Edukacja, wychowanie, anarchizm

Edukacja/Prawa dziecka | Publicystyka

Edukacja należy do podstawowych pojęć pedagogicznych. Celem edukacji jest zmienianie, rozwijanie zdolności życiowych człowieka, stosowanie do ideałów i celów społecznych. Aby w maksymalnym stopniu stał się świadomym i twórczym członkiem wspólnoty społecznej, oraz by stał się zdolny do aktywnej samorealizacji, niepowtarzalnej i twórczej tożsamości.

Na podstawie powyższej definicji, w moim subiektywnym odczuciu, nie ma nic nieetycznego, złego, niesmacznego czy negatywnie rażącego, by wychowywać dziecko od najmłodszych lat w duchu ideologii anarchistycznej. I nie mówię tu o śpiewaniu A las barricadas do snu, czy o wizerunku czarnego żbika nad łóżkiem malca, jako o efekcie końcowym wystroju pokoju. Chodzi mi tutaj raczej o formę edukacji, która nie ingeruje w indywidualny tok dedukcji za pomocą gotowych kodów. Banalny przykład: nie wystarczy przekazać kilkuletniemu dziecku informacji, że coca-coli nie powinno się pić. powiedzieć, że pan, który ją robi jest bardzo zły, ponieważ wyrządza krzywdę innym panom i paniom którzy ją robią. Później zapytać się, czy to jest według niego dobre, wspierając tym związek wynikania logicznego itd.
Edukacja jest zjawiskiem towarzyszącym małemu człowiekowi nie tylko poprzez naukę, ale życie w ogóle, wywiera na niego znaczący wpływ w późniejszych etapach rozwoju, oraz adaptacji i interakcji w nowych grupach (np przedszkole). Jest to prawda objawiona wszem i wobec. Dlatego tak ważnym moim zdaniem elementem (jeśli jesteśmy zwolennikami wychowania) jest nakierowywanie od najmłodszych lat na niezmienne prawdy ostałe się w ideologii anarchistycznej, jak np powyżej, 'bojkotowanie' korporacji.
W wychowaniu można wyróżnić takie antynomie jak wolność-przymus, indywidualizm-uspołecznienie, świadomość-nieświadomość, intencjonalność-przypadkowość.
W dzisiejszych czasach wizerunek człowieka przyjmującego ideologię anarchistyczną za swoją, ogólnie opiewa w przymiotniki bliskie indywidualiście, nonkonformiście. Jest on bowiem jednostką idąca pod prąd, nie godzącą się z zastaną sytuacją polityczną i społeczną. Mało tego, że nie zgadza się, dąży do zmiany zastanych realiów, mniej lub bardziej angażując się w różnego typu działania. Dla człowieka nie mającego okazji zetknąć się ze środowiskiem anarchistycznym, indywidualizm jest mocno zakorzeniony w piramidzie wartości tychże aktywistów. Nie pojmuje on, że jest to grupa społeczna, posiadająca podobne sobie poglądy, której priorytetem wcale nie jest odróżnienie się od reszty społeczeństwa, jak to w zwyczaju mają wchodzący w okres dojrzewania nastolatkowie, manifestujący swój indywidualizm fryzurą, czy odzieniem. Jak więc będzie postrzegane dziecko wychowywane przez dwójkę anarchistów? Będzie w oczach społeczeństwa wychowywany na małego indywidualistę, przez rodziców wywrotowców, czy wręcz przeciwnie?
Jeśli chodzi o antynomię typu wolność-przymus, jest ona moim zdaniem dużo bardziej groźniejsza niż powyższa. Rodzic decydujący się od początku wychowywać dziecko w świetle wartości bliskim ideom anarchistycznym, z jednej strony przekłada wolność jednostki nad inne wartości, tym samym wychowując dziecko cały czas w obecnym systemie, który z wolnością ma niewiele wspólnego. Jakże niebezpieczne jest to dla rozwoju intelektualnego młodego człowieka, który z wiekiem sam dochodząc do pewnych wniosków może to skwitować nieśmiertelnym: "to nie ma sensu", widząc jak dalekie są idee anarchizmu od panujących obecnie założeń, według których funkcjonuje społeczeństwo.
