Polska jest najniebezpieczniejszym w UE krajem dla rowerzystów

Kraj

Polska jest najniebezpieczniejszym w UE krajem dla rowerzystów. Ginie ich na naszych drogach cztery razy więcej niż w innych krajach. 500 rowerzystów ginie co roku na polskich drogach. 5 tys. zostaje rannych. Dane na temat wypadków z ich udziałem przedstawiła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Wbrew obiegowym opiniom wypadki zdarzają się głównie z winy kierowców aut, a nie rowerzystów. Do większości dochodzi za dnia (86 proc.), na prostej drodze (55 proc.), przy dobrych warunkach atmosferycznych (77 proc.) i suchej nawierzchni (82 proc.).

Ponad połowa rowerzystów zostaje uderzona przez auta bokiem. - Dominacja takich uderzeń dowodzi, że kierowcy wciąż nie traktują rowerzystów jako równorzędnych uczestników ruchu drogowego - komentuje Bogumił Siewruk, lobbysta rowerowy z Opolskiego Centrum Wspierania Inicjatyw Pozarządowych. Raporty policyjne to potwierdzają. Jako główne przyczyny wypadków z udziałem rowerzystów wymieniają nieudzielenie im pierwszeństwa przejazdu, nieprawidłowe omijanie i nieprawidłowe skręcanie.

(za: gw)

patrzcie

i w praktyce jedynym, gdzie za prowadzenie rowerka po pijanemu mozna dostac wyrok.

czyzby nie robili tego dla naszego bezpieczenstwa?

ciekawe ilu z tych

ciekawe ilu z tych rowerzystow jest pod wplywem :) jak dla mnie to wszystkich rowerzystow trzeba wysylac na kursy przygotowawcze do prowadzenia takich pojazdow jak i uswiadamiajace ich w taktyce ruchu drogowego. Wiekszosc z nich to strzy dziadkowie albo zupelnie nieodpowiedzialni nastolatkowie.
Masa Krytyczna na chodnikach a nie na jezdni.

Po Twej wypowiedzi widać

Po Twej wypowiedzi widać kolego/-żanko, że wozisz zadek samochodem i pojęcia zielonego nie masz, jak traktowani są rowerzyści na szosach, zwłaszcza w miastach.

"Wbrew obiegowym opiniom

"Wbrew obiegowym opiniom wypadki zdarzają się głównie z winy kierowców aut, a nie rowerzystów. Do większości dochodzi za dnia (86 proc.), na prostej drodze (55 proc.), przy dobrych warunkach atmosferycznych (77 proc.) i suchej nawierzchni (82 proc.)." - umiesz czytac?

a rowerem po chodniku jezdzic nie wolno i nie nalezy.

Świetny pogląd na sprawę!

Świetny pogląd na sprawę! Masa Krytyczna na chodniki, a piesi niech spierdalają do rynsztoka albo nie wychodzą wcale z domu.

@

Stosunek do rowerzystów (jako "słabszych" użytkowników dróg) jest w pewnym sensie miarą kultury danego społeczeństwa.

Rozwiązanie jest

Rozwiązanie jest jedno-ścieżki rowerowe wszędzie gdzie tylko się da.
Na chodniku rowerzysta rzeczywiście może przeszkadzać. Na drodze-może zginąć(no i czasem jednak odrobinę przeszkadza-pamiętajmy, że kierowca, którym czasem sam jestem, też człowiek, a polskie drogi są jakie są-naprawdę nie każdy wypadek musi być spowodowany tym, że siedzący za kółkiem jest żadnym krwi rowerzystów chamem i złoczyńcą-inna sprawa, że takich też jest wielu, ale-nie uogólniajmy).

niestety większość

niestety większość ścieżek jest z kostki i bezpośrednio obok chodnika. jeździć się po tym nie da, szczególnie kiedy pomykasz na szytkach.

Nie no jasne, obecnie

Nie no jasne, obecnie istniejące ściezki nie są idealne, ale ja już wolę jechać nawet kiepsmka ścieżką niż najlepszą drogą czy chodnikiem. Na nikogo nie wjadę i nikt we mnie nie wjedzie.

Pamiętam jak latem do

Pamiętam jak latem do dziewczyny jechałem rowerkiem (ok. 30 km) to na prawie każdym zakręcie musiałem wpierniczać się w krzaki. Prawda jest taka, że kierowca samochodu uważa, że dla rowerzysty jest pobocze...

