O rzeziach w Hiszpanii w czasie wojny domowej

Świat | Antyfaszyzm | Historia | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Represje | Ruch anarchistyczny

Jedna ze znanych ze swojej erudycji i szerokiej wiedzy oraz kultury stron prawicowych na Facebooku o jakże wiele mówiącej nazwie Pitu Pitu, raczyła, oświecić nas w kwestii krwiożerczych instynktów anarchistów. Czytamy:

"Generał Franco mordował w czasie rewolucji hiszpańskiej biednych i pragnących pokoju anarchistów. Chuj, że ci anarchiści zanim dostali się przed plutony egzekucyjne mordowali masowo inteligencję i księży w imię nowego porządku i rewolucji światowej. Pacyfikacja kleru nie była przecież objawem nienawiści tylko zdrowego rozsądku. Państwo świeckie wymaga ofiar."

Jest to powszechne twierdzenie w kręgach prawicowych, aby usprawiedliwić orgię mordów, jakie sobie urządzili w Hiszpanii nacjonaliści i prawica, więc nie o bredzenie pojedynczego autora strony tutaj chodzi, ale o powszechny poziom świadomości historycznej na prawicy. Oraz nieodłącznej tutaj hipokryzji.

A więc warto byłoby na początek wspomnieć o kontekście historycznym. Kościół katolicki oraz armia, a także siła policyjna jaką była Guardia Civil (czyli główne siły prawicowego puczu) przez lata stosowały terror w stosunku do klas podporządkowanych. Nie będę tu odwoływał się do Inkwizycji, bo to są sprawy już i szeroko znane i dość w dyskusjach zużyte. Bliżej czasów wybuchu wojny domowej mieliśmy przypadki wynajmowania przez przedstawicieli władz i kapitału tak zwanych pistoleros, którzy w latach 20. mordowali działaczy związkowych (co w końcu wywołało reakcję w postaci samoobrony robotniczej w postaci takich grup jak Los Solidarios, którzy likwidowali zleceniodawców tych mordów). Związki zawodowe były delegalizowane, a ich działacze prześladowani, torturowani w katowniach, mordowani poprzez uduszenie garrotą itd itd.

Prawica ma także tendencję do czynienia z kata ofiary. Przypomnijmy sobie zatem, kto rozpoczął powstanie i całą tę wojnę. Wojsko oraz część sił policyjnych przy poparciu Kościoła - widocznie nie przerażała hierarchów wizja rozlewu krwi, który w takiej sytuacji był nieunikniony. Wojsko podburzone przez część generalicji wyszło z koszar, aby bronić swoich przywilejów kastowych, niezwykle rozdętych i stanowiących dziwaczną pozostałość po czasach kolonialnych (na szeregowców przypadało niemal tylu samo oficerów). Republika chciała te przywileje zmniejszyć. Oczywiście chodziło także o obronę przywilejów elit rządzących od wieków Hiszpanią arystokracji ziemskiej, kapitału i kleru. Tak więc to wojsko, kler i kapitał wypowiedzieli wojnę większości mieszkańców Hiszpanii, a nie na odwrót. Nie stawiajmy wozu przed koniem moi drodzy.

Nie będę tutaj wdawał się w szczegóły tła tych wydarzeń, całą sprawę opiszę dokładniej kiedy indziej. Dzisiaj chciałbym przedstawić jak to wyglądało z tymi mordami, bo to budzi największe emocj. Specjalnie wykorzystam w tym celu opracowanie historyka Anthonego Beevora "Walka o Hiszpanię. 1936-1939", który nie jest ani socjalistą, ani anarchistą i bez wątpienia nie stosuje tutaj żadnych taryf ulgowych.

Najpierw o "czerwonej" Hiszpanii. Beevor pisze:

"Zabijanie duchownych nie należało bynajmniej do zjawisk powszechnych i - z wyjątkiem Kraju Basków - gdzie Kościół nie ucierpiał w ogóle, nie istniały żadne wyraźne reguły związane z konkretnym regionem. Na podupadłych obszarach wiejskich kapłani byli często równie ubodzy i niewykształceni jak ich parafianie. Tych, którzy tak samo troszczyli się o grzebani biednych, jak i bogatych, często oszczędzano. Podobnie działo się zwykle w przypadkach sklepikarzy i przedstawicieli wolnych zawodów. Prawnik czy sklepikarz, który nie wykorzystywał biedaków ani nie przejawiał buty, był z reguły zostawiany w spokoju. Właścicieli fabryk i kadrę kierowniczą, którzy cieszyli się reputacją uczciwych wobec zatrudnianej przez siebie siły roboczej, prawie zawsze oszczędzano i w wielu wypadkach zatrzymywano w nowej kooperatywie. Jednakże złapany w tym wczesnym okresie "znany wyzyskiwacz" miał niewielką szansę przeżycia. Oczywiście, istniały wyjątki od tych reguł, jednakże plotki o ludziach, których rozstrzeliwano wyłącznie za to, że nosili kapelusz i krawat, były wytworem nieuniknionego kompleksu oskarżycielskiego klasy średniej.

(...)

W Barcelonie głównym obiektem zemsty pozostawiali przemysłowcy, którzy w latach dwudziestych wynajmowali pistoleros przeciwko przywódcom związkowym - i rzecz jasna - samym związkowcom. (...) Prawdopodobnie za znaczą cześć aktów przemocy i większość grabieży byli odpowiedzialni więźniowie. Prawdziwi anarchiści palili banknoty symbolizujące chciwość społeczeństwa, jednak przestępcy, którzy wyszli z więzienia, nie zmienili obyczajów z nastaniem rewolucji społecznej. Okrucieństwa niepoprawnych kryminalistów spowodowały, że CNT-FAI skarżyła się, że "świat przestępczy kompromituje rewolucję", nie chciała jednak przyznać, że przyjmowała prawie każdego, kto wyrażał chęć przyłączenia się do organizacji. Szukali tam schronienia falangiści, a także ludzie w ogóle nie zainteresowani libertarianizmem [znacznie więcej byłych fanalgistów i przedstawicieli klas wyższych przyłączyło się do Komunistycznej Partii Hiszpanii, która opowiadała się przeciwko rewolucyjnym przemianom i za pozostawieniem stosunków kapitalistycznych w tamtym okresie - przyp. XaViER]. Wielu lewicowców przypuszczało, że najgorliwszymi zabójcami byli często członkowie Guardia Civil, który chcieli się chronić przed podejrzeniami o sympatyzowanie z prawicą.

