Zielona Góra: Kobieta chora na raka musi czekać
Chora na raka zielonogórzanka na początku lipca wystąpiła z wnioskiem o orzeczenie niepełnosprawności, termin zebrania się komisji wyznaczono dopiero po wakacjach, w poniedziałek kobieta dostała zawiadomienie, że komisja z braku pieniędzy się nie zbierze. Proponowany termin to 2 stycznia 2009. Kobieta pilnie potrzebuje pomocy i boi się, że do stycznie przyszłego roku może... nie dożyć.
Przewodniczący Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności Bogusław Radzio tłumaczy, że brakuje pieniędzy i zespół zwracał się z prośbą do prezydenta i starosty o dofinansowanie i na razie ma zapewnienie od wojewody o przeznaczeniu pieniędzy na działalność, a kiedy tylko pieniądze wpłyną, po dwóch tygodniach zostanie wznowiona działalność zespołu.
W Zielonej Górze od miesięcy komisja nie ma pieniędzy na działalność. Każda z komisji otrzymała tyle pieniędzy o ile wnioskowała, jak się okazuje zespół zbyt nisko oszacował ilość potrzebnych na działalność pieniędzy. Szefowie tłumaczą, że zaskoczyły ich rzeczy takie jak wzrost płacy minimalnej, kosztów utrzymania, a przede wszystkim energii. Orzecznicy także nie pracują charytatywnie. Za obejrzenie kandydata na niepełnosprawnego lekarz otrzymuje 17 zł, inny członek komisji 9 zł. Podczas każdego posiedzenia przed komisją staje 25 osób. Miesięcznie praca zespołu kosztuje około 20 tys. zł. Aby przetrwać ten rok, zielonogórski zespół potrzebuje 130 tys. zł.
Komisje orzekają o niepełnosprawności na potrzeby opieki społecznej, bez ich opinii nie można uzyskać zasiłku pielęgnacyjnego, dopłaty do sanatorium, wczasów leczniczych czy pomocy społecznej. Zespoły od lat są niedofinansowane i w niektórych powiatach zaległości sięgają kilku miesięcy. Każda komisja to kilkadziesiąt czekających osób. Urzędnicy nie widzą problemu. Ludzie już się przyzwyczaili - twierdzą.
Źródło: Gazeta Lubuska