Libijskie komitety ludowe

Publicystyka

Poniżej tłumaczenie wywiadu z syryjskim anarchistą, które ukazało się na portalu anarkismo.net

Libijskie komitety ludowe powinny stać się podwaliną nowego życia, a nie rozwiązaniem tymczasowym.

Walka Libijczyków, część fali ludowych powstań rozprzestrzeniających się jak ogień po całym świecie arabskim, staje się dramatyczna. Lud mierzy się z reżimem, który uparł się, by utrzymać się u władzy, niezależnie od środków.

Kaddafi, pomimo iż w przeszłości był cierniem w boku władz USA, stał się kluczowym sojusznikiem "Wojny z Terroryzmem". Dlatego reakcja USA na wydarzenia w Libii była tak spóźniona i niezręczna. Również Unia Europejska długo czekała z zawieszeniem pokaźnego handlu bronią z libijskim reżimem. USA i inne siły Zachodu odkrywają na nowo (na użytek swoich publicznych wizerunków), że w sumie nie lubią Kaddafiego. Dzieje się tak po całej dekadzie przyjaznych stosunków z dyktatorem. Rozpoczęły się rozmowy na temat możliwej interwencji, a lotniskowce marynarki wojennej USA zostały przesunięte na wody nieopodal wybrzeży Libii. Wynik takiej interwencji były przynajmniej katastrofalny. W międzyczasie, USA wraz ze swoimi zachodnimi sojusznikami szukają sposobów, by powstania mas arabskich i libijskich nie zakończyły się rewolucyjnym porządkiem, oraz by upewnić się, że interesy ekonomiczne i strategiczne mocarstw nadal będą chronione w świecie po Kaddafim.

Aby lepiej zrozumieć, co się dzieje, w dniu 27 lutego został przeprowadzony wywiad z syryjskim anarchistą, Mazenem Kamalmazem, który prowadzi rewolucyjny blog: http://www.ahewar.org/m.asp?i=1385

José Antonio Gutiérrez D.

Co właściwie się dzieje w Libii i pozostałych krajach świata arabskiego?

Mamy do czynienia z rewolucją. Po 42 latach rządów Kaddafiego, masy wyszły na ulice. Z powodu brutalnych represji związanych z tym reżimem, rewolucja powiodła się jedynie we wschodniej części kraju, którą zamieszkują inne plemiona, niż część zachodnią i środkową. W krótkim czasie siły reżimu otrząsnęły się z zaskoczenia i stłumiły rewoltę w Trypolisie i pozostałej części kraju za pomocą brutalnej siły. W ostatni piątek masy znów próbowały znów zaprotestować. W wielu krajach arabskich był to dzień gniewu. Jednak nie udało się pokonać sił reżimu. Osiągnięty został stan równowagi pomiędzy dwoma siłami - ludu i reżimu. Obie te siły próbują odzyskać inicjatywę.

Protesty trwają nie tylko w Libii. Jemen płonie już od tygodni. W tym kraju istnieje wiele plemion i mniejszościowych wyznań i trwa konflikt pomiędzy rządzącą północą, a południem domagającym się autonomii. Studenci i uczniowie mogą sprawić, dzięki swojemu umiłowaniu wolności i gotowością do poświęcenia, że wszystkie siły w kraju zjednoczą się w celu usunięcia dyktatury.

Ostatni piątek był też bardzo gorący w Iraku. Młodzież, zarówno szyici, jak i sunnici, którzy kilka lat temu gotowi byli do wojny domowej, razem demonstrowali przeciwko korupcji pro-amerykańskiego rządu. Policja zachowała się równie represyjnie, jak w innych krajach, powodując śmierć kilku demonstrantów.

Sułtanat Omanu dołączył do listy zrewoltowanych krajów. Młodzież wyszła na ulice domagając się więcej wolności i godnych warunków życia.

Niektórzy wciąż widzą w Kaddafim socjalistę i anty-imperialistę. Czy to prawda?

To bardzo mylące stwierdzenie. Taki punkt widzenia został kiedyś wprowadzony przez autorytarną lewicę i pokutuje do dziś dzień. To jest związane m.in. z renesansem autorytarnych przywódców lewicowych, takich ja Chavez.

