Jak zmusić samorządy do przekształcenia szpitali w spółki?

Kraj | Gospodarka

Samorządy, które nie przekształcą szpitali w spółki, będą musiały spłacać ich długi - wynika z przyjętych przez rząd ustaw zdrowotnych. A że opieka zdrowotna ma ciągły problem z finansowaniem (bo są dla klasy rządzącej są "ważniejsze" rzeczy jak wojny, stadiony czy autostrady), samorządowcy "dobrowolnie" będą zmuszeni przekształcić szpitale.

Ustawa o działalności leczniczej nie zakłada obowiązkowego przekształcania szpitali w spółki (pierwszy pakiet ustaw zdrowotnych PO z 2008 r. zakładał, że szpitale miały być przekształcone obligatoryjnie, ale spotkało się to z dużym oporem społecznym), ale zgodnie z nowymi przepisami samorządy, które nie przekształcą szpitali, będą musiały pokryć ich zadłużenie w ciągu trzech miesięcy od upływu terminu zatwierdzenia sprawozdania finansowego.

W przypadku niewywiązania się z tego samorządy w ciągu 12 miesięcy będą zmuszone do zmiany formy organizacyjno-prawnej szpitala (przekształcenie szpitala w spółkę kapitałową, jednostkę budżetową, samorządowy zakład budżetowy albo instytucję gospodarki budżetowej).

I bardzo dobrze!

I bardzo dobrze! Precz z socjalizmem!

Leczę się w 90% w prywatnych przychodniach a z usług NFZ korzystam 2-3 razy do roku idąc do lekarza rodzinnego a mimo to państwo rabuje mi rocznie kwotę za którą można mieć full pakiet ubezpieczeniowy w dobrej prywatnej klinice.

Tak powinno być, że każdy płaci za siebie.

ciekaw jestem, czy w

ciekaw jestem, czy w prywatnej klinice zrobią ci operację guza mózgu, czy może odeślą do "socjalistycznego" NFZ.

Nie wspomnę już że większość, tzw. "prywatnych przychodni" to przekręt. Niby prywatne, a tak naprawdę ciągną kasę z NFZ za pacjenta i robią badania na NFZ-towym sprzęcie.

dokładnie, zyski sobie

dokładnie, zyski sobie prywatyzują a koszty przerzucają na całe społeczeństwo - to jest główna cecha dzisiejszego kapitalizmu, nie tylko w służbie zdrowia ale wszędzie

Bo prawda jest taka, że

Bo prawda jest taka, że prywatna służba zdrowia podejmuje się wyłącznie prostych, nieskomplikowanych, "usług medycznych", które przynoszą relatywnie wysoki zysk względem ryzyka ponoszenia dodatkowych kosztów oraz ryzyka śmierci. Innymi słowy bardzo ciężko o prywatne kliniki zajmujące się transplantologią, leczeniem nowotworów i innych skomplikowanych chorób. Bo ryzyko śmierci jest zbyt duże, względem zysku. Jako tako w Polsce udało się sprywatyzować stomatologię, ale tutaj też wiele mogę powiedzieć o numerach jakie robią dentyści by jak najwięcej zarobić (w końcu liczy się zysk, co nie ?)

Drogi liberale z pierwszego postu, co byś zrobił gdybyś był chory na raka a jedyny szpital w Twoim województwie posiadający specjalistyczny oddział onkologii został sprywatyzowany a właściciel stwierdził, że nie opłaca mu się prowadzić tego oddziału ? To jest realny dylemat prywatnej służby zdrowia.

------------------------------------

Jeżeli spojrzymy na cyklicznie robione badania dotyczące oceny funkcjonowania służby zdrowia to zobaczymy, że pomimo wzrostu udziału prywatnej służby zdrowia oceny dotyczące funkcjonowania całej służby zdrowia spadają ? Oznacza to, że raczej ta prywatna takich wcale wysokich ocen nie ma. A tym samym myślę, że upadł (jakiś czas temu) mit wyższej jakości prywatnej służby zdrowia (z resztą większość osób jakie znam, niekiedy zamożne, unikają prywatnej jak diabeł święconej wody bo mają złe doświadczenia).

