Chávez czyta Kropotkina

Świat | Blog | Ironia/Humor

Mico Mandante, który rządzi królestwem Cubazueli od 12 lat, ostatnio podczas jednego z wielu niekonczących się programów telewizyjnych, zdecydował się przeczytać list anarchisty Piotra Kropotkina zaadresowany do Lenina.

Chávez jakimś cudem nie zauważył podobieństw między swoim rządem a gabinetem bolszewików. Przy okazji specjalnie dodał bardzo wyraźnie, że Kropotki krytykując "Partię" miał na myśli akurat tamtą a nie tą. Jeżeli ktoś rozumie hiszpański: Weź sobie miękki fotel, usiądź wygodnie i delektuj się demagiogią najwyższej klasy, której nie zobaczysz nawet w "Rozmowach w Toku".

http://www.youtube.com/watch?v=XyROe_k_lkU&feature=player_embedded

http://gniew-ludu.blogspot.com

A Balcerowicz czytał

A Balcerowicz czytał Marksa, bo Marks krytykował tamten zachodni kapitalizm przez 1989 rokiem, a nie ten ;-)

Trzeba być sekciarzem aby porównywać Chaveza do Balcera

I po co te obelgi wobec Wenezueli i Kuby.Można się nie zgadzać z Chavezem ale po co język rodem z ultraskich,prawackich mediów korporacyjnych.

Z korporacyjnych powiadasz?

Z korporacyjnych powiadasz? A nikt ci nie powiedział, że Chavez to przydupas korporacji, tyle że chińskich i rosyjskich? Wyzysk to wyzysk, władza to władza.

Ha pięknie,tylko...

Kto może sobie pozwolić żeby nie być "czyimś przydupasem" ? Kaddafi ? Ależ skąd,on już został obsmarowany na CIA mimo że dyktatorem itd nie był od wczoraj,a sprawa ewidentnie śmierdzi - ONZ 2 tygodnie przed zamieszkami przełożyło rozpatrzenie korzystnego dla niego raportu o przestrzeganiu praw człowieka...
A może Kim-Dzong któryśtam ? hmm, w porównaniu z Kimem Kaddafi to aniołek śpiewający hosanny...
A może Iran co ? Jak ktoś lubi klerykalizm i leżenie plackiem :P
Kuba ? Kuba niby niezależna,ale tak coraz mniej i też nie pasuje zbytnio anarchistom...

Ludzie ! Pomyślcie trochę ! Pewnie że wam by pasowało obalenie wszystkich rządów,ale bądźmy realistami.
To że tak jak w Wenezueli są jeszcze gdzieniegdzie rządy które nie podporządkowują się USS-manom to dobrze.
Jedynymi imperialistami z którymi póki co USS-many nie zadrą to Rosyjscy i Chińscy imperialiści.Z nimi też
się ułożą za jakiś czas bardziej.Sprawy idą stanowczo za daleko a wy tego nie dostrzegacie !

Im mniej jest monolityczny obóz imperializmu - tym lepiej dla nas,ludzi którym on co najmniej "nie pasuje". Tylko tego nam brakuje by elity zamiast żreć się między sobą wreszcie zrealizowały swój ukochany projekt "rządu światowego" a nam zafundowały "raj" czy może raczej powinienem powiedzieć - PARADYZJĘ (Warto poczytać tę książkę Zajdla).Obiektywnie - Chavez wygrywa dla nas czas.Kilka dni może,ale zawsze.Póki nie ma 1 światowego imperium,mamy szansę być wolni.Gdy powstanie jednak - nasze szanse DRASTYCZNIE spadną...

Palantom którzy "nie wierzą w teorie spiskowe" - to już się dzieje. Kamery na ulicach. Obrót bezgotówkowy uzależniony od kaprysów banku (nikt z was nie słyszał co się dzieje gdy korzystasz tylko z karty i ci ją zablokują ?) .Wszechobecne pranie mózgu.Nie wierzycie w chipy ? A w Auschwitz robili więźniom tatuaż z ich numerem - wierzycie że władza jeśli nie dostanie szansy tego nie powtórzy ?!
Theodore Kaczynsky nie miał racji jeśli chodzi o neoluddyzm czy pomysły z terrorem (burząc cywilizację nie przeżyjemy jako gatunek zbyt długo,a miliony zginą)- ale prognoza którą podał jest jak najbardziej poprawna...

Sekciarzem?

Wystarczy być anarchistą, by dokonać takiego porównania, bo jak wiadomo każda władza (lewicowa, prawicowa, centrowa) jest wrogiem anarchizmu. To nie obelgi wobec Wenezueli, Kuby i ludzi tam mieszkających, a obelgi wobec ludzi rządzących tymi (i innymi) krajami, co jest językiem rodem z anarchistycznych mediów (CIA takim jest, więc skąd te zdziwienie).

anarchizm jako część lewicy rewolucyjnej

Powinien atakować Chaveza z pozycji lewicy, autor nie powinien czepiać się frazeologii ultrasów,prawicowców

A gdzie ty dokładnie

A gdzie ty dokładnie widzisz frazeologię prawicowych ultrasów? Nie podoba ci się krytyka monarchii czy co?