Heliodor Muszyński odróżnił procesy wychowania od procesów kształcenia. Kształcenie jest to system działań zmierzających do tego, aby umożliwić poznanie świata, przygotowanie się do zmieniania świata poprzez rozumienie kwalifikacji fizycznych i umysłowych, zdolności i uzdolnień, zainteresowań i zamiłowań oraz potrzeb i umiejętności samokształceniowych, jak także ukształtowanie indywidualnej osobowości. Wyróżniamy także rodzaje kształcenia, ze względu na treść i formy edukacji: specjalne, dorosłych, równoległe, ustawiczne, samokształcenie ... Samokształcenie to według np Russela, Hessena czy Okonia rodzaj kształcenia w którym cele, treści, warunki i środki zależą od samego podmiotu. Optymalne jest gdy samokształceniem kieruje potrzeba rozwoju, udoskonalenia się. Samokształcenie jest wyrazem efektywności edukacji szkolnej ( z czym nie do końca się tutaj zgodzę). Wyróżniamy fazy:
- działania adopcyjne umożliwiające kontakt z kulturą,
- integracja kształcenia z samokształceniem - stopniowe przechodzenie do działań autonomicznych od naśladowczo-asymilacyjnych (kształcenie wielostronne),
- praca samokształcenia powiązana z twórczością.
Śmiem twierdzić, że osobom decydującym się wychowywać dziecko świadome poglądów swoich rodziców, dobrze zawrzeć jedno i drugie, ponieważ anarchizm to także styl życia a kształcenie powinno być jego podstawą.
W pedagogice wyodrębniając herbartyzm ( XVIIIw.) i nowe wychowanie (początek XXw.), można przypisać im ideologie, gdzie do pierwszego można uwzględnić: wartości, intelektualizm, ciągłość, autorytet. Są to poglądy podpadające pod styl bardziej konserwatywny, natomiast w wychowaniu z początku XXw.: wartości, aktywizm, zmiany, niezależność, to założenia przyświecające ideologii bardziej liberalnej, romantycznej. Czy myśląc o wychowywaniu dziecka na podwalinach idei anarchistycznej, nie byłoby dobrze połączyć tych dwóch modeli? Z obu wyciągając najważniejsze podwaliny jakie w herbartyźmie są intelektualizm, wartości, ciągłość (np poglądów, nie mówię tutaj o braku ich ewolucji, lecz o trwaniu w ich anarchistycznych podwalinach). Minusem jest tutaj autorytaryzm, jaki niestety w kwestii wychowania czy edukacji stosuje się w nadmiarze. Szerokie nadzieje kładzione przez dzisiejszych anarchistów w syndykalizm nijak mają się do intelektualizmu? Mam na myśli klasę pracującą, niewykształconą, 'chłopską'. Bzdura. Poziom wykształcenia w mającej dzisiaj byt klasie pracującej jest tak samo różny jak w sejmie ;) Chcę tym samym podkreślić, iż nie zależy mi by rzesze młodych anarchistów koniecznie posiadały doktoraty z politologii czy ekonomii. Mówiąc intelektualizm, mam na myśli tutaj raczej zdolności umysłowe człowieka do prawidłowego, logicznego odczytywania sytuacji społecznej czy politycznej, takiej, jaką jest, a nie taką jakiej wizerunek serwują nam media czy obecni w nich politycy.. Co do ideologii liberalnej, nie mam żadnych zastrzeżeń. Zdecydowanie można czerpać z obu, z jednego modelu mniej lub bardziej, tworząc własny.
W nurcie pedagogicznym jakim jest socjologizm pedagogiczny, rzeczywistość społeczna pierwotna ma rację bytu względem psychologicznej. 'Człowiek staje się człowiekiem' w toku wrastania się we wspólnotę ludzką. Oczywiście są za i przeciw, jak jednak bronią się idee młodego początkującego anarchisty w toku wrastania się w ludzka wspólnotę, wcale a wcale nieanarchistyczną? Jest to jednak stanowisko bardzo konserwatywne, dostosowujące człowieka do zastanego typu społecznego, a więc zastanej sytuacji społecznej.
W definicji socjologizmu umiarkowanego Durkheima, możemy dostrzec, że edukacja ma być czynnikiem podtrzymującym równowagę między potrzebami społecznymi i jednostkowymi. Czy więc przemawia to za tym, by kształcenie na temat ideologii anarchistycznej wprowadzać w jak najwcześniejszym etapie rozwoju, kiedy tylko zacznie to być możliwe?
