Warszawa: Mega-podwyżki czynszów, protest w podziemiach Dworca Centralnego
Zdesperowani kupcy z podziemi pomiędzy Dworcem Centralnym a Marriottem zorganizowali wczoraj protest. Nie zgadzają się na bardzo duże podwyżki czynszów. Liczą, że dogadają się z ZDM bez pośrednika - spółki Warszawskie Przejścia Podziemne.
To najemcy kilkudziesięciu pawilonów, w których prowadzą sklepy z jedzeniem, ubraniami, kwiatami. Lokale wynajmują od WPP, która z kolei dzierżawi je od Zarządu Dróg Miejskich. Spółka podniosła im czynsze - nawet pięciokrotnie. Przykładowo za lokal o wielkości 46 m. kw. zamiast, jak dotąd, 8 tys. trzeba teraz zapłacić 36 tys. zł miesięcznie. Niektórzy, np. właściciele niewielkiej księgarni, już rezygnują z działalności.
Kupcy opowiadają, że ich problemy zaczęły się pod koniec czerwca. Małgorzata Fucik z firmy WPP zapraszała ich wtedy po kolei do siedziby spółki, by podpisali nowe umowy.
- Do końca nie wiedzieliśmy, jakie są warunki finansowe. Dopiero po podpisaniu weksla in blanco mogliśmy obejrzeć umowę i dowiedzieć się, ile zapłacimy - mówi Danuta Kopcińska z zarządu Stowarzyszenia Kupców. - Ci, którzy najpierw chcieli zobaczyć wzór umowy albo w jakikolwiek sposób protestowali, byli szantażowani, że wyłączą im prąd albo nawet zamkną sklep.
- Przyszli do mnie w ostatnią niedzielę, wieczorem, po zamknięciu i założyli sztaby na drzwiach. Wewnątrz mam towar, do którego nie mogę się dostać - mówi Andrzej Winterot z zarządu stowarzyszenia. - A to produkty spożywcze, pieczywo, warzywa, które się psują.
- WPP to ludzie perfidni i bezczelni. Czekają, aż właściciel sklepu wyjdzie na moment, np. do łazienki, wtedy szybko blokują drzwi - mówi Robert Szumiła. - Dlatego większość z nas ze strachu przed zamknięciem spędza noc w sklepach, bo siłą nas nie mogą wyprowadzić.
Wczoraj przedstawiciele Stowarzyszenia Kupców poszli poskarżyć się w ZDM-ie. - Przez dwie godziny rozmawialiśmy z wicedyrektorem ZDM Maciejem Michniewiczem i prawnikami. Oni byli w szoku, że podwyżki są tak ogromne! Nie wiedzieli też, że WPP wyłącza nam prąd, szantażuje, blokuje drzwi do sklepów sztabami - opowiada Andrzej Winterot. Zapowiada, że jeżeli uda im się spełnić odpowiednie warunki, będą składali wniosek o dzierżawę bezpośrednio od ZDM. - Zadeklarowaliśmy, że wyremontujemy podziemia z własnych finansów, żeby wyglądały tak elegancko, jak te wokół Centralnego - zapewnia.
Po rozmowach z ZDM kupcy protestowali przed mieszczącą się w podziemiach siedzibą WPP. "Chcemy pracować, a nie głodować!" - krzyczeli w rytm uderzanych o dłoń butelek plastikowych. Kilka osób płakało.
Liczyli na rozmowę z Wojciechem Kłosińskim, prezesem WPP. Delegacja nie została jednak wpuszczona do środka. Nikt ze spółki nie wyszedł. Nikt nie chciał też rozmawiać z "Gazetą".
- Prezes okłamuje media, że od 20 lat nie podnosił nam czynszu. Prawda jest taka, że od samego początku, średnio co pół roku, mieliśmy podwyżki. Możemy wszystko udowodnić, przecież mamy aneksy do umowy - mówi Danuta Kopcińska. - Ten sklep mam od prawie 20 lat, jest jak drugi dom. To moje jedyne źródło dochodu. Jeśli je stracę, wyląduję pod mostem.
W podziemiach przy Dworcu Centralnym działa 156 sklepów, lokali, barów. We wszystkie uderzyła kosmiczna podwyżka czynszu.