(...) Nawet w okresach najgorszej przemocy przywódcy wszystkich organizacji i partii robili co mogli, żeby ratować ludzi. W Madrycie prezydent Azania zdołał ocalić zakonników ze swojej dawnej szkoły w Escorialu. Galarza, minister spraw wewnętrznych, uratował Joaquina Ruiza Jimeneza [późniejszego ministra edukacji w rządzie Franco - przyp. XaViER]. La Pasionaria [przywódczyni KPH] interweniowała na rzecz wielu ofiar, w tym zakonnic. Podobnie postępował Juan Negrin i wielu innych. W Katalonii Companys, Ventura Gassol, Frederic Escofet oraz inni członkowie Generalitatu, między innymi rektor uniwersytetu Pere Bosch Gimpera oraz przywódca anarchosyndykalistów Joan Peiro, wypowiadali się zdecydowanie przeciwko przestępstwom i pomagali setkom zagrożonych w ucieczce lub opuszczeniu kraju. I nie działo się tak wyłącznie w miastach. W wielu miasteczkach i we wsiach  gubernatorzy cywilni, nauczyciele, burmistrze oraz inni robili, co mogli, by ochronić więźniów przed zlinczowaniem, nawet gdy zbliżały się już wojska nacjonalistów.

Ogólnie rzecz biorąc, liczba ofiar w strefie republikańskiej wzrosła do ok. 38 tysięcy. Prawie połowa z nich została zabita w Madrycie (8815) i w Katalonii (8532) latem i jesienią 1936 roku."

Autor nie wspomina, że w paleniu kościołów i zabijani księży szczególnie zaciekle brali udział liberałowie, których radykalny antyklerykalizm niejednokrotnie przekraczał ten spotykany u anarchistów. Warto dodać także, że część osób nieświadomie rozpowszechnia twierdzenia propagandy stalinistów z czasów wojny, którzy, widząc tutaj swojego najgorszego wroga po stronie lewicy, niemal wszystkie zbrodnie przypisywali anarchistom. Anarchistyczni działacze wielokrotnie wykrywali bandy NKWD i członków KPH, poprzebierani w stroje z symboliką anarchistyczną, którzy próbowali dokonywać mordów, aby potem móc obsmarowywać w prasie hiszpańskiej i zagranicznej anarchistów. Na tej podstawie m.in. sympatyzujący z komunistami pisarz Ernest Hemingway upowszechnił fałszywy obraz anarchisty jako krwawego zbrodniarza. Nie zrobił zapewne tego świadomie, korzystał po prostu pisząc książkę z materiałów prasy komunistycznej, która także już po wojnie pisała o "ciosie w plecy", jaki rzekomo mieli wykonać anarchiści atakując zbrojnie stalinistów, czego ci bojownikom spod czarno-czerwonych sztandarów nie wybaczyli nigdy.

Przejdziemy do strony nacjonalistycznej. Beevor w poświęconym im rozdziale pisze:

"Faktycznie, schemat zabijania "białej" Hiszpanii był inny. Pojęcie limpieza, czyli "czystka", stanowiło istotną część strategii rebeliantów [prawicowych], a proces ten zaczynał się zaraz po zajęciu jakiegoś obszaru. Generał Mola, w swoich instrukcjach z 30 czerwca [czyli jeszcze przed puczem nacjonalistycznym, gen, Mola był jednym z głównych przywódców powstania obok Franco i gen. Sanjurjo - przyp. XaViER] powstania dla strefy marokańskiej rozkazał, aby oddziały "eliminowały elementy lewicowe, komunistów, anarchistów, członków związków zawodowych, masonów, etc.". Generał Quiepo de Llano, który opisywał postępowanie nacjonalistów, jako "oczyszczanie hiszpańskiego ludu", nie wyszczególniał ruchów politycznych. Za wroga uznawał po prostu każdego, kto sympatyzował z "postępowymi ruchami społecznymi lub zwykłymi ruchami demokratycznymi i liberalnej opinii".

Rzeczywiście, nacjonaliści czuli się w obowiązku przeprowadzenia ostrych i nasilonych represji, częściowo dla unicestwienia demokratycznych aspiracji wyrosłych pod rządami Republiki, częściowo zaś z konieczności zgniecenia wrogiej większości na wielu obszarach kraju. Jeden z rzeczników prasowych gen. Franco, kapitan Gonzalo de Aguilera, powiedział nawet amerykańskiemu dziennikarzowi Johnowi Whitakerowi, że wojsko musi "zabijać, zabijać, zabijać" wszystkich czerwonych, żeby "eksterminować trzecią część męskiej populacji i oczyścić kraj z proletariatu". Pomiędzy lipcem a początkiem roku 1937  nacjonaliści dopuścili "uznaniowe" zabójstwa pod szyldem wojny, wkrótce jednak zaczęto prowadzić planowane i metodycznie kierowane represje, do których zachęcały władze wojskowe i cywilne, a które Kościół katolicki błogosławił.

Represje w nacjonalistycznej Hiszpanii rozpoczynały się w momencie, gdy tylko został zdobyty dany teren. Najpierw zabijano (poza ludźmi schwytanymi na linii frontu, rozstrzeliwanymi często na miejscu) przywódców związkowych i przedstawicieli rządu republikańskiego (...). Od samego początku zabijano także tych republikanów, którym obiecano ocalenie życia w zamian za poddanie się. Oficerowie, którzy pozostali lojalni wobec rządu [republikańskiego], byli również rozstrzeliwani bądź wtrącani do więzienia. Wojskowy zwyczaj wymagał, by lojalistyczni lub neutralni oficerowie trafiali, jeśli to możliwe, przed sądy wojskowe. Ogólnie rzecz biorąc, wahających się więziono, natomiast większość tych, którzy służyli rządowi, w tym siedmiu generałów i jednego admirała, rozstrzelano pod zarzutem "rebelii". To istotne odwrócenie znaczeń miało także miejsce w marynarce - nacjonaliści określali marynarzy posłusznych instrukcjom Ministerstwa Marynarki Wojennej jako "zbuntowanych".

