Kapitaliści i PO chcą likwidacji urlopu na żądanie

Kraj | Prawa pracownika

Kapitaliści złożyli projekt zmian w kodeksie pracy, który ma zmniejszyć liczbę dni urlopu na żądanie oraz utrudnić jego uzyskiwanie. Popiera ich żądania Platforma Obywatelska.

Urlop na żądanie, bezczelnie nazywany przez kapitalistów i wtórujące im media głównonurtowe, "kacowym", ma zostać wg. ich planów zmniejszony z 4 do 2 dni w roku. Kapitaliści żądają także zmiany zasad zgłaszania urlopów. Pracownik musiałby zgłosić takie żądanie najpóźniej godzinę przed rozpoczęciem pracy (np. gdy zaczyna pracę o godz. 10, musi powiadomić szefa np. o 9). Dziś wystarczy, że powiadomi o tym w dniu rozpoczęcia urlopu.

Po zmianach właściciel firmy mógłby również odmówić udzielenia urlopu "z powodu szczególnych potrzeb pracodawcy, jeżeli nieobecność pracownika spowodowałaby poważne zakłócenia toku pracy". Spowoduje to de facto likwidację tego urlopu (nie będzie już "na żądanie", ale tak jak każdy inny związany z widzimisię szefa). - Nie może być tak, że to pracownik sam decyduje, kiedy przyjdzie do pracy, a kiedy nie. - mówi dr Monika Gładoch z Katedry Prawa Pracy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i doradca Pracodawców RP.

Co na to żółte związki zawodowe? Już podkulają ogon i sugerują, że nie będą o to ostro walczyć. - Warto rozmawiać o zmianach. Nie mówimy tym propozycjom nie - twierdzi Janusz Łaznowski, członek Komisji Trójstronnej z NSSZ "Solidarność". Choć od razu zapowiada, że na skrócenie urlopu do 2 dni związki się nie zgodzą. Pracownik w razie jakichś niespotykanych okoliczności powinien mieć takie dni do wykorzystania - mówi.

Polska to nie Francja. Tutaj

Polska to nie Francja. Tutaj czego kapitalista zażąda biurokrata związkowy odda mu na złotej tacy i jeszcze podziękuje. Podobnie zresztą jak wielu zwykłych pracowników. Kraj niewolników.

Nie wspominając już o języku pogardy stosowanym przez kapitalistyczne gadzinówki. Kacowe to może brał sobie Michnik jak zachlał z Urbanem.

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8550531,Kacowe__czyli_urlop_na_zadan...

dziennikarz też gadzinówki niezłe argumenty podał, przecież to jest czysty język komuny!!! Tak się pisało artykuły, jak chciało się usprawiedliwić niepopularne społecznie zmiany w tamtych czasach.

Mi się wydaje, sądząc po znakach w tv i w prasie, że ten system dochodzi do miejsca w którym upadł komunizm.

Problem w tym, że oni

Problem w tym, że oni demontują to co było dobre dawniej, a zostawiają lub dodają więcej zamordyzmu. To tak jakby z komuny wyrwać te wszystkie uprawnienia jakie ewentualnie miał tam pracownik i dodać jeszcze więcej kontroli. Ludzie będą skazani coraz bardziej na łaskę i niełaskę szefów i polityków, więc tym bardziej będą się zgadzać na coraz większe ograniczenie wolności.

A język propagandy oczywiście wiele się nie zmienił od czasu PRL. Język propagandy ogólnie mało się zmienia, tylko cele mogą być różne.

