Ojciec narodu przemówił

Kraj | Gospodarka | Publicystyka | Tacy są politycy

Donald Tusk wygłaszał dzisiejsze expose niczym prawdziwy patriarcha. I ton, i gestykulacja, i chwyty retoryczne były godne prawdziwego monarchy. Miłościwie nam panujący Donald Tusk przestrzegł, że jeśli w dobie szalejącego dookoła kryzysu musimy "solidarnie" wyrzec się luksusów, "solidarnie" musimy zacisnąć pasa. Inaczej, drogie dzieci, będzie bardzo bardzo źle.

Solidarnie więc ma zamiar podnieść wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn po równo - do 67 lat (czyli mężczyznom o dwa, kobietom o siedem). To ma nas rzekomo uchronić przed bankructwem. Jakiś co bardziej rezolutny młodzieniec zapytać by mógł swojego pryncypała rządowego, w jaki sposób zwiększa to jego szanse na rynku pracy, skoro starsi zamiast iść na zasłużoną emeryturę, będą nadal okupować kurczącą się liczbę miejsc pracy. I to wszystko w sytuacji, gdy idea uczelni jako przechowalni młodych bezrobotnych powoli się wyczerpuje. Tusk zapewne, gdyby był prawdomówny, powiedziałby, że przecież i tak młodzi nie mają co liczyć na emerytury, bo pracodawcy mają im do zaoferowania przede wszystkim umowy śmieciowe, więc będą musieli pracować nie do 67 lat, ale do śmierci. Nie jest to więc zmartwienie rządu obecnego.

Idźmy dalej. Zlikwidowano część ulg, w tym ulgę internetową, która wielu osobom w tym piszącemu te słowa, znacznie pomagała w formie corocznego zwrotu podatku. Zresztą, co tam Internet. Niedługo będziemy zastanawiać się co włożyć do garnka (garnek pewnie też obejmą wkrótce podatkiem VAT w wysokości 25 proc.). Znacznie ważniejsze od tego co w tym expose było jest to, czego nie było. Np. nie ma mowy o przywróceniu trzeciego progu podatkowego dla najbogatszych, czy podatku od spadków, które w sojuszu z PiS-em zdjęto z barków naszych przymierających głodem magnatów (przypomnijmy, w 2009 roku dla średniozamożnych opodatkowanie spadło o 1 punkt procentowy, natomiast dla najbogatszych "solidarnie" o 10 punktów procentowych). W ten sposób wytwarza się wrażenie, że na gwałt trzeba ciąć co się da, bo nie ma kasy na dopięcie budżetu, gdy nadal robi się prezenty dla bogatych, którzy najwięcej korzystają z obecnego systemu.

Każdy rozsądny ojciec narodu wie, że czasem w sytuacjach kryzysu, lud lubi się burzyć. Dlatego profilaktycznie premier postanowił podnieść o 300 złotych uposażenie żołnierzy i policjantów, a za jakiś czas podwyżka ma zostać powtórzona. Co prawda niektórych policjantów i żołnierzy niepokoi podniesienie wieku emerytalnego do 55 lat, ale i tak będzie to dotyczyć dopiero tych, którzy do służb wstąpią, więc obecnie pracujący raczej nie będą za dużo szumieć, a "kotów" się nie słucha. Całkiem sprytne rozwiązanie.

Generalnie wszystko idzie tak, jak zaplanował sobie Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W końcu nasze programy gospodarcze w prawie nigdy po 1989 roku nie były autorskie. Rządy realizowały mniej lub bardziej skutecznie wytyczne nadsyłane z instytucji międzynarodowych typu MFW. Nawet słynne (i tragiczne) "reformy Balcerowicza" nie były jego autorstwa, tylko amerykańskiego ekonomisty Jeffreya Sachsa. Epigoni Balcerowicza są zadowoleni z exspose, co prawda woleli by więcej cięć, ale i tak ich zdaniem to bardzo dobry kierunek. Dodajmy, że Jeffrey Sachs dawno już wycofał się ze swoich idei, przerażony efektami swojej pracy jako doradcy rządów Boliwii, Polski i Rosji. Niestety w Polsce wydał swego czasu na świat hunwejbinów, których żar ideologicznej wiary do tej pory nie został ugaszony. Balcerowicz, nie wspominając o jego uczniach, jako niezbyt wybitny umysł, potrafi jedynie trzymać się kurczowo wiary. Poddać jej już krytyce jego intelekt nie jest w stanie. Tusk jest większym pragmatykiem niż Balcerowicz, dlatego trzyma się jeszcze u władzy, ale nie ma zamiaru zanadto oddalać się od jedynie słusznej wiary. Na apostazję z jego strony nie ma co liczyć.