Mam wątpliwą przyjemność

Mam wątpliwą przyjemność poruszania się po Wrocławiu rowerem i korzystania z nowych ścieżek rowerowych, które może i są z asfaltu, może i są szerokie, ale na tyle, że dominują nad mniej niż metrowym chodnikiem i wiją się tak, że tworzą niebezpieczny dla rowerzystów i pieszych labirynt, a to, że się kończą bardzo szybko i niefortunnie (tak, że nie można bezpiecznie włączyć się do ruchu na jezdni) to już normalka. Poza tym zmiany poziomów ścieżek na wjazdach pokazują kierowcom, że to oni są uprzywilejowani i mogą z impetem podjechać do samej krawędzi jezdni, by włączyć się do ruchu, a przy okazji narazić przejeżdżającego właśnie rowerzystę na utratę zdrowia lub życia.
Stan mojego roweru po rocznej eksploatacji na wrocławskich chodnikach, dróżkach i przejściach pokazuje dobitnie powszechną dyskryminację i niewidoczność rowerzystów w Polsce (bicyklyści to prawie jak biseksualiści :P) - mam nadzieję, że wkrótce stan samochodów, których kierowcy rowerzystów nie widzą, dzięki powszechnym wysiłkom bajk-aktywistów pogorszy się w równym stopniu ]:->. Niech wiedzą skurwysyny, że to, że grają intensywnie w carmageddona nie oznacza, że mogą nam fundować naukę latania i jeszcze po tym wszystkim oskarżać nas o to, że porysowaliśmy im lakierek. Są miejsca na tym kontynencie, w których zawsze samosmrodziarz jest winny, nie rowerzysta - z oczywistej przyczyny: rowerzysta nie ma szans na wyjście ze stłuczki bez szwanku (bez choćby jednego siniaka, rozwalonego pedała i skrzywionej nóżki). Są także miejsca, gdzie za jazdę po jednym piwie nie trafia się do tego samego miejsca, do którego trafiają miejscy kosiarze i portmonetkarze (a najczęściej w sumie posiadacze jednej osmolonej lufki po gandzi). Lepiej nie wyjeżdżać z tego kraju na zachodnie wakacje, żeby się za bardzo nie frustrować :-)

blokowanie samochodow przez

blokowanie samochodow przez rowerzystow to chamstwo i glupota, idac po torach tez wymuszacie zwalnianie pociagu?? ciekawe czy post przejdzie przez cenzure

No, ciekawe jak można

No, ciekawe jak można porównać częstotliwość blokowania ruchu samochodowego przez rowery z częstotliwością blokowania rowerów przez ruch samochodowy :-) Biorąc pod uwagę przestrzeń jaką zajmują w tych blokadach rowerzyści, a jaką zajmują codziennie (nie raz w miesiącu przez bardzo krótki czas) samochody, także wychodzi na to, że wygrywa większy i silniejszy... Zresztą nie miałam na myśli tylko masy krytycznej. Oprócz masy krytycznej i lobbystów rowerowych, co zresztą obecnie się bardzo często pokrywa, są działania zupełnie niezależne, oddolne i niewidoczne dla większej liczby osób. Nawet wściekłe odgrażanie się na prawoskręcie matek z dziećmi i rowerzystów i "obywatelskie inicjatywy" pod postacią karteczek pod wycieraczką samochodu, który parkuje na drodze rowerowej i/lub zajmuje chodnik uniemożliwiając ruch pieszych i rowerów za jednym zamachem - to godne pochwały akcje :-) Miasto powinno być dla każdego - także dla pieszych, komunikacji miejskiej i rowerzystów. Mimo, że każdy by się z tym zgodził, na razie królami miejskich dróg są wciąż samochody osobowe. Dlaczego tak jest? Rozwiązania dotyczące ruchu drogowego i udogodnień dla pieszych są ustalane przez ludzi, którzy poruszają się samochodami, a rowerzystów, pieszych i ludzi poruszających się komunikacją miejską, widzą jedynie zza szyby swojej luksusowej śmierdziklatki. Stąd częsty brak dobrych chodników bez niebotycznych rozmiarów krawężników na przejściach dla pieszych, stąd przerywany bieg istniejących dróg rowerowych, które słusznie nazywa się ścieżkami, bo raczej przypominają pełną przeszkód leśną ścieżkę, stąd niebezpieczne skrzyżowania i dwusekundowe miganie zielonego światła na przejściu, stąd traktowanie pasażerów komunikacji miejskiej jak śmieci (nie dość, że czekają w mrozie na przystankach na autobus/tramwaj, który przez dużą liczbę samochodów i brak wydzielonych pasów/torów stoi w korku i nawet nie jest w stanie wcisnąć się jak osobówki, to jeszcze każe im się podwójnie płacić za tą wątpliwą usługę). Wbrew pozorom więc takie sprawy to kwestia władzy i priorytetów tejże władzy, która nie bierze pod uwagę ogółu mieszkańców miast (a jak już bierze to na zasadzie "OK, patrzcie, jacy my jesteśmy dobrzy dla was - zrobimy wam sto metrów ścieżki rowerowej raz na 4 lata i naprawimy drobne usterki W CENTRUM MIASTA, a przy okazji zbudujemy WAM zajebistą fontannę, której koszt równa się rocznemu utrzymaniu szpitala, przedszkola i wybudowaniu kilkuset metrów ścieżki". Niebezpieczeństwo to SKUTEK takiego myślenia dostosowanego do potrzeb najbogatszych i/lub najbardziej ogłupionych (stadion + fontanna + obwodnica + parking pod fosą - szpital - przedszkole - żłobek - mieszkania dla niebogatych - ścieżka rowerowa - sprawna i tania komunikacja miejska).