Kiedy oddziały ruszały dalej, zaczynała się nowa, jeszcze straszliwsza fala rzezi, ponieważ Falanga, a na niektórych obszarach karliści przeprowadzali bezlitosną czystkę wśród ludności cywilnej. Jej ofiarą padali przywódcy związkowi, urzędnicy państwowi, działacze polityczni centrolewicy (rozstrzelano czterdziestu przedstawicieli Frontu Ludowego w Kortezach), intelektualiści, nauczyciele, lekarze, nawet maszynistki pracujące dla komitetów rewolucyjnych, w rzeczywistości każdy, choćby tylko podejrzewany o głosowanie na Front Ludowy, znajdował się w niebezpieczeństwie. W Huesce rozstrzelano sto osób oskarżonych o to, że są masonami, gdy tymczasem miejscowa loża nie miała nawet tuzina członków. (...) Wszystkich których znano jako liberałów, masonów i lewicowców lub co do których jedynie żywiono takie podejrzenia, stawiano przed komitetem [złożonym najczęściej z najważniejszych lokalnych prawicowców, takich jak największy właściciel ziemski, dowódca miejscowej Guardia Civil, falangista, a dość często i ksiądz, choć bywali księża, którzy narażali życie próbując zapobiec masakrom].  Niewielka część więźniów w panicznej próbie ratowania życia próbowała oskarżać innych, lecz przeważnie byli otępiali bądź zachowywali się wyzywająco. Przed zabraniem na egzekucję wiązano im z tyłu ręce sznurem lub drutem. (...) Ci, którzy potrafili "dobrze umierać", krzyczeli: Viva la Republica! albo Viva la Libertad!. [Polecam tutaj znakomite opowiadanie Sartra pt. Mur, w którym w niezwykle obrazowy sposób przedstawia odczucia osób oczekujących na śmierć podczas tych wydarzeń - przyp. XaViER]

Falanga, kiedy jej oddziały nie mogły znaleźć nikogo z zewnątrz do przeprowadzenia egzekucji, często wykorzystywały miejscowe więzienie w którym przez jakiś czas przetrzymywali ofiary. W samej Grenadzie zginęło w ten sposób około 2 tysięcy osób. Nikt nie potrafi określić, jaka część zabitych została schwytana w domu, jaka w pracy, a następnie rozstrzelana w nocy, w świetle reflektorów samochodowych.  Ciała "klientów", jak ich czasem określano, zostawiano na widoku. Jeżeli byli członkami związków zawodowych, częstokroć przypinano im do piersi legitymacje jako dowód "winy".

(...)

Wydaje się, że dla nacjonalistów nie przedstawiało wielkiej różnicy, czy stawiano im opór czy nie. W wojskowych ośrodkach Burgos czy też w karlistowskiej stolicy Pampelunie nie było walk, mimo to czystki rozpoczęły się natychmiast. W Burgos, stolicy Kastylii, każdej nocy zabierano grupy ludzi, by rozstrzelać ich na poboczu autostrady. 15 sierpnia w Pampelunie, podczas procesji w święto Matki Boskiej z Sagrano, falangiści oraz requetes ujęli 50 lub 60 osób, w tym kilku księży, podejrzewanych o separatyzm baskijski. Przed egzekucją requetes chcieli im dać szansę wyspowiadania się, lecz falangiści byli innego zdania. W zamieszaniu kilku więźniów próbowało uciec, zostali jednak zastrzeleni. (...) Egzekucje wykonano i ciężarówki wróciły do Pampeluny akurat na czas, żeby requetes zdążyli jeszcze dołączyć do procesji w chwili, gdy wkraczała do katedry.

(...)

Podobno w Sewilli, gdzie blef  Quiepa de Llana dała mu władzę nad zdezorientowanymi żołnierzami, mówiono na początku, że zabijanie jest częścią operacji wojskowej. Kiedy jednak przybyły posiłki w postaci armii afrykańskiej pod dowództwem majora Castejona, stało się jasne, że "oczyszczanie" nie jest niczym innym jak tylko straszliwą masakrą - tych, którzy nie zginęli od razu, dobijano nożem lub bagnetem. Zaraz potem stanowisko szefa porządku publicznego objął pułkownik Diaz Cariado i niemal wszyscy miejscowi urzędnicy zostali zamordowani. (...) Ofiarami represji nacjonalistów w prowincji Sewilla padło w ciągu 1936 roku 8 tysięcy ludzi.

(...)

Kiedy "kolumna śmierci" majora Castejona dotarła do Zafry na drodze do Badajoz, ten rozkazał miejscowym władzom, by dostarczyły mu listę 60 osób do rozstrzelania. "Jednego po drugim aresztowano ludzi z listy i zamykano w pomieszczeniu ratusza. Niektórym mieszkańcom, przybyłym do biura burmistrza, pokazywano wydłużająca się listę. Wolno im było usunąć trzy nazwiska, pod warunkiem że dopiszą inne trzy". W końcu zamieniono 48 nazwisk.

Jednym wielkim pomnikiem pamięci wojny domowej w Hiszpanii stało się samo Badajoz. Masakra przeprowadzona tam przez oddziały porucznika-pułkownika Yaguego podczas zajmowania miasta i represje, które nastąpiły potem, były przedmiotem pierwszej wojny propagandowej tego okresu. Nacjonaliści wyolbrzymiali własne straty poniesione podczas bitwy, a także liczbę prawicowców zabitych wcześniej przez lewice. W rzeczywistości straty Yaguego wynosiły nie więcej niż 44 zabitych i 141 rannych. Jednak nawet po wojnie nacjonaliści nie byli w stanie przypisać więcej niż 243 ofiary śmiertelne, gdy tymczasem szacunki dotyczące zabójstw dokonanych w tej prowincji przez nacjonalistów wynoszą od ponad 6 do 12 tysięcy.