Na koniec, jak prawdziwy ojciec, pogroził palcem za "ekscesy 11 listopada" i prawicy za kiboli, i lewicy za "sprowadzenie do Polski niemieckich anarchistów". Nie wolno skłócać rodziny, prać brudów publicznie, przy obcych, a już na pewno nie zapraszać, żeby te brudy nam pomogli uprać. Nie ma też mowy o żadnych eksperymentach obyczajowych, krzyż ma wisieć, aborcja ma być zakazana, już o to kolega Jarek Gowin zadba. Mamy być jedną wielką kochającą się rodziną pod surowym, ale mądrym okiem patriarchy. A wszyscy zgodnym chórem mamy przysięgać: "Przy tobie Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy".

Blog Lewica Wolnościowa
Profil na Facebooku: http://www.facebook.com/wolnelewo

Wiesz jakie będą skutki

Wiesz jakie będą skutki podatku od spadków? Takie, że mieszkania, domy ludzi mniej zamożnych, jak ja, będą sprzedawane bo nie będziemy w stanie tego podatku opłacić! Nie podsuwaj takich idiotycznych pomysłów :///

Najpierw zapoznaj się z

Najpierw zapoznaj się z praktyką jaka była przed zniesieniem tego podatku. Były różne grupy podatkowe w zależnosci od stopnia pokrewieństwa. Były także różne zwolnienia z podatku w zależności od stopnia pokrewieństwa. Nie słyszałem o tragediach rodzinnych z tego powodu. Natomiast całkowite zniesienie podatku od spadków to jest skandal. Teraz synuś Kulczyka może nic nie robiąc żyć do końca życia w puchu i nawet nie odprowadzi od spadku żadnego podatku.

Polecam, niezła lektura

sam list lektura niezla, ale

sam list lektura niezla, ale komentarze liberalkow-skrajnych egoistow do niego sa takie, ze sie noz w kieszeni otwiera... co za chory kraj, ze czlowiek opisuje jak wyglada jego zycie, a liczyc moze jedynie na ataki wscieklych hien...

A może by była w związku

A może by była w związku z tym jakaś szansa na chociaż jednorazowe zjednoczenie lewicy i zorganizowaniu prawdziwego protestu?

Świat się kończy...

Anarchiści postulują podwyżki podatków...

Anarchiści to nie

Anarchiści to nie libertarianie. Nie wierzą, że obniżanie podatków dla bogatych czyni większość ludzi wolnymi. Czyni co najwyżej wolnymi bogatych do zniewalania biednych. Jak ci się to nie podoba to twój problem. Anarchiści na mają tak tępej analizy rzeczywistości jak libertarianie czy korwinowcy, czyli prymitywny antyetatyzm bez analizy mechanizmów powstawania i koncentracji władzy w tym zależności pomiędzy koncentracją kapitału a koncentracją władzy.

Na tym polega zarówno intelektualna, jak i praktyczna przewaga anarchizmu nad korwinizmem czy libertarianizmem.

"intelektualna" - ciekawe

"intelektualna" - ciekawe jak jest relacja między wykształceniem tych mądrych anarchistów, a przedstawicielami np. tych "korwinowców"...

To widać zarówno po

To widać zarówno po jakości komentarzy, artykułów, jak i samej ideologii korwinowskiej, która po prostu nie trzyma się kupy. Człowiek gruntownie wykształcony po prostu na to się nie złapie.

Ale tu nawet nie trzeba gruntownego wykształcenia, żeby wiedzieć że ideologia JKM jest nie tylko wewnętrznie sprzeczna, ale kompletnie oderwana od rzeczywistości.

druga sprawa, ze ideologie

druga sprawa, ze ideologie korwinopodobne wyrastaja po prostu ze skrajnego egoizmu i braku sumienia (na zasadzie "jak ktos sobie nie potrafi poradzic, to niech zdycha"), wiec trudno, by byla tu akceptacja dla takich postaw.

