Profesorowie na ulicach albo bojówki filozofów

Publicystyka

Gyorgy Lukács za rewolucyjny podmiot uznaje tylko proletariat. Inne klasy traktuje albo jako reakcyjne, albo określa ich pozycję jako ambiwalentną, ponieważ mogą one realizować swe interesy zarówno po stronie konserwatywnej, jak rewolucyjnej. Takie postawienie sprawy, wynika z tego, że marksizm jest nie tylko filozofią, ale przede wszystkim, jest samoświadomością proletariatu, z którego to pozycji, jak twierdzi Lukács, jest możliwe całościowe wyzwolenie ludzkości, zniesienie hierarchii i wyzysku. Taka rewolucja społeczna nie jest możliwa ‘z pozycji inteligenckich’.

Inteligencja ze względu na interes klasowy jest zainteresowana trwaniem kapitalizmu i może jedynie reformować obecny system w pewnych określonych ramach. Pomimo iż są pracownikami najemnymi, to i tak mają pozycję uprzywilejowaną i istotnym jest dla nich jej utrzymanie. Zdarza się, że poszczególny przedstawiciel inteligencji zapragnie zmiany całościowej, przechodzi on wtedy na pozycje proletariatu, ale już nie jako inteligent, a robotnik. Wszak istnienie podziału, jak dowodził Marks, na pracę umysłową i fizyczną, jest jednym ze źródeł zarówno społeczeństwa klasowego, jak i fałszywej świadomości. Lewicowy postulat w sprawie inteligencji, to zniesienie podziału na pracę umysłową i fizyczną. Dostęp do kształcenia się i tworzenia sztuki i nauki dla wszystkich, po przepracowanych 5 godzinach na rzecz wspólnoty. „Z konieczności założone zostaną zakłady naukowe, jednakie dla wszystkich, i szkoła wychowywać przestanie, jak teraz, jednych na niewolników, drugich na panów. Wszyscy staną się jednakowo inteligentnymi ludźmi, nie będzie kogo skazywać na współczesną katorgę dożywotniej pracy fizycznej…” [1].

Lukács w artykule "W sprawie inteligenckich organizacji" zastanawia się, dlaczego liczne organizacje inteligenckie nie zasiliły szeregów proletariackich, a przeszły na stronę burżuazji, opowiedziały się za trwaniem systemu kapitalistycznego, tłumaczy to interesem klasowym inteligencji. „Ich organizowanie ma charakter czysto obronny. Ponieważ warstwy te są ‘pasożytami’ kapitalizmu, tedy zachowanie kapitalizmu przejawia się przede wszystkim jako zachowanie ich pozycji klasowej” [2]. Na poparcie tezy, że są one reakcyjne, przytacza przykład Rosji oraz Węgier, gdzie dziennikarze jako pierwsi dali sygnał do kontrrewolucji. Podobnie Machajski, ówczesny teoretyk analizując rolę inteligencji w walce klasowej, stawia znak równości między nią a kapitalistami: „Socjaliści i inteligencja zapatrują się na swoje wykształcenie zupełnie tak samo, jak przedsiębiorca na swoje kapitały. Chcesz być bogaty, mówi robotnikowi kapitalista: pracuj, zarabiaj, oszczędzaj. Chcesz być uczonym jak ja, mówi zupełnie tak samo robotnikowi socjalista i inteligent: ucz się! Ucz się w każdej wolnej chwili, nie pij, nie hulaj! Innej drogi nie ma!” [3].

Różnica między inteligencją a proletariatem jest nie tylko natury ekonomicznej, ale też ideologicznej, ponieważ pracownicy umysłowi są nosicielami myślenia urzeczowionego, głosicielami przesądów kapitalistycznych, zaś rewolucja społeczna musi przekształcić radykalnie i tę sferę, zrewolucjonizować świadomość. Z tego też powodu dyktatura proletariatu powinna być tworem i samookreśleniem się proletariatu, ta demokracja robotnicza, ma być organizacyjną możliwością socjalistycznej edukacji, samodzielnej budowy nowego społeczeństwa, w którym wiedza i specjalizacja pracowników umysłowych jest nawet nie tyle zbędna co szkodliwa [4]. Proletariat musi samodzielnie, wbrew nawet ‘specjalistom’, wykuwać swoją kulturę, tworzyć inny świat. Musi nauczyć się samodzielności, pozbywać się wszystkich burżuazyjnych naleciałości, w tym z posłuchem dla ‘specjalistów’, zawodowych myślicieli.

