Neonaziści szykują rewanż za sobotnią klęskę w Pradze

Świat | Rasizm/Nacjonalizm

Grupy neonazistowskie w Czechach planują rewanż za to, co media zaczęły nazywać „Neonazistowskim Waterloo” – klęską przemarszu przez dzielnicę żydowską w Pradze w zeszłą sobotę. O rozgromieniu nazistów pisaliśmy już tutaj.

Jak podaje Radio Praha, grupa określająca się jako „Autonomiczni Nacjonaliści” opublikowała na swojej stronie wezwanie do kolejnego marszu w tą sobotę, żeby „uczcić pamięć poległej wolności słowa”. Autonomiczni Nacjonaliści są dość młodą grupą działającą od około 2-3 lat w środkowych Czechach. Na miejsce swojej demonstracji wybrali Plac Palacky’ego, który pełni rolę czeskiego Hyde Parku. Nie potrzebują więc zezwolenia na zgromadzenie w tym miejscu. Na miejscu spodziewana jest również duża grupa antyfaszystów.

Liczba rasistowskich ataków w Czechach znacznie spadła w porównaniu z okresem lat 90’tych, gdy dochodziło do częstych ataków na Romów i obcokrajowców. W dużej mierze stało się tak dzięki konsekwentnym działaniom czeskich antyfaszystów.

Jaś - oto wasz szans, żeby

Jaś - oto twój szans, żeby bronić "wolność słowa". Jedziemy razem - ty będziesz na jednej stronie barykady, a ja na drugiej.

Zapomniałeś Zaczek coś

Zapomniałeś Zaczek coś powiedzieć. Jak pisze nasz kolega, który tam był, incydent z tym neonazistą miał miejsce po tym jak ktoś strzelał do tłumu antyfaszystów.

Jaś z naziolami? haha, to

Jaś z naziolami? haha, to by był niezły widok. Stary "hipis" między "miśkami". :-)

Ale pod innym artykułem

Ale pod innym artykułem Jaś broni ich wolność słowa.
Mam kolegę, który zawsze pyta dlaczego ludzie bronią tych, którzy zabraliby wolność słowa od innych.

Może dlatego, że wolność

Może dlatego, że wolność słowa jest jedna. "Nasza" albo "ich wolność słowa" oznacza tyle co "możesz głosić poglądy jakie chcesz pod warunkiem że są zgodne z naszymi".

Wolność słowa polega na

Wolność słowa polega na tym, że możesz głosić poglądy jakie chcesz, pod warunkiem, że nie dążą do zniesienia wolności słowa.

Jeśli chcesz nam tutaj udowadniać, że naziści są za wolnością słowa dla wszystkich - spróbuj. Chętnie posłucham takiej gimnastyki słownej.

Tylko że ja nie mam po co

Tylko że ja nie mam po co udowadniać za czym kto jest, bo to nie ma znaczenia.

Naziści nie są dla wolnością słowa dla wszystkich.
Ty też nie jesteś dla wolnością słowa dla wszystkich (bo np. nie dla nazistów).
A ja mimo to jestem dla wolnością słowa dla wszystkich, czyli również tzw. "skrajnej prawicy", jak i dla Ciebie - mimo że zarówno Ty, jak oni chcecie ją ograniczać.

"Nie zgadzam się z Tobą, ale oddam życie byś mógł to powiedzieć" - zapewne słyszałeś o tej złotej zasadzie wolności słowa.

Poza tym zwracam Ci uwagę, że cenzura jest bronią obosieczną - jeśli można zamknąć usta tzw. "skrajnej prawicy", to czemu ktoś miałby nie zamknąć tzw. "skrajnej lewicy", do której ktoś mógłby np. Ciebie też zaliczyć o ile jesteś np. (anarcho)komunistą (a jeśli nie, to którąś z pozostałych redagujących tu osób)?

Voltaire był

Voltaire był przedstawicielem Oświecenia, które według Adorno i Horkheimera ("Dialektyka Oświecenia") jest nurtem, z którego logicznie wynika totalitaryzm. Polecam tą lekturę.

Raczej jestem @-kolektywistą a nie @-komunistą, ale jak zauważyłeś, to nie ma nic do rzeczy.

Obok totalitaryzmów z

Obok totalitaryzmów z Oświecenia wywodzi się bardzo dużo rzeczy, np. anarchizm więc nie przesadzajmy z tymi uogólnieniami.