Co Ty piszesz człowieku?

Co Ty piszesz człowieku? Przeciez to ta Twoja ideologia jest totalnie oderwana od rzeczywistości, chcesz zaniku państwa, a jednocześnie chcesz wszystko regulować. Tak to moze powstać tylko kolejna dyktatura komunistyczna, a nie zaden anarchizm.

Jeśli państwo "zaniknie"

Jeśli państwo "zaniknie" to w jaki sposób miałbym cokolwiek regulować? Mylisz cele strategiczne z bieżącymi relacjami władzy. W przeciwieństwie do korwinowców, nie jesteśmy na tyle naiwni, żeby sądzić, że zmniejszanie podatków dla bogatych likwiduje państwo. To jest po prostu oddawanie kapitału czyli władzy bogatym.

Ale komu ja to tłumaczę. To dla was zbyt skomplikowane. Wam wystarczy prostackie hasło: mniejsze podatki (nie ważne czy mniejsze dla biednych czy mniejsze dla bogatych) = więcej wolności. Prymitywizm tej ideologii tak bije w oczy, że nikt rozsądny się na to nie złapie.

A Korwin-Mikke dąży wprost do dyktatury. Nie chce likwidacji państwa, chce monarchii. chce żeby kasa z podatków szła na policję i wojsko, żeby policja i wojsko za pieniądze m.in. biednych chroniła bogatych i państwowo ustanowionego prawa własności. Korwin Mikke to jeden z największych zamordystów jakich widziałem. A niektórzy nazywają go "wolnościowcem" :-D

Zresztą w dniu 11 listopada

Zresztą w dniu 11 listopada Korwin dość wyraźnie opowiedział się po której stronie stoi: po stronie zwolenników silnego, autorytarnego państwa narodowego. Dla niektórych to może niespodzianka - ale przy całej schizofreniczności tej postaci, jest w tym pewna logika.

Choć faszyzm posługiwał się frazeologią dobrobytu dla mas, jego główną podporą były warstwy uprzywilejowane.

A co mnie obchodzi korwin,

A co mnie obchodzi korwin, to juz stary facet który wie ze nigdy nie wygra wyborów, i daje upust swoim fantazjom w telewizji. Daj spokój z tymi tekstami o prymitywizmie, Tobie moze się wydaje ze im coś bardziej zakręcone tym bardziej inteligentne? Ja nic tu nie pomyliłem, bo świetnie rozumiem o co Ci chodzi, ale to niewypali, bo ludzie są rózni, jeśli nie weżmiesz pod uwagę tego faktu, to będzie to tylko Twój intelektualny wymysł niemający nic wspólnego z rzeczywistością.

korwin jest po prostu

korwin jest po prostu doskonalym obrazem tego, jakimi psychopatami sa skrajni prawicowcy.

Czyli, drodzy Anarchiści,

Czyli, drodzy Anarchiści, powiedzmy sobie jasno - jak strzelę kopytami, to moje dzieci, żeby mieszkać w naszym domu, będa musiały zapłacić państwu podatek od smierci tatusia, żeby miec gdzie mieszkać?

No jakbyś zarabiał tyle co

No jakbyś zarabiał tyle co Kulczyk, to tak. I nie od śmierci tatusia, tylko od tego, że państwo przez całe jego życie pozwalało mu się bogacić, choć istnieją argumenty za tym, by nie było państwa i ochrony zachowań pozwalających na takie zgromadzenie bogactwa w pojedynczych rękach.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Ty wiesz w ogóle co

Ty wiesz w ogóle co znamionuje psychopatę?

to, ze nie jest w stanie

to, ze nie jest w stanie ocenic racjonalnie co jest dobre a co zle. korwin uwaza, ze dobre jest to, by miliony ludzi zdychaly z glodu bezdomne na ulicach, a garstka bogaczy miszeszkala co tydzien w innej willi, ktorych kazdy z nich ma po 50. i dlatego jest dla mnie psychopata.

wikipedia wie:Osobowość

wikipedia wie:

Osobowość dyssocjalna, psychopatia, osobowość antyspołeczna – zaburzenie struktury osobowości o charakterze trwałym, dotyczące 2–3% każdego społeczeństwa. Zaburzenie to wiąże się z obecnością trzech deficytów psychicznych: lęku, uczenia się i relacji interpersonalnych.

