1 maja, czyli maszerować, czy nie maszerować

Prawa pracownika | Protesty | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Co roku wraca ten sam temat w komentarzach, tekstach i dyskusjach mniej lub bardziej prywatnych: z kim i czy w ogóle maszerować 1 maja. Temat w tym roku wywołał niedawno Roger, który chciałby "iść na pochód 1 majowy razem z KPP i ZSP".

Byłem już na pochodach w Warszawie, może i gdybym był akurat w tym mieście, wpadłbym i na kolejny, ale wyłącznie w celach towarzyskich. Lubię sobie czasem pomaszerować przez wyludnioną Warszawę. Nie zmienia to faktu, że centralne pochody 1-majowe nie mają większego sensu, zawsze wygląda to mniej więcej tak samo. Roger pisze, że to szansa na "zaistnienie" i budowę "szerszego ruchu". Od 20 lat te marsze nic podobnego nie spowodowały i spowodować nie mogły.

Dziwi mnie mylne przekonanie, że łączenie sekt, kanap, grup i grupek, to wypłynięcie na szerokie wody. Jedyne co może wygenerować to kanibalizm polityczny - pożeranie się nawzajem, przechwytywanie pojedynczych członków. Masa ogólna od tego nie przyrasta. Na takie marsze bardzo rzadko przychodzą "ludzie spoza środowiska". Czasem uda się zaciągnąć na nie jakichś skołowanych lokatorów, ale nigdy to maszerowanie nie powoduje to jakiejś "eksplozji demograficznej" tych grupek. Niby jak to by się miało stać?

To, że pokażą maszerujących dziwaków przez miasto w TV, wymieszanych w relacjach w dodatku z marszem dziadków z OPZZ i SLD, a także z pojawiającymi się tu i ówdzie flagami z sierpem i młotem, u przeciętnego pracownika - jeśli w ogóle będzie tego dnia oglądał TV - wywoła to proste skojarzenie (zwykle na interpretację newsa ma kilka sekund): znowu biurokraci i dinozaury polityczne łażą po mieście, oraz zada sobie słuszne pytanie: i co to da? Wyciągnie z tego równie słuszny wniosek, ze lepiej wykorzystać sensownie ten krótki czas wolnego od harówki codziennej i pojechać na długi weekend za miasto. Tylko polityczni fanatycy zajmują się wtedy łażeniem po mieście ze szturmówkami.

Tak naprawdę nie chodzi wcale o dotarcie do postronnych ludzi. Chodzi raczej o lans we własnym środowisku. Ikonowicz raz w roku może na tle morza (no dobrze, jeziorka) czerwonych flag pokrzyczeć sobie w kierunku (pustego) budynku Urzędu Rady Ministrów i poczuć się (przez godzinę) niemal jak Fidel Castro. Nie słyszą o czym on tam się wydziera nie tylko pojedynczy spacerowicze, którzy daleko za jego plecami przystanęli na chwilę, żeby pooglądać co się dzieje. Nie słyszy go jednak nawet większość pochodu. Dosłownie grochem o ścianę.

Dla innych grupek politycznych to okazja, żeby zrobić na tle większej liczby osób zdjęcie i wysłać je do zagranicznej centrali z podpisem: "Rośniemy w siłę. Stoimy na czele pochodu 1-majowego w Polsce. Przyślijcie więcej kasy". Niektórzy raz w roku mają również niespotykaną szansę, żeby sprzedać parę egzemplarzy swojego pisemka "na rzecz partii robotniczej". Paru licealistów może to kupi. Reszta zna na pamięć.

Pochody tego rodzaju dają złudzenie radykałom różnej maści (głównie ich radykalizm objawia się w radykalnych hasłach), że "jest nas tylu, że ho ho". Możliwe, że wielu osobom takie wzmocnienie jest potrzebne. Tego nawet nie krytykuję. Ale nie oszukujmy się, że poza wąskim środowiskiem, kogoś to może w większej skali zainteresować. Tego rodzaju imprezy można co najwyżej traktować w kategoriach imprezowo-integracyjnych. Każdy ma coś dla siebie - jedni jadą grillować na działki, inni w swoim gronie będą dyskutować o Róży Luksemburg. Nie mam z tym problemu. Co innego jednak, gdy zaczyna się używać, jak to zrobił np. Roger, patetycznego języka, próbując przekonywać, że pochód centralny jest niezwykle ważny w celu "wyjścia do ludu". To jest naprawdę świadectwo lekkiego oderwania od rzeczywistości i to nie tylko autora tego wezwania do jedności pierwszomajowej, ale dotyczy to dość sporej grupy osób na tzw. radykalnej lewicy.