Tak zwana wolność słowa dla wszystkich

Chlorofil: owszem wolność jest jedna, tylko różnie pojmowana. Ale właśne dlatego zupełnie czym innym jest wolność słowa. Trzeba sobie w końcu uświadomić, że tak zwana "wolność słowa dla wszystkich" w rzeczywistości nie istnieje nigdy. Jest zawsze fikcją, liberalną mrzonką, która pozwala liberałom poczuć się, że "jesteśmy najlepsi niż inni" i zarazem robić coś zupełnie innego, niż mówią. Liberalizm ładnie mówi, ale wiele rzeczy robi po cichu - np. USA gdzie system liberalny zaszedł najdalej już od dawna nie jest krajem wolności słowa. Nie ma co dawać się na to nabierać. Ograniczenie wolności słowa istnieje zawsze, pytanie tylko kto?, jakie poglądy?, jakie wizje świata i innych ludzi? są tej "wolności" pozbawiane. Niestety taka jest rzeczywistość i taka zawsze będzie.

USA owszem, przestały być

USA owszem, przestały być od pewnego czasu "krajem wolności słowa".
Zgadzam się też, że "wolność słowa dla wszystkich" w pełni w rzeczywistości nie istnieje.

Ale można dążyć do tego żeby było jej jak najwięcej albo do jej ograniczenia, żeby zamiast pokonać kogoś merytorycznie, pozamykać przeciwnikom buzie na kłódkę.

Po tym poznaje się wolnościowców :)

Chlorofil

Po pierwsze - ja nie rozumiem dlaczego poglądy ludzi miałyby "nie mieć znaczenia". Przecież właśnie to jest najistotniejsze. W przeciwnym wypadku popadamy w pustkę ideową, afirmację beztreściowej "wolności".

Po drugie - ta "liberalna" formuła Woltera moze i pięknie brzmi, co nie zmienia faktu, że liberalna praktyka wszelkich czasów jej przeczy, nie mówiąc o tym że w tedy nie było nazioli (gdyby byli Wolter by się dwa razy zastanowił)

Po trzecie - nie ma tu żadnej symetrii, dla potencjalnych działań nazistów gdyby doszli do władzy nie miałoby większego znaczenia, czy anarchiści albo lewica ich cenzurowali czy nie. I tak by kazali się zamknąć wszystkim dalej na lewo.

Pankin: Ale ja nigdzie

Pankin: Ale ja nigdzie napisałem, że poglądy nie mają znaczenia albo żeby "popadać w pustkę ideową". Co innego ostro się kłócić, co innego zamykać innym gębę na kłódkę.

PS. W punkcie 3 nie musisz używać trybu przypuszczającego. Zarówno naziści, jak i komuniści byli już u władzy, radzili sobie wtedy przy pomocy krwawej często cenzury. Niewykluczone, że ci dzisiejsi uciekaliby się do łagodniejszych środków, ale na przykład ja osobiście nie mam zamiaru się przekonywać :)

No co ty Yak

Nie "logicznie wynika", lecz zawiera w sobie taką tendencję. U A. iH. sprawa jest niebywale złożona. Z Oświecenia masa rzeczy wynika, cała myśl lewicowa między innymi. Jak chcesz upodmiotawiać ludzi? Jak nie ideały Oświecenia, to co? Klasyczna Grecja? Katolicyzm?

Upodmiotowienie, o którym

Upodmiotowienie, o którym mowa, było efektem przemian świadomości ludzi w rozpadającym się społeczeństwie feudalnym. Poszczególne systemy filozoficzne, począwszy od Kartezjusza, przez Kanta do Hegla i Marksa - choć wydają się "rewolucyjne" z perspektywy podręczników filozofii, w rzeczywistości służyły do ponownego integrowania rozpadających się rządów dusz. Raczej bym je traktował jako krok do tyłu, jako próbę kontrolowania żywiołowo rozwijającej się świadomości społecznej przez rządzących.