Kazimierz Pospiszyl dzieli zaburzenie na typ impulsywny i typ kalkulatywny.

Pospiszyl wyróżnia w psychopatii:

* deficyt lęku – defekt emocjonalny polegający na braku przyswajania odruchów moralnych i braku empatii;
* deficyt uczenia się – dominujące w typie impulsywnym zachowania agresywne;
* upośledzenie związków – relacje oparte na przydatności innych do własnych celów, płytkie związki – dominujące w typie kalkulatywnym, ignorowanie konwencji społecznych;
* cierń psychopatyczny – zubożone życie psychiczne, kompensowane przez narcyzm – wyczulenie na przejawy niedoceniania.

co się nie zgadza?

Mniejsze zło jest

Mniejsze zło jest mniejsze.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Zastanawiam się, dlaczego

Zastanawiam się, dlaczego ludzie, którzy nie mają pojęcia ani o praktycznym, ani o teoretycznym wymiarze anarchizmu, wskazują na nielogiczności w doktrynie.
Kolego oburzony postulatem podwyżki podatków dla najbogatszych, DOUCZ SIĘ. Nie krytykujesz w tej chwili anarchistów, tylko durne wyobrażenie idealistycznego debila.

Wątpię, aby debil mógł

Wątpię, aby debil mógł być idealistą. Ponadto debilizm jest jednostką chorobową, i może lekcje o anarchizmie powinieneś rozpocząć od tolerancji, a nie od ekonomii.

Inaczej mówiąc, wracając

Inaczej mówiąc, wracając do sprawy podatku, bo jest przecież ważna - jasne, jestem przeciwnikiem podatków. Zamiast pobierania podatków chciałbym, żeby ludzie nie mogli wzajemnie sobie rozkazywać w miejscu pracy, a pracodawcy nie mieli żadnego wpływu na to, jak przebiega praca i nie mieli żadnego prawa do tego, co pracownicy zyskają na tej pracy (to wcale nie wyklucza dzielenia się zyskiem z pracodawcami). Oznacza to moim zdaniem przepływ bogactwa w zupełnie inną stronę niż obecnie, a podatki pobierane tylko dla bogatszych i oddawane biednym to tylko namiastka. I owszem, uważam, że groźna namiastka, bo wykorzystuje narzędzie do powielania kapitalizmu.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Bo traktujesz państwo

Bo traktujesz państwo całościowo, już ci to tłumaczyłem.

Jeśli masz ochotę ze mną

Jeśli masz ochotę ze mną rozmawiać, odpowiedz sobie, a potem mnie, na jedno proste pytanie: czy znowu masz ochotę mnie pouczać, jak powinienem to widzieć? Jeśli tak, ta rola mi nie odpowiada - zwyczajnie moje ego pozwala mi na pouczanie kogoś, na rozmowę równego z równym, ale nie na wysłuchiwanie pouczeń buttersa.
Nie mam pojęcia, czy traktuję państwo całościowo i nie wydaje mi się to nawet ważne, czy je tak traktuje, na razie więc słabo zaczynasz rozmowę. Choćby dlatego, że skoro lepiej rozumiesz, że traktuje coś całościowo, to mógłbyś też lepiej niż ja zrozumieć, że nie będę dbał o to, jak je traktuje.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Ważne, bo z góry odrzucasz

Ważne, bo z góry odrzucasz wszystkie działania państwa, nawet te korzystne dla "prolów". Dla mnie ta perspektywa jest obrzydliwie libertariańska.

"Wszystkie" i z "góry",

"Wszystkie" i z "góry", aha, to ja podziękuję, dziękuję. Zawsze wydawało mi się, że przyjmę otwarte granice dla ludzi i kontrolę przepływu towarów, zmianę prawa patentowego (poluzowanie) i zniesienie długu dla państw trzeciego świata razem z gwarantowanym dochodem rocznym tam, gdzie, jest to do zrobienia - i to są moim zdaniem właśnie działania które pomogłyby prolom. No ale się myliłem widocznie.
Zgodziłbym się również np. na podatek od najbogatszych i zwolnienie reszty z podatku. A na podatek od posiadania ziemi i surowców, zmniejszający zyski z posiadania tychże tym bardziej.