Należy jednak pamiętać, że zdaniem Lukácsa, to, co odnosi się do klasy niekoniecznie odnosi się także do jednostek [5]. Poszczególny intelektualista może wybrać rewolucyjny światopogląd, wiąże się to jednak z opuszczeniem przez niego własnej klasy. Wchodzi wtedy do ruchu jako jednostka, jako przedstawiciel nie klasy intelektualistów, a walczącego proletariatu. Jego zaangażowanie po stronie rewolucji robotniczej nie wynika jednak z instynktu, ale ze zrozumienia teoretycznego ruchu historii. Intelektualista przezwycięża własny instynkt klasowy poprzez teoretyczne poznanie, rozpoznaje interesy proletariatu jako interes ogólnoludzki. Zdradza własną klasę, własne interesy klasowe, staje się duchowo i praktycznie rewolucyjnym robotnikiem – czasem jako pierwszy ginie na barykadzie.

[Jeden z podrozdziałów większej pracy zatytułowanej: Edukacja rewolucyjna]
Przypisy:

[1] Jan Wacław Machajski, Religia socjalistyczna a walka robotnicza, Zielona Góra 1997, s.14.

[2] Gyorgy Lukács, W sprawie inteligenckich organizacji, tłum Kazimierz Ślęczka, s.193 [w:] Bogusław Jasiński, Lukács, Warszawa 1985.

[3] J. W. Machajski, Religia socjalistyczna…, s.13.

[4] „Na próżno powoływali by się oni na swą ‘wiedzę fachową’, na to, że są ‘specjalistami’ (…). Brak im kompetencji. Po pierwsze dlatego, że w większości – wypływa to z istoty kapitalizmu – nie są oni prawdziwymi znawcami przedmiotu, lecz płytkimi rutyniarzami, bezdusznymi macherami i rzemieślnikami. Po drugie dlatego, że są specjalistami od kapitalistycznego wychowania itd. i jako tacy nie mogą odgrywać rozstrzygającej roli w kwestiach nowej kultury”. G. Lukács, W sprawie inteligenckich…, s.194.

[5] „Ale inteligenci mogą być rewolucyjni tylko jako jednostki; muszą opuścić swoją klasą, aby móc uczestniczyć w walce klasowej proletariatu”. Ibidem, s.198.

literówka

"Wszak zniesienie podziału, jak dowodził Marks, na pracę umysłową i fizyczną, jest jednym ze źródeł zarówno społeczeństwa klasowego, jak i fałszywej świadomości" - zamiast słowa "zniesienie" powinno być "istnienie". Zabawna literówka, bo o 180 stopni zmienia sens tego zdania :))). pozdrawiam

dzieki - poprawiłem

dzieki - poprawiłem

ma być organizacyjną

ma być organizacyjną możliwością socjalistycznej edukacji, samodzielnej budowy nowego społeczeństwo, w którym wiedza i specjalizacja pracowników umysłowych jest nawet nie tyle zbędna co szkodliwa

Mnie się jednak wydaje, że

Mnie się jednak wydaje, że te tezy są dośc naiwne i opierają się na dość sztywnych dogmatach marksistowskich. Dlatego też trzeba dokonywać teoretycznych łamańców typu: "inteligenci należą do klasy kapitalistycznej, ale dzięki "zrozumieniu teoretycznemu procesów historycznych" czasem udaje mu się stać robotnikiami". Dla mnie jest to dość sztuczne i trochę dorabianie teorii do praktyki. Jeśli już to widziałbym podział na rządzących i rządzonych jako bliższy empirii niż dyskusje o tym gdzie się kończy praca umysłowa a zaczyna fizyczna i gdzie jest ploretariat w krajach postindustrialnych. Dodatkowo ten "workeryzm" pomija wiele innych aspektów jak np. dominacja robotnika-mężczyzny nad kobietą w domu itd.

takie tam

Ten fragment to próba problematyzacji roli inteligenta, i raczej są oni osobną klasą jak chłopi, czyli, że ich pozycja jest ambiwalentna, moga stawać po stronie zarówno proletariatu jak też po stronie robotników. Chodzi o samodzielną politykę intelektualistów, która jako klasa będzie bronić statusu quo, będzie konserwatywna... Te naiwne postulaty to częsciowo udeżenie w Lenina, z jego koncepcją socjalistycznie wykształconej eity burzuazyjnej, która wie lepiej od robotników. Trzeba powiedzieć też, że Lukacs tutaj zrywa z determinizmem ekonomicznym, wskazując na dużą rolę świadomości, która umożliwia jednostkom przechodzenie mentalne - jak i praktyczne, na pozycje proletaraitu. Wskazuje też na samodzielnośc i specyfikę myślenia robotniczego. Sam w sumie, dzieki koncepcji ortodoksji marksistowskiej zainspirował Szkołe Franfurcką, jako pewien sposób uaktualniania Marksa - dość problemowy moim skromnym zdaniem.