No ale sęk w tym

że dopuszczanie do głosu nazistów (albo korwinowców na przykład) nie jest najlepszą strategią w ramach dążenia do wolności, w tym wolności słowa. Zwłaszcza w sytuacji gdy cały globalny system myślenia (pod panowaniem środków masowego przekazu) jest ostro wahnięty na prawo. Trzeba myśleć praktycznie a nie idealistycznie, bo to zwykła naiwność. Wolność słowa jest dziś stale nadużywana.
Wolność do "nie lubienia Arabów", do blokowania jawnego funkcjonowania mniejszości seksualnych, wolność do olewania losu "nieudaczników" i robienia na nich forsy, wolność do nie uznawania prawa do aborcji, wolność do narzucania ziomkom "interesu narodowego" itd. etc. Niestety tacy ludzie domagają się głośno i bezczelnie "wolności" (czytaj: wycierają nią sobie gęby) i niby czemu ktoś, kto naprawdę jest zwolennikiem wolności, miałby im w tym pomagać??? I tu nie chodzi o kwestie "merytoryczne" - bo merytorycznie to sobie mogą dyskutować naukowcy albo technicy.

Cieszy mnie to Pankin, że

Cieszy mnie to Pankin, że przynajmniej technicy albo naukowcy będą mogli - gdy przypadkiem Twoje postulaty zostaną zrealizowane - sobie bezpiecznie podyskutować :)

Nie rozumiem

aluzji. Mógłbyś tak bardziej... "merytorycznie"? :)

Podejrzewam, że zdecydowana

Podejrzewam, że zdecydowana większość osób w Polsce ma zdanie na któryś z wymienionych tematów, takie jak napisałeś, więc słusznie zauważyłeś że cenzurze w takim przypadku nie podlegałyby już chyba tylko tematy naukowe i techniczne. :)

Fakty są takie, że

Fakty są takie, że zwolennicy wolności słowa dla nazistów są ich faktycznymi sprzymierzeńcami w zwalczaniu wolności słowa dla wszystkich. Piękne słowa i brzydka rzeczywistość. Maskowanie tchórzostwa humanizmem.

Yak: znaczy że jeśli

Yak: znaczy że jeśli jestem za wolnością słowa dla anarchokolektywistów, to jestem sprzymierzeńcem anarchokolektywizmu? :)

Co do tchórzostwa, zakaz istnienia nazistów poparłaby większość osób bo kto niby chciałby kruszyć kopie w ich obronie. To już trudniej stawać w obronie wolności słowa, bo można się narazić na wiadomo zarzuty. W końcu ponad 90% ludzi uważa ich za kretynów, zresztą słusznie, więc kto miałby mieć coś przeciwko profilaktycznej cenzurze a np. dla recydywistów więzieniu? Podejrzewam nawet, że w przypadku komunistów podobnie, również również "anarcho-".

kiepskie to by było

kiepskie to by było anarcho, Machno więzienia wysadzał, zresztą kto by w nich pilnował? ja na pewno nie. a poza tym to już widać, czemu nie ma życia społecznego w polsce - przeniosło się na łącza. peace out, dawgs

Wolność słowa nigdy nie

Wolność słowa nigdy nie była "obiektywna". Zawsze w ramach wolności słowa mieściły się tylko te jej przejawy, które nie podważały danego ustroju. W liberalizmie parlamentarnym dozwolone jest tylko to, co nie podważa podstaw systemu (czyli tylko taka krytyka, która nie jest zagrożeniem - taka, którą można bezpiecznie skanalizować w ramach systemu partyjnego).

Nie ma w ogóle sensu próbować sobie wyobrazić takiej wolności, która dopuszcza również swoje własne zniesienie (czyli wolności zawierającej zniewolenie). To absurd. Wiadomo, że chodzi o wspieranie tych tendencji które wydają się NAM prowadzić do większej wolności. Nie może być zresztą inaczej.

To co napisałeś, można

To co napisałeś, można ująć w skrócie: "cel uświęca środki". Ale w takim razie czy istotnie różnisz od tych którzy chcą ograniczyć wolność słowa w imię innych idei? Przecież oni też są przekonani, że robią słusznie.

A jeśli chodzi o drugi akapit, na Twoim miejscu uważałbym przy bronieniu innych wbrew ich woli przed "ich własnym zniewoleniem". To co jest zniewoleniem dla Ciebie, dla mnie może być swobodą i nawet nie chodzi o to, że mamy różne poglądy, ale wynikać to może choćby z osobowości, pragnień i innych cech.

Nigdy nie wyznawałem zasady

Nigdy nie wyznawałem zasady "cel uświęca środki". Uważam, że cele należy realizować za pomocą środków kompatybilnych z tymi celami. Wręcz nie da się inaczej, bo innymi środkami osiąga się inne rezultaty.