Dalej uważam to za groźną propozycje - to moje. A dalej idące za bardzo groźne i gruntu nie do przyjęcia dla mnie. I po prostu zazwyczaj piszę przede wszystkim, że są groźne, bo uważam jednak, że antyetatyzm jest ważniejszych od tych propozycji. Choćby dlatego, że przyznawanie się do popierania takich rozwiązań jest bezsensu, bo znam tylko jeden małomożliwy przypadek, w którym głosowałbym na kogoś, kto by to wprowadził lub inaczej oddał komuś władzę nade mną po dobroci.
Anarchizm zaczyna się raczej od praktyki i idzie ku teorii (i nie ma wielkiej szkody, jeśli nie dochodzi do jakieś Wielkiej Teorii albo do Jednej Jedynej), nie odwrotnie po prostu, więc w zgodzie z moją teorią wiele jest dopuszczalne, z moją praktyką nie*. A dlaczego? Bo to jedyny sposób na to, by ludzka polityka była dobra, tak zwyczajnie i wyrażała np. to co ja nazwałbym wrażliwością wobec innych ludzi. Dobra, czyli realizowała dość fundamentalne wartości, bez których staje się np. anarchokapitalizmem. Teoretycznie można uzasadnić, nie babrząc się w twoje zawijasy, które są moim zdaniem niekonkluzywne, że własność prywatna jest zwieńczeniem wszelkiej wolności. Do odrzucenia tego potrzebujesz zawijasów. Rzecz w tym, że praktyka realizowania tej własności, zwłaszcza ziemskiej szła dotąd w parze z istnieniem państwa lub quasipaństwa, a sama władza właściciela jest bliźniacza władzy państwowej. Cóż, wolnościowiec (wszyscy jesteśmy po troszę libertarianianmi, anarchiści się przed tym bronią i dobrze, ale są) w takiej sytuacji może po prostu stwierdzić - pf, więc państwo jest usprawiedliwione, bo teoretycznie jest. Anarchista robi swoje, bo jest kimś więcej niż wolnościowcem.

Czyli - antyetatyzm praktycznie po prostu jest ważny, niezależnie od przyjętej teorii dotyczącej czego innego, niż zwykłego dobra w polityce. No, a samo dobro w polityce powinno być, czy raczej dobra. Antyetatyzm wpasowuje się gładko inne praktyki gwarantujące realizacje naczelnych wartości anarchistycznych, takich jak akcja bezpośrednia, dobrowolność, podejmowanie decyzji w ramach konsensusu, równość, brak wyzysku. Tak, być może kosztem natychmiastowej realizacji jakiejś utopii. No ale utopie nie są od natychmiastowych realizacji, jeśli nie mają przekształcić się w koszmarki. Świetnie spisują się natomiast jako paliwo dla praktyki, która dalej musi swój charakter brać z czegoś więcej, niż utopijnych ustaleń.

Oraz - właśnie dlatego, że wszystkich nie odrzucam to jest libertariańskie, a nie tylko anarchistyczne. Przynajmniej jeśli mielibyśmy się trzymać w tradycji anarchistycznej. Tak się składa, że to akurat libertarianie, w tym Ci nad wyraz prokapitalistyczni, sięgali po etatystyczne środki.

*oczywiście warto podkreślić, że nie robię wszystkich rzeczy, które bym mógł, bo zwyczajnie mi się nie chce i to raczej z anarchizmem nie ma nic wspólnego.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

No, agree.Ja się tylko

No, agree.
Ja się tylko zaczynam zastanawiać, po co mi ten idealizm. No bo tak pragmatycznie to on jest tylko szkodliwy - anarchizm jest kompletnie niezrozumiany nie tylko wśród "normalsów", ale też w środowisku mniej lub bardziej radykalnej lewicy. To jest tak, że ja kompletnie nie widzę różnicy między moimi pomysłami na rzeczywistość, a ludźmi podzielającymi, powiedzmy, poglądy Harmana, czy niektórymi trockistami. Tzn. tą różnicą są ideały. I ta różnica jest tak ważna, że często nie pozwala lewicy się zjednoczyć.
Dziwne jest to, że z biegiem czasu, choć popieram prawie wszystkie* praktyczne działania anarchistów, to teoretycznie i lifestyle'owo coraz bardziej się od nich oddalam. I podobny problem ma, jak sądzę, prole-prekariat.