Podążające do Madrytu kolumny nacjonalistów działały według tego samego schematu. Żołnierze podporządkowywali sobie wioski wzdłuż drogi, obracając je w perzynę i malując na bielonych ścianach napisy w rodzaju "Wasze kobiety urodzą faszystów". Tymczasem generał Quiepo del Llano budził grozę wśród słuchających Radia Sewilla republikanów opowieściami na temat seksualnych możliwości oddziałów afrykańskich, którym obiecał "na zachętę" kobiety z Madrytu. Z Toledo nacjonaliści wycofali korespondentów wojennych, by nie stali się świadkami wydarzeń mających się rozegrać po zdobyciu Alcazaru [ufortyfikowany pałac w tym mieście - przypis XaViER]. Dwustu leżących w szpitalu rannych członków milicji [ochotniczych oddziałów organizacji związkowych, anarchistycznych i republikańskich - przyp. XaViER] dobito przy użyciu bagnetów i granatów.

Pewien falangista opowiadał, że w pobliżu Gibraltaru żona lewicowca została zgwałcona przed rozstrzelaniem przez cały pluton egzekucyjny złożony z Marokańczyków [oddziały Marokańczyków, które stanowiły jedną z głównych sił bojowych i represyjnych nacjonalistów hiszpańskich, słynęły ze szczególnego okrucieństwa, które wynikało częściowo z nienawiści jaką Marokańczycy żywili względem Hiszpanów jako takich za lata kolonialnego wyzysku ich kraju, a której mogli dać upust względem paradoksalnie tych mieszkańców Hiszpanii, którzy chcieli ich wyzwolić spod jarzma - przyp. XaViER]. Dziennikarz amerykański John Whitaker był świadkiem przekazania marokańskim oddziałom przez dowodzącego oficera majora Mohameda Ben Mizziana dwóch młodych dziewczyn. Dowódca dodał spokojnie, że dziewczęta te nie przeżyją dłużej niż cztery godziny. Owego majora awansowano potem do rangi porucznika-generała w armii Franco, natomiast regulares zostali później mianowani przez nacjonalistów "honorowymi chrześcijanami". Przerażenie, jakie siali na republikańskim terytorium, sprawiło, że tłum rozszarpał dwóch spośród nich, gdy ciężarówką, którą byli przewożeni jako więźniowie, zatrzymała się, by zatankować benzynę.

Innym miejscem martyrologii była Grenada, osławiona przede wszystkim z powodu mordu na poecie Federicu Garcii Lorce, najsłynniejszej z ofiar wojny domowej [najwybitniejszy poeta ówczesnej Hiszpanii został zamordowany przez nacjonalistyczną bojówkę 19 sierpnia 1936 r. Zabójca Lorci - falangista i właściciel ziemski, Juan Luis Trescastro powiedział potem "Zabiliśmy Federica Garcia Lorcę. Ponieważ był pedałem, strzeliłem mu dwa razy w dupę", Nie wolno było mówić o okolicznościach śmierci poety aż do śmierci Franco pod karą represji  - przyp. XaViER]. Postawa faszystów i wojskowych wobec intelektualistów cechowała się w najlepszym wypadku głęboką nieufnością i była zazwyczaj nieokreśloną mieszaniną nienawiści, lęku i pogardy. Takie reakcje wystąpiły w Grenadzie, gdzie zamordowaniu pięciu profesorów uniwersyteckich.

(...) Na terenach prowincjonalnych Falanga bardzo szybko rozwinęła się w organizację paramilitarną, podejmując zadanie "oczyszczania". Młodzi senioritos ["paniczykowie"], często wspierani przez swoje siostry i dziewczyny, organizowali się w lotne oddziały, wykorzystując samochody rodziców. Ich przywódca Jose Antonio zadeklarował, że "hiszpańska Falanga, płonąca miłością, pewna swej wiary, podbije Hiszpanię dla Hiszpanii w rytm wojskowej muzyki". Prawdziwi bojownicy mieli obsesję na punkcie obcinania "dotkniętych gangreną części narodu" i niszczenia "czerwonej" zarazy przywleczonej z zagranicy. Dla pozostałych jak się wydaje, ten usankcjonowany bandytyzm był po prostu swoistą atrakcją. Karliści natomiast płonęli fanatyzmem religijnym i chcieli pomścić krzywdy Kościoła, wymiatając nowoczesne zło, do którego zaliczali masonerię, ateizm i socjalizm.

(...) Czystki dokonywane przez nacjonalistów osiągnęły szczyt we wrześniu i trwały jeszcze długi czas po zakończeniu wojny. (...) Jeśli wziąć pod uwagę ofiary nigdzie nie rejestrowane i prowincje z których danych jeszcze nie opracowano, ogólna liczba zabójstw i egzekucji dokonanych przez nacjonalistów w czasie wojny i po niej, wyniesie prawdopodobnie ok. 200 tysięcy ludzi."

Tak więc podsumowując tekst Beevora - po stronie "czerwonej" ofiar nie tylko było znacznie mniej, ale miały one najczęściej charakter spontanicznych i niekontrolowanych porachunków i wyrównywania krzywd (np. likwidacja sponsorów pistoleros), w tym część dokonywana przez dawnych prawicowców, którzy chcieli wkupić się krwią w łaski. Dość powszechnie tego rodzaju zachowania były krytykowane zarówno w prasie anarchistycznej, jak i republikańskiej. Dokonywano także sporego wysiłku w celu uspokojenia sytuacji, co się w dużym stopniu udawało i po pewnym czasie tego rodzaju zdarzenia miały tendencję wygasającą. Odwrotnie po stronie nacjonalistów - tam rzeź była przeprowadzana na znacznie większą skalę i miała charakter terrorystyczny, mający na celu zastraszenie większości społeczeństwa. Była wobec tego zorganizowana przez nowe władze wojskowe. Wbrew propagandzie prawicowej nie oszczędzano także księży, jeśli podejrzewano ich o sympatie republikańskie lub w Kraju Basków - separatystyczne. Oczywiście księży sympatyzujących z republiką było niewielu, więc i skala mordów na nich po stronie nacjonalistów była mniejsza. Niemniej jednak nikt nie mógł czuć się pewnie, nawet członek kleru, zwłaszcza szeregowy.