Pomijając pedagogikę społeczną, przejdę do orientacji normatywnej, która określa wartości celów na podstawie filozofii, kultury, ideologii. I tak w orientacji normatywno - ideologicznej jest to np. okres II RP. Wystąpiła nowa sytuacja polityczna Polski. Mamy do czynienia z wychowaniem w etosie i dla etosu państwowego, oraz szansą rozwoju jednostki i społeczeństw, poszanowanie praw i obowiązków. Podczas gdy wychowanie w etosie i dla etosu wydaje się mi być grubą przesadą, szansa rozwoju jednostki i społeczeństw jak najbardziej do mnie przemawia. Gdy wykluczymy wizję anarchistycznego społeczeństwa jako hippisowskiej komuny, gdzie słowo 'obowiązek' ma rację bytu tylko w słowniku, wzmianka o prawach zdaje się górować nad filozoficzno-politycznymi rozważaniami na temat przymusu obowiązku w ogóle. Czy czerpiąc z ww wzoru, odpowiednią sytuacją nie byłby czas porewolucyjny / przewrotowy, na który tak wielu działaczy liczy?
Nie omieszkam wspomnieć o antypedagogice, która buduje na niepowodzeniach min wcześniejszych teorii. Silnie nawiązuje jednak do nurtu Nowego Wychowania. Podstawowymi założeniami pedagogów / zwolenników tego ruchu to nie wychowywać, ponieważ autorytaryzm w wychowaniu jest nie do uniknięcia. Zwolennicy tej metody stawiają znak równości między wychowywaniem a autorytaryzmem. Wychowywanie traktują jak szowinizm dorosłych względem dzieci. Zakładają iż twór, jakim jest wychowanie doprowadziło do: przemocy, konfliktu pokoleń, zaburzeń, a wszystko to razem wzięte zagraża wolności i podmiotowości.
Według antypedagogów, jeśli odrzucimy celowość (może doprowadzić do formowania osobowości), formowanie człowieka, sprzeczność wychowanie-demokracja, to wychowanie nie ma wtedy naukowego uzasadnienia i jest siłą niszczycielską.
Antypedagodzy rezygnują z wywierania celowego wpływu wychowawczego, dzieci są istotami uczącymi się a nie wychowywanymi i silnie obstają przy tym, że dzieci posiadają tendencję do uczenia się, a nie tendencję do przyswajania z góry narzuconych poglądów.
Według zwolenników tej dziedziny nie wolno wychowywać, ponieważ dziecko jest autoodpowiedzialne (od momentu narodzin gotowe do podejmowania decyzji), wie co jest dla niego dobre (wybiera to co jest dla niego najlepsze i jest za to odpowiedzialny).
W antypedagogice kluczowym pojęciem jest podmiotowość, która staje się punktem wyjścia a nie dojścia, odrzuca normy(akt przemocy, rodzice nie mogą nauczać żadnych norm, ponieważ dziecko jest podmiotem).
Celami antywychowania jest uczenie samostanowienia, oraz wprowadzenie w życie, za pomocą ww podmiotowości i bezwarunkowej akceptacji.
Antypedagogika jest zatem radykalnym, emancypacyjnym, liberalnym ruchem wolnościowym - jeśli spojrzeć na nią z punktu filozofii życia. Natomiast w praktyce jest to wychowanie (sic!) bezstresowe, oparte na interakcjach.
Ruch ten zwrócił uwagę na równouprawnienie i dobro dziecka, w jaskrawy sposób ujawnił słabości wychowania dyrektywnego i dąży do odrzucenia jakiejkolwiek przemocy.
Natomiast współcześnie większość ludzi nie przyjmuje wychowywania jako urabiania, zarzuca antypedagogice odcięcie się od tradycji (ludzie po prostu boją się tego, czego nie znają), następuje odwrócenie piramidy rozwojowej, nie ma wychowania naturalnego, a wpływ wychowawczy pozostaje.
Do dzisiaj z resztą dobrze się ma antyautorytarna szkoła założona przez Aleksandra Neill'a w 1960 r., która opiera się na 3 przesłaniach: 1) Tylko miłość może uratować świat (Neill), 2) Wychowanie wypacza, a nie poprawia ludzi ( Neill), 3) Nie można wychowywać - dziecko stoi bliżej ideału niż dorosły (Tołstoj)
Myślę, że zbliżyć się tutaj można do złotego środka za pomocą cytatu Więckowskiego: "Bycie pedagogiem, to w głównej mierze komunikowanie się z innymi ludźmi." Ze słów tych krótko mówiąc można wywnioskować, że relacje i kwestia wychowania między dziećmi a rodzicami którym niedalekie są poglądy anarchistyczne powinny być wyważone z myślą o dobru obojga, z uwzględnieniem tych młodszych ;)