Acha i jeszcze dodać

Acha i jeszcze dodać trochę rozrywki, Tańców z gwiazdami, Idoli itp. żeby zajechany robol jak przyjdzie po pracy miał na czym oko zawiesić i nie myślał o pierdołach typu organizowanie się, czy bunt. W tym obecny system prześciga o kilka długości poprzedni.

na szczęście większość

na szczęście większość z nas umrze na raka, a ochrony BORu nie dadzą każdemu.

dokladnie. i taki robol

dokladnie. i taki robol bedzie mial w dupie kto rzadzi, byle dalej dostawal te grosze i ledwo wiazal koniec z koncem. taka nasza spolecznosc

przestańcie robić za lewicę

od praw pracowniczych jest lewica demokratyczna - socjalistyczna.

grożę wam palcem.

problemem w tym kraju jest brak TOTALNEJ WOLNOŚCI GOSPODARCZEJ (ANARCHII)

nie jest istnienie przepisów o takim czy innym charakterze wymuszanych przez System na pracodawcach.

idąc do pracy pracownik winien być wcześniej zorganizowany w Społeczeństwie w swoje "warunki" i patrzeć czy pracodawca ich przestrzega. ale nie można jak w kraju totalitarnym wymuszać na przedsiębiorcach praw pracowniczych.

z punktu widzenia anarchistycznego żaden szanujący się Anarchista nie pobrudzi się pracą (najlepiej żadną), ale jeśli już to pracą na 'państwowym' legitymizując ten System.

tylko tam zaś istnieje usprawiedliwienie dla praw pracowników - jeśli jest Państwo to określa prawa dla tych co robią na państwowym - ale przecież najlepiej żeby nie było i Państwa i tych co robią na państwowym.

na prywatnym - Wolna Amerykanka - jak kto chce tak powinien budować sobie "biznes". największym problemem jest to że ludzie nie mają możliwości zakładania własnej działalności gospodarczej w praktyce chyba że liczą na wsparcie rodziny i znajomych albo mają jakiś ekstra niszowy pomysł i trochę szczęścia. i tak "biznes" taki zaczyna i kończy się w obrębie jednego "gospodarstwa" i nie ma większych szans na stworzenie od zera czegoś takiego jak "przedsiębiorstwo". tutaj Państwo powinno zlikwidować wszystkie regulacje i przepisy tak jak nie powinno być przepisów np nakładanych na banki ale też przez banki. jak powinien wyglądać kredyt czy pożyczka? idę - mówię że chcę - gadam ewentualnie i na ładne oczy dostaję. a tak są regulacje i regulacje określają kto dostaje albo nie dostaje regulacje krępują pożyczkobiorców, a pożyczkodawcy są krępowani przez następne regulacje, a potem jest wymówka że UE i inne tam prawa gospodarcze bankowe giełdy to następne niemożliwe do obejścia reguły i regulacje. to należy uwolnić a więc mówiąc konkretnie - zniszczyć :)

jeśli pracownik idzie do pracy winien mieć przedstawione AUTORSKIE prawa danego pracodawcy albo z nim je indywidualnie negocjować - zapisane winne być przestrzegane - jeśli nie są - zwalnia się z pracy i w Wolnych Mediach publikuje informacje o nieprzestrzeganiu praw przez pracodawcę. gdyby Społeczeństwo było zorganizowane w takiej Wolności to mogłoby wymuszać np płacenie za pracę z góry - jeśli by nie wykonali pracy - to by pracodawca opisał w Wolnych Mediach że pracownik nie wywiązał się z umowy.

jaki problem?

to oczekujecie że Państwo wszystko załatwi i zapisze, i jeszcze poprzyjcie parytety. to nie System powinien odpowiadać za cokolwiek tylko dobrowolne umowy społeczne - to jest Anarchia.

to wina pracownika że siedzi cicho i nie zrywa umowy o pracę jeśli nie ma płacone na nadgodziny, albo że musi pracować 7 dni w tygodniu. było mieć charakter - pójść na 1 rozmowę, zażądać określoną pensję + warunki pracy i samemu postawić swoje żądania, a nie prosić się o pracę i łasić do pracodawcy i merdać ogonem. gdyby pracownicy żądali swoich praw zanim idą do pracy i w pracy to pracodawcy nie mieliby nic do gadania a jak chcą, to niech biorą transfery z Ukrainy, Korei, czy Chin i Indii i niech zatrudniają na 5 razy gorszych warunkach od obecnych i co za problem.