Tak jak pisałem, nie da się stworzyć systemu wartości, który by akceptował zaprzeczenie tegoż systemu wartości. Dla Ciebie tym zaprzeczeniem jest tłumienie wolności słowa. Zatem też chcesz mi czegoś zabronić (czegoś, co w moim przekonaniu jest działaniem pożądanym - zwalczaniem faszyzmu). W ten sposób także Ty chcesz ograniczać moją wolność. Gdybyś akceptował również to, co jest przeciwne Twojemu systemowi wartości, musiałbyś przyjąć postawę w pełni postmodernistyczną i zrezygnować ze wszelkich sądów kategorycznych w ogóle.

Z drugiej strony, można się zasłaniać uniwersalizmem i twierdzić, że jakieś poglądy są "obiektywnie" słuszne. Ale to fałsz. Dużo uczciwiej jest powiedzieć: "moje działania są oparte na moich poglądach" i próbować się porozumiewać z tymi, którzy myślą podobnie.

Tu się zgodzę, systemy

Tu się zgodzę, systemy wartości mogą stać ze sobą w sprzeczności. Choć oczywiście Twoje "zwalczanie faszyzmu" nie musiałoby się kłócić z ograniczaniem wolności słowa, gdybyś nie wybrał "wojny totalnej".
Przykładowo, gdybym chciał stosować podobne metody, nie mógłbym tu normalnie się z Tobą spierać tylko wyrzucać od "komunistów czy "faszystów", bo w moim systemie wartości nie można mówić o wolności osobistej bez nienaruszalnego prawa własności, a w Twoim tego nie ma. Ale to nie byłoby mądre i do niczego by nie doprowadziło.
Ogólnie polecam bardziej "merytoryczne" spory z tymi, którzy mają odmienne poglądy. Wbrew pozorom od przeciwnika też można się czegoś nauczyć, jeśli się trafi na mądrzejszą osobę, a od rozmowy z głupszym się nie głupieje. Może się za to zdarzyć, że się (nie od razu wprawdzie) kogoś do czegoś przekona. Albo z kolei dać się przekonać, jeśli nie jest się krową... :) I tym optymistycznym akcentem zakończę ten krótki spór.

Zajebiście dużo tej

Zajebiście dużo tej Anarchii... w internecie!

Cieszę się, że masz czas

Cieszę się, że masz czas w ciągu dnia chodzić po ulicy. Ja niestety muszę siedzieć w pracy. Internet, jako medium bardziej godne pogardy, niż druk lub słowo mówione? Ciekawa koncepcja. Od kiedy wartościuje się środek przekazu?

"Fakty są takie, że

"Fakty są takie, że zwolennicy wolności słowa dla nazistów są ich faktycznymi sprzymierzeńcami w zwalczaniu wolności słowa dla wszystkich." Żartujesz? Pozwoliłbym im nawet pogadać bo w ten sposób się poznaje inne poglądy. Jeśli się komuś spodobają to trudno, trzeba walczyć, ale też komuś mogą sie nie podobać anarchiści. Ludzie wybiorą tych którzy są prawdziwi do końca, a nie tych którzy dyktują co mogą mówić, a czego nie.

Ale Yak

Tu nie chodzi o jakieś trzy systemy, tylko o pewne globalne zjawisko cywilizacyjne historycznie porównywalne chyba tylko z przypadkiem klasycznej kultury helleńskiej. Emancypacja mieszczaństwa, która pociągnęła za sobą względną emancypację innych klas, oparcie świadomości społecznej na klasie średniej, masowa edukacja, przemiany kulturowe, które wyłoniły romantyzm... I stąd się wszystko dopiero wzięło, łącznie z anarchizmem. W przeciwnym wypadku pozostają ci jakieś religijne majaki o "wspólnocie". Nie można oświecenia tak za burtę wyrzucać, tak jak nie można uciec od samego siebie. To nie takie proste. Przeczytaj sobie Foucaulta tekst o Oświeceniu - dzisiejsi "krytycy oświecenia" są jego kontynuatorami. Albo "Filozoficzny dyskurs nowoczesności" Habermasa - klasyczni myślenie też dostrzegali ambiwalencje oświecenia.
Poza tym ludzie w Polsce często mylą oświecenie w sensie właściwym (projekt cywilizacyjny, który trwa do dziś począwszy już gdzieś od XVI wieku) z oświeceniem w znaczeniu literacko-podręcznikowym (epoka sprzed romantyzmu). Jeżeli już powołujesz się na H. I A., to oni mieli na myśli to pierwsze znaczenie - czytaj: ramy racjonalności zachodniej cywilizacji w ogóle.
A jeżeli uważasz, że totalna entropia świadomości w skali globalnej jest lepsza niż jakiś przemyślany uniwersalistyczny racjonalizm, to pamiętaj, że na takiej zasadzie ludzie mogą się kiedyś obudzić w niezłym bagnie - porozbijani na skofliktowane grupki, ogłupieni i zarządzani przez specjalistów przy pomocy religii, reklamy i czego tam jeszcze. Coś jak powrót do ery upadku Cesarstwa Rzymskiego, tylko że w mega skali i przy znacznie lepszych środkach do prowadzenia wojen.