Można do tematu podejść inaczej. Na początku XX wieku był ostry spór między anarchistami a socjaldemokracją, jak obchodzić 1 maja. Wówczas, jak wiadomo, nie był to dzień wolny od pracy i jeśli ktoś chciał coś zrobić, zwykle zrywał się z roboty, lub w skali bardziej masowej, podejmował z innymi strajk, często kończący się wyjściem na ulice i starciami z policją. Dla anarchistów to był dzień moblizacji klasy pracującej do walki. Socjaldemokracja zaś, jeśli 1 maja wypadał w dzień pracujący, starała się przenosić jego obchody na najbliższą niedzielę, zmieniając je w majówkę. Tak mniej więcej wygląda dzisiaj ten dzień - większość pracowników jedzie na przysłowiowego grilla, radykalna lewica organizuje w swoim gronie imprezy w postaci pochodów i "fiest", gdzie wyświetla się filmy o Chavezie.

Można jednak spróbować powrócić do idei 1 maja jako dnia walki o prawa pracownicze. ZSP Wrocław na ten przykład, ma zamiar zorganizować kilka akcji wśród pracowników, którzy nie maja takiego luksusu, aby mogli tego dnia odpoczywać. Można też zorganizować działania integrujące na bazie już istniejącego ruchu lokalnego, np. w dzielnicach, jak to robi ZSP i WRS na warszawskiej Pradze. Mniejsze, bardziej zdecentralizowane akcje, ale bazujące na lokalnym ruchu, albo próbujące dotrzeć do ludzi tego dnia zmagających się z kapitalizmem. Takie akcje moim zdaniem posiadają aspekt "wyjścia do ludu", czego w żadnym wypadku nie ma hermetyczny 1-majowy pochód centralny.

dodajmy jeszcze ze histeria

dodajmy jeszcze ze histeria pt. musimy isc wszyscyc razem to bedzie nas wiecej jest dosc dziwaczna. ta mania ilosci jest tak naprawde politycznie trudna do uzasadnienia zwlaszcza ze dodanie kilku sekt podnosi liczebnosc dema o maks 50 osob.co i tak zapewne umknie mediom, politykom i odbiorcom.

polska lewica wciaz nie potrafi zrozumiec, ze bardzo duze organizacje moga byc gorsze niz organizacje bardzo male. zjednoczenie polskiej lewicy w jednym organie typu kpiorp-bis nie przyspozy jej sily. moze ja wrecz oslabic. dlatego my zawsze bedziemy robic swoje nie ogladajac sie na innych.

Ano

Ano prawda jest taka że większości pochód 1 majowy będzie się kojarzył z upiorem lat minionych. Aby to zmienić trzeba by przejąc wszystkie stacje TV, radiowe i prasę na co najmniej lat 15.

Uderzasz w istotny problem

Uderzasz w istotny problem Xavier. U nas w "kraju" niestety zdecydowana większość podejmowanych działań na szerszą skalę (co wcale, jak w tym przypadku, nie idzie w parze z wielkością grona odbiorców) sprowadza się do jednorazowych, sporadycznych zrywów. Na tym gros "radykałów" kończy swoją aktywność. A żeby coś zbudować, trzeba zacząć od podstaw a nie od razu zabierać się za dach.
Z pochodami pierwszomajowymi już dawno dałem sobie spokój, zawczasu dochodząc do podobnej konkluzji co Xavier. W ramach rozrywki, od kilku już lat majówkę spędzam ze znajomymi w Srebrnej Górze, gdzie ma miejsce zrobiona z humorem i pomysłem pseudo-komunistyczna farsa, wieńczona przemówieniami członków "partii", koncertami i dyskusjami przy piwie i ognisku :)

czyli gówno w stylu propagandy TVN,TVP

A czemu nie piknik-majówka z zabawą,koncertami,wystawami ale i np. warsztatami z praw pracowniczych,filmami dokumentalnymi-jade na taką impre do Pragi.Idiotyczne farsy robią z polski zaścianek europy,polak kojaży się łatwym do manipulowania idiotą który łyka wszystko co mu korporacje zafundują.Pijacki grill i pieczoną kiełbasą to dobry przykład polskiego idiotyzmu.W skali Europy polska to kuriozum jeśli chodzi o 1 Maja i bierność społeczeństwa i jego podatność na bezrefleksyjne manipulacje,takimi grilami powinna zająć się ANTIFA bo to powielanie kapitalistycznej propagandy dla idiotów,zombie