Oczysiście częściowo sie z tobą zgadzam. Ale
1. nie rozdzielałbym dyskursu władzy od posiadania, klasy dominujące są klasami dominującymi ideologicznie oraz ekonomicznie. Sam problem władzy jako dominacji w oderwaniu od myślenia klasowego prowadzić może na manowce odrzucenia wszelkiej organizacji społecznej.
2. problem rozdziału na prace umysłowa a fizyczną jest bez wątpienia problematyczny. Troche upraszczając wiadomo że dzienikaż, wykładowca, nauczyciel to raczej nie fizole, choć też pracownicy najemni.
2,1. Trzeba zadać pytanie dlaczego ploretariat miałbyć, może jest, tą klasą która dązy do wyzwolenia i to wyzwolenia ogolnoludzkiego. Co sprawia że jej perspektywa poznawcza i praktyka jest uprywilejowana.
3. Kwestia kobieca była poruszana przez ruch robotniczy. I jest jak najbardziej w centrum zainteresowania. Już Kropotkin pisał, że nie ma wyzwolenia bez wyzwolenia kobiet - że nieopłacona praca domowa to bastion niewolnicwa (zob. Zdobycie chleba). Chodzi właśnie o akcent, że wyzwolenie kobiet, jest możliwe dzieki radyklanej przemianie stosunków społęcznych, a te zmienic może tylko proletariat.
4. Bym patrzył na kapitalizm globalnie. Proletariat istnieje w krajach preyferyjnych, gdzie odbywa się produkacja.
5. Gdy znika nam proletariat, to jaki mamy podmiot wyzwolenia? Gdzie szukać siły społecznej wysuwajacej postulaty totalnego zniesienia kapitalizmu i państwa? To pytanie zadałem już nie raz - w odpowiedzi usłyszałem ze caszy sie zminiły. Jak się zmieniły to już każdy wie ;)

Przyczyną hierarchi jest przecież podział na prace umysłową i fizyczną, na co nie tylko wskazuje Marks. Wiedza, władza i własność...

Nowa współczesna teoria? Jak najbardziej. Tylko, że taką trzeba stwożyć, bo póki co trwa spór. A w naszym ruchu słodki konsensus ;)

Nie do końca chyba się

Nie do końca chyba się zrozumieliśmy. Po pierwsze wcale nie neguję silnego związku władzy z własnością, ale władza także powstaje dzięki innym kwestiom niż sam stosunek do środków produkcji, czy akumulacja kapitału. Tym bardziej, że jak wspomniałem, robotnik może być ciemiężycielem w stosunku do żony czy dzieci, a jednocześnie być ciemiężonym w pracy przez kapitalistę (który notabene też może być jednocześnie robotnikiem posiadając np. akcje tego zakładu poprzez fundusz emerytalny czy inwestycyjny, a jednocześnie pracując nadal fizycznie). Chodzi o to, że prosty podział kapitaliści-proletariat jest znacznym uproszczeniem i tak naprawdę czasem więcej zaciemnia niż wyjaśnia. Również dwubiegunowy podział na rządzących i rządzonych jest bardziej ogólny i dlatego może się w to wpasować dominacja kapitalisty nad pracownikiem, jak i męża nad żoną. Anarchiści tym się różnią zwykle od marksistów, że bardzo luźno podchodzili do haseł walki klas i często raczej odczytywali to w kontekście właśnie stosunku do władzy, którego jedną z form jest stosunek do środków produkcji, czy problem wiedza-władza. Co do tego ostatniego - to oczywiste, że ten kto ma wiedzę ma pewną przewagę, ale z drugiej strony w niektórych sytuacjach, ten który ma siłę fizyczną ma przewagę. To też trzeba uwzględnić. Połączenie jednak tych dwóch spraw, jako cel oczywiście jak najbardziej słuszny jako ideał, jest bardzo trudny w realizacji ze względu na jednak wrodzone zdolności intelektualne, czy fizyczne, które nie są rozdzielone po równo. Można to starać się niwelować, ale bez wątpienia stanowi poważny problem dla wolnościowych pedagogów, którego nie należy ignorować.

Uważam, że nie tyle obala to niektóre marksistowskie tezy, co je przekracza i rozszerza pole dyskursu. Dlatego też uważam anarchistyczną analizę władzy za bliższą współczesnym realiom niż marksizm jako taki.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.