Gwałtowne protesty w dwóch chińskich miastach
Rząd chiński wysłał tysiące żołnierzy i policjantów do tłumienia niepokojów w centralnej prowincji Hunan. Około 10 tysięcy ludzi wyszło na ulice Jishou domagając się zwrotu pieniędzy od szalbierczej firmy fundraisingowej. W wyniku zamieszek rannych zostało 50 osób, aresztowano 20. Protestujący blokowali drogi i linie kolejowe domagając się od rządu podjęcia działań w sprawie firmy, która miała zwrócić wpłacane wcześniej kwoty pieniężne.
Z kolei we wschodnim porcie Ningbo 10 tysięcy pracowników starło się z policją. Protestowali przeciwko warunkom pracy po tym jak jeden z robotników został poważnie ranny w miejscowej fabryce. Zlokalizowane w Hong Kongu Centrum na Rzecz Praw Człowieka i Demokracji informuje, że ostatnie zamieszki są tylko jednym z wielu przykładów coraz częstszych star na linii władza - społeczeństwo. Do największej liczny konfliktów dochodzi z powodu skorumpowania lokalnych struktur partyjnych, nadużyć władzy oraz łamania praw pracowniczych.
W lipcu opisywaliśmy sprawę zamieszek po zgwałceniu i zamordowaniu przez syna prominentnego działacza Partii 15-letniej dziewczynki oraz zabiciu na komisariacie jej wujka, który domagał się śledztwa w sprawie, którą chciano zatuszować. Niecałe dwa tygodnie później miały miejsce trzydniowe zamieszki w Kanmen, po tym jak stróże prawa pobili robotnika.