patrzec na to co media napiszą o nas to trzeba by było z domu nie wychodzic:)
Po pierwsze;osoby ktore pojechały do Berlina aktywnie działaja w kraju,tak wiec jednak działaja i lokalnie i globalnie.
Po drugie;nie należe do fanów rozpierdalania wszystkiego co sie rusza i na drzewo nie ucieka,ale z krotkich relacji medialnych[a takie były]nie ma slowa by ucierpiał dobytek zwykłych ludzi[zwykli ludzie byli sercami ale i fizycznie z skłotersami-w przeciwieństwie do tego co mamy w Polsce,ale to też wina samych skłotersów naszych rodzimych].
No i po trzecie ale o tym wyzej,zwylki mieszkańcy aktywnie wspierali protest,bo wiedzą czym grozi stopniowe komercjalizowanie centr miast.Wpierw biznes plus wladze miasta biorą sie za niechcianych ludzi[vide poznań i akcje przeciwko zebraką]by pozniej wziac sie za reszte ludzi.To co mamy na zachodzie a co ludzie tam widzą i protestuja,mamy tez w Polsce,czy to pozbywanie sie mieszkańcow do kontenerów czy też dyrastyczne podnoszenie czynszów a pózniej eksmisje.Z tym ze róznica polega też na tym ze na zachodzie protestuja tysiace,w Polsce garstki aktywistów.
Tak czy inaczej brawa dla tych nielicznych któzy pojechali walczyć "za naszą i waszą wolnosc"

dało to, że następnym

dało to, że następnym razem miasto bardziej będzie liczyło się z nami i nie będzie tak pochopne w sprawie decyzji takich jak właśnie np. ewikcja squatu. a media wcale nie były aż tak jednostronne.

wielu mieszkancow berlina

wielu mieszkancow berlina bardzo pozytywnie odnosilo sie do tego co sie dzieje. Wydaje mi sie ze po prostu poziom swiadomosci o otaczajacym swiecie jest duzo wyzszy niz u nas wiec ludzie nie podchodza do tego tupu zdarzen w ten sam sposob co przecietny polak dla ktorego bylyby to pewnie zwykle wybryki chuliganskie. Zauwazmy ze rowniez cele atakow nie sa przypadkowe i zwykly pan x nie ucierpi na jak to nazwales sianym chaosie

O dziwo rowniez czesc naszych rodzimych mediow faktycznie glebiej nakreslila problem i nie podeszla do tego tematu w standardowy sposob.

na potwierdzenie tego co

na potwierdzenie tego co mówisz mogę powiedzieć, że podczas protestów w berlinie z wielu mieszkań (NIE TYLKO SQUATÓW!) wywieszone były czarne, czerwone, bądź czarno-czerwone flagi, lub też transparenty poparcia dla L14.

ech

sorry, ale to rozwalanie wlasnosci osob trzecich to zwykle chamstwo i patologia

chamstwo i patologia to

chamstwo i patologia to wyrzucanie ludzi z domu z pomoca
2,5tys policjantow

Wiecie, że jeśli chcemy

Wiecie, że jeśli chcemy wywierać nacisk na miasto Siłą za pomocą rozbijanych witryn (nawet jeśli będą to witryny najbardziej wyzyskujących korpor i burżujów w mieście) to państwo wyśle po prostu więcej policji, a jak rozpierdolisz policję to przyślą wozy pancerne itd.
Ale w każdym razie szacun za zdobycie zaufania miejscowych [moja ulubiona sytuacja kiedy jakaś kobieta na blokadzie 11.11 do mnie ,,A co to za demonstracja?" ,,blokada proszę pani" ,,a pan z jakiej opcji" ,,ja jestem anarchistą" po dłuższej chwili trawienia tej informacji ,,a Ci anarchiści to lubią Dmowskiego, prawda?" ,,no niespecjalnie, właściwie to on by stał zapewne razem z faszystami" ,,A to gdzie są Ci faszyści?" ,,na zamkowym" ,,a to przepraszam bo ja szukałam faszystów" i poszła na zamkowy :P]

" to państwo wyśle po

" to państwo wyśle po prostu więcej policji, a jak rozpierdolisz policję to przyślą wozy pancerne itd " - no, to sie nazywa walka o swoje

Po prostu uważam, że

Po prostu uważam, że eskalacja agresji nikomu nie służy

Szczególnie kiedy to jedna

Szczególnie kiedy to jedna ze stron dysponuje właściwie nieograniczonymi środkami odwetowymi

Twoim zdaniem lepiej dac

Twoim zdaniem lepiej dac sobie spokoj w mysl zasadzie ze silniejszy ma zawsze racje? Nie dzieki, nie chcesz sie anagazowac w ten sposob to nie musisz, nikt nikogo do niczego nie zmusza :)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.