Słowo o patriotyzmie
Próba podzielenia sceny politycznej na lewaków i patriotów wydać się może oczywista. I to nie tylko w ramach ideologii prawicowej, gdzie wszelka lewicowość jest antypolska, prorosyjska i tak dalej. W ramach nasilającej się paranoi, ale również w ramach ideologii lewicowej, czy anarchistycznej, patriotyzm jest często prezentowany jako postawa wroga wolności i sprawiedliwości społecznej. Można jednak postawić pytanie: czy można być lewakiem i patriotą?
Wykluczanie takiej możliwości i niechęć do niej wynikają z konkretnych określeń słowa patriotyzm. W narracji Ruchu Narodowego, czy mniejszych lub większych grupek tworzących „front narodowy”, słowo patriotyzm ma charakter militarny. Mit Wielkiej Polski odgrzewa najmroczniejsze aspekty historii. To mit agresywnego mocarstwa, które poszukuje kolonii. To mit, który uzasadnia umieranie i zbijanie dla „wyższych wartości”, czyli dla panowania, władzy, którą otacza się koroną, sakralizuje. Patriotyzm „narodowców” prowadzi do gloryfikacji państwa, centralizacji i sztywnych hierarchii i ról społecznych. Ich „wyższe wartości” ociekają krwią, rozbrzmiewają konną szarżą, rozbłyskują płonącymi domami… Tak pojęty patriotyzm jest obcy lewicy i anarchistom. Tak pojęty patriotyzm jest czymś co musi zostać przekroczone.
Patriotyzm „narodowców” z narracją militarną i pragnieniami nekrofilnymi może pociągać sporo osób, zwłaszcza młodych i zagubionych, dla których życie w czasach kryzysu stało się na tyle nieznośne, że śmierć jest pociągającą alternatywą. Poza tym, w czasach płynnych wartości i płynnych tożsamości, zagubionym, osadzonym, skazanym na lokalność, dostarcza prostych tożsamości i łatwych identyfikacji. Topornych drogowskazów i schematów. Ratując takich ludzi od zmory wolności w czasach niewoli, nadając sens skazanym na wegetację egzystencjom, jednocześnie niewole utwierdza, nie rozszerza wolności, czy też nie próbuje stworzyć możliwości dla kreacji, ale utwierdza w tym, co zastygłe. Pozornie dowartościowując jednostki wykluczone, potwierdza ich wykluczenie, dając zbawienie w śmierci dla ojczyzny, wodza, mglistych idei.
Patriotyzm można odczytać jednak w inny sposób, jako troskę o ludzi i miejsce w którym się żyje. Postawę w której nie tyle kieruje się pragnieniem władzy, posłuszeństwem wobec państwa czy jego idei, pragnieniem dominacji nad innymi, czy po prostu pragnieniem śmierci przejawiającym się pod hasłami bohaterstwa, ale kolektywnym poszukiwaniem lepszego życia dla wszystkich.
Patriotyzm jako troska o ludzi wyklucza militarny patriotyzm, który po pierwsze, raczej niszczy jednostki na polach bitwy. Przygotowując masową rzeź wykluczonych, jednocześnie nabija portfele wąskiej grupce ludzi powiązanej z przemysłem zbrojeniowym.
Patriotyzm jako troska o miejsce również wyklucza militarny patriotyzm, który w szale wojny niszczy mieszkania, zabytki kultury, obraca w proch pracę wielu osób, całych pokoleń. Niszczy dzieła sztuki, miejsca publiczne, miejsca produkcji i konsumpcji. Obracanie w ruinę i nie świadczy raczej o głębokiej miłości, a raczej zapiekłej nienawiści.
Z perspektywy patriotyzmu jako troski, militarny patriotyzm Ruchu Narodowego, NOP-u czy ONR-u okazuje się postawą antypatriotyczną, wrogą dobrobytowi i życiu, wrogą rozwojowi i kulturze. Jest postawą skrajnie nihilistyczną, w której pragnienie śmierci kryje się za „wzniosłymi ideami”, chwytliwymi sloganami, a niekiedy przez nie wycieka, brunatnymi strugami.
W tym kontekście trzeba więc pytać: czy można być patriotą i nie być lewakiem? Czy troskliwy patriotyzm nie jest tożsamy z postawą komunistyczną?
Zdaję sobie sprawę z tego, że takie pytanie wyda się kilku osobom kiepską prowokacją. Nie ma w tym jednak żadnej prowokacji. Prawica używa słowa „komunizm” w znaczeniu zbioru idei, osób, partii, których nie lubi z różnych powodów. Definiując komunizm jako zło, może się szczycić, że stoi po stronie dobra. To jednak nic więcej jak tylko kiepska propaganda. Innym problemem jest utożsamienie komunizmu z formalnym socjalizmem, stalinizmem, PZPR (to raczej militarny patriotyzm „narodowców’ z koszarową jednością i kultem władzy bliższy jest tamtej epoce). Nie w tym znaczeniu myślę o komunizmie. Nie jest to epoka, system za którym tęsknię i przez które próbuję definiować komunizm.
Zamiast ujmować komunizm w odniesieniu do modelu kapitalizmu państwowego, scentralizowanego nadzoru, wskazuję na komunizm wolnościowy, który pojawia się w ramach myślenia autonomistycznego, czyli myślenia i działania w ramach dóbr wspólnych, kolektywnego, demokratycznego zarządzania tym, co wspólne. Tak pojęty komunizm nie wyklucza demokracji, ale jest właściwą realizacją demokratycznej obietnicy. Jak pisze Bonefeld:
Komunizm nie wymaga leninowskiej partii. Wymaga on różnorodności komunistycznych jednostek. Komunizm… jest samodzielną działalnością społecznych jednostek, które samodzielnie określają swoje potrzeby jako autonomiczne podmioty społeczne (Bonefeld 2012, s. 8).
Czy Negri:
Wielość, komunizm – oto idee pewnej „zbiorowości”, ale zbiorowości złożonej z pojedynczości. Bycie komunistą oznacza w konsekwencji budowanie takich form „normowania” rzeczywistości, które miałyby dynamiczny charakter, byłyby elastycznymi tworami politycznymi podlegającymi ciągłym przeobrażeniom w następstwie nieustannych przekształceń procesów produkcji i reprodukcji wielości. Oto, czym byłoby „konstytuowanie” wokół konieczności wspólnego wytwarzania, któremu towarzyszy potrzeba osiągnięcia szczęścia (Negri 2011).
Komunizm jest takim myśleniem, które przekracza opozycję: prywatne-publiczne, jednostka-społeczeństwo, na rzecz wspólności, niebędącej czymś zewnętrznym, czy po prostu „uniwersalizacją partykularności”.
Mówiąc krótko, troska komunistyczna to z jednej strony obrona godnych warunków życia i produkcji, z drugiej strony poszukiwanie możliwości życia dobrego. To walka o zachowanie życia i uczynienie go bardziej radosnym. To decydowanie o kształcie świata, który nas otacza. Nieustanne negocjowanie i konstruowanie. Komunizm nie pyta o zysk korporacji, bankierów, czy polityków w przypadku niszczenia przyrody, uelastyczniania kodeksu pracy, ustanawiania „pensji minimalnej”, demontażu przestrzeni publicznej, służby zdrowia, ale pyta, czy chcemy żyć w warunkach, gdzie nasze życie podporządkowane jest akumulacji i jest warte tyle, ile wynosi stan naszego konta w banku. Komunizm jest buntem przeciwko takiemu podporządkowaniu.
W komunizmie ujawnia się również pozytywny aspekt solidarności. O ile Ruchowi Narodowemu nie stwarza problemu współpraca z ugrupowaniami, które twierdzą, że nic takiego jak społeczeństwo nie istnieje, propagującymi egoistyczne interesy przedsiębiorców, a wspólność dostrzegają tylko w niszczeniu i mogiłach, to komunizm podkreśla wspólność naszego losu i interesów. W interesie wszystkich leży zdrowe jedzenie, niezanieczyszczona woda, odpowiednie warunki mieszkaniowe, odpowiednia służba medyczna, itd. Wrogami takiej troski nie są ci, co nie chodzą do kościoła, ale ci, którzy prywatyzują to, co wspólne, aby czerpać z tego zyski.
Patriotyzm jako identyfikacja z państwowymi symbolami jest pojęciem pustym, pojęciem niewolników służącym władzy. Patriotyzm jako ideologia militarna jest destrukcją tego, co wspólne, szalonym nihilizmem. Dopiero patriotyzm jako praktyka komunistyczna stanowi przejaw troski, budowania i poszukiwania szczęśliwego życia dla wszystkich.