*Na przykład ostatnio dziwna wydawało mi się zachowanie poznańskiej samby, która odmówiła udziału w marszu równości.

Różnica pomiędzy

Różnica pomiędzy anarchistami a trockistami nie dotyczy tylko "jakichś tam" ideałów, ciągłych odwołań do Lenina czy Trockiego, ale konkretnej praktyki. Jeśli cokolwiek dobrego w trockizmie to w praktyce to co zostało przejęte wprost lub pośrednio z anarchizmu, do czego oni się nigdy nie przyznają.

Różnicą przede wszystkim jest praktyka. A nie rozumiem, jak można popierać praktykę anarchistów, a lajfstajlowo się oddalać? Co to jest lajfstajl anarchistyczny?

Lajfstajl anarchistyczny to

Lajfstajl anarchistyczny to uogólnienie oczywiście i stereotyp, ale często jednak pokrywający się z rzeczywistością. Do lajfstajlu zaliczają się wszystkie wegetarianizmy, nienawiść do konsumpcji (a przez to też często do samych konsumujących) itd.. Ja szanuję wiele z tych życiowych wyborów, ale elitaryzm anarachistów mnie nierzadko wkurwia, zwłaszcza, kiedy wypowiadają (wypowiadamy? - ostatecznie nie wiem, czy mogę się tak określać) się w imieniu ludzi. Tak samo jak i staroświecki polityczny marketing (zupełnie niedostosowany do polskich realiów) wynikający właśnie z wspomnianego idealizmu. I błędy stylistyczne/ortograficzne na głównym portalu informacyjnym anarchistów (i często faktowo-superekspresowa retoryka).

Natomiast jeśli chodzi o trockizm, to być może powinienem dodać jakiś przedrostek "neo-"; chodzi mi o to, że nowa, powoli rodząca się w Polsce lewica jest głównie trockistowska i w tym nowym trockizmie nie widzę wielu różnic z anarchizmem. Poza tym, że jest bardziej przystępny i bliższy ludzi - nie każdy w końcu chce być skłotersem i jeść warzywa (nie krytykuję wege, sam długo byłem i tylko z niedbalstwa przestałem być).

"Wątpię, aby debil mógł

"Wątpię, aby debil mógł być idealistą. Ponadto debilizm jest jednostką chorobową, i może lekcje o anarchizmie powinieneś rozpocząć od tolerancji, a nie od ekonomii."

Naprawdę?

Właśnie przez takich poprawnych politycznie bufonów anarchistom nie ufają robotnicy. Taki wniosek na szybko :D
Przy okazji, debil jest bodaj największym idealistą - jego wizja świata jest najbardziej ogólna ze wszystkich możliwych.
Atakujesz mnie, bo równasz idealizm z wrażliwością. Wrażliwość jest spoko, ziom. Idealizm to idiotyzm (też jednostka chorobowa, jak się zdaje).

Idealizm nie jest jednostka

Idealizm nie jest jednostka chorobową.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Butters, idź se poziomuj do

Butters, idź se poziomuj do robotników (aczkolwiek nie wiem czy wiesz, w XXI wieku zbyt wielu ich nie znajdziesz, a większość za nazwanie ich tak może dać w dziób). To nie poprawność polityczna, tylko niechęć wobec drażniącej maniery językowej, mającej swoje źródło w pogardzie i nietolerancji.

Aaa, użyłem rzeczywiście

Aaa, użyłem rzeczywiście chujowego uogólnienia. Chodziło o sporą część pracowników najemnych (wśród nich jest też wielu robotników, zwłaszcza w Polsce).
Natomiast to, jak nazwiesz poprawność polityczną niewiele zmienia. Nadal brzmi to bufonowato. I przykro mi, że nie zadowolę cię daleko idącym uproszczeniem świata wskazującym, że za słowami "dziwka" i "skurwysyn" zawsze kryje się segregacja płciowa. Bo się nie kryje.
I jak opowiadam żart o żydach to też niekoniecznie jestem antysemitą.

Naprawdę ta delikatność mnie dobija, niedługo nie będę mógł nawet faszysty obrazić. A jak się zaśmieję na South Park, to mnie koledzy Poprawni wykluczą ze swojego saloniku. Chujowe czasy nadchodzą.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.