Rosja: Państwo i mafia to jedno
Jak ujawnił portal Wikileaks, dyplomaci amerykańscy donoszą w tajnych dokumentach, że rządzący Rosją politycy żyją w symbiozie z mafijnymi bonzami. Merowie miast i gubernatorzy płacą kremlowskim urzędnikom i politykom za nietykalność w przypadku przekrętów.
Ludzie z aparatu państwowego kontrolują struktury mafijne i za pieniądze gwarantują bezpieczeństwo także gangom. Ambasador Beyrle w jednym z raportów z Moskwy donosił: „Elementy przestępcze mają »kryszę « [dosłownie - dach, w tym przypadku - gwarancja ochrony] od milicji, FSB, MSW i prokuratury, a także władz Moskwy”. W innym miejscu dyplomata ocenił: „Rząd rosyjski w swych związkach z bossami przestępczości zorganizowanej posuwa się jeszcze dalej, dając im przywileje polityczne gwarantujące immunitet i pozwalające im uniknąć odpowiedzialności za przestępstwa”.
Tymczasem milicja i FSB podzieliły między siebie rewiry łowieckie. Milicja łupi średnich i małych przedsiębiorców, a FSB bierze ciężkie pieniądze od "krupniaka", jak nazywany jest w Rosji duży biznes.
"Łapówkarstwo stało się równoległym do oficjalnego systemem podatkowym, który czyni bogatymi milicjantów, biurokratów i funkcjonariuszy FSB" - podsumowuje treść dokumentów opublikowanych przez Wikileaks brytyjski dziennik "Guardian". Eksperci szacują od dawna, że korupcja w Rosja sięga rocznie 300 mld dol. - mniej więcej tyle, ile wynosi budżet państwa.
W swych raportach z Rosji dyplomaci donosili także o ogromnych lewych dochodach samego Putina, które "skrupulatnie ukrywa za granicą". Wspominają przy tym o tajemniczej, handlującej ropą szwajcarskiej firmie Gunvor, która według uparcie krążących po Rosji pogłosek ma być głównym źródłem ocenianego na 40 mld dol. majątku byłego dwukrotnego prezydenta.