Nauczyciele: Ma być strajk, a nie udawanie
Matury poprzekładane, dyrektorzy proszą rodziców o zatrzymanie młodszych uczniów w domu. Tak szkoły szykują się na strajk nauczycieli we wtorek.
Na drzwiach SP nr 26 w Krakowie od kilku dni wisi ogłoszenie: "Szkoła strajkuje 27 maja". Za strajkiem opowiedzieli się wszyscy nauczyciele. Jedynym, który tego dnia będzie mógł zająć się ponad czterystoma uczniami, jest dyrektor Tadeusz Malicki. Rozdał rodzicom apel, żeby nie przysyłali dzieci. Wzór można ściągnąć ze strony internetowej Związku Nauczycielstwa Polskiego, większość szkół z niego korzysta.
Czy rodzice apelu posłuchają? Kilkunastu, z ponad czterystu rodziców z innej krakowskiej podstawówki nr 68 na podobną prośbę powiedziało "nie". Dyrektor szkoły Teodozja Maliszewska zgodnie z prawem będzie musiała zapewnić im opiekę. - Dla tych kilkunastu nauczycieli mi wystarczy - mówi. Strajkować nie chce u niej pięciu spośród 57 nauczycieli.
SP 1 w Gorzowie, ponad trzystu uczniów - nie strajkuje tylko dwoje dyrektorów, kierownik świetlicy, katechetka i siostra zakonna. - Poradzimy sobie z opieką nad dziećmi - zapewnia dyrektorka Iwona Buchmiet.
Jak będzie w rzeczywistości? Dopiero w poniedziałek szkoły oficjalnie ogłoszą liczbę strajkujących.
- To ma być strajk, a nie udawanie - ostrzega Andrzej Ujejski przewodniczący ZNP na Małopolskę.
Sławomir Broniarz, prezes ZNP: - Co najmniej 70 proc. szkół zgłosiło się do strajku.
Nauczyciele chcą: 50 proc podwyżek, prawa do wcześniejszych emerytur i zachowania "Karty nauczyciela".
Podobne postulaty mieli podczas strajków z dwóch poprzednich lat. Jednak nie były to akcje specjalnie dotkliwe: żadnej ze szkół nie zamknięto, nauczyciele opiekowali się dziećmi, tylko np. grali z nimi w szachy, zamiast prowadzić lekcje. Różnica polega na tym, że teraz do akcji przystąpią razem ZNP i "Solidarność", więc strajk może być liczniejszy. No i będzie trwał cały dzień, nie jak poprzedni - tylko dwie godziny.
Kolejnym sposobem na zaostrzenie strajku miał być w tym roku termin - w środku matur. Ale i to nie wyszło. Bo dzisiaj maturzyści piszą ostatni egzamin pisemny z informatyki, a potem do końca maja będą już tylko ustne. I szkoły już znalazły sposób, jak poradzić sobie ze strajkiem - nauczyciele egzaminatorzy albo nie strajkują, albo egzaminy zostały przesunięte na inny dzień.
W XXVI LO w Łodzi nauczyciele zastrajkują rano, a potem do godz. 20 będą egzaminować maturzystów. W Zespole Szkół Ekonomicznych w Gorzowie ok. 60 uczniów miało zdawać w dzień strajku maturę ustną z polskiego. Ale w każdej z komisji znaleźli się strajkujący.
- Nie było sensu szukać zastępstw. Przeniosłem egzamin na czwartek - mówi dyrektor Jarosław Kapelarz.
Tuż przed strajkiem, w poniedziałek, ze związkowcami ma się spotkać szef doradców premiera Michał Boni. Temat - wcześniejsze emerytury. - Dobrze, że ktoś z rządu wreszcie się nami zainteresował. Ale strajk będzie i tak - mówi Broniarz.