PO rządzi ponieważ anarchiści są źle zorganizowani

Blog

Konsultant polityczny Dziennika Eryk Mistewicz tłumaczy dlaczego czeka nas jeszcze siedem lat rządów PO:

Czeka nas siedem lat rządów Platformy Obywatelskiej - dokończenie tej kadencji i cała następna. I nic nie wskazuje na to, że można będzie ten stan zmienić. Bo i w jaki sposób?

1. "Socjal ich wysadzi. Problemy społeczne ich zabiją. Przyjdą górnicy, pielęgniarki, nauczyciele, stoczniowcy. Będzie kryterium drogowe. Będą musieli ustąpić".

Żaden rząd po 1989 r. nie ustąpił pod wpływem "kryterium drogowego". Socjotechnika stosowana przez kolejne rządy - także "bliskie ludzi pracy" SLD czy AWS - zredukowała rolę związków zawodowych do śmiesznych, słabo zorganizowanych struktur, których nie traktuje się poważnie. W Polsce brak syndykalistów w zachodnim tego słowa znaczenia. Media bezwzględnie wspierają władze i przedsiębiorców - po wielekroć lepiej przygotowanych. Związkowcy co jakiś czas są w stanie zablokować Warszawę ku rozpaczy mieszkańców, ale niewiele więcej. Nawet wówczas jednak nie potrafią opowiedzieć, o co tak właściwie im chodzi (nie mówiąc już o skomplikowanej narracji). Innych sił autoryzowanych do organizacji protestów nie ma. Anarchiści i lewacy nie zorganizują się, a jeśli nawet, to nie zyskają wsparcia społecznego.

a no, niestety prawdy sporo

a no, niestety prawdy sporo w tym jest....

Kiepski to prorok który

Kiepski to prorok który twierdzi ze nie jest możliwy żaden cud. Głosząc ze co było to i być musi. Po pierwsze to ze do tej pory nie upadł żaden rząd pod wpływem kryterium drogowego to zasługa ignorancji rządzących i spolegliwości rządzonych. Wystarczy przyjrzeć się "białemu miasteczku" kiedy taka sytuacja była bardzo blisko. Wystarczyła by jedna pała za dużo... wspomniana socjotechnika i ideologia neoliberalna a i owszem była skuteczna ale dziś dożywa swych ostatnich dni - to widać po pokoleniu 20+latków które jest bardziej zachowawcze, konserwatywne itd od swych rodziców. Jednak po 20-latkach już widać odwrót od tych tendencji. Co do poparcia społecznego dla anarchistów - to tez zależy w czym te poparcie mieli by zyskać?. Bo według mnie jest ono możliwe. Jeśli program który będą głosić będzie odpowiadał odczuciom społecznym nie odstraszy ich nawet przymiotnik anarchistyczny. Jeśli zaś będzie lewacki w rozumieniu zachodnim to oczywiście nic. Jest jednak pewne ze nawet pod rządami Obamy na świecie zacnie rosnąc temperatura społeczna. Także w europie - polska w raz z innymi krajami europy wschodniej jest miękkim podbrzuszem unii europejskiej.

zgadzam się z przedmówcą,

zgadzam się z przedmówcą, ale problemem jest kiepsko zorganizowany polski ruch anarchistyczny...

Ja bym powiedział ze nie

Ja bym powiedział ze nie tyle jest kiepsko zorganizowany (przez ostatnie naście lat było raczej od tej strony całkiem dobrze) ile ulega ostatnio dezintegracji i narastającym podziałom. W brew temu jednak bym się jednak zbytnio nie przejmował. Takie wewnętrzne kryzysy są zjawiskiem normalnym. Ważne jest by przejść tą grypę i uodpornić się na przyszłość. bo nadchodzące lata będą coraz ciekawsze. I to wtedy będziemy musieli dysponować jasnym programem.

No gdyby był porządnie

No gdyby był porządnie zorganizowany to np: sprawa tarczy nie była by tak spieprzona.

buahahahah, różnorodność

buahahahah, różnorodność i niezależność różnej myśli wolnościowej jako "kryzys". Jeśli takie autorytarne wypowiedzi jak wyżej mają być reprezentacją "wolnościowego" ( jedynie słusznego ) myślenia, to ja już sie boję. Chcecie wszystkich urobić pod swój doktrynalny model ?
Jeden cel,jedna idea,jeden wódz, amen.