oczywiście masz rację - pracownicy w Polsce to niewolnicy. zamiast samemu stawiać warunki to oczekują aż stworzy im warunki pracodawca, jak nie stworzy im warunków to boją się buntować, i czekają aż będzie lepiej, i tak aż nie wytrzymają pokrzyczą pobuntują się - dostaną coś na pocieszenie i tak dalej. wolą liczyć na Państwo zamiast na siebie. Państwo nie powinno za nic odpowiadać. Państwo należy zniszczyć - oczywiście :)

Odpowiem na ten wodnisty,

Odpowiem na ten wodnisty, pełen abstrakcji wywód krótko: pomylił ci się anarchizm z libertarianizmem.

A pisząc że od tych spraw jest lewica socjalistyczna przypomnę tylko, co Bakunin uważał za anarchizm - to socjalizm plus federalizm.

No ale oczywiście nie

No ale oczywiście nie można tego tak satwaić... Przeciez nie godzi sie równać PRLowskich metod z tymi obecnymi, nawet wtedy gdy sa takie same lub bardziej uwłaczające godności i wolności osobistej czlowieka. Argumenty sa zawsze takie "komuna była zła i kropka". To, ze dzisiejsi kapitaliści czerpią pełna garścią z dokonań pseudo "towarzyszy" oraz je ulepszają jest ok bo to wolny rynek i jak Ci nie pasuje to spier..... Jak mozna pozwolić pracownikowi na jakiś urlop na rzadanie? Pracownik powinien zapierd.... i tyle, bo taki "proceder" hamuje lub spowalnia zyski. Zapewne młodzi, prężni i pod krawatem zgodzą sie z tym bo jak dobrze wiedzą liczą się tylko zyski ich i firmy.

tia

Ja się niczego innego nie spodziewałem po dojściu PO do władzy. Pisanie ustaw pod Lewiatana było bardziej niż pewne! GW już ulepiła wygodne sformułowanko „kacowe” ciekawe czy ci kierowcy mieli najebani autobusami jeździć. Cóż teraz będzie trzeba do lekarza chodzić a są jeszcze w przychodniach porządni lekarze.

A co to PO jest gorsze w

A co to PO jest gorsze w jakiś sposób od PiS ? SLD było inne ? A może AWS był inny ? Taka jest historyczna rola państwa i elit politycznych i formalne szyldy partyjne rządzących niczego tutaj nie zmienią.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Ta idiotka

Ta idiotka z Katedry Prawa Pracy powinna wiedzieć, że normy prawa pracy zostały wyodrębnione z prawa cywilnego dla lepszej ochrony słabszej ekonomicznie i intelektualnie strony stosunku pracy, jaką jest pracownik. Innymi słowy prawo pracy nie służy sprawniejszemu organizowaniu procesu produkcji, ale ochronie pracownika przed wyzyskiem ze strony pracodawcy. Taka też powinna być reguła interpretacyjna wszystkich przepisów kodeksu pracy: przyjmować wykładnię korzystną dla pracownika. Jeśli kobiecie marzy się "swoboda umów" znana z pierwszej, drapieżnej fazy kapitalizmu, to zdecydowanie pomyliła specjalizacje.
Na stronie "GW" pod tym artykułem jest przeszło 100 komentarzy, z tego większość zdroworozsądkowych, nazywających dosadnie rzeczy po imieniu. Więc to nie jest tak, że społeczenstwo nie zdaje sobie sprawy, że wprowadzane zmiany są wbrew jego interesom. Po prostu jeden patrzy na drugiego i oczekuje reakcji, sam do niej niebędącym zdolnym. Brak sprawnej organizacji i struktur, w których znalazłoby ujście realnie istniejące społeczne niezadowolenie.

