Duża dziura budżetowa w przyszłym roku - czekają nas ciężkie lata

Kraj | Gospodarka | Ubóstwo

Minister Jacek Rostowski w Gazecie Wyborczej zapowiada na 2010 r. deficyt budżetu państwa na poziomie 52,2 mld zł oraz wzrost długu publicznego o 6 proc. w 2009 r. i o kolejny punkt procentowy w 2010 r. Tym samym na koniec 2010 r. dług publiczny może przekroczyć poziom 55 proc. PKB.

Oznacza to spadek złotego i cięcia wydatków, a także przyspieszoną prywatyzację majątku publicznego za bezcen komu popadnie. Wszystko to źle także wróży edukacji, służbie zdrowia i innym usługom publicznym - spodziewane jest dalsze pogorszenie ich jakości oraz dostępności. Niedawno PO i PiS zlikwidowały najwyższy próg podatkowy dla najbogatszych oraz podatek od spadków, co dodatkowo pogrąża budżet. Za kryzys kapitalizmu najprawdopodobniej więc zapłaci klasa pracująca i najubożsi. Dla bogatych, a także części średniozamożnych są przygotowane miękkie poduszki w postaci tzw. pakietu antykryzysowego, który także uderza w pracowników.

potrzebowaliśmy 40 lat

potrzebowaliśmy 40 lat komunizmu by dopiero wtedy powiedzieć "holahola - wypierdalać!". Nie wiem , na ile ten kryzys może spowodować masowe odchodzenia ludzi od ideologii "wolnego" rynku.

Komunizmu to my ani dnia nie

Komunizmu to my ani dnia nie mieliśmy "Kosmo" ;) ale wszyscy wiemy o co chodzi. Niestety obawiam się, że ten kryzys umocni tylko ideologie "wolnego rynku" bo czy PO oraz "ekonomiści" (których zadaniem jest legitymizacja kapitalizmu) nie odwracają sytuacji przyczonowo-skutkowej ? Jak inaczej można na to spojrzeć ?

Każdy głupi wie, iż jest to kryzys spowodowany neoliberalnymi reformami oraz dogmatami (w tym najbardziej w naiwną wiarę w to, iż "rynek sam się wyreguluje" bo działa "niewidzialna ręka rynku" bądź inne fantomy), lecz kryzys ten nie służy do cofnięcia reform tych reform, czy chociaż zreflektowania się - odwrotnie, to ich spotęgowania, do zamachu na resztki świadczeń socjalnych, na resztki interwencjonizmu, na związki zawodowe - bo to na pewno pomoże gospodarce (i bogatym). Dalej się krzyczy; prywatyzować, deregulować, ciąć. Jak w czeskim kinie.

Dominujący dyskurs neoliberalny tak łatwo się nie podda i nie pozwoli by bogatym coś się stało, nie pozwoli zmniejszyć klasowego charakteru władzy, nie pozwoli by to biednym czasem się pomogło, wszystko musi odbywać się ich kosztem.

Czyż identycznie nie było w USA pod koniec lat 70-tych ? Kiedy to kryzys gospodarczy (a właściwie tzw. "kryzys akumulacji) doprowadził do wdrożenia pierwszych reform neoliberalnych, które ten kryzys przyspieszyły i spotęgowały. A co wtedy zrobił nurt neoliberalizmu ? Krzyknął, że to wina "państwa" i "interwencjonizmu" (czyli odwrócił sytuację przyczynowo-skutkową) a nie neoliberalizmu i zintensyfikowano reformy, które doprowadziły gospodarkę kraju oraz sytuację społeczną na skraj przepaści. A czy inaczej było w Japonii w latach 90-tych ? W Korei ? W Meksyku ?...

To co wyprawia ten rząd razem z opozycją przestaje się mieścić w granicach ludzkiej wytrzymałości - jak zwykle za kryzys zapłacić muszą najubożsi. Baaa bogaci nawet, wg Polityki, się cieszą z kryzysu - bo mają więcej czasu na rozrywki - sic. Czyli postępuje pauperyzacja powoduje, że te pasożyty bogacące się wyzyskiem mogą się "więcej bawić".

Na szczęście kapitalizm nie jest "końcem historii" tylko w niej osadzony. I wszystko to ca swój początek musi mieć także swój koniec a koniec kapitalizmu zaczyna być postrzegany (jak najbardziej słusznie) przez coraz większą rzeszę ludzi jako jedyna szansa na ratunek ludzkości przed samozagładą.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Niestety obawiam się, że

Niestety obawiam się, że ten kryzys umocni tylko ideologie "wolnego rynku" (...)Każdy głupi wie, iż jest to kryzys spowodowany neoliberalnymi reformami oraz dogmatami (w tym najbardziej w naiwną wiarę w to, iż "rynek sam się wyreguluje" bo działa "niewidzialna ręka rynku" bądź inne fantomy), lecz kryzys ten nie służy do cofnięcia reform tych reform, czy chociaż zreflektowania się - odwrotnie, to ich spotęgowania, do zamachu na resztki świadczeń socjalnych, na resztki interwencjonizmu, na związki zawodowe - bo to na pewno pomoże gospodarce (i bogatym). Dalej się krzyczy; prywatyzować, deregulować, ciąć. Jak w czeskim kinie.
Owszem, wśród osób myślących umocni. Natomiast większość, czyli "każdy głupi" wie, to co napisałeś, czyli winą obarcza neoliberalizm. I słusznie - z zastrzeżeniem, że neoliberalizm ma tyle wspólnego z liberalizmem i wolnym rynkiem, co świnka morska ze świnką.

Na początek, proponuję, żebyś odpowiedział sobie na pytani, kto stworzył Freddie Maca, wprowadził przepisy w USA, że kredyt hipoteczny "należy się każdemu", kto dał gigantyczne dotacje dla wybranych bankierów i GM, żeby zamiast słusznego bankructwa, wypłacili sobie premier - wolny rynek czy może jednak był to interwencjonizm państwowy.

W Polsce nam się na szczęście w miarę upiekło - dotacji dla bankierów i firm oraz dalszego zadłużania prawie nie było. Na szczęście...

Interwencjonizmu w USA nie

Interwencjonizmu w USA nie ma co negować. Warto np. przeczytać książkę Johna Kennetha Galbraitha "New Industrial State", gdzie rysuje on wizję gospodarki USA, która jest uzależniona od zamówień publicznych i regulacji państwowych. Według niego, jest to wymuszone samą istotą gospodarki przemysłowej i dlatego rozwój zmierzał wtedy (książka pisana jest w latach 60'tych) w USA i ZSRR w podobnym kierunku.

O kapitalistycznym aspekcie ekonomii ZSRR pisał też interesująco Alec Nove w Ekonomicznej historii ZSRR.

Ale wracając do tematu, nie da się jednak zaprzeczyć że w ciągu ostatnich 20 lat doszło w USA i na świecie do daleko idącej deregulacji i osłabienia czynników stabilizujących (m.in. państwa socjalnego). Stało się to wbrew temu co przewidywał Galbraith (który sądził, że system preferuje stabilizację nad maksymalizację zysków).

Osiągnięto dzięki temu rzeczywiście niespotykaną wcześniej maksymalizację zysków, ale za cenę kompletnej destabilizacji systemu. Obecnie widać, jak teorie Keynesa o stabilizacji popytu znów zyskują na popularności.

Jeżeli

ten kłamca i krętacz mówi o dziurze 52 miliardy, to śmiało możemy założyć,że przekroczy 70 miliardów złotych, albo lepiej.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.