O poziomie nowych władców Hiszpanii świadczy zdarzenie, do jakiego doszło podczas obchodów Święta Rasy Hiszpańskiej w październiku 1936 roku na Uniwersytecie w Salamance. Generał José Millán Astray  powiedział w przemówieniu, że: „Kraj Basków i Katalonia – to dwa złośliwe nowotwory na ciele narodu", a tłum zakończył przemówienie falangistowskim  „Viva la muerte" („Niech żyje  śmierć")., Wtedy rektor uniwersytetu, wybitny filozof chrześcijański, Miguel de Unamuno, autor m.in. dzieła Miłość i pedagogika, który początkowo poparł frankistów, sprzeciwił się oburzony i nazwał taką postawę "nekrofilną", a Astray chciałby widzieć Hiszpanię jako „kaleką", zakończył: „to miejsce jest świątynią intelektu, a ja jestem jej najwyższym kapłanem. To wy bezcześcicie jej święte progi". Rozwścieczony tłum falangistów chciał go zlinczować za te słowa. Umarł w areszcie domowym 31 grudnia 1936 r. 

Nie tylko on, ale cały świat intelektualnych rozważań, kultury, poezji i nadziei na wyzwolenie umierał pod żołdackim i falangistowskim butem.

Zobacz też: Hiszpania Franco

I znowu stalinowskich

I znowu stalinowskich bandytów nazywają komunistami. Isaac Puente i milicjanci POUM w grobach się przewracają.

Pomimo mojej wielkiej

Pomimo mojej wielkiej sympatii do tego konkretnego zrywu społecznego mam również i do niego zastrzeżenia, tym bardziej słuszne że tendencja którą mam zamiar skrytykować jest bardzo popularna także wśród dzisiejszych anarchistów. Oddając wielki szacunek pracom takich teoretyków jak Bakunin i Kropotkin, chciałbym zwrócić uwagę również na pracę Tołstoja które jak większość z nas przyznaje są znaczące dla ruchów wolnościowych. Głównym grzechem hiszpańskiej rewolucji nie była walka z kościołem, który dla ludzi trzeźwo myślących nie ma prawa mieć nic wspólnego z empatycznymi i pokojowymi religiami, ogrom zbrodni inicjowanych przez kościoły różnych religii, zaprzecza ich powiązaniu z jakimkolwiek "absolutnym/ostatecznym dobrem", tym co przeraża w hiszpańskiej rewolucji jest walka z religią jako taką, brak konstruktywnej krytyki kościoła w celu innym niż tylko usunięcia go razem z religią raz na zawsze ze świadomości mas. Ateistyczna propaganda zbyteczna w walce z kapitalizmem, wyraża się w popularnym dziś haśle zaczerpniętym z tego okresu "No Masters, No Gods", chce zaapelować o zrozumienie dla innych anarchistów, że istnieją ludzie tacy jak ja utożsamiający się całkiem z pierwszą częścią tego hasła, przerażeni jednak walką z Bogiem jako takim. Dobry Bóg, który mam nadzieje istnieje, nie ocenia ludzi jako chrześcijan czy muzułmanów, lecz jako ludzi ponad wszelkimi ideami, w ten sposób wielu ateistów działających w ruchu wolnościowym również zasługuje na nagrodę, nie wykluczamy was, nie wykluczajcie nas.

"Żaden rząd nie walczy z faszyzmem, by go zniszczyć. Gdy burżuazja zauważa, że władza wymyka jej się z rąk wyciąga faszyzm, by bronił jej przywilejów" Buenaventura Durruti

Patrzysz z perspektywy

Patrzysz z perspektywy Polski. W Hiszpanii anarchizm musiał mieć rys antyreligijny inaczej prawdopodobnie nie zdobyłby takiej popularności wśród ludzi, bo religie wszelkiego rodzaju i chrześcijańska i muzułmańska wyrządziły taką krzywdę mieszkańcom tego kraju, że mieli tego szczerze dość. Zresztą antyreligijne postawy nie dotyczyły jakoś szczególnie anarchistów.

Nie ma w tym nic dziwnego

Nie ma w tym nic dziwnego że patrzę na to z lokalnej perspektywy, trudno oceniać mi wydarzenia sprzed ponad 70 lat inaczej jak tylko na podstawie książek i opracowań, odwołując się przy okazji do stanowiska polskiego ruchu wolnościowego w sprawie roku 1936. Ciężko spekulować z faktem że starając się przedstawiać światu idee tolerancji, wielu z nas patrzy na wierzących jak na ludzi nieoświeconych, tak jakby każdy kto wierzył w jakiś absolut żył w ciemnogrodzie. Z jednej strony zdarza się poruszać temat Tołstoja, z drugiej jednak wielu anarchizm nierozerwalnie kojarzy się z ateizmem, który chciałoby narzucić się społeczeństwu razem z wprowadzeniem komunizmu wolnościowego. Cokolwiek byś nie powiedział sam musisz być świadomy jak mocno jest to zakorzenione w ruchu, i to też nie jest sprawa ostatnich lat lub poprzedniego wieku, to jest sprawa która zaczęła się dużo wcześniej, domyślam się że znasz dzieła Bakunina na ten temat. Pojawia się tu ciekawy paradoks, skoro ateiści nie wierzą w Boga jak mogą uważać że wyrządził ludziom krzywdę ? To straszna krótkowzroczność nie zauważać że to hierarchiczne kościoły przywłaszczyły sobie religie by osiągać tym własne korzyści, nawet za cenę krwi. Myślę że anarchiści byliby dumni widząc wczesnochrześcijański sposób organizacji społecznej, nie wiem jednak dlaczego staramy się od tego odwracać wzrok. A co do tendencji społecznych tamtego okresu, rewolucja jak pewnie wiesz ma ogromną siłę edukacyjną, próba sprowadzenia buntu w racjonalne kategorie mogłaby oczywiście rozbić go od środka, ale każda próba wywalczenia prawdy jest obciążona dużym ryzykiem. Mam tylko nadzieję że przyszłe rewolucje będą pod tym względem wyglądać inaczej, w większości przypadków powinniśmy jednak brać wzór z Hiszpanii. Przepraszam że trochę minęło i powinienem wcześniej odpisać, ale przez nocne zmiany nie miałem czasu przysiąść przed kompem.