PO za tym optuje bo to

PO za tym optuje bo to pierdzistołki. Oni nie potrzebują urlopu na żądanie bo to całe posłowanie to jeden wielki urlop! Odciąć pasożytów od pieniędzy i won do normalnej, ciężkiej pracy min. 10h dziennie za 1000zł na miesiąc.

"Nie może być tak, że to

"Nie może być tak, że to pracownik sam decyduje, kiedy przyjdzie do pracy, a kiedy nie"

Bo przecież pracownik najemny to nic innego jak płatny niewolnik, lub chłop pańszczyźniany. Plus im za to, że przynajmniej nie owijają w bawełnę i skończyli z frazeologią, przyznając tę prawdę.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

kacowe

Urlop na żądanie jest prawem obowiązującym zarówno pracownika jak i pracodawcę. Aby owe prawo miało swój sens, nie można zmieniać esencji tego prawa czyli: żądania. Żądanie jest kategoryczną prośbą ale też i wymogiem.

Wymóg to nie jest coś co można ominąć, czy wprost zanegować poprzez ustanowienie kontrwymogu takiego jak odmowa żądania urlopu "z powodu szczególnych potrzeb pracodawcy, jeżeli nieobecność pracownika spowodowałaby poważne zakłócenia toku pracy". Rozmyte znaczenie takiego kontrwymogu, poprzez użycie niejasnych zwrotów takich jak - "szczególne potrzeby","poważne zakłócenia" - sprawia, że wymóg pracodawcy będzie zawsze spełniony co innymi słowy wymóg pracownika, który musi spełnić pracodawca przekształca w życzenie, które już nie musi być spełnione.

Natura żądania dnia wolnego, jest z gruntu rzeczy nieprzewidywalna bowiem w dużej mierze zależy od zdarzeń, na które żądający nie ma wpływu (zdarzenia nagłe, nieoczekiwane, losowe). Przywilejem pracownika jest możliwość antycypowania swoich żądań urlopowych tj. pracownik ma możliwość nie tylko wykorzystać urlop w nagłych przypadkach, co w pełni lub pewnej mierze sobie go z góry zaplanować. Wymóg zgłoszenia takiego żądania najpóźniej godzinę przed rozpoczęciem pracy, kładzie na pracownika obowiązek podjęcia czynności związanych z pracą, gdy od tej pracy jest właśnie zwolniony.

Zgłoszenie może być problematyczne gdy pracownik znajdzie się w sytuacji gdzie dostęp do transportu, mediów, komunikacji i innych środków przekazów informacji jest znacznie utrudniony lub niemożliwy, konieczność spełnienia wymogu zgłoszenia odbędzie się kosztem dnia wolnego o który pracownik się ubiega, nie wspominając już o zdarzeniach traumatycznych gdzie uwaga pracownika jest całkowicie przez nie absorbowana.

Cztery dni urlopu na żądanie to zaledwie mała część urlopu jaki przysługuje pracownikowi w całym roku o którym może zadecydować tu i teraz. Czy to naprawdę tak wiele jeśli pracownik wymaga 4 dni zależnych od niego, w stosunku do wymogu pracodawcy jeśli chodzi o dni pracujące i konieczność ich przepracowania? Czy chodzi tu jedynie o nieskrępowany niczym wyzysk czy też może o totalną kontrolę pracownika, a może o jedno i drugie?

Spełnienie żądań pracodawców jeszcze bardziej zantagonizuje stosunki pomiędzy pracodawcami a pracownikami, czy to jest sposób na rozwój czy na destabilizację?

u mnie w robocie ludzie

u mnie w robocie ludzie którzy są chorzy, idą ... na urlop. Kurewstwa pracodawców uchodzą na razie im na sucho, ale wystarczy troszkę poczekać - wybuch będzie niedługo.

Nie zdziw się.

Nie zdziw się.