Trzeba pamiętać o tym, że relacje Kaddafiego z głównymi mocarstwami Zachodu znaczenie się poprawiły po 2003 r., po tym, jak libijski dyktator zrezygnował ze swojego programu zbrojeń jądrowych. Ówczesna Sekretarz Stanu USA zainicjowała powrót do normalnych relacji z krajami trzeciego świata, które dotąd były nazywane „państwami bandyckimi”. Dzięki temu, Berlusconi, Blair i Sarkozy mogli odwiedzić Libię i podpisać wielomiliardowe kontrakty, w tym na zakup broni, z zachodnimi firmami. Kaddafi uczestniczył też w szczycie G8, gdzie spotkał się z Obamą. Podobnie, jak w przypadku Ben Ali'ego i Mubaraka, wielkie mocarstwa kapitalistyczne po prostu zignorowały naruszenia praw człowieka reżimu Kaddafi'ego. Nawet w czasach, gdy Kaddafi określał się jako anty-imperialista, była to czysta frazeologia. Jako autorytarny przywódca angażował się w błahe akty terroryzmu, których celem nigdy nie było wspieranie wolnościowych celów ofiar imperializmu.

Trzeba odróżnić uczucia anty-amerykańskie, anty-kapitalistyczne, od prawdziwego socjalizmu. Jest wielu ludzi o poglądach anty-amerykańskich, którzy są równie autorytarni i w równym stopniu opierają się na represjach, co globalny system korporacyjnego faszyzmu i pro-amerykańskie reżimy. To zjawisko podobne do stalinizmu. Sam Kaddafi doszedł do władzy u szczytu popularności arabskiego nacjonalizmu, który był anty-imperialistyczny jedynie w swojej frazeologii. Nacjonalizm doprowadził kraje arabskie do pasma klęsk w starciu z imperializmem i jego najważniejszym lokalnym agentem - państwem Izrael. Ostatnią klęską z tej serii był rok 2003 w Iraku. Po zwycięstwie Izraela z Egiptem, Syrią i Jordanią w czerwcu 1967 r., wielu lewicowców doszło do wniosku, że przyczyną klęski były represje i wyzysk związane z tymi reżimami. Rok po klęsce, egipska młodzież zaczęła demonstrować przeciw reżimowi Nassera. Te demonstracje miały wyraźnie wolnościowy charakter. Egipt za Nassera, Irak za Saddama i Syria za Assada, to przykłady biurokratycznego kapitalizmu państwowego, czyli reżimów wyzyskujących i represjonujących własną ludność.

Jaka była rola USA i UE w tym kryzysie? Powszechnie wiadomo, że Kaddafi ostatnio był z nimi w bardzo dobrych stosunkach...

W czasie Zimnej Wojny pomiędzy represywnymi supermocarstwami, zarówno USA, jak i ZSRR grało w podwójną grę: z jednej strony mocarstwa represjonowały ludność w swojej sferze wpływów, a z drugiej „wspierały” walkę o wolność w sferze zdominowanej przez przeciwników. Dlatego Związek Radziecki wspierał Wietnamczyków przeciw interwencji amerykańskiej oraz wspierał rewolucję na Kubie, oraz powstania w Ameryce Łacińskiej, gdzie panowały wspierane przez USA dyktatury. Z drugiej strony, USA i blok kapitalistyczny wspierały falę buntów w Europie Wschodniej, itd... Ta podwójna gra toczy się do dziś. USA jest gotowe na przykład popierać rebelie w Iranie, ale nigdy w Arabii Saudyjskiej. W Iraku, administracja Busha seniora pomogła Saddamowi odzyskać władzę po porażce w pierwszej Wojnie w Zatoce w 1991 r. w czasie, gdy miał do czynienia z potężną ludową rewolucją i tylko mała część Iraku znajdowała się pod jego władzą. Z obaleniem dyktatora poczekano, aż będzie to łatwiejsze i nie będzie stanowić zagrożenia dla amerykańskiej dominacji w regionie.

Ale wydarzenia czasem wymykają się zamysłom USA, jak zdarzyło się w Egipcie i Tunezji. Pomimo wszystkich starań, by utrzymać Ben Ali'ego i Mubaraka u władzy, USA nie mogły powstrzymać mas, które obaliły dyktatorów. Masy utworzyły nową rzeczywistość, a USA stara się do niej dostosować. W Libii mamy do czynienia z nieco inną sytuacją. Stany Zjednoczone zachowują się jak drapieżnik. Reżim Kaddafiego jest teraz bardzo słaby i kompletnie znienawidzony przez ludność. Ponadto, terytorium Libii jest bogate w ropę. Stanowi więc łatwą i kuszącą ofiarę. Jest to też sposób na odbudowanie wizerunku USA, jako bojownika o wolność, wyzwalającego bezbronny naród od krwawego dyktatora (choć do niedawna był on najlepszym przyjacielem i choć USA wspierało wszystkie dyktatury w regionie). Gdy się jest drapieżnikiem, ciężko powstrzymać się od ataku na łatwe ofiary, pomimo bolesnych doświadczeń z przeszłości. Warto jednak zauważyć, że dziś nikt wśród zrewoltowanych w Libii, ani nawet wśród libijskiej opozycji na Zachodzie, nie akceptuje obcej interwencji wojskowej.