Myśl myślą, ale tu chodzi

Myśl myślą, ale tu chodzi a działanie

anarchia = chaos

Niestety ,ale pan Mistewicz ma sporo racji w tym co mówi. Anarchiści nigdy nie zdobędą poparcia społeczności, gdyż po prostu są anarchistami. Nasze społeczeństwo ma tak wyprane mózgi ,że dla nich anarchia to chaos i już. Dopóki ten stereotyp panuje w opinii publicznej anarchiści nie mają żadnych szans.

Wcale nie jest tak silny i

Wcale nie jest tak silny i trwały - a jak kto chce to zawsze ma internet i może sobie sprawdzić co to ta anarchia? Oglądacze seriali zaś raczej rewolucji nie zrobią tą robi zwykle zdeterminowana mniejszość.

Dziwi mnie wogole ze

Dziwi mnie wogole ze dyskutuje sie tu o "ruchu" anarchistycznym. Jest srodowisko, nie da sie zaprzeczyc, jest kilkanascie aktywnych grup, pewnie troche wiecej pasywnych o ktorych malo co slychac, jest powoli ksztaltujacy sie ruch syndykalistow w ktorym anarchisci maja wiele do powiedzenia (swiadomie nie nazywam jednak tego ruchu strict narcho-syndykalistycznym bo reprodukuje on wciaz jednak zbyt wiele sprzecznosci), jest pare publikacji (tez dopiero co powstalych) i lokali (tylko w niewielu wprzypadkach wplywajacych na swoje otoczenie) ...i tyle tego "jest". W "najprezniejszych osrodkach" takich jak poznan czy warszawa przez ostatnie 15 lat do "ruchu" anarchistycznego doszlo w sumie moze 50-100 osob ... w tym samym czasie odeszlo tyle samo jesli nie wiecej.
Jestem optymistka i widze szanse na powstanie takiego ruchu (powstanie w podwojnym tego slowa znaczeniu) jesli dzis istniejace struktury dadza rade sie konsekwentnie rozwijac przez nastepne 5 lat, jak rowniez jesli sie wkrotce odwaza przejsc do ofensywy animujac swoimi akcjami "doly spoleczne" (tu bedzie potrzebne wprowadzenie nowych form konfrontowania systemu, czyli tez dyskusji nad takowymi)... ale na razie odradzam dyskutowanie z pozycji ruchu. Tym bardziej skoro mowimy tu o wplywie na ksztaltowanie nastrojow w 40 milionowym tworze spolecznym (zwanym Polska).

Jeśli organizacja kojarzy

Jeśli organizacja kojarzy ci się tylko z autorytaryzmem to przykro mi ale to jest poważna ułomność umysłowa. Możesz więc spokojnie siedzieć sobie na swej kanapie i rozwijać "rożną" myśl i bahahać się. Jeśli natomiast ktoś ma zamiar mieć jakikolwiek wpływ na rzeczywistość musi się organizować i w ramach tej organizacji koordynować swe wysiłki na rzecz zmiany tej rzeczywistości. To proste i wręcz elementarne.

Nie uważam, że wszyscy

Nie uważam, że wszyscy anarchiści są źle zorganizowani. Są ludzie, którzy potrafią cełowo i regularnie działać, a inni, którzy nie potrafią czy mają nierealistyczne ociekiwania. Kiedy będzie więcej osób gotowi poświęcić trochę czasu i pracować aby budować coś oprócz miejsca i spotkania dla rozrywki, sytuacja będzie lepiej wyglądać. Tymczasem wielu osób ma doskonalą wymówkę - skoro "ruch jest słaby", nie ma już sensu robić to i to.... takie blędne koło.

problem polega raczej na

problem polega raczej na dziwnym przekonaniu, że anarchiści muszą społeczeństwo "uczyć", "przekonywać". Jest raczej odwrotnie - czego przykładem jest Ceglorz. Anarchiści powinni zacząć traktowac robotników równorzędnie, jako partnera a nie jako osobę którą trzeba po marksistowsku "uświadamiać" (czyt. "manipulować").
Zapewne zaraz ktoś napisze - ale przecież my, anarchiści jesteśmy robotnikami! Owszem, częstokroć tak. Wobec tego po kiego wała chęć "uzdrawiania ideowego" społeczeństwa?

Poza tym wybaczcie, tak marginalny ruch nie potrafił stworzyć jednego silnego ruchu pracowniczego bez popadania w organizacyjki i animozje. Dziwicie się że zwykli robotnicy patrzą nieufnie??

znowu to samo czyli MUSI

znowu to samo czyli MUSI być jeden-silny ruch pracowniczy
bo inaczej "biedni" robotnicy "patrzą nieufnie"...taa...
szczególnie, że rozróżniają IP od ZSP itp itd

...