Najpierw odwiedź majówkę

Najpierw odwiedź majówkę w Srebrnej Górze, zanim bezpodstawnie i bezrefleksyjnie skrytykujesz, bo w tym momencie się ośmieszasz :) Impreza w Srebrnej nie ma nic wspólnego z mainstream'owymi imprezami a'la tvn koleżko i spotkać można tam mnóstwo ciekawych ludzi. Pozdrawiam!

!

No właśnie bo co pokazuje pochód? Chyba tylko to że radykalna lewica tkwi w 19 wieku i żyje mitami jak nie przymierzając jakiś PiS.

To ma być alternatywa dla działania

Grill i piwko,kretyńskie wygłupy i koncercik.To nawet demo Ikona jest lepsze od takiego kretynizmu

W czym lepsze? Przecież z

W czym lepsze? Przecież z pracą u podstaw spęd pod przewodem Ikona i tak nie ma nic wspólnego, więc pozostaje tylko ocena w kontekście rozrywkowym. A tu grill, piwko, kretyńskie wygłupy i koncerciki biją Ikonową majówkę na łeb, na szyję. Face it.

Przy okazji, to Ikon coś ci płaci za podszywanie się pod anarchistę i taśmowe klepanie tych twoich lakonicznych i debilnych postów, czy robisz to za frajer, z miłości do Wodza?

Jako wolnościowy komunista

Powiem tak tylko debil wybiera chlańsko i majówke zamiast akcji np. z anarchistami ZSP,WRS z którymi się nie zgadzam ale mam szacunek za aktywizm.Nawet demonstracja NL i anarchistów z LA mimo że można jej wiele słabizn wskazać ma o wiele więcej wspólnego z 1 Maje niż zlot debili wyszydzających idee 1 maja aby nabić kase producentom piwa i innym burzujom.Bzdurne klepanie się po brzuchu,dłubanie w nosie i rechot przy piwsku to dopiero podszywanie się pod anarchizm.

Dementuje. Nie ma w tym roku

Dementuje. Nie ma w tym roku czegoś takiego jak wspólny 1 maja LA i NL.

czy la zatem ogranicza sie

czy la zatem ogranicza sie do dyskusji dzien przed, czy tez jej czlonkowie ida incognito z ikonem? a moze wpadna znienacka na Prage?

Z braku laku...

Jesli chcesz aby pierwszy maja mimo wszystko cos wniosl do twojego zycia, to jak zwykle mozna skorzystac z corocznego zaproszenia do niezbyt odleglego Berlina. Tutaj jak zwykle nie tylko parada atrakcji, ale tez mozliwosc poznania na wlasnej skorze czym jest demokratyczne panstwo policyjne, jak mozna stawiac mu upor i jakie zagrozenie moze stwarzac ruch faszystowski jesli pozwoli mu sie nabrac wiatru w skrzydla.

Kilka tysiecy neonazistow zapowiada odwet za klape swoich wystapien w Dreznie w lutym tego roku. Chca przemaszerowac przez Berlin. Zameldowali manifestacje na godz.13 na stacji S-Bhf Bornholmerstr. w polnocnej czesci miasta na granicy post-alternatywnej dzielnicy PrenzlauerBerg i migranckiej dzielnicy Wedding.

Antyfaszysci wszelkiej masci, z Berlina i nie tylko, wyjda wiec z samego rana na ulice. Wszystkie trzy formy antyfaszystowskiej interwencji beda rownolegle wprowadzone w zycie: masowe blokady odwolujace sie do koncepcji "obywatelskiego nieposluszenstwa" (kilkaset badz kilka tysiecy osob wezmie w nich udzial), autonomiczny ruch antyfaszystowski uzyje tradycyjne metod "militant-action/akcji bezposrednich", podczas gdy inne srodowiska beda probowaly doprowadzic do fizycznej konfrontacji z faszystami. Tak wiec kto chetny moze zbierac doswiadczenia w dowolnej wybranej przez siebie formie. Nie warto dodawac, ze przy kilkutysiacach faszystow i 6000 policji kazda dodatkowa grupa antyfaszystowska, kazda dodatkowa osoba jest potrzebna.