Wynika to z prostej przyczyny: prywatna służba zdrowia nastawiona jest na zysk. W takim razie nie liczy się pacjent, liczy się "przerób" pacjentów jak na taśmie a nie jakość leczenia, oszczędzając, tnąc na wszystkim na czym się da, wymuszając dodatkowe opłaty czy to od pacjentów czy ubezpieczycieli. To jest wasz rynek.

I nie mówcie tutaj, że będziesz posiadał wolny wybór i będziesz mógł iść tam gdzie najlepiej, lub najtaniej. Jest to ułuda ekonomii klasycznej, która już całkowicie nie sprawdza się w przypadku służby zdrowia, w której liczy się zdrowie a człowiek często nie ma wyboru, zdrowia, czasu, ani siły na to by móc sobie krążyć pomiędzy lekarzami.

Nie ma co się oszukiwać: prywatyzacja służby zdrowia oznaczać będzie ograniczenie dostępu do służby zdrowia i uczynienie z niej przywileju, jak nie do całego zakresu leczenie to do wybranych dziedzin.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Spoko, zle ci nie życzę,

Spoko, zle ci nie życzę, ale mam nadziej ze gdyby np zdarzylo ci sie miec powazny wypadek samochodowy (np potraci cie jakis pijany debil) to stac cie bedzie na operacje kręgosłupa i 3 letnia rekonwalescencje.

Socjalizm zewsząd atakuje...

Chłopie, "socjalizm" śni Ci się pewnie po nocach. Stąd te uprzedzenie? Może to "profilaktyka UPR"?

W NFZ dostaniesz się do

W NFZ dostaniesz się do kolejki i liczysz na szczęście... zresztą ja już dawno doszedłem do wniosku, że NFZ to instytucja, która nie może lepiej działać (ostatnio jakiś wysoko postawiony urzędas stwierdził, że takie absurdalne kolejki są wpisane w ten system) bo wtedy by ZUS szybciej upadł :d. Innymi słowy system szybciej by padł gdyby mniej ludzi umierało.

W prywatniej nie ma kolejek

W prywatniej nie ma kolejek do operacji guza mózgu, bo ich się w ogóle nie przeprowadza. Tak więc mam propozycję: zlikwidujmy w ogóle służbę zdrowia i nie będzie w ogóle kolejek.

NFZ źle działa i każdy to wie. Problem w tym, że ten twój "rynek" w usługach medycznych działa jeszcze gorzej (przynajmniej dla mnie, czyli osoby raczej niezamożnej). Ostatnio na NFZ miałem robioną tomografię. Gdybym miał płacić prywatnie to wyszło by ok. 400 zł, co bardzo poważnie uszczupliłoby mi budżet. A tak czekałem tydzień i miałem zrobioną w ramach ubezpieczenia. Oczywiście są frajerzy, którzy płacą, bo im się wydaje, że będą mieć ją szybciej zrobioną i czekają... też tydzień :-).

Akurat wszelkiej maści

Akurat wszelkiej maści prześwietlenia w prywatnym robią praktycznie instant.

Jak zarabiasz 2000zł miesięcznie to jedna roczna pensja idzie na NFZ. Większość ludzi tego nie wykorzystuje nawet w połowie. Ale za to rośnie klasa urzędnicza i można ukryć więcej bezrobocia.