Nie rozumiem czego niby

Nie rozumiem czego niby mialoby dowodzic to nagranie? Ze Chavez to dobry mowca? W zasadzie kazdego dobrego mowce mozna nazwac demagogiem, jesli tylko nie zgadzamy sie z jego pogladami. I czy autor aby na pewno zna temat 'consejos comunales', o ktorych mowi tutaj Chavez?

Autor jest w połowie

Autor jest w połowie wenezuelczykiem (jeśli H2 wybaczy mi to "narodowe" określenie) i pół życia spędził w wenezueli, więc doskonale wie o czym mówi, w przeciwieństwie do polskich fanatyków Chaveza, którzy sytuację w tym kraju znają z propagandy różnej maści rządowych i "boliwariańskich" propagandystów.

Bez urazy, ale nie

Bez urazy, ale nie przecenialbym faktu bycia (pol)wenezuelczykiem, bo sam w sobie o niczym on przeciez nie swiadczy (tak jak mozna byc Polakiem i zupelnie nie rozumiec rodzimej dynamiki politycznej). Zwlaszcza ze, jak sie domyslam, autor spedzil w Wenezueli te pierwsza czesc swojego zycia, a wiec nie mial raczej okazji ogladania rozwoju consejos comunales z bliska.

Swoja droga, pamietam ze podobny projekt (choc mniej ambitny i na duzo mniejsza skale) realizowany w brazylijskim Porto Alegre byl swego czasu na topie wsrod anarchistow (vide publikacja Górskiego o demokracji uczestniczacej). Skad ten nagly spadek entuzjazmu?

Nie jestem zadnym fanatycznym zwolennikiem Chaveza, ale sposob w jaki krytykuje go spora czesc anarchistow wydaje mi sie zwyczajnie naiwny.

Nie będę się wypowiadał

Nie będę się wypowiadał za H2, ale jest dość świadomy sytuacji w której żył.

Ale co do Porto Alegre, to ja akurat byłem z jednym z krytyków nadmiernego emocjonowania się demokracją uczestniczącą w ruchu, więc mnie o entuzjazm posądzać nie należy. Wkrótce postaramy się przedstawić krytykę PA i dem. uczestniczącej przedstawioną przez aktywistów pracowniczych mieszkających w Porto Alegre, IWA ma tam swoją sekcję, w dodatku w zeszłym roku był tam jej kongres. Ale nawet Porto Alegre nie ma wiele wspólnego z tym co się dzieje w Wenezueli. To co Chavez mówi, a to co robi, to są dwie różne rzeczy. Ale nawet to co mówi potrafi przerazić. Nie będę wspominał projektu zmian w konstytucji, które próbował przepchnąć, które by dały więcej władzy jego kumpli z wojska, a nie "ludowi", choć oczywiście robił to dla "dobra ludu" i w "obronie rewolucji" i blablabla.

Z Twojej wypowiedzi

Z Twojej wypowiedzi wnioskuje (czy slusznie?), ze uwazasz iz Chavez jest tylko cynicznym graczem o zlych intencjach, a proces zmian zapoczatkowany przez niego w Wenezueli nie ma charakteru emancypacyjnego?

Moim zdaniem, mylisz sie. Oczywiscie rozumiem, ze jako anarchiscie nie koniecznie podoba ci sie silny lider jakim jest Chavez (choc o ile mi dobrze wiadomo zaden znaczacy anarchistyczny projekt, pozostawmy na boku jego osiagniecia, nie byl wolny od liderow). Chciej natomiast zauwazyc, ze ten sam lider wiele uwagi poswieca tworzeniu infrastruktury spolecznej (takiej jak chocby wyzej wspomniane 'consejos comunales', czyli po polsku "rady lokalne/wspolnotowe"), ktora odgrywa kluczowa role w odzyskiwaniu przestrzeni politycznej dla "ludu", utrwaleniu dotychczasowych zdobyczy boliwarianskiej rewolucji i umozliwianiu dalszego jej postepu. Innymi slowy, Chavez - jako lider - dzialajac w niezwykle trudnych warunkach (mam tu na mysli polityke Stanow Zjednoczonych wzgledem regionu, opozycje kontrolujaca wiekszosc mediow, itd.), stwarza "ludowi" realne mozliwosci dla jego spolecznej, ekonomicznej i politycznej emancypacji. To rzecz jasna bardzo uogolniona wizja sytuacji w Wenezeuli, ktora nie mniej jednak wydaje mi sie dobrym punktem wyjscia w okreslaniu wlasnego stosunku do Chaveza, ktory jak widze nas rozni.