Opor antyfaszystowski bedzie aktywowany juz w porannych godzinach czyli gdzies od godziny 9 rano. W zwiazku z zapowiedziami faszystow iz przybeda do Berlina juz w piatek, na ten dzien przewidziana jest tez juz antyfaszystowska demonstracja.

Po godzinach antyfaszystowskiego oporu, w godzinach wieczornych (godz.18) warto sie przylaczyc do tradycyjnej rewolucyjnej demonstracji pierwszomajowej przechodzacej przez migrancko-proletariackie dzielnice Kreuzberg i Neukölln.

Wiecej informacji na niemieckich indymediach i stronach antyfaszystowskich.

Moze wogiole wszyscy

Moze wogiole wszyscy przeprowadzmy sie do Berlina i bedzie spokoj, w koncu w Polsce i tak juz sie nic nie zmieni...

"Antyfaszysci wszelkiej masci, z Berlina i nie tylko..." - w tym - nie bojmy sie mocnych slow - kupa nie-anarchistow, wszelkich komunistow, trockistow czy nawet maoistow.

A..A..AlterturystykA! Niby

A..A..AlterturystykA! Niby "anarchista" , ale myślenie typowe dla konsumenta: pojade na dobrą imprezkę tam gdzie już mi ją zoorganizowali. Żenua.

I tak co roku od blisko 50

I tak co roku od blisko 50 lat. Turyści robiący sobie zdjęcia, a i sami "rewolucjoniści" co by do rodzinnego albumu było. Okolicznościowe barykady. Ranni gliniarze. Jednym słowem prawdziwe święto - w dokładnym znaczeniu tego słowa. W Pampelunie tez byki stratują kilku rządnych wrażeń. Nie zmienia to jednak faktu ze to byki idą na rzeż. Ale byki mają swoje święto!!! Berlińskim radykalizmem można było się podniecać 20 lat temu puki człowiek nie pojął i nie odczuł na własnej skórze jak ważnym elementem w tym systemie jest spektakl. Nieraz pusta scena jest wymowniejsza od pełnej zdezorientowanych aktorów odgrywających koturnowe role. I z całym szacunkiem brzmi to faktycznie jak reklama wczasów w Tunezji: jeśli chcesz przeżyć niezapomniane (wnieś coś do swego życia) chwile .... to tyle atrakcji cię czeka. Ja tam wybieram majówkę za miastem w dobrym towarzystwie.

majówka czyli biernośc wygodna dla systemu

Tak gratuluje,napewno twoja majówka nie jest wytworem systemu któremu wygodny jest indywidualizm i brak działania

Zgadłeś

Jest działaniem kolektywnym a nie indywidualnym.

"działaniem"

kogo,czego "kolektywu" piwożłopów i bezmózgów

minimum podmiotowości by się przydało!

No cóż, serdecznie współczuję braku tożsamości i indywidualizmu. Oto aktorzy politycznej sceny zastanawiają się, czy warto zrobić spektakl dla ludu, cóż lud dostrzeże, czy się ucieszy czy wyśmieje ewentualnie doradzają wycieczkę na spektakl do innego kraju, bo sami nie wiedza czy przedstawienie im wypali. No jeszcze można spędzić pierwszy maja po prostu przy piwku i preclach, jak na święcie Trybuny Ludu.

Jednak komuna wygrała. Wyhodowano społeczeństwo miernot i pozorantów, odgrywających życiowe role dla wszystkich tylko nie dla siebie. Rynek pomógł, jak wolny dzień, to mozna być jedynie konsumentem i biernym obserwatorem, albo przedsiębiorcą sprzedającym produkt wizualny gawiedzi.

