Białoruś: ciche protesty
Setki osób w całej Białorusi wzięły udział w cichych protestach, zwołanych przez sieć. Już po raz trzeci w środę w miastach Białorusi odbywały się manifestacje, ogłoszone przez grupę "Rewolucja przez sieć społecznościową". Grupa ta powstała na rosyjskim portalu społecznościowym vkontakte.ru (w kontakcie), rosyjskim odpowiedniku Facebooka, tylko bardziej jeszcze od niego popularniejszym na terenach wschodnich.
Akcja polega na tym, że co środę o 19 Białorusini gromadzą się na placach dużych miast. Jednak nie mają ze sobą transparentów, flag ani też nie dają w żaden inny sposób powodów do zatrzymania. Po prostu stoją, spacerują. Władze zauważyły tę inicjatywę. W Mińsku milicja zapobiegawczo ogrodziła Plac Październikowy, obstawiła ulice i zablokowała wyjścia z metra. Na plac władze przywiozły studentów wychowania fizycznego. Przez megafony ogłaszano, że muszą oni ćwiczyć na placu przed paradą na Dzień Niepodległości 3 lipca. Kordon specnazu wypychał tłum w pobliskie ulice. Nikogo nie wpuszczano na plac, zastawiony barierkami. Po godzinie ludzie zaczęli się rozchodzić. Według mediów w Grodnie zatrzymano około 15 osób.
W Brześciu zebrało się mniej więcej 500 osób. Zatrzymano około 10. W Witebsku przyszło kilkadziesiąt osób, zatrzymano kilka, w tym dziennikarza niezależnego portalu miejskiego, który fotografował demonstrację. Dwóch dziennikarzy zatrzymano w Homlu, w tym korespondenta "Komsomolskiej Prawdy na Białorusi" Pauluka Mickiewicza. Według radia Swaboda, do zatrzymań doszło też w Baranowiczach.
W Homlu zebrało się ok. 100 osób, tak samo w Mohylewie. Protestowano też w Mozyrzu, Połocku, Słucku, Borysowie, Bobrujsku, Żodzinie, Lidzie i Kobryniu.
Przychodzi coraz więcej ludzi. W pierwszej akcji dwa tygodnie temu w Mińsku zebrało się ok. 180 osób. Tydzień temu było ich w stolicy od 300 do 800, według różnych szacunków.
(PAP)