Taka interwencja byłaby ciosem dla wszystkich Libijczyków. Nie tylko przyniosłaby szkodę niezależnej walce o wolność, ale też zagroziłaby przyszłości kraju. Libijczycy są bliscy obalenia reżimu i odzyskania kontroli nad swoją ropą i swoim życiem. Nie sądzę, by większość z nich była gotowa do poświęcenia tego, co udało im się zdobyć, dla łatwego zwycięstwa, które nie byłoby ich zwycięstwem.

Jaka wygląda cywilno-wojskowy rząd, który działa w Benghazi?

Na wyzwolonym terytorium nadal nie ma jasno zdefiniowanych instytucji państwa. Niektórzy próbują wprowadzić władzę elit, ale jak dotąd bezskutecznie.

Niedawno amerykańskie i pro-amerykańskie media w krajach arabskich zaczęły pisać o tymczasowej radzie w Benghazi, na czele której stanął były minister w rządzie Kaddafiego, podkreślając ich gotowość do poparcia możliwej interwencji USA. Ale oprócz tej tymczasowej rady, żadna siła i grupa na terytoriach wyzwolonych nie wezwała do interwencji.

Jaka jest rola Libijskich Komitetów Ludowych? Czy masy wytworzyły własną organizację demokracji bezpośredniej?

Komitety stały się częścią rewolucji w całym świecie arabskim. Uznaje je za dobry przykład demokracji bezpośredniej. Wszystkie terytoria wyzwolone są teraz zarządzane w ten sposób, podobnie jak po upadku reżimu Ben Ali’ego w Tunezji i po tym jak Mubarak rozkazał swoim siłom bezpieczeństwa ułatwić bandytom rabunek, by zastraszyć zrewoltowane masy. Potrzeba teraz uczynić z tego sposób życia, a nie tylko tymczasowy środek. To musi być nasz przekaz dla mas.

Powróciły flagi monarchistyczne. Czy uważasz, że może powrócić stary reżim króla Idrisa?

Prawdę mówiąc, wydarzyć może się wszystko. Sami zrewoltowani Libijczycy nie mają jasnego pomysłu, jak rządzić krajem po obaleniu Kaddafiego. Będą mieli wiele się nauczyć. Myślę jednak, że nie poddadzą się nowemu reżimowi. Teraz znają swoją siłę i niełatwo będzie im ją odebrać.

Jakie są najbliższe perspektywy tej rewolty?

To zależy. Bitwa przeciw dyktaturze jeszcze się nie zakończyła. Ale jest bardzo duży potencjał. Zwycięstwo rewolucji zmieni bardzo wiele. Trzeba pamiętać, że nowy porządek światowy został ogłoszony i wdrożony właśnie tutaj, w czasie kryzysu w Zatoce w 1990-1991 r. Od tamtego czasu, region stał się ogródkiem Waszyngtonu zamiast Ameryki Łacińskiej. Po tym, co się stało w Tunezji i Egipcie, zmiany będą głębokie i długotrwałe. Jak zwykle, są dwie możliwości. Albo powstanie nowa elita u władzy, albo masy wywalczą prawdziwie wolne społeczeństwo, zorganizowane na wzór ludowych komitetów stworzonych przez samych ludzi w wirze walki.

http://www.anarkismo.net/article/18923

"Ale oprócz tej tymczasowej

"Ale oprócz tej tymczasowej rady, żadna siła i grupa na terytoriach wyzwolonych nie wezwała do interwencji". tylko że stanom to wystarczy choćby był tylko jeden "opozycjonista" który pragnie pomocy "wolnego świata" to jeżeli kalkulacje USA i UK będą za interwencjom to interwencja będzie

Jak na razie interwencji nie

Jak na razie interwencji nie ma, choć już czarnowidze o niej mówią kilka tygodni. Jednak Amerykanie boją się kolejnej jatki. Bez szerszego poparcia się nie odważą. Podejrzewam, że tym razem będą stosować bardziej subtelne środki.