Cóż, nie jestem w stanie

Cóż, nie jestem w stanie dyskutować z czyjąś wiarą. Polecam artykuł "Wenezuela na rozdrożu" z nr 7 Przeglądu Anarchistycznego, który nieco rzuca światła na tę boliwariańską "emancypację". Zresztą nie o samego Chaveza tu chodzi, który jest tylko małpką na sznurku, ale całe otoczenie. Wiara że jeden człowiek jest w stanie zmienić struktury władzy jest podobna do tego, że Jezus zmieniał wodę w wino.

Jeśli współczesna lewica ma mieć taki wzór i w kółko popełniać te same błędy, to faktycznie czas, żeby zeszła ze sceny. Ja w każdym razie nie kiwnę palcem, ani nie wyjdę nawet z domu jak tutaj będziecie chcieli takie hocki klocki robić. Szkoda energii na pierdoły.

A na koniec zadanie domowe - prześledź zmiany w rządzie "boliwariańskim" w ciągu ostatnich 10 lat.

Dlaczego zakladasz, ze moje

Dlaczego zakladasz, ze moje przekonania sa oparte na wierze (inaczej niz Twoje, ktore - jak rozumiem - uwazasz za oparte na wiedzy)? Byc moze jest dokladnie na odwrot.

A jeszcze bardziej prawdopodobnym jest, ze oboje mamy troche racji. Prezentujac anarchistyczna krytyke Chaveza szeregowym czlonkom PSUV, uslyszalem od nich: takiej wlasnie opozycji potrzebujemy w Wenezueli (w przeciwienstwie do tej prawicowej, sponsorowanej przez Amerykanow). Trudno jednak przyklasnac Rafaelowi Uzcátegui, autorowi wspomnianego przez Ciebie artykulu, wzywajacemu do bojkotu rzadu jako takiego. Mozna i nalezy krytykowac Chaveza, a tym bardziej poszczegolnych funcjonariuszy apartu wladzy, za konkretne posuniecia (wielu komentatorow podkresla zreszta, ze presja ze strony ulicy miala znaczny wplyw na ewolucje polityczna samego Chaveza przez ostatnie 12 lat), nalezy jednak wspierac sam proces boliwarianski i ogolny kierunek przemian, ktory jest postepowy. Za to co ty nazywasz tutaj nie wartymi twojego czasu pierdolami, wielu ludzi w Wenezueli daloby sie pokroic.

Dla zainteresowanych, link do nieco obszerniejszej polemiki z anarchista Uzcátegui (po angielsku):
http://columbus.indymedia.org/node/12954

Nie wspominałem o artykule

Nie wspominałem o artykule Uzcátegui. Po drugie jeśli członek partii władzy mnie by chwalił, jako "konstruktywną opozycję" i klepał po plecach, to bym się zaczął poważnie zastanawiać, czy moja krytyka jest w ogóle krytyką.

A w Polsce wiele osób dałoby się pokroić za JPII, czy to ma mnie do czegoś przekonać, że ktoś się da za coś pokroić, zabić czy co tam?

Uważam że "proces zmian" prowadzi wprost do reakcji i to na skalę podobną do tego co mieliśmy tu po upadku PRL (zachowując proporcje). Chavez już rozczarował wielu którzy "kiedyś daliby się za niego pokroić", a jego intencje ujawnił projekt zmian konstytucji jakie chciał wprowadzić, oddających więcej faktycznej władzy wojsku niż ludowi. Wiele osób wtedy stwierdziło że ma dejavu. "Za złudzenia socjaldemokracji (Chavez żadnej rewolucji tam nie zrobił! Tam panuje moderowany kapitalizm) przyjdzie płacić klasie pracującej". Znowu.

Zresztą jakie to ma znaczenie dla Polski. Był jeden taki pseudo-górnik z Górnego Śląska, który chciał robić za polskiego Chaveza. Wyszło śmiesznie. Żeby robić za dobrego wujka trzeba by mieć ropę, nie węgiel. Tak więc pogadać sobie możemy, ale trzeba wracać do roboty.

Weź nie żartuj z tą

Weź nie żartuj z tą infrastrukturą społeczną. Równie dobrze mogę nazwać rząd PO lewackim bo mi odpicował kilka przedszkoli i zakupił nowy tabor tramwajowy.

A te całe "rady komunalne" jedynie do czego służą to do wciskania kitu zdesperowanym osobom i rozkradania przez partyjniaków publicznych pieniędzy.

W ogóle porównywanie

W ogóle porównywanie Chaveza do "liderów" anarchistycznych, z punktu widzenia anarchizmu jest doprawdy zabawne. Pewnie więcej elementów liderstwa zbliżonego do anarchizmu znalazłbym w biegającym po lesie Ernesto. Ten zacietrzewiony komunista przynajmniej walczył czynnie do końca, nie kierując rewolucją tylko zza biurka.

A kim był Machno, a kim byłDurruti

Jeśli nie mocnymi liderami którzy stosowali mocne metody

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.