Rosja: Docent uniwersytetu w Niżnym Nowogrodzie został zwolniony z uczelni za anarchistyczne poglądy polityczne
Buczenkow pracował przez pięć lat na Państwowym Uniwersytecie Pedegogicznym Wołgi jako docent na wydziale Filozofii. Zwolniono go w pięć minut. Odbyło się to w ten sposób:
Dnia 5 marca b.r. dziekan wydziału filozofii Prochorow wszedł na salę w trakcie mojego wykładu i poprosił, bym poszedł z nim do prorektora. W biurze prorektora spytał mnie, czy jestem członkiem Akcji Autonomicznej (AD) i czy mam coś wspólnego z pismem "Sytuacja". Buczenkow przyznał się, że jest członkiem AD i że wydał pismo.
Wtedy dziekan zaczął wyliczać niedociągnięcia wykładowcy, twierdząc, że jak na docenta, jego aktywność nie jest wystarczająca i że seminarium "System polityczny Federacji Rosyjskiej na poziomie lokalnych samorządów" nie jest na wystarczająco dobrym poziomie.
Jak opowiedział Buczenkow, od początku było jasne, że zarzuty przeciwko niemu są stronnicze. Jeśli uznano, że docent nie wykłada na poziomie uniwersytetu, dlaczego pozwolono mu tam pracować przez 5 lat? Prawdziwym powodem były jego poglądy polityczne. Postawiono mu następującą propozycję: albo odejdzie „dobrowolnie”, albo zostanie powołana specjalna komisja, do oceny jego pracy i zostanie zwolniony z adnotacją w świadectwie pracy.
Według Buczenkowa, jest jasne, że FSB lub nowe “Centrum Walki z Ekstremizmem” skontaktowało się z uniwersytetem, domagając się usunięcia „niebezpiecznego ekstremisty”. W tym roku uniwersytet musi ubiegać się o przedłużenie zezwolenia na działalność, więc dla organom państwowym dość łatwo było wywrzeć taką presję.
Prawdopodobnie, bezpośrednią przyczyną zwolnienia była projekcja filmu "Lions for Lambs" w DKFie w Niżnym Nowogrodzie 21 lutego b.r. Film opowiada o amerykańskiej okupacji Afganistanu. Projekcja została przerwana przez szefa policji kryminalnej, który wparował na salę wraz z 20 oficerami OMONu i urzędnikiem prokuratury. Spisano wszystkich obecnych i aresztowano cztery osoby. Buczenkow był organizatorem pokazu filmowego.
W swoim oświadczeniu, Buczenkow napisał: “Nigdy nie ukrywałem swoich poglądów politycznych podczas wykładów, ale też nie narzucałem ich studentom. Studenci często pytali mnie, na kogo będę głosować w kolejnych wyborach. Zawsze odpowiadałem, że uważam istniejący system parlamentarny za beznadziejnie skorumpowany. Według mnie, demokracja oznacza władzę ludu, a nie władzę przedstawicieli. Nie mam gorzkich uczuć wobec dziekana i rektora. Rozumiem, że są zwykłymi tchórzami, którzy próbują zachować swoje miejsca pracy. Dla nich, każdy kontakt z FSB i Centrum Walki z Ekstremizmem już i tak jest szokiem. Wyższe uczelnie w Federacji Rosyjskiej stały się całkowicie podporządkowane państwu - nie ma nic, co by przypominało autonomię uniwersytetów. W ciągu 6 lat, nigdy nie oskarżono mnie o żadne wykroczenia, państwo nigdy nie umieściło pisma "Sytuacja" na liście publikacji ekstremistów. Ale, jak widać, to nie ma żadnego znaczenia. Po prostu można było się mnie pozbyć w trybie natychmiastowym pod pozorem, że jestem "złym wykładowcą".