"Żaden rząd nie walczy z faszyzmem, by go zniszczyć. Gdy burżuazja zauważa, że władza wymyka jej się z rąk wyciąga faszyzm, by bronił jej przywilejów" Buenaventura Durruti

jaki paradoks? dyskutujesz

jaki paradoks? dyskutujesz sam ze sobą, ateiści nie uważają że "Bóg komuś wyrządza krzywdę" skoro go nie ma, tylko co najwyżej religia, wiara w nieistniejące byty, a przede wszystkim funkcjonariusze religii np kler

nie oceniasz tamtych wydarzeń na podstawie ksiązek i opracowań, bo gdyby tak było to znałbyś sytuacje czym był tam kościół katolicki i co robił
Tołstoj nigdy nie nazywał się anarchistą, jego poglądy były co najwyzej zbieżne z anarchizmem w pewnych kwestiach

Przyszłe rewolucje będą wyglądać tak, jak będzie wyglądać sytuacja w miejscach gdzie wybuchną

Na prawdę nie zauważasz

Na prawdę nie zauważasz jak bardzo nietolerancyjne jest nazywanie Boga, nieistniejącym bytem ? Nie prowadzę i nigdy nie prowadziłem wojny z ateistami, to było raczej trochę moje czepialstwo w stosunku do źle sformułowanego argumentu przedmówcy. Dlaczego wy chcecie narzucać ateizm obrażacie mnie skoro ja nie obrażam was nazywając was ignorantami, nie jestem w stanie stwierdzić kto z nas ma rację, na prawdę chciałbym wiedzieć czy Bóg istnieje, nie mogę być tego pewny, ale odbieranie ludziom wiary jest okrutnym czynem, nie każdemu wystarczają ateistyczne wyjaśnienia, czuję, podobnie jak wielu ludzi że potrzebne jest mi oparcie w wyższym bycie, nadzieja na dalsze życie. Nie jestem katolickim matołem nie zadowala mnie wyłącznie obietnica późniejszego lepszego życia, wolałbym walczyć o lepszą Ziemię tutaj, bo jako chrześcijanin i anarchista nie mogę patrzeć na to co kapitalizm robi z człowiekiem. Tołstoj posiadał ogromną wrażliwość społeczną, wykształconą przez doświadczenia życiowe ( z początku był zafascynowany salonem, co przeszło mu na starość) a dla mnie ta wrażliwość społeczna i zauważanie mechanizmów ekonomicznych które przygniatają prostych ludzi jest właśnie podstawą anarchizmu.

Ciężko dyskutować z

Ciężko dyskutować z religijnymi fanatykami. Bóg nie istnieje jest nie istniejącym bytem. Albo raczej bogowie nie istnieją, sa nie istniejącymi bytami, gdyz jak wiesz, religii jest bardzo dużo. To tyle
Równie dobrze mógłbym napisac że mnie obrażasz jako ateistę jak napiszesz że Bóg istnieje i narzucasz mi swoją religię pisząc takie rzeczy :) Tak więc na przyszłosc nie bądź taki nietolerancyjny :)

Tak jak napisałem ja nie

Tak jak napisałem ja nie jestem w stanie stwierdzić czy Bóg istnieje dlatego nie każę ci w niego wierzyć choć zaszczepianie nadziei i chrześcijańskiej moralności to już całkiem inna sprawa, ty natomiast stwierdzasz że Bóg nie istnieje i nie mając (i nie mogąc mieć przez samą naturę zagadnienia)dowodów na potwierdzenie swojej tezy nazywasz mnie religijnym fanatykiem. Widać różnicę prawda ?

Ciężar dowodów zawsze

Ciężar dowodów zawsze spoczywa na tym, kto twierdzi, że coś istnieje. To jest jedna z rzeczy których nie rozumiesz :)
Jak nie jesteście w stanie twierdzić czy bogowie istnieją to nie twierdzcie.
A różnicę oczywiście widać, zwłaszcza w Polsce

Nie wiem co to jest chrześcijańska moralność, zbrodnie takie jakie popełniano w Hiszpanii czy niezliczone inne? Nie, dzięki
Religijna moralność to pseudomoralność bo zawsze opiera się na strachu przed karą. To mniej więcej taka "moralność" jak ktoś boi się kary więzienia i dlatego kogoś nie morduje

