USA: Twitter odwołał się od klauzuli tajności w nakazie wydania danych

Świat

Żądania amerykańskiej administracji wobec Twittera, związane z wydaniem praktycznie wszystkich informacji, które dotyczyły aktywności kont działaczy serwisu Wikileaks, spełzły na niczym. Okazało się to możliwe dzięki nowej, przełomowej funkcjonalności, którą mikroblogowy serwis po cichu testował w ostatnich miesiącach.

Jak do tej pory, amerykańskie firmy w sprawie Wikileaks uginały się pod naciskami Waszyngtonu. Operatorzy kart kredytowych, banki, firmy hostingowe – wszystkie w sporze wybierały stronę władzy. Gdy Twitter otrzymał nakaz wydania kompletnych danych swoich użytkowników, podbity pieczęcią federalnego sądu w Virginii, nie mógł nawet nikogo o fakcie istnienia takiego nakazu poinformować. Towarzyszyła mu bowiem często stosowana w takich sytuacjach klauzula, zakazująca informowania kogokolwiek, a w szczególności podejrzanych, o działaniach wymiaru sprawiedliwości.

Nowa funkcjonalność, dzięki której Twitter wyszedł z tej sytuacji w godny sposób, to odwaga cywilna. Okazuje się, że zaraz po otrzymaniu nakazu, pierwsze co firma zrobiła, to odwołała się od towarzyszącej nakazowi klauzuli tajności – i to skutecznie. Następnie poinformowała podejrzanych w sprawie o tym, że ich dane mają zostać wydane, co dało im czas, by samodzielnie mogli oni wystąpić przeciwko samej treści nakazu.

Oczywiście wiele firm, m.in. Google, prowadzą politykę ostrzegania użytkowników, gdy wymiar sprawiedliwości zażąda wydania ich danych. Daje to podejrzanym szansę na oddalenie nakazu. Jednak w USA nakazom takim towarzyszą zwykle klauzule tajności, skutecznie dławiące takie strategie.

Blog Threat Level informuje, że działanie Twittera jest bezprecedensowe. Po raz pierwszy duża firma internetowa tak stanowczo stanęła po stronie swoich użytkowników, dążąc do uchylenia klauzuli tajności. W dużym stopniu to zasługa głównego doradcy Twittera, Aleksandra Macgillivraya, który od lat jest znanym aktywistą, działającym na rzecz prywatności w Sieci, wcześniej pracującym w harwardzkim centrum prawa internetowego i w Google.

Jedyne porównywalne incydenty, do których można porównać najnowsze działania Twittera, to odmowa Google'a wydania logów z wyszukiwarki w 2006 roku, kiedy to Microsoft i AOL bez cienia sprzeciwu wydały je władzom federalnym, czy działania Time Warner Cable, który odmówił wydania danych użytkowników do zbiorowego pozwu przygotowywanego przez właścicieli praw autorskich.

Do tej pory nie wiadomo, jak w sprawie Wikileaks postąpiły inne internetowe firmy – jak niesie plotka, również Facebook i Google otrzymały nakaz wydania danych aktywistów serwisu, który zdemaskował amerykańską dyplomację. Najprawdopodobniej również i tym nakazom towarzyszyła felerna klauzula. Nic jednak nie wiadomo, by doszło do jej uchylenia, więc wygląda na to, że jedynie Twitter jawnie stanął po stronie Pierwszej Poprawki do konstytucji USA, gwarantującej Amerykanom realną wolność słowa.

źródło: wired.com, webhosting.pl

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.