Nowa Zelandia: Wiadomości o 17 zatrzymanych
Jeden z 17 aktywistów zatrzymanych w fali "antyterrorystycznych" nalotów na domy prywatne i centra socjalne w Nowej Zelandii został ciężko pobity w więzieniu w Auckland. O zdarzeniu doniósł wczoraj jego adwokat. Władze więzienne potwierdziły, że aresztant o nazwisku Jamie Lockett z poważnymi obrażeniami trafił w ubiegłą niedzielę do szpitala, jednak odmówił podania danych osoby bądź osób, które go zaatakowały i złożenia skargi. Od wczoraj znajduje się z powrotem w areszcie.
Jamiego odseparowano od innych współwięźniów, co oznacza, że może spędzić w izolacji nawet dwa lata oczekując na wyrok w swojej sprawie.
Ciążą na nim 4 zarzuty o nielegalne posiadanie broni, w tym - koktajli Mołotowa. Policja nie przedstawiła jednak żadnych dowodów na to, że faktycznie kiedykolwiek był w posiadaniu broni palnej lub materiałów wybuchowych, lub miał dostęp do takich materiałów. Co więcej - możliwość postawienia mu zarzutów na mocy ustawy terrorystycznej - co było pretekstem do aresztowań, okazuje się mocno wątpliwe.
W kraju, w którym zagrożenie atakiem terrorystycznym z zewnątrz jest niemal zerowe, władze muszą się mocno natrudzić, by uzasadnić społeczeństwu potrzebę wprowadzenia przepisów antyterrorystycznych i środków bezpieczeństwa wzorowanych na amerykańskiej ustawie Patriot Act. Postawiono więc najwyraźniej na szukanie wewnętrznych zagrożeń i udowadnianie na siłę, że terroryści mogą się znajdować także wśród mieszkańców Nowej Zelandii. Mimo że zarzuty przeciw zatrzymanym aktywistom są mocno naciągane - policyjny prokurator przekonuje w prasowych wywiadach, że 17 aresztowanych osób chciało wprowadzić terror w życie społeczne Nowej Zelandii i spiskowało przeciw państwu.
Wg obrońców praw człowieka, uczestniczenie w demonstracjach, w trakcie których puszczane są pociski dymne i wygłaszanie płomiennych przemówień (z czego słynął Jamie Lockett) nie czyni rewolucji i nie daje podstaw do oskarżania kogokolwiek o terroryzm czy naruszanie ustawy o broni. W więzieniach pozostaje jednak nadal 16 osób, w tym znany działacz Maori, Tame Iti. Ich prawnicy napotykają poważne trudności w sądach, mają też utrodnione kontakty z więźniami. Jedną z osób - Rongomai Baileya - zwolniono za kaucją, odebrano mu jednak paszport i nie pozwolono na opuszczanie miejsca zamieszkania.
Zatrzymani zamierzają złożyć zażalenia na postępowanie policji oraz skargę do Komisji Praw Człowieka.
Na sobotę, 27 października zapowiedziano globalny dzień solidarności z politycznymi więźniami w Nowej Zelandii. Demonstracje w tym dniu, o g. 12.00 mają się odbyć m.in. w Londynie, Sydney, Melbourne i wielu nowozelandzkich miastach.
Akcje solidarnościowe przed ambasadami Nowej Zelandii odbyły się również w Berlinie i Montrealu.
Źródło: http://www.stuff.co.nz
http://indymedia.org.nz
http://www.scoop.co.nz