RAMBO JUŻ W LIBII

To wszystko, Yaku, zależy od tego co ty nazywasz "interwencją". Wojskowi szkoleniowcy szkolą już w najlepsze "żołnierzy Wolnej Libii", jednostki specjalne wykonują swoje zadania, podobnie jak samoloty transportowe, które lądują na "prywatnych lotniskach" gdzieś na pustyni libijskiej. Trwa również "humanitarna interwencja" z udziałem jednostek wojskowych. A przecież można byłoby zorganizować pomoc cywilną.
O działaniach wywiadowczych i rozpoznawczych media tradycyjnie milczą, nagłaśniając te humanitarne.

Chodzi ci zatem o interwencję zbrojną na dużą skalę.

"Sunday Times" twierdzi, że jedna z opcji obecnie dyskutowanych w ramach NATO i USA zakłada wykorzystanie w Libii niewielkiej liczby zachodnich komandosów i funkcjonariuszy wywiadu. Ci wsparli już powstanie.
W jakiej liczbie - tego zapewne nigdy się nie dowiemy z oficjalnych źródeł. Przecieki w prasie mówią o setkach lub tysiącach specjalistach, którzy w Libii lądowali od 23 lutego. Ten potok nie został zawrócony. Odprawiono tylko, gdy zrobiło się głośno wokół tej sprawy, 8 brytyjskich oficerów SAS po cywilnemu i niskiej rangi dyplomatę. Powinien cię zainteresować ich bagaż, w którym znalazły się zapalniki i środki wybuchowe.
Jednym z takich specjalistów był hollywoodski Rambo.

W GŁĘBOKIM CIENIU

Poza tym, weź, Yaku, po uwagę, że "Powstańcy obawiają się, że interwencja dostarczy reżimowi Kadafiego pretekstu do oskarżenia ich o to, że są marionetkami w ręku zagranicznych wywiadów i rządów, którym chodzi o kontrolę nad libijską ropą, co może nastawić część libijskiej opinii wrogo wobec nich i umożliwić Kadafiemu przybieranie pozy libijskiego patrioty".
Informacja o tej treści nie przypadkiem znalazła się w środkach masowego przekazu.
Wojskowe jednostki specjalne i wywiady najchętniej pracują w głębokim cieniu.
Dzięki "Pakistan Observer" wiemy, że ich celem jest również eliminacja wpływów Al-Kaidy w Libii. O wpływach anarchistów, trockistów czy innych sił radykalnie lewicowych w Libii nic nie wiadomo. Wspomniane przez was "komitety ludowe" podporządkowane są już całkiem innym ośrodkom politycznym. Wpływ na nie mają również konkurujące ze sobą klany.

Skoro wiesz komu są

Skoro wiesz komu są podporządkowane komitety, to podziel się z nami tymi informacjami.

GÓRĄ NASI?

Mimo chaosu informacyjnego (i tego faktycznego) wiadomo komu komitety te nie podlegają.
Nie zaprzeczysz chyba, że nie podlegają one oficjalnym władzom Libii, kojarzonym przez was zapewne z autorytarną lewicą, a z zielonym socjalizmem arabskim w szczególności. Nic nie świadczy również o podporządkowaniu ich "lewicy wolnościowej", "czarnej" czy "czerwonej", choć te trzy barwy składają się na trójkolorowe sztandary monarchii libijskiej z półksiężycem i gwiazdą w środku. Na terenach "wolnej od Kaddafiego" Libii innych sztandarów i flag nie uświadczysz.
To właśnie temu nurtowi komitety podlegają.
Odcieni "patriotyzmu" libijskiego nie podejmę się w tej chwili identyfikować.
O ile wiem nie powołano jeszcze nawet formacji mudżahedinów i fedainów ludowych, choć obecność lewicy odnotował już korespondent "Gazety Wyborczej", Tomasz Bielecki: "Mamy tu wszystkich. Działaczy muzułmańskich, liberałów, lewicowców. Bo wszyscy nie chcą Kaddafiego - mówi Manafi".
(http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,110629,9204055,Wolna_Libia_wydaje_niez...)

No widzisz, tym się

No widzisz, tym się różnią anarchiści od bolszewików, że potrafimy się cieszyć, gdy ludzie dochodzą do samoorganizacji samodzielnie - bez naszej kontroli i inspiracji.

