Emile Armand: Z punktu widzenia indywidualisty

Publicystyka

Anarchistyczni indywidualiści nie przedstawiają siebie jako proletariuszy, dbających tylko o poprawienie swojej materialnej sytuacji, przywiązanych do klasy, która jest zdeterminowana do tego, by zmienić świat i zastąpić obecne społeczeństwo nowym. Anarchiści indywidualistyczni osadzają siebie w teraźniejszości; obrzydzeniem napełniłaby ich próba urabiania przyszłych pokoleń po to, by te uformowały społeczeństwo mające, podobno, zapewnić im szczęście, z tego prostego powodu, że z punktu widzenia indywidualisty szczęście jest wyzwaniem, sprawą wewnętrznego samorealizownia się jednostek.

Nawet jeśli uwierzyłbym w skuteczność uniwersalnej zmiany, poprzez wprowadzenie dobrze opracowanego systemu (w domyśle: systemu społecznego – tłOmacz), bez nadanego z góry kierunku, sankcji czy narzuconych obowiązków [1], jednak nie wiem, jakim prawem mógłbym przekonywać innych, że to jest najlepsze wyjście. Na przykład, ja chcę żyć w społeczeństwie, z którego znikł ostatni ślad autorytetu, ale, szczerze mówiąc, nie jestem pewny czy „masy”, by nazwać je tak, jak na to zasługują, są w stanie żyć bez niego.
Chcę żyć w społeczeństwie, w którym każdy jego uczestnik myśli za siebie, ale gdy widzę, jak bardzo atrakcyjne są dla mas reklamy, prasa, bzdurne czytadła i sponsorowane przez Państwo rozrywki, zastanawiam się czy kiedykolwiek człowiek będzie w stanie zastanawiać się i sądzić niezależnie. Ktoś mógłby mi odpowiedzieć, że rozwiązanie problemów społecznych przemieni każdego człowieka w mędrca. Jest to jednak niczym niepodparta obietnica, w każdym ustroju dotychczas niemało było też mędrców. A skoro nie wiem, która forma społeczeństwa z największym prawdopodobieństwem zapewniłaby wewnętrzną harmonię i równość w społecznej jedności, powstrzymuję się od teoretyzowania.

Gdy wspominane jest “dobrowolne zrzeszanie się”, dobrowolne poddawanie się planowi, projektowi, włączanie się w akcję, to trzeba zauważyć, że dobrowolność pociągają za sobą możliwość odmowy zrzeszenia się, posłuszeństwa założeniom planu i współdziałania. Wyobraźmy sobie planetę poddaną jednemu modelowi społecznego współżycia; w jaki sposób mógłbym funkcjonować w takim systemie, gdyby mi on całkowicie nie odpowiadał? Pozostałyby tylko dwie możliwości: przyłączyć się lub zginać. Utrzymuje się, że gdyby została rozwiązana „kwestia społeczna”, nie byłoby już miejsca na nonkonformizm, opór itd... ale to właśnie w momencie, gdy ta kwestia zostanie rozwiązana ważnym będzie postawić nowe lub powrócić do starych rozwiązań, by uniknąć stagnacji.

Jeśli istnieje jakakolwiek “Wolność”, którą postawić można ponad jednostkami, jest ona, z pewnością, niczym więcej, jak manifestacją i mieszaniną ich poglądów. Istnienie społeczeństwa zorganizowanego na zasadzie jedności ideologicznej uniemożliwia wszelką wolność słowa, czy wyrażania sprzecznych, (z ogólnie przyjętymi – tłOmacz) poglądów. Jak mógłbym opierać się dominującemu systemowi, proponować inny, czy proponować powrót do starego, jeśli środki pozwalające przedstawić mój punkt widzenia, czy środki potrzebne do publikacji moich krytyk byłyby w posiadaniu przedstawicieli panującego reżimu? System musi być zdolny do przyjmowania krytyki i poszukiwać lepszych rozwiązań problemów społecznych, w innym wypadku, pomimo jego „izmu”, nie jest lepszy od każdego innego. Albo dopuści opozycje, secesję, schizmę, podział na frakcje, konkurencję, albo nic nie będzie go różniło od dyktatury. „Izmowy” reżim będzie bez wątpienia twierdził, że władzę uzyskał od mas, że nie sprawuje swojej władzy czy kontroli inaczej, niż poprzez delegację zjazdów czy kongresów; ale dopóki nie pozwoli radykałom i ludziom odpornym na naciski z zewnątrz wyrażać swoich poglądów i wynikającego z nich zachowania, doputy reżim ten będzie tylko systemem totalitarnym. Wymierne osiągnięcia dyktatury, którymi może się szczycić nie mają tu znaczenia.. Niezależnie od tego, czy panuje niedostatek czy sytość, dyktatura pozostaje dyktaturą.

Pozostaje pytanie, dlaczego nazywam mój indywidualizm “anarchistycznym indywidualizmem”? Po prostu dlatego, że Państwo jest najlepiej zorganizowaną formą oporu przeciwko potwierdzeniu indywidualności jednostki (tłOmacz wie, że brzmi to maślano-maslanie, ale nie umiał inaczej wybrnąć ze zwrotu angielskiego). Czym jest państwo? Organizmem, który sam siebie uznaje za przedstawiciela ciała społecznego, do którego delegowana jest władza, władza wyrażającą wolę autokraty lub ludowej suwerenności. Władza ta nie służy niczemu innemu oprócz utrzymywanie określonej struktury społeczeństwa. Ale jednostka nie może realizować swoich celów, gdy istnieje Państwo, uosobienie Społeczeństwa, bo, jak mówi Palante: „Każde społeczeństwo wyzyskuje i będzie wyzyskiwać, uzurpować, dominować i tyranizować. Nie z przypadku, ale z racji swojej natury”. Jednak indywidualista nie pozwoli się wyzyskiwać, nie pozwoli na uzurpację i na tyranizowanie siebie, i nie odda swoje suwerenności.

Społeczeństwo może ograniczać jednostkę tylko dzięki Państwu, zarządcy Społeczeństwa. Nie ważne gdzie jednostