Warszawa: Protest Czeczenów przeciw deportacji i rozdzielaniu rodzin
Grupa Czeczenów protestowała wczoraj przeciwko deportacji Asłana Aldamowa, który z dnia na dzień musiał zostawić ciężarną żonę i dwójkę dzieci. Kilka dni temu zatrzymał go na ulicy patrol policji. Podczas kontroli okazało się, że wobec Asłana zapadła decyzja o deportacji. Wydał ją Urząd ds. Cudzoziemców po dwukrotnym odrzuceniu wniosku Czeczena o azyl lub inną formę legalnego pobytu w Polsce. Odwołał się on jednak od tej decyzji. - A to oznacza, że zgodnie z przepisami nie wolno go wtedy wydalić - podkreśla Adam Borowski, honorowy konsul republiki czeczeńskiej w Polsce. Policja odstawiła jednak Asłana do Straży Granicznej, a ta deportowała go na Białoruś.
- To było jak porwanie. Straż Graniczna bez zawiadomienia rodziny, znajomych po prostu wywiozła Asłana za granicę. A on ma żonę w siódmym miesiącu ciąży, jest tu też dwójka jego dzieci - opowiada Adam Borowski. Deportowany odnalazł się po całym dniu poszukiwań. - Zadzwonili do nas z Białorusi, bo w Polsce niczego nie mogliśmy się dowiedzieć".
To nie jedyna w ostatnim czasie taka deportacja. Przy ul. Taborowej na Służewcu mieści się filia Urzędu ds. Cudzoziemców i punkt przyjmowania dokumentów. Wezwano tam jednego z Czeczenów "w celu złożenia wyjaśnień". Na miejscu został skuty i wywieziony za granicę.
Wczoraj na ul. Taborowej ok. 50 osób - Czeczenów i Polaków - protestowało przeciwko postępowaniu urzędników. Było dość spokojnie. - Chodzi nam o to, żeby nie rozdzielać rodzin i żeby rodziny były objęte jednakową procedurą. Często jest tak, że żona może zostać, a męża wydalają. Protestujemy też przeciwko takiemu sposobowi deportacji jak ostatnie - mówi konsul Borowski.
Po południu uczestniczący w proteście polscy przedstawiciele Czeczenów rozmawiali z urzędnikami ds. cudzoziemców o dalszym losie Asłana. Zdecydowaliśmy się też napisać list do premiera w sprawie łamiących prawo wydaleń Czeczenów z Polski - zapowiada Adam Borowski.
(gazeta.pl)