Chavez liberator?

Blog

Prezydent Wenezueli Hugo Chávez ogłosił amnestię dla uczestników puczu z 2002 roku, kiedy to na krótko został odsunięty od władzy i aresztowany.
- Chcemy zamknąć ten rozdział - powiedział Chávez, podpisując akt amnestyjny.

Cóż, Piłat również raz do roku ułaskawiał więźniów "w prezencie" dla ludu. Okupowanego ludu...

Prosze, przestańcie

Prosze, przestańcie uprawiac te żałosną antychavezowską propagandę- krytyka tak(chavez nie jest święty) propaganda nie! Porównujecie prozachodnia oligarchie( bo ona stała własnie za zamachem z 2002) do ofiar Piłata które gniły w rzymskich lochach albo umierały na krzyżu? A może sugerujecie jej podobieństwo do Chrystusa? Radzę rozwaznie i z umiarem podejmowac krytyke - dostrzec niewątpliwe plusy Chaveza - zamiast zionąć doktrynalną nienawiścią.Taki z niego Piłat jak z ułaskawionych opozycjonistów bezbronne owieczki zasługujace na ułaskawienie.Warto przypomniec że nawet w okresie bezpośrednio po zamachu tzw."opozycjonistów"(oligarchów-zamachowców) nie dotknęły dotklwie prześladowania.Kilku staneło przed sądem, kilku uciekło za granicę by za jakiś czas wrócić do Wenezueli i ponownie organizować antychavezowską propagande.Owszem Chavez ma autorytarne zapędy ale zastanówcie się czy dyktator robi referendum którego wyniki uznaje nawet gdy oznaczają dla niego porażkę?

Bardzo się staramy, ale nie

Bardzo się staramy, ale nie jesteśmy w stanie dostrzec żadnych "niewątpliwych plusów" Chaveza. Owszem, dopiero buduje swoją dyktaturę, jeszcze nie w pełni rozwinął skrzydła. Na pewno nie będziemy mu w tym kibicować, ani wyręczać jego ambasadora w kreśleniu świetlanych wizji "rewolucji boliwariańskiej".

Kiedyś na Zachodzie byli miłośnicy ZSRR. Potem przerzucili się na Amerykę Łacińską. Najlepiej rozwijają się mity o dalekich krajach (tak jak kiedyś sny o złotej Ameryce). Naprawdę, miłośnicy Chaveza niewiele się różnią od polskich miłośników Reagana z lat 80'tych. Mieli w równym stopniu zachwiane poczucie rzeczywistości i kompensowali codzienne frustracje marzeniami o dalekim szczęśliwym lądzie.

W sumie to nie mój problem

W sumie to nie mój problem że anarchiści nie dostrzegają niewatpliwych plusów rządów Chaveza (jakimi sa szerokie programy socjalne dla wykluczonych - redystrybucja bogactwa narodowego) ale myśle że popełniasz błąd utozsamiając chaveza z Castro. gdyby Twój komentarz odnosił się do tego drugiego miałbyś więcej racji.
Anarchiści jak zwykle: śiętoszkowato oburzeni że Chavez dyktator bo umacnia władze, że strzela do ich kolegów z Wenezuelskiego ACK itp - podczas gdy sami jednoczesnie uprawiają apoteozę rewolucji hiszpańskiej( którą również wysoko cenię) która to rewolucja pociągnęła za sobą mordy na biskupach,księżach i zakonnicach.Porównanie to ma służyć ukazaniu, że widzicie tylko tyle ile chcecie sami zobaczyć - czyli przez doktrynalne okulary.Chavez- be, bo umacnia władze (paskudny socjalista) anarchiści hiszpańscy - ok bo nasi i w obronie ludu oraz przeciwko władzy(nie licząc dwóch tek ministerialnych)- co z tego że mordowali zakonnice.Chyba to ma więcej wspólnego z tym "zapatrzeniem w zachód i regana" o którym wspomniałeś. Ja sie nie łudze,że Chavez jest bez skazy i nie twierdze że jest najlepszym mozliwym rozwiązaniem ale z geopolitycznej perspektywy Ameryki Łacińskiej i rzesz nędzarzy zamieszkujacych ten kontynent obrany przez niego kurs jest z pewnością lepszy niż neoliberalne spustoszenie panoszące się na zachodniej pólkuli. I nawet zgodzę się że anarchistyczne czy komunistyczne społeczeństwo byłoby czymś znacznie lepszym ale takowego tam nie ma i nie zanosi się aby miało powstać i kurczowe trzymanie się własnej - zupełnie niszowej we wspołczesnych realiach - perspektywy politycznej jest zwykłym dogmatyzmem skazującym na kompletne oderwanie do rzeczywistosci.
Nie umiecie stopniowac wolności - chcielibyście od razu całkowitej i pełnej realizoacji własnych ideałów - nie musze chyba mówić jak niewiele ma to wspólnego z trzeźwym oglądem rzeczywistości.