Nie sądzę. Polacy

Nie sądzę. Polacy niedorośli do kolektywnego rozwiązywania problemów systemowych. Raczej do jakiś pseudo strategii indywidualnych i tyle.

Hongkong zawdzięcza swe

Hongkong zawdzięcza swe wyniki gospodarcze (…) minimalnej ingerencji państwa w wolną grę sił rynkowych. Maksymalna stawka podatkowa od zarobków i zysków, wynosząca 15%, nie odbiera bodźców do pracy i nie tłumi ambicji. Brak ceł i pełna swoboda wymiany międzynarodowej, w tym przepływu kapitału, sprawiają, iż inwestowanie w Hongkongu jest niezwykle atrakcyjne. Wynikiem tego jest szybko rosnący standard życia mieszkańców. (…) W Hongkongu istniały ponadto inne warunki korzystne dla inwestycji przemysłowych. Były nimi: wysoka umiejętność przystosowywania się i pracowitość przybyłych robotników, słabość związków zawodowych, brak ustawodawstwa normującego płace minimalne oraz ograniczającego czas pracy, a także niezwykle niskie opodatkowanie zysków.”[19] W 1948 roku dochód narodowy na mieszkańca wynosił 180 dolarów a w 1981 roku już około 5 tys., rosnąc rocznie od 7% do ponad 10%. „W latach siedemdziesiątych [XX wieku] wydajność gospodarki (…) rosła w tempie 8% rocznie. W tym samym czasie ilość godzin pracy na osobę w skali rocznej spadła o 2%. Tak więc robotnicy produkowali więcej, pracując krócej. (…) gospodarka funkcjonuje praktycznie na poziomie pełnego zatrudnienia, mimo że w ostatnich latach setki tysięcy imigrantów i uchodźców osiedliło się w [byłej już brytyjskiej] kolonii. Od końca lat pięćdziesiątych [XX wieku do połowy lat osiemdziesiątych] płace realne wzrosły ponad dwukrotnie.”[20] W latach 1980-90 PKB zwiększał się średnio o 6,9% rocznie a w następnej dekadzie o 4,3%. Rezerwy finansowe Hong-Kongu w 1996 roku były szacowane na 60 mld USD.[21] Tak dobre wyniki gospodarcze były możliwe dzięki typowo liberalnym [i nie mowimu tu o liberalizmie w wydaniu Donalda T.: przyp. mamamia Wink] zasadom polityki finansowej i gospodarczej, którymi kierowały się władze Hong-Kongu:
· równowaga budżetowa;
· rezerwy finansowe, których wielkość historycznie wahała się między półrocznymi a rocznymi wydatkami budżetu;
· unikanie długu publicznego;
· wydatki rządowe niższe od wpływów budżetowych;
· etyka oszczędności w wydatkach rządowych;
· awersja do centralnego planowania;
· oparcie świadczeń publicznych na zasadach komercyjnych;
· minimalna ingerencja państwa w sektor prywatny oraz minimalny zakres regulacji prawnych tego sektora.[22]

Rząd Hong-Kongu „nie ochrania i nie wspiera za pomocą dotacji przemysłu wytwórczego, przedsiębiorstw użyteczności publicznej, usług ani obywateli prywatnych. (…) Gospodarka kształtowana jest przez siły rynkowe, a przedsiębiorstwom, które prowadzą działalność lobbystyczną w celu przeforsowania ustaw chroniących je przed konkurencją, stawia się zdecydowany opór. (…) Formalności prawne wymagane przy rozpoczęciu działalności gospodarczej (…) są nieliczne i niewiele kosztują.”[23] W Hong-Kongu zasadą działania rządu „jest nieingerencja i poleganie w tworzeniu bogactwa narodowego na sektorze prywatnym, włącznie z obsługą zakładów użyteczności publicznej i publicznego transportu: elektryczność, gaz, usługi telefoniczne, autobusy, promy i tramwaje znajdują się w rękach prywatnych.”[24]

Brawo! Strzeliłeś sobie

Brawo! Strzeliłeś sobie gola do własnej bramki. Tak się cudownie składa, że Hong-Kong jest numerem jeden na liście krajów o największych dysproporcjach pomiędzy zarobkami najbiedniejszych, a najbogatszych. To efekt genialnej polityki o której piszesz.