Biurokracja jest problemem

Biurokracja jest problemem każdego większego systemu, obojętnie czy prywatnego czy państwowego - przykład, część składki Zusowskiej przekazywanej prywatnym funduszom jest bardziej "przejadana" przez biurokrację niż ta w ZUSie. Celem ubezpieczenia społecznego nie jest to, aby każdy wykorzystał "swoją" część ubezpieczenia, ale żeby można było leczyć ludzi których na to leczenie nigdy nie było by stać. Jak zarabiasz 2000 zł (co jest i tak kwotą dużą, gdyż 60% społeczeństwa w Polsce nie osiąga takiego dochodu), to może zrobisz sobie prześwietlanie, albo pójdziesz do dentysty, ale już nawet na prostą operację cię stać nie będzie, nie wspominając o mniej prostych, albo przewlekłej chorobie, która dodatkowo pozbawi cię zapewne źródła dochodu. Natomiast prywatne ubezpieczalnie mają to do siebie, że ich celem jest zarobek, a nie leczenie, więc gdy przydarzy cię się coś, co będzie ich kosztować zbyt dużo, to zrobią wszystko aby się z tego nie wywiązać.

"socjalizm" = biurokracja ;-)

Zawsze mnie to śmieszyło u "prawdziwych wolno-rynkowców", "prawdziwych socjalistów", iż wierzą w to, że w "prawdziwym kapitalizmie" nie istnieje biurokracja a zapewne wszystkim co dotyczy działalności gospodarczej "zajmuje się wyłącznie właściciel", "prywatny przedsiębiorstwa".

Tylko jak pokazuje empiria,

Tylko jak pokazuje empiria, prywatne jest najczęściej jeszcze bardziej zbiurokratyzowane ;-)

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Ubezpieczenie na tym polega,

Ubezpieczenie na tym polega, że nie wykorzystujesz wszystko zawsze w 100 proc. Wszystko jedno czy prywatne czy publiczne. Jeśli by tak było, to w ogóle ubezpieczenia nie miałyby sensu - po prostu szedłbyś i wykupował usługę. To jest raczej szacowanie ryzyka.

W przypadku ubezpieczeń publicznych chodzi poza tym także o to co napisał czytelnik powyżej - aby objąć ubezpieczeniem powszechnym wszystkich.

Ok to teraz pytanie za

Ok to teraz pytanie za 100pkt.

Skoro wy jak rozumiem, jesteście za zlikwidowaniem państwa, obaleniem obecnego systemu tzw. aparatu przymusu z wszystkimi jego elementami: rządem, urzędnikami, policją, wojskiem etc.

To kto w takim razie wtedy zmusi te wszystkie wybitne, samodzielne, dynamiczne jednostki aby oddawały spory % tego co same wypracują na ,,biednych"? Kto wyegzekwuje podatki, składki itd.

Bo ja szczerze mówiąc mocno wam kibicuję w obaleniu tego systemu ale nie dla tego, że zgadzam się z waszymi poglądami ale uważam, że było by to idelne dla moich liberalnych/libertariańskich poglądów.

Dopiero wtedy, kiedy uda nam

Dopiero wtedy, kiedy uda nam się obalić kapitalizm (a nowoczesne państwo to twór kapitalizmu), wtedy dopiero wybitne jednostki będą miały pole do popisu. W kapitalizmie zaś wypływają jedynie męty społeczne, cwaniacy i poganiacze niewolników zwani eufemistycznie "przedsiębiorcami".

Podatki są zaś efektem systemu nierówności. W systemie (mniej więcej) o równej dystrybucji bogactwa nie będzie potrzeba przymusowych podatków. Przymusowe podatki istnieją zaś w obecnym systemie kapitalistycznym, bo inaczej bogaci zafundowali by sobie własną służbę zdrowia, a reszta zdychałaby na uleczalne choroby jak to jest obecnie w krajach Południa, a w Polsce przed wojną.

Zresztą podatki to jest też pomysł pewnej części bogatych (tych bardziej inteligentnych). Wiedzą, że większość ich pobratymców to idioci, którzy dorwali się do kasy przypadkiem, więc zmuszają ich do płacenia na biednych, bo inaczej ci biedni im by zrobili rewolucję i zabrali wszystko co mają. Świetnie opisał to Żakowski, człowiek zamożny jak na polskie warunki, który przyznał się, że jest za progresją podatkową, bo wie, że jak jej nie będzie to biedota mu zabierze wszystko.