A gdzie jesteście Wy sami? Macie jakiś własny, indywidualny stosunek do 1 maja? Wasze święto czy nie, a jeżeli tak, co ono dla Was oznacza? Jesteście ludźmi pracy czy nie? Macie jakąś tożsamość społeczna czy nie, czy już poubierano Was w mundurki znudzonych aktorów politykierów, rownie beznadziejne jak maoistowskie albo jak stroje pracowników McDonalda?
Od ilu widzów warto pokazać własną duszę, zademonstrować poglądy, wyrazić jedność z innymi pracownikami. Policzcie na kalkulatorze, będzie łatwiej, zwolennicy tłumów. Umiecie coś zrobić nie oglądając się za innych? Chcecie spędzić 1 maja żrąc frytki i leżąc na trawie jak na święcie Trybuny Ludu, antykomuniści? Myślicie, że 1 maja wymyślono jako dzień pochodów, że to święto pracy? Nie, to święto ludzi pracy, ale nie ich konsumpcji, ale walki o poziom zycia, ale też i godność. To dzień demonstracji, manifestowania i walki, a nie pochodów - kupujecie te komunistyczna bzdurę jak dzieci i to jeszcze jako wolnościowcy. Chcecie bekać w obronie tej godności czy może grać w piłkę w imię tej walki. Trochę szacunku, w tym dniu ci ktorzy mieli tożsamość przelewali za tą godność krew, anarchiści i nie tylko oni. Myślicie, że pracownik, to jakieś bydle w tłumie innych bydląt, jakaś cegła w murze, której wartość jest istotna tylko łącznie z innymi cegłami? Nie, pracownik to podmiot, to tożsamość, to godność i w święto poświęcone obronie godności przynależnej mu z racji jego użyteczności społecznej i wysiłku pokazuje siebie samego, a nie odgrywa teatrzyk dla gawiedzi. Liczba widzów nie ma znaczenia, walczy i świetuje się przede wszystkim dla siebie, postkomunistyczne sieroty! To nie kampania wyborcza i nie elektorat, ale demonstracja ludzi, ich samych, a każdy z nich ma własny wyraz, a nie jest kukłą dopasowywana do aktualnej strategii. I nie jedźcie do berlina, bo tam ludzie tą tożsamość mają i nie potrzeba im gawiedzi złożonej z jakiś biednych stworzeń, co same są jej pozbawione, ale zamiast filmu z Hollywood akurat wola zobaczyć zadymę. Tych co tej tożsamości nie maja kapitał i tak przehandluje, a partia - niewazne czerwona czy niebieska - ubierze w mundury nieważne, armii, McDonalda czy urzędniczy łachman.

w tym problem, że nie

w tym problem, że nie jesteśmy pracownikami a jednostkami bez właściwości - nasz los, wyprodukowany przez władzę, to los samotnego atomu, który wprawdzie pracuje, ale to nie określa go jako podmiot -

a ja zamierzam świętować

a ja zamierzam świętować noc 1-go maja.
Poklei się trochę plakatów propracowniczych po osiedlu, jak ktoś zauważy może sobie przypomni czym właściwie 1 maja jest.

Brawo Smoleń ;)

Brawo Smoleń ;)

Strzelic czy nie strzelic, oto jest pytanie

"Moze wogole wszyscy przeprowadzmy sie do Berlina (...) w koncu w Polsce i tak juz sie nic nie zmieni..."
"AlterturystykA! Niby "anarchista", ale myślenie typowe dla konsumenta: pojade na dobrą imprezkę tam gdzie już mi ją zoorganizowali. Żenua"

"Berlińskim radykalizmem można było się podniecać 20 lat temu puki człowiek nie pojął (...)jak ważnym elementem w tym systemie jest spektakl"

To czy sie cos zmieni czy nie, zalezy miedzy innymi od ciebie. Ale zauwaz, ze cokolwiek mialo by sie nie zmienic, zmieni sie tylko pod wplywem dzialania. A ten caly "spektakl" o ktorym sie tu cynicznie jacys medrcy wypowiadaja, jest wlasnie niczym innym jak dzialaniem setek ludzi... ktorzy w pojedynke, tak jak i ty, czuja sie bezradni, ale zdecydowali ze razem moga wiele zdzialac (najwyrazniej w przciwienstwie do ciebie). W Berlinie najrozniejsze dzialania odbywaja sie kazdego dnia, a 1-maja jest tylko jedna z ich kulminacji. W takim konekscie trzeba to rozumiec.

Ale, jezeli wychodzenie na ulice w dniu w ktorym przez twoje miasto maszeruje kilka tysiecy neonazistow uwazasz za spektakl, to szczerze ci powiem, strzel sobie po prostu w leb i nie produkuj sie juz wiecej.

Jezeli atakowanie policji, ktora okupuje twoje miasto (gdyz inaczej wiele instytucji panstwowych i kapitalistycznych zostalo by tego dnia zaatakowanych przez grupy antykapitalistyczne) jest tylko spektaklem, to strzel sobie w leb po raz drugi, aby byla pewnosc ze juz cie nie ma.