bardzo dobry tekst!

bardzo dobry tekst!

to jest bardzo ważny element - wychowanie.
teraz zauważam 2 typy wychowania: konserwatywne i liberalne. obydwa mają zasadnicze wady: konserwatywne - fundamentalizm (głównie katolicki), autorytaryzm, przyjęcie (pseudo)moralności itp.
liberalne: konformizm, pro-kapitalizm (jeśli rodzice dziecka są bogaci, w szkole zwykle uważają się za lepszych od tych, których nie stać na nowe ubrania itp...) i nieuświadamianie na sprawiedliwość, potrzeby innych ludzi

chodzi chyba o to, aby od dziecka wychowywać w ideałach wolnościowych, aby uczyć logicznego myślenia i podejmowania decyzji zamiast ślepego autorytaryzmu. żeby nie wychowywać dzieci z jednej strony na ministrantów, harcerzy, czy oazowców, a z drugiej na tępych, ślepych konsumentów... (zamiast dawać dziecku żołnierzyki, pistolety, czy lalki barbie, dawać klocki, plastelinę, kartkę papieru i kredki, heh :) )

bo teraz jak ktoś jest anarchistą, to znaczy, że w swoim życiu (młodości) przeszedł okres głębokiego buntu i odrzucił większość "ideałów" rodziców. na razie ten ruch jest zbyt mały. ale skoro istnieją szkoły katolickie, wychowujące rzekomo w ideałach chrześcijaństwa (a tak naprawdę uczące konserwatyzmu i przygotowujące wyborców prawicy), to czy nie mogą kiedyś powstać "szkoły alternatywne" ?
a okres buntu przechodzi i zwykle ludzie porzucają ideały swojej młodości, a potem popełniają "błędy swoich rodziców". mam nadzieję, że mnie to nie spotka....

nie wiem jak to jest na przykład w takich miejscach jak kopenhaska Christiana... ale wśród "normalnych obywateli", to raczej trudne będzie.

mi się widzi taka sytuacja: istnieją szkoły dla wszystkich, czyli W OGÓLE nie indoktrynowane, istnieją szkoły indoktrynowane (wolnościowe, czy nawet prawicowe, patriotyczne, ale nie uczące szowinizmu, narzucającego swoją wizję innym (no pasaran :)), bo przecież i tak wszyscy nie będą anarchistami, byleby nie szkodzili). rodzice wybierają, gdzie posłać swoje dziecko, albo dziecko samo wybiera, gdy ma już kilkanaście lat. ale to chyba odległa wizja...

w szkołach "dla wszystkich" byłaby przekazywana tylko wiedza, nauka, a w reszcie również jakieś ideały (byleby nie takie narzucające coś innym (fundamentalizm, nacjonalizm, kapitalizm itp)). utrzymanie szkół zależałoby od rodziców. oczywiście możliwa byłaby nauka w domu, przez internet, jak kto woli...
ale to chyba odległa wizja

Dosc kontrowersyjne propozycje

"ważnym (...) elementem (jeśli jesteśmy zwolennikami wychowania) jest nakierowywanie od najmłodszych lat na niezmienne prawdy ostałe się w ideologii anarchistycznej"
Kto jest twoim idolem i dlaczego Kropotkin? Nie wyobrazam sobie wolnosciowego spoleczenstwa bez szerokiego spektrum pogladow wsrod mlodziezy.