Nie przypominam sobie, bym

Nie przypominam sobie, bym uprawiał jakąkolwiek apoteozę. Udział anarchistów w rządzie Republiki był porażką, która zresztą wiele kosztowała ruch rewolucyjny.

Co do bojówek Chaveza strzelających do naszych towarzyszy - nie wiem jak bardzo chore podejście musisz mieć, żeby to tolerować i jednocześnie określać się jako "anarchista". Jeśli to porównujesz do egzekucji członków kleru współpracujących z faszystami podczas wojny domowej w Hiszpanii (czego zresztą nie popieram), to jest to kiepski żart.

Kurs Chaveza łączy liberalizm z mizerną socjal-demokracją, ze sporą dozą militaryzmu na dodatek. Dla "trzeźwego" aktywisty jest to w sam raz, ale dla mieszkańców Wenezueli - niespecjalnie. Co zresztą było widać w referendum.

Pewne rzeczy które dzieją

Pewne rzeczy które dzieją się w Wenezueli są bardzo ciekawe (np. różne komunalne działania, telewizje lokalne). Ja nie płaczę ani nad puczystami, których moim zdaniem trzeba byłoby rozstrzelać, a nie wypuszczać, ani nad telewizją RCTV która była na poziomie polskiego Polsatu, albo gorzej. No ale widocznie puczyści nie są już tak groźni skoro ich wypuszcza, więc jak to jest?

Problemem Chaveza jest to, że on korzystając z niewątpliwego wzrostu poziomu życia biedoty, która pod rządami neoliberałów niebyła by możliwa, używa tego do umocnienia swojej władzy co uderza rykoszetem w te pozytywne właśnie zmiany. On to traktuje jak transakcję wiązaną - daję wam więcej chleba (który zresztą sami wypracowaliście), ale w zamian dajecie mi więcej władzy. Jak jego projekt zmian w konstytucji umacniających władzę prezydencką miał się do oddolnych projektów? Chavez staje się obok biurokracji państwowej największym zagrożeniem przemian tam zachodzących (nawet jeśli uznamy, że dojście Chaveza do władzy wzmocniło początkowo te przemiany), bo uwierzył, że bez niego nic się nie będzie działo - co było nieuniknione w zasadzie i przewidywałem to już jakiś czas temu - na tym polegają przemiany skupiające się na jednostkach. Oczywiście Chavez to (jeszcze) nie Castro (uznał przegrane referendum, które nie było sfałszowane, co na Kubie byłoby nie do pomyślenia), ale moim zdaniem poprawki które proponował świadczą o tym, że ten Castro siedzi mu z tyłu głowy i chciałby mieć tyle władzy ile jego przyjaciel z Kuby.

Teraz potrzebna jest, jak mówią wenezuelczycy, "rewolucja w rewolucji", tym razem skierowana przeciwko biurokracji państwowej, która zaczyna się rozrastać pod wpływem kasy z ropy.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.