Dla mnie progresja podatkowa to nie jest cel, ale samą likwidacją podatków nie zlikwiduje się systemu, bo nie zlikwiduje się jego źródeł, czyli systemu nierówności. Gdyby z dnia na dzień zlikwidować podatki i tak pojutrze odrodziłoby się państwo, być może gorsze niż teraz, bo całkowitą kontrolę nad sytuacją przejęłyby korporacje. Gadanie o podatkach, NFZ to jak gadanie o gorączce, a nie o jej przyczynie.

Pare uwag - likwidacja

Pare uwag - likwidacja państwa to tylko środek do celu, a celem jest oddolna demokracja, bo to byłby jedyny system w którym jest równowaga między prawami jednostek a naszym funkcjonowaniem w społeczeństwie a także nie mogłoby być tam być wyzysku

Kiedy zwykle mówi sie o demokracji ma się na myśli ustrój polityczny i nie bierze pod uwagę gospodarki, ale wg anarchizmu ta demokracja powinna być także ekonomiczna bo w gospodarce też istnieje władza, władza szefów. Kapitalizm to system gdzie produkcja jest dla ich zysku, w tym systemie tylko ich potrzeby są tak naprawdę zapokajane, a potrzeby większości społeczeństwa są co najwyzej zapokajane przy okazji, na tyle na ile uda się to wymusić na nich

W kapitalizmie ta władza ekonomiczna jest podstawowa, a państwo to tylko skutek (w socjalizmie państwowym jest na odwrót tzn szefami są państwowi biurokraci, ich władza ekonomiczna wynika z ich władzy politycznej, z władzy państwa, wyzysk i niesprawiedliwości istnieją dalej i dalej ludzie muszą walczyć). Cała reszta to jest wynik ustępstw do jakich pracownicy mogą ich zmusić - np tak jak napisał wyżej Xavier: "człowiek zamożny jak na polskie warunki, który przyznał się, że jest za progresją podatkową, bo wie, że jak jej nie będzie to biedota mu zabierze wszystko." Oni to robią po to żeby całkiem nie stracić swoich przywilejów. Kiedy pracownicy sa silniejsi jako grupa to udaje im się zdobyć więcej. Ludziom chodzi przeciez o zapokajanie swoich potrzeb więc zgadzają się nawet na te podatki jeśli tylko ich część trafia do nich z powrotem w postaci np państwowej służby zdrowia

W systemie anarchistycznym nie byłoby już ani wyzysku ani władzy, a o tym jakie środki przeznaczać na coś decydowałoby samo społeczeństwo a nie władza polityczna i ekonomiczna rzucająca temu społeczeństwu ochłapy żeby zachować swoje przywileje. Jeśli ty przypadkiem jesteś szefem to wiadomo że tego nie przyznasz bo wolisz zachować te przywileje, tak samo jak jesteś politykiem albo kandydatem na polityka ;) ale jeśli jestes pracownikiem to czy wolisz żeby ktoś miał władzę nad tobą i wyzyskiwał cię a najlepsze na co możesz liczyć to te ochłapy czy wolisz być wolnym człowiekiem i wspólnie z innymi decydować o tym na co idą środki jakie wspólnie wpracowujemy? O tym jak to wszystko zorganizować i czy w ogóle podatki powinny istnieć też musi zdecydować samo społeczeństwo (na przykład anarchokomuniści by powiedzieli że pieniądze w ogóle nie powinny istnieć i podatki wtedy traca rację bytu) Oddolne decydowanie o tym to jedyna gwarancja że te środki pójdą na to czego chcemy, bo jak ktos inny decyduje za nas to wiadomo że chodzi mu głównie o to żeby zaspokajać swoje potrzeby - naszym kosztem