"Chcę tym samym podkreślić, iż nie zależy mi by rzesze młodych anarchistów koniecznie posiadały doktoraty z politologii czy ekonomii"
Jesli ktos chce powaznie angazowac sie w dyskusje polityczna, odrobina wiedzy o polityce czy ekonomii wydaje sie niezbedna - zwlaszcza ta ostatnia wydaje sie bardzo nielubiana przez anarchistow sadzac po piramidalnych bzdurach jakie czasami mozna przeczytac chocby na CIA. Spoleczenstwo obywatelskie opiera sie na dokonywaniu poinformowanych wyborow, gdyby ludzie wiecej z polityki rozumieli nie dawaliby wciskac sobie takiego kitu.

Summerhill - zdaje sie ze wlasnie o tej szkole piszesz - jest interesujacym eksperymentem, jednak niemozliwym do wprowadzenia na masowa skale ze wzgledu na koszta i brak odpowiedniej kadry. Wyobrazasz sobie np. przecietna gimnazjalna nauczycielke z kompleksami i syndromem niedopchniecia w tego typu postepowej szkole? Takie przedsiewziecia wymagaja ludzi z powolaniem.

Antypedagogika to sciema. Dziecko nie wychowywane przez rodzicow zostanie uksztaltowane przez starszych kolegow itp - co zreszta w przypadku powszechnego rodzicielskiego tumiwisizmu wsrod 'zapracowanych' rodzin wystepuje juz teraz. Natura nie znosi prozni.

Artykul ogolnie udany i co wazniejsze oparty na uznanych teoriach, mam nadzieje ze sprowokuje ludzi do dyskusji.

“ważnym (...) elementem

“ważnym (...) elementem (jeśli jesteśmy zwolennikami wychowania) jest nakierowywanie od najmłodszych lat na niezmienne prawdy ostałe się w ideologii anarchistycznej" – nie chodziło mi przecież o to, by serwować pranie mózgu, powielać sceny z The Wall, czy tworzyć jednolitą, niemyślącą masę. Chodziło mi raczej o rozbudzanie świadomości przez takie własnie działania. Poza tym: jak jest zaznaczone w tekście: Chodzi mi tutaj raczej o formę edukacji, która nie ingeruje w indywidualny tok dedukcji za pomocą gotowych kodów .

“Jesli ktos chce powaznie angazowac sie w dyskusje polityczna, odrobina wiedzy o polityce czy ekonomii wydaje sie niezbedna”- no właśnie, ale celem wzmianki o doktoratach z politologii czy ekonomii było podkreślenie, że nie tylko jest to przywilej utytułowanych intelektualistów, znowu podkreslam rolę świadomości jako znaczącego procentu w cesze jaką jest inteligencja.

Co do szkoły w Summerhill zgadzam się, jak na razie jest to projekt nie do zrealizowania w szerszym zakresie.

“Antypedagogika to sciema. Dziecko nie wychowywane przez rodzicow zostanie uksztaltowane przez starszych kolegow itp - co zreszta w przypadku powszechnego rodzicielskiego tumiwisizmu wsrod 'zapracowanych' rodzin wystepuje juz teraz. Natura nie znosi prozni” - edukacja (...) nie tylko poprzez naukę, ale życie w ogóle – to samo można odnieść do wychowania. Pozatym równie dobrze można by wiele powiedzieć o porażkach wychowania.

Na marginesie : tekst nie jest sztywnym stanowiskiem na temat edukacji czy wychowania, raczej wynikiem luźnych popołudniowych i pewnie ciągle ewoluujących przemysleń na ten temat.

Nie jest możlwe stworzenie

Nie jest możlwe stworzenie alternatywnej wyspy w morzu starego porządku. Jedyną możliwą drogą jest nauczanie buntu,który jako postawa życiowa samoistnie wygeneruje alternatywne kultury.
Niech wyłącznie rodzice wychowują i edukują dzieci, wam nic do tego.

gówno .

gówno .

Bo?

Bo?

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.