Co do myśli filozoficznej, to różnie bywało: jak zwykle miewała ona znaczenie ambiwalentne - po części dążyła do aliansu z władzą, a po części miała bywała wyrazem dążeń emancypacyjnych epoki, dotyczy to zwłaszcza największych myślicieli.

Nie wydaje mi się,

Nie wydaje mi się, żebyśmy byli skazani na wybór pomiędzy fałszem uniwersalizmu, a "entropią świadomości". Wydaje mi się, że wszystko co pozytywne w myśli ludzkiej zostało wywalczone w trakcie przezwyciężania skostniałych systemów myślowych. Te same jednak myśli, które doprowadzały do obalenia jednego systemu stawały się budulcem kolejnych. Wniosek z tego taki, że czytając klasyków filozofii powinniśmy pamiętać, że są oni grabarzami pewnych idei - choć tylko dzięki nim możemy te idee dziś poznać. Czytając ich, powinniśmy próbować odnaleźć żywy nurt krytycznych idei, które starali się oswoić i unieszkodliwić ci filozofowie.

Przyjęcie uniwersalistycznych pozycji jest jednoznaczne z zamknięciem przestrzeni dla wolności. Z kolei postmodernistyczne podważanie prawomocności światopoglądu w ogóle również może przynieść tylko niemoc. Rozwiązaniem jest powiedzieć: "Ja właśnie, uważam tak, a nie inaczej i według tego poglądu działam". Bez pretensji do uniwersalizmu, ale też bez braku wiary w możliwość sformułowania światopoglądu. To, jak dla mnie, najistotniejsze przesłanie Nietzsche'go.

Ha,

nietzscheanizm nie jest jedyną alternatywą na tym padole. Uniwersalizm może być skrajnie rozstrzelony na wielu różnych ludzi i tak na prawdę głównie o to w nim chodzi. W Polsce samo słowo z wiadomych względów - katolickie chrześcijaństwo - źle się kojarzy. Ale np. anarcho cośtam, np. kolektywizm siłą rzeczy jest już ideą uniwersalistyczną i nie ma na to bata. Tylko, że nie na sposób z góry zdefiniowany przez jakąś transcendencję itp. Uniwersalizm też może być "demoniczny" i immanentny.

A konkretnie

twierdzenie, że "Ja właśnie, uważam tak, a nie inaczej i według tego poglądu działam" jest po prostu równoznaczne z zajęciem pozycji uniwersalistycznej, a nie że "każdy myśli co chce". Jak mówi się A, trzeba powiedzieć B. Złe skojarzenia ciążą na tym pojęciu.

Dodam

że typ uniwersalizmu zrodzony przez oświecenie to właśnie uniwersalizm oparty na wolności, a nie na Panu Bogu (jakkolwiek pojmowanym: może być nim Człowiek, Natura, Historia etc.). Taki "pojemny", który zakłada a nie wyklucza współistnienia sprzecznych poglądów na masę spraw. Wolność wcale nie wyklucza uniwersalizmu i na odwrót. Myślę, że warto się uczyć myśleć w ten sposób. Aha, no i mówiąc "anarcho-cośtam" jako o projektach uniwerstycznych nie biorę pod uwagę anarchoindywidualizmu. Obawiam się, że on w tym jednym wypadku możliwość taka odpada - no ale jak dla mnie dość bezpłodna i naiwna odmiana anarchizmu.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.