Większość pracowników pije colę, nosi adidasy, ogląda TVN i nie ma pojęcia o tym co to jest syndykalizm, więc nie wiem co jest złego w uświadamianiu albo robieniu propagandy aby przynajmniej mieli pojęcie, że robotnicy też mogą kierować zakładem pracy i to dużo lepiej niż kapitaliści.

Myśle że to wszystko zaczyna się już w szkole. Właściwie nie uczy się WOGÓLE co to jest demokracja, ani teoretycznie ani w praktyczny sposób. W Polsce dzieciaki wybierają 3 lizusów do samorządu klasowego i do szkolnego raz na rok, którzy w dodatku nie mają praktycznie żadnego większego wpływu na decyzje podejmowane przez dyrektorów. Ja pamiętam, że w szkole w Wenezueli (przed i po Chavez) to było mnóstwo głosowań (może nie dotyczyły jakichś bardzo ważnych spraw, ale były), no i uczono co to jest dyktatura, demokracja prezydencka, parlamentarna, referenda, do czego służą kondomy ;) itd. A tutaj to kurde dzieciaki muszą chodzić na religie, rekolekcje, czytać bełkot Sienkiewicza, a w Liceum połowa dziewczyn nie wie co to jest wibrator. (no..dobra...trochę przesadziłem ;) )

Ja jestem anarchistką i

Ja jestem anarchistką i pracuję. Nie ma takiego podziału jak "anarchiści" i "pracownicy" - są tylko młodzi, do niedawna marginalnych anarchistów, którzy uważają, że taki podział istnieje.

Tak, trzeba "uświadamiać" ludzi. Ludzie mogą uświadomić anarchistów też. Każdy człowiek ma świadomość, a ta świadomość jest stworzona przez innych ludzi.

Ale twoja logika brzmi: manipulować nie wolno - ale trzeba pokazać jednolity śiłny front, żeby ludzie zaufali was.... To jest zupełnie nie konsekwentne.

prakljatyje waprosy

czyli po długaśnej nasiadówie pytanie: No to co robimy?
Wątek mocno dryfujący zaczął się od proroctwa siedmiu lat tłustych dla PO a zjechał na konieczność uświadamiania mas, no dobra, od mas też się można czegoś nauczyć, ale trzeba im pokazywać, ale czy pojmą, trzeba je zorganizować, a jeśli nie chcą itd... bez końca od uświadamiania mas była TVP a teraz jest TVN ( oto dlaczego PIS przegrało a PO wygrało ), natomiast od kształtowania mas ( co jest praktyczniejsze i na dłuższą metę dużo tańsze) są przedszkola, a będą i żłobki (szkoły to oczywiste). H2 ma tu sporo racji, lecz co do uświadamiania to działają też mechanizmy psychologiczne, argumenty kogoś lepiej ubranego, bogatszego, stojącego wyżej w lokalnej hierarchii, pojawiającego się na szklanym ekranie, kogoś z kim serdeczny uścik dłoni (chwila dla fotorepo) wymieniają możni i władcy tego świata, generalnie argumenty arystokracji, mają zawsze większą wagę dla chłopa pańszczyźnianego . (Chałasiński fajnie pisze o metnalności inteligencji - zacząwszy czytać myślałem, że to lata sześćdziesiąte a to było międzywojnie). Dyskusje mogą mieć może sens jako gimnastyka umysłowa ( warunkiem podobna pozycja społeczna) ale nie wnoszą wiele do urządzeń społecznych. W wielu kręgach pewne sprawy są oczywiste i nie dyskutuje się o nich a na zewnątrz przedstawia się sofistyczne bzdury.
Zaś ludziom samym często żadna świadomośc nie jest potrzebna, jedynie pieniądze, zanika jakikolwiek osąd moralny a nawet racjonalny zostaje zwykły utylitaryzm - więc idą głosują na cudotwórcę takiego czy owakiego a później twierdzą, że ich oszukał lecz kochają dalej i mocniej bo miłość mu wszystko wybaczy.
Jedynem sposobem zwycięstwa anarchistów byłoby opanowanie głównych telestacji na kilka lat ( militarno-logistycznie dość ciężka sprawa).
Tylko co potem, po zwycięstwie. Może znacznie prościej byłoby żyć w/g zasad, które się głosi, nie przejmując się zanadto państwem, tylko że to sporo wyższe koszta. Jeśli nie mamy siły przekonać sąsiadów, znajomych to tym bardziej nie uda się to z rzeszą demokratycznych wyborców.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.