Nie dogadamy się, ty nie

Nie dogadamy się, ty nie chcesz spojrzeć szerzej na kwestie chrześcijaństwa (które od początku było religią pokojową i humanitarną, co innego katolicyzm), ja nie dam się przekonać o braku Boga, ponieważ dostrzegam go w każdym elemencie świata. Zarówno ja jak i ty możemy bez końca obrzucać się kontrargumentami w kwestii w której można zaufać jedynie teorii i w której ostatecznych argumentów nie może wyprowadzić ani jedna ani druga strona. Sam staram się nigdy nie utwierdzać ludzi w pewności że Bóg istnieje, siebie nazywam agnostykiem czyli powątpiewającym bo tylko taki stan uważam za punkt wyjścia do rozwoju duchowego. Filozofowie wykłócali się o te kwestie setki lat, jedna strona broniła Boga, druga ateizmu, nie zawsze sytuacja była tak czarno-biała i nie zawsze pierwsza strona stała również po stronie kościoła, ale ci ludzie nigdy nie doszli do porozumienia, i jedni i drudzy pozostawali najczęściej przy swoich pierwotnych przeczuciach, bo kwestia wiary to kwestia przeczuć i domysłów właśnie, nie wiem dlaczego myślisz że tym razem zdołamy zakończyć ostatecznie te dyskusje. Mój Bóg jest dobry, nie zsyła swoich dzieci na wieczne cierpienia, choć sama kwestia nieba i piekła nie jest dla mnie jeszcze całkiem jasna, dlatego nie zabijam dlatego że w ten sposób krzywdziłbym innych a nie dlatego że boję się kary, chrześcijaństwo to próba odnalezienia się we wspólnocie ludzkości i znalezienie porozumienia, co niestety nie zawsze da się rozwiązać w sposób pokojowy, dlatego nie będę mówił o miłosierdziu w stosunku do kapitalistów. Użyję prostszych słów by być pewnym że zrozumiesz, szczam na kościół i ludzi utrzymujących ten system, krew mnie zalewa jak widzę kościelnych hierarchów i przepych kościołów, na widok Watykanu mnie skręca a spłycanie wiary i obietnica wiecznego życia za cenę spokoju i godzenia się na wszystko to dla mnie zwykła zbrodnia, co nie zmienia faktu że marzę o chrześcijańskiej wolnej wspólnocie opartej na miłosierdziu i pomocy wzajemnej, chcę by dla wierzących ludzi również znalazło się miejsce w nowym porządku, tyle.

ok rozumiem o co ci chodzi z

ok rozumiem o co ci chodzi z tym kościołem
co do reszty ja patrze jeszcze szerzej, bo na wszystkie religie, nie tylko katolicyzm i nie tylko chrześcijaństwo.

W zasadzie nie trzeba bronic ateizmu, bo ateizm może być po prostu twierdzeniem: "nie udwowodniliście istnienia bogów więc ich nie ma", podobnie jak wszystkich innych tez. Kiedy na przykład ktoś twierdzi, że Ziemia jest w środku pusta i mieszkają tam ludzie którzy mają po 5 metrów wzrostu, to ja nie musze udowadniać, że tam nie ma ludzi albo że nie mają 5 metrów. Czekam na dowody tego kogoś, nie ma dowodów tzn nieudowodniona teza, Ziemia nie jest pusta i nie ma tam ludzi. Jak ktoś chce dalej próbowac to udowadniać proszę bardzo, mi wystarczy tylko zbić jego argumenty

Nikomu pomimo tysięcy prób nie udało sie udowodnić istnienia jakichś bogów, bo wszystkie argumenty są do zbicia

Przez jakiś czas kiedy wiele zjawisk naturalnych było niewyjaśnionych przyjmowano, że jakiś bóg istnieje jako powiedzmy hipotezę ale teraz w miare rozwoju nauki to już jest zbędne.

Ja przyjmuję

Ja przyjmuję chrześcijańskie wytłumaczenia, choć sam nie jestem pewien kim jest Bóg (i jak napisałem wcześniej nie jestem też pewien czy w ogóle "jest"). Musisz być świadomy że nie da się udowodnić czegoś co jest duchowe i niematerialne, dlatego w takiej dyskusji używanie argumentów opartych na racjonalizmie nie ma najmniejszego sensu, każdy wierzący który myśli trzeźwo wie że tak jak napisałem jest to kwestia przeczucia i domysłów. Ja widzę Boga jako porządek, nie mogę się nadziwić temu że chaotyczne łączenia atomów tworzą obraz tak wspaniałego, uporządkowanego świata, to nie musi być dowód istnienia Boga bo może być to też dowód na to że nawet najmniej prawdopodobne sytuacje muszą się kiedyś zdarzyć, niemniej ja właśnie w porządku upatruje ingerencji siły wyższej. Nie próbuję cię przekonać że Bóg istnieje, uważam racjonalizm za coś równie ważnego jak wiara, nie stoimy w opozycji do siebie, nie musimy walczyć, wystarczy pozwolić ludziom na wybór własnej drogi. Poprzedni komentarz miał być ostatnim ale chyba nie zauważyłeś co mogło być moją winą, miałem nadzieję że podobnie jak ja podsumujesz swoje argumenty i skończymy te jałową dyskusję, ale że nie stało się to wtedy to teraz jest na to najlepszy moment. Pozdrawiam

Wiem o tym, że zwolennicy

Wiem o tym, że zwolennicy róznych religii nie mają na swoją obrone żadnych argumentów bo to nie jest pierwsza taka dyskusja która toczę i religie sa właściwie niczym nie podparte. Niestety wierzący nie myślą trzeźwo (bo trzeźwe myslenie to racjonalne myślenie). A jak nie mają argumentów to w praktyce często robią się z nich zacietrzewieni fanatycy gdyż wtedy ich poglądy opierają się na dogmatach, w które ślepo wierzą.

Jednak od zawsze próbują udowadniać istnienie "czegoś co jest duchowe i niematerialne" czy to duchów czy bogów. Zresztą jak jesteś chrześcijaninem to musiałbyś udowdnić coś znacznie więcej niż tylko że jakiś bóg istnieje, bo to niczego nie przesądza, oprócz tego sa jeszcze inne dogmaty niesmiertelność duszy, to że ten konkretny Bóg jest dobry, wszechmocny itd

Jeśi chodzi o wybieranie własnej drogi to zwolennicy różnych religii nie chcą na to pozwolić (to wynika z nieracjonalności i dogmatyzmu) także w Polsce więc to nie do mnie powineneś to pisać.