w sumie

to statystyka, w ktorej chyba nie wiadomo czy gina rowerzysci rzeczywiscie na drogach czy w drodze np do szpitala ... a przyjazdy karetek to chyba tez 4x dluzej jada niz w innych krajach.
pozatym ze gina to tez zalezy od drog, poboczy itd.

sciezki rowerowe to sa zarty, jesli budowac je to na wzor np dunski czy innchy krajow a nie jak u nas ze sie buduje sciezke i od razu 5 innych rzeczy, z 2 razy sie ja przekopie bo rura pekla itd....

no to teraz ja

skoro Kurka zrobila tu sobie bloga rowerowego to ja tez cos napisze :)

jezdze po wroclawiu rowerem codziennie od 2003 roku niezaleznie od pory roku i pogody. jak ze jestem zalatany srednio robie 40 km w tym czasie skasowalem juz tyle rowerow ze nawet wszystkich nie pameitam. ze 2 mi ukradli pare przstalo nadawac sie do jazdy przez skrzywienie lub pekniecie ramy (zaznaczam ze byly to zwykle kozy).

jezdze prawie wylacznie jezdniami bo jest paradoksalnie najbezpieczniej (wlaczanie sie do ruchu ze sciezki rowerowej co 200 metrow jest w chuj ryzykowne) i staram sie jechac tak 1m do 1,5 m od prawej krawedzi jezdni, a gdy na skrzyzowaniu chce skrecic w lewo elegancko przejezdzam na lewa krawedz jezdni. gdy jakis kierowca (zwykle facet w bialej koszuli, na oko wyborca PO :)) ma do mnnie pretensje chetnie wdaje sie z nim w polemike. zdarzaly mi sie tez akcje bezposrednie.

zauwazylem ze jest lepiej ostatnio (HOSSANNA, HOSSANNA)nawet jedna kobieta zrobila mi stojac na swiatlach miejsce z prawej strony (czujecie? tylko po to przestawila fure zebym mogl sobie obok niej stanac).

ogolnie najwiekszym moim problemem sa panowie policjanci, ktorzy jak tylko mnie widza zaraz wlaczaja koguta. nienawidze tych kurew systemu.

aha a najniebezpieczniej jezdza

aha a najniebezpieczniej jezdza kierowcy autobusow miejskich i taksowkarze. sam widzialem na wlasne oczy jak skurwysyn kierowca mpk potracil rowerzyste i sie nie zatrzymal. rowerzysta mial jaja (i zyl jeszcze) dogonil typa na przystanku i zablokowal mu autobus rower wkladajac miedzy drzwi. po czym zadzwonil na policje (choc ja bym w pierwszej kolejnosci spuscil wpierdol).

UK

W UK wcale nie jest bezpieczniej, w ciągu ostatniego roku miałem dwa wypadki(nie z mojej winy oczywiście)a uniknąłem kilka. Tutaj totalnie mają w d.. rowerzystów. Masz cztery koła jesteś panem. Scieżki rowerowe prawie nie istnieją.
Nie wiem jak w Londynie bo tam nie mieszkam, wygląda przyjaźniej, przecież w hu. tam kurierów.
Miasta Dla Rowerów.!!!

Z rowerami romansuję

Z rowerami romansuję rzadko, ze względu na poważną kontuzję kolana rower nie jest dla mnie niestety pojazdem którym poruszam sie po mieście. Z tego co widzę, duzym problemem jest to, że kierowcy nie traktują rowerzystów poważnie --> jako uczestników ruchu drogowego. Możne zrobić całkiem fajne akcje ogólnopolskie w tej sprawie. Np można pozawieszać sobie na plecach tabliczki rejestracyjne ze zmyslonymi numerami, może wtedy kierowcy zaczną takie pojazdy (i nimi kierujacych) traktowac poważniej ;)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.