Wreszcie... jezeli nie robienie niczego podnieca cie bardziej od probowania czegokowiek... to nie strzelaj sobie w leb, bo juz jestes trupem.

Zaproszenie do Berlina jest dla tych co wiedza dlaczego warto czasem przejechac pare stacji pociagiem i wesprzec ludzi walczacych w nierownej konfrontacji o poszerzanie obszaru spolecznej wolnosci. Berlin przyszedl mi na mysl, bo jest de facto jedynym miastem w naszym rejonie gdzie taka konfrontacja faktycznie trwa.

Ale mozna tez tramwajem na majowke.
Szerokiej drogi.
I nie wracajcie.

(Inna sprawa, ze za takie pierdolenie jak w wypowiedziach powyzej nalezy sie wlasciwie kop w dupe w imieniu setek ludzi, ktorzy co roku laduja w szpitalach i za kratkami w wyniku pierwszo-majowych konfrontacji z nazistmi i policja. Ktokolwiek wierzy ze ludzie ci tyle ryzykuja dla spektaklu, albo z braku pomyslu na zycie, jest zalosnym frajerem... Ciekawa jestem czy stac by was bylo powiedziec to komus z nich prosto w twarz...)

Nie strzelaj tylko puknij się w ten pusty łep.

Po pierwsze naucz się kultury jak chcesz dyskutować. Używaj merytorycznych argumentów a nie strzelaj kowboju - choć strzelać to sobie możesz z gumy z majtek. Można się spierać pod jakim wpływem zmienia się rzeczywistość - można przyjąć ze działanie ludzkie jest jednym z takich czynników. Piszesz ze razem można coś zdziałać. Oczywiście jeśli się działa z głową. Powiedz co zdziałano przez te dziesięciolecia berlińskich zadym? Jedni maszerują wte drudzy w tamte i wszyscy mają poczucie walki a państwo i policja zwykłym ludziom jawi się jako ostoja ładu i porządku. Ja się wysyła ludzi gdzie trafiają za kraty albo w w szpitalach trzeba mieć poczucie odpowiedzialności i wiedzieć w imię czego tam tych ludzi się wysyła. Jest to kwestia zwykłej uczciwości. Więc nie epatuj tu patosem walki bo równie patetyczna i "krwawa" może być walka na wiejskiej dyskotece i przynosi równie rewolucyjne skutki. Oczywiście sama zadyma, adrenalina jaka się wtedy ładuje może być fajna i może być celem samym w sobie. Byłem młodszy i to mnie rajcowało tez i nic w tym złego. Ale po cóż do tego taki patos? Tego nie rozumiem.

Słyszałem że Mongolii

Słyszałem że Mongolii zamierzają demonstrować neofaszyści i tamtejsza antifa robi akcję. Można jeszcze załapać się na wyjazd. W asortymencie wkrótce będą również wyjazdy na demonstracje na Tahiti, Wyspy Kanaryjskie i Majorkę.

z wielu polskich miast jest

Z wielu polskich miast jest blizej do berlina - i dojazd lepszy niz do Warszawy

Anarchiści to też ludzie pracy

Oczywiście że maszerować!!!!! A z kim ? Ze wszystkimi ludźmi pracy .

jesli anarchisci i ich

jesli anarchisci i ich organizacje zwiazkowe/wspierajace pracownikow chca byc nowoczesne i miec jakis zwiazek z rzeczywistoscia to naprawde powinny zajac sie walka o prawa pracownicze, np tak jak pisal Xavier pracownikow, ktorzy w ten dzien zmuszani sa do pracy a nie organizacja 1 maja w Warszawie, ktora to data dla przecietnego pracownika oznacza majowke i dzien wolny. Siepry i mloty 50 osob ani zadne inne sztandary (nawet czarno - czerwone) tego nie zmienia. Co do piwa i grillowania - wiekszosc pracownic/ pracownikow w Polsce lubi tak spedzac wolny czas... Czarno - czerwona milicja w imie walki z burzuazyjna mentalnoscia chcialaby walczyc z grillami i piwem??, bo nie rozumiem...

No właśnie bo co pokazuje

No właśnie bo co pokazuje pochód? Chyba tylko to że radykalna lewica tkwi w 19 wieku i żyje mitami jak nie przymierzając jakiś PiS.

Hehehe - tego obraz dal ZSP podczas akcji 1majowej, z haslem na transperencie : " WALKA KLAS TRWA "

Usmiałam się do łez :)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.