I tak wiem czym był

I tak wiem czym był kościół katolicki w tamtym okresie w Hiszpanii, to ty wyrażasz się tutaj ignorancją nie zauważając że sam nie uważam tej organizacji za namiestnika Boga na ziemi, a raczej przywłaszczające sobie taką idee w celu rozciągania swoich wpływów. Doskonale rozumiem czemu ludzie byli wkurwieni na kościół, nie wydaje mi się jednak by tak inwazyjne wpływanie na świadomość jak przymusowa ateizacja była w duchu lewicowym, nie wspominając już o tym że anarchiści nie powinni pozwolić na burzenia i podpalenia kościołów a raczej powinni znieść ich sakralny wymiar i przerobić na budynki pożytku społecznego. Taka dyskusja jest potrzebna przyszłości, symboliczne podpalenia banków czy kościołów jest pożyteczna dla rozwoju ruchu, ale gdy dojdzie co do czego lepiej zrobić z tych budynków domy komunalne, szkoły albo szpitale. Nie mogę objąć tego rozumem, dlaczego ludzie z tak otwartymi umysłami nie mogą pojąć rozgraniczenia między Bogiem a kościołem.

W Hiszpanii była co

W Hiszpanii była co najwyzej przymusowa teizacja
Z kościołami to tam bywało różnie, np w Barcelonie kiedy je palono to anarchiści byli zbyt zajęci walką przy pomocy pistoletów i paru karabinów z regularnym wojskiem uzbrojonym w cięzką broń, żeby miec czas na zajmowanie się tym co sie dzieje z kościołami (ktore tłum w tym czasie palił) Jak pokonali wojsko to resztę kościołów przekształcono w budynki pożytku publicznego
W tym temacie róznież powineneś się lepiej zorientować

W takim razie możliwe że

W takim razie możliwe że jednak jeszcze wiem zbyt mało by się wypowiadać na ten temat, postaram się bardziej ogarnąć w temacie :)

A propos anarchizmu

A propos anarchizmu Tołstoja - owszem, nie deklarował się jako taki, ale to wynikało właśnie z tego, iż znani mu anarchiści walczyli w religią, a także mordowali kapitalistów itp. Zaś do anarchizmu jako myśli społeczno-politycznej przyznawał się jak najbardziej - nie pisze się pozytywnie o czymś, czego się nie popiera i z czym się nie utożsamia: "Anarchizm nie oznacza braku instytucji w ogóle, lecz tylko takich, które zmuszają ludzi do podporządkowania się przemocy".

kościół w Hiszpanii był

kościół w Hiszpanii był podporą totalitaryzmu i kolejnych prawicowych reżimów pod wieloma względami od ekonomii i polityki po represje w czasie wojny i po niej np księża brali udział w zbrodniach wyciągając informacje na spowiedzi i donosząc na ludzi których potem mordowano

Poza tym wyszła jakaś nowa ksiązka na temat wojny w Hiszpanii Paul Preston "The Spanish Holocaust"

In quashing democracy and timid agricultural reform, and in restoring the traditional hierarchy of the Roman Catholic Church, the army, big landowners and an authoritarian state, the Spanish version of fascism was very much a fundamentalist movement. And like so many political and religious fundamentalisms, it had a particular ferocity toward women. Franco’s troops practiced gang rape to frighten newly captured towns into submission, and until media-savvy superiors silenced them, his officers even boasted about this to American and British correspondents. Tens of thousands of women had their heads shaved and were force-fed castor oil (a powerful laxative), then jeered as they were paraded through the streets soiling themselves. Many had their breasts branded with the Falangist symbol of yoke and arrows. In Toledo, a United Press correspondent reported, Franco’s soldiers shot more than 20 pregnant women from a maternity hospital. Much larger all-female groups were executed elsewhere. Troops marched through one town waving rifles adorned with the underwear of women they had raped and murdered. “It is necessary to spread terror,” one of Franco’s senior generals declared. “We have to create the impression of mastery, eliminating without scruples or hesitation all those who do not think as we do.”

https://www.nytimes.com/2012/05/13/books/review/the-spanish-holocaust-by...

Księża nie tylko donosili,

Księża nie tylko donosili, ale także brali udział w komitetach skazujących ludzi na śmierć. A zdarzało się, że i walczyli z bronią w ręku.

Egzekucje księży miały podłoże polityczne

przykład to Kraj Basków gdzie egzekucje księży-republikanów były organizowane przez wojska Franco oraz Falangistów.Republikanie rozstrzeliwali księzy-falangistów, zwolenników Franco.Parcelacia lub kolektywizacja ziem kościelnych miała podłoże ekonomiczne.Wystąpienia antyreligijne były ale kończyły się na demolowaniu budynków kościła, zwłaszcza pałaców biskupich

Jaka była skala represji

Jaka była skala represji wobec duchowieństwa ze strony frankistów? To jest naprawdę ważny temat i warto to naświetlać, by obalać mity o krucjacie Franco.

w Kraju Basków

olbrzymi, ok. 100 duchownych rozstrzelano, wielu ekskomunikowano, inni udali się na emigracje

Anarchiści

urzywali czerwono-czarnych sztandarów (poza polską nie urzywa się czarno-czerwonych), a po za tym biedni anarchiści szkalowani przez KPH i NKWD to była taka zgraja "wolnościowych" hipsterów. Taki obraz wyłania się z tej "publikacji".Anarchiści byli wtedy rewolucjonistami i tak postępowali

zdjęcie

Skończyłem czytać po dwóch zdaniach, pod spodem zobaczyłem najsłynniejsze zdjęcie z czasu Wojny Domowej w Hiszpanii, które mimo swojej kariery, jest zwykłą podróbką. Wybaczcie, ale na przyszłość musicie staranniej dobierać źródła.
Pozdrawiam
Janek

Nie będziemy polemizować z

Nie będziemy polemizować z osobami, które potrafią przeczytać tylko dwa zdania. Szkoda czasu.

Co myślicie o Pio Moa i o

Co myślicie o Pio Moa i o tym, że Bartyzel "ustala" liczbę ofiar republikanow na 70 tys., a nacjonalistów na 20 tys. podczas wojny domowej?

Literatura

Świetny artykuł :) A możecie polecić jeszcze jakieś obiektywne książki o wojnie domowej w Hiszpanii lub jakieś wspomnienia anarchistów ?

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.