Według raportu agendy ONZ (UNDP) 10% najbogatszych mieszkańców Hong Kongu otrzymuje 34,9% całkowitych dochodów Hong Kongu, a 10% najuboższych otrzymuje jedynie 2% dochodów. Na drugim miejscu jest Singapur, a USA na trzecim miejscu.

KAPITALIZM UCZYNI Z CIEBIE BOGACZA! (jeśli należysz do 10%, a jeśli nie, to nie zawracaj nam głowy - nie liczysz się, nie jesteś człowiekiem).

http://finance.yahoo.com/banking-budgeting/article/107980/countries-with...

Wasza ideologia jest taka,

Wasza ideologia jest taka, że bogaci mają mieć mniej nawet jeśli oznacza to, że biedni będą mieli jeszcze mniej:

http://www.youtube.com/watch?v=gfSCS8ARydE

zresztą zapraszam do obejrzenia materiału.

I do czego ta demagogia

I do czego ta demagogia Thatcher ma nas przekonać? Szczęśliwie tak kobieta niedługo zejdzie z tej ziemi i więcej zła nie zdoła już zrobić niż zrobiła.

Thatcher to milionerka,

Thatcher to milionerka, ktora wymyśliła sobie ideologię dla milionerów, żeby stali się jeszcze bogatsi kosztem społeczeństwa. Taki Robin Hood na odwrót, który zabiera tym ktorzy już sa biedni po to, żeby dać tym, którzy już są bogaci.

Cała ta ideologia jest praktycznie nic nie warta, bo to w ogóle nie są żadne racjonalne i konsekwentne poglądy tylko bajki opowiadane różnym pożytecznym idiotom, co wychodzi szczególnie wyraźnie teraz, w czasie kryzysu, kiedy ci co wściekle zwalczają wydatki socjalne, rozdają miliardy publicznych pieniedzy bogatym na ratowanie ich banków. Kiedy na wolnym rynku korzystają bogaci to go popierają kiedy bogaci zaczynają na nim tracić, to go ograniczają, a wszystko oczywiście pod hasłem Thatcher THERE IS NO ALTERNATIVE

Nie zawracaj sobie głowy Thatcher

wskaźniki poziomu życia w

wskaźniki poziomu życia w Hongkongu systematycznie spadają od lat

Myślę że nie ma co się

Myślę że nie ma co się tym za bardzo przejmować. Nie chcą dać urlopu na żądanie to się idzie na chorobowe np. 2 tygodnie. Zobaczymy kto w tedy będzie płakał. Oczywiście żeby pójść na chorobowe to trzeba się nie bać utraty pracy no i mieć dobrego lekarza rodzinnego który daje chorobowe na stres lub zmęczenie :)

To wtedy zaczną kombinować

To wtedy zaczną kombinować jak ograniczyć chorobowe.

Ale

Dlaczego skoro anarchiści na tym forum są tak aktywni to nie odejdą od komputerów i nie zaczną uświadamiać społeczeństwa na szeroką skalę?

Ależ przecież to robimy.

Ależ przecież to robimy. Nieustannie.

Śmiech.

Pani dr M. Gładoch to amatorka i czystej wody akademiczka. W dobie internetu każdy z nas może być takim "naukowcem". Życzę szanownej Pani doktor dobrego samopoczucia i satysfakcji z włanej dumy.

Taaaa

Mówiąc krótko pani DR powinna albo ostro się napić żeby mieć kaca albo Samje Doświadczyć wydarzenia gdzie ów urlop będzie jej potrzebny

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.