TYLKO KROK

To przedwczesna radość. Perspektywa jest grobowa. Libia cofnie się w rozwoju o kilkadziesiąt lat. Gdyby jeszcze te tymczasowe formy samoorganizacji mogły coś trwałego zainspirować, byłoby o czym gadać.
Pamiętaj, że od wielkich uniesień tylko krok do jeszcze większego rozczarowania.

Dobrze wiem, że bardzo

Dobrze wiem, że bardzo łatwo to może zostać zmiażdżone i wykolejone. Nie mam złudzeń, ale trzymam kciuki.

PO TO BOZIA ROZUM DAŁA, ŻEBY GO UŻYWAĆ

Chyba zdajesz sobie sprawę, Yaku, że lewica w Libii, jak na razie, nie ma nic do powiedzenia? To nie jej zbrojne jednostki nękają Kaddafiego.
Gdyby rebeliancka Rada Narodowa zgodziła się na honorowe rozwiązanie, Muammar Kaddafi wraz z rodziną zapewne opuściłby kraj, przenosząc się... na tamten świat.

Tak się jednak nie stało.

Rebelianci polubowną postawę Kaddafiego uznali za objaw słabości. 72 godzinne ultimatum to wyraz arogancji i przedwczesnego triumfalizmu.

W odpowiedzi wznowiona została ofensywa wojsk rządowych i zdementowane poufne polubowne propozycje.

Czy można winić za to Kaddafiego?

CZY LEWICA W TYM KONFLIKCIE MA COŚ DO WYGRANIA? - to już inny temat.
8 marca móglibyśmy odpowiedzieć żartem, że cała nadzieja w "gazelach".

No, bo spójrz jak się sprawy mają z grubsza. Gros zakładów libijskich jest już upaństwowione, obok specjalistów z Zachodu pracują w nich gastarbeiterzy przede wszystkim z Egiptu, Tunezji, Bangladeszu, Wietnamu, Tajlandii, Chin i czarnej Afryki. Wymieniliśmy oczywiście nie wszystkich.
Libijczycy zajmują się sami sobą, odcinając kupony od tytułu własności do złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Ci na zachodzie kraju mają po kilka nowych samochodów, ci na wschodzie muszą zadowolić się jednym na głowę. To rażąca niesprawiedliwość!
Każdy klan ma prawo czuć się niedowartościowany, poza klanem Kaddafich.
Wojsko i biurokracja państwowa czuje się niepewnie, bo nie wiedzą co dyktator jeszcze wymyśli, a nuż zdecyduje się rozwiązać armię i uzbroić lud z gastarbeiterami włącznie. Takie pomysły już miewał i wciąż chodzą mu po głowie.

W tej sytuacji lepiej w porę zdystansować się od niego.
Z tym właśnie mamy do czynienia. Stąd tylu dezerterów i zdrajców. Syndrom znany z ostatnich lat tzw. realnego socjalizmu.

Przyznasz chyba, że pozostawanie na łasce dyktatora, to niekomfortowa sytuacja.

Podobnie, przy wszystkich różnicach, było w PRL, gdzie własność państwowa, ale nie uspołeczniona, w powszechnym odczuciu była własnością "niczyją".
Tu stawka jest wyższa niż w PRL, chodzi przecież o pokłady ropy naftowej i gazu ziemnego, a nie o zacofane technologicznie fabryki.
Powolna prywatyzacja zapoczątkowana przez Pułkownika Kaddafiego w ostatniej dekadzie wyzwoliła wzmożoną rywalizację między Libijczykami, którzy chcą się załapać na profity z niej płynące. Kłócą się więc o tę schedę. Stąd i wojna domowa.

Jak ma lewica społeczna zaspokoić aspiracje Libijczyków? Wprowadzając hasło "Od każdego według jego zdolności - każdemu według jego pracy"?

Uspołecznienie, czyli każdemu według jego pracy, równałoby się zaprowadzeniu dyktatury proletariatu, czyli w tym wypadku dyktatury gastarbaiterów.
Może jeszcze z pominięciem interesów klanowych i tych indywidualnych?

Jak to sobie wyobrażacie?

Otóż rebelianci wyobrażają to sobie prosto - należy przywrócić prawa do własności "niczyjej" według najlepszych wzorów libertarianizmu, czyli w praktyce wszystko sprywatyzować.

Wyobrażasz sobie co się będzie działo?

Do prywatyzacji jak wiesz pretendują również firmy zagraniczne i państwa za nimi stojące, co wprowadza dodatkowy czynnik komplikujący już wystarczająco skomplikowaną sytuację.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.