Co to za różnica czy moją

Co to za różnica czy moją wolność będzie ograniczało państwo czy jakaś demokracja oddolna. Jak większość w demokracji oddolnej zdecyduje że mam pracować na zasiłki po 14 godzin na dobę przez cały tydzień to jest to zniewolenie. Zresztą demokracja oddolna to też jest państwo tylko że w innej formie niż obecnie. Państwo jest organizacją mającą monopol na stosowanie przymusu fizycznego bądź groźby jego użycia na pewnym obszarze. Taka demokracja oddolna też będzie stosować wobec mnie przymus, a ja chcę być wolny. Cóż z tego że będę miał prawo głosu jak większość mnie przegłosuje.
Żądam wolności od woli większości, wolności od woli społeczeństwa !!!
Jak wasz anarchizm da mi taką wolność??? Może mi ktoś wyjaśnić???

Cóż, w takim razie

Cóż, w takim razie pozostaje ci tylko wyprowadzka na bezludną wyspę. Tam będzie zależny wyłącznie od siebie i przyrody cię otaczającej.

Tak, tak, tak... tylko

Tak, tak, tak... tylko dziwnym trafem koszty administrowania prywatną służbą zdrowia w USA są znacznie większe od kosztów administrowania programem Medicare czy innymi - publicznymi - systemami służby zdrowia krajów rozwiniętych.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

nie jestem frajerem:)

nie jestem frajerem:) czekalem na rezonans magnetyczny mozgu robiony przez nfz 3 miesiace.gdybym byl powaznie chory moze bym nie doczekal. za jakis czas tez mialem rezoznans i tez kazali czekac 3 miesiace wiec robilem prywatnie i czekalem tydzien

I oto chodzi, doprowadza sie

I oto chodzi, doprowadza sie do ruiny publiczne by ludzie korzystali z prywatnego i nabijali kabze kapitalistom, no przeciez to proste jak cep.

Zgadza się, to jest planowa

Zgadza się, to jest planowa polityka. To samo robią z kolejnictwem. Zarżną, a potem sprzedadzą za grosze.

a teraz niech Milton

a teraz niech Milton Friedman napisze jak jego system OFE ma się w Chile i Polsce i ile zostaje z tego ludziom, a ile zabiera biurokracja kapitalistycznych koncernów ubezpieczeniowych. I niech Milton powie jeszcze co mają zrobić ludzie, którzy nie zarabiają 3000 zł, albo nie zarabiają w ogóle.

Dematywatory - siedlisko złotej młodzieży, znakomite źródło informacji :-) Może tamtejszych półgłówków, których jedynym źródłem wiedzy jest ten serwis to przekonuje. Mnie nie.

Tak dla informacji, o to ile

Tak dla informacji, o to ile pozostaje Chilijczykom z ich systemu emerytalnego:

"System ten sprzedawano za dyktatury jako sposób na wyjście z kryzysu i napięć w instytucjach państwowych. Jaki jest jednak rezultat po 20 latach funkcjonowania tego systemu? Po pierwsze, zgodnie z danymi urzędowymi, ponad 55 proc. tych, którzy obecnie uiszczają składki na jakiś fundusz emerytalny, nie będą mieli nawet emerytury minimalnej, ponieważ nie osiągną 240 miesięcy uiszczania składek, jak tego wymaga ten system. Zgodnie z danymi Ministerstwa Pracy, średnio zmienia się tu pracę co 4,2 miesiąca. Wielka liczba pracowników chilijskich ma przerwy w płaceniu składek emerytalnych, toteż nigdy nie osiągnie takiej sumy składek, jaka jest konieczna do uzyskania emerytury minimalnej. Spośród pozostałych 45 proc., połowa będzie miała emeryturę minimalną, tzn. około 180 dolarów miesięcznie. Tylko 20 proc. ogółu będzie miało emerytury wyższe niż minimalna. To skandaliczne. Ci, którzy pozostali w starym systemie repartycyjnym, mają trzykrotnie wyższe emerytury niż ci, którzy przeszli do nowego systemu kapitałowego. "

http://lewica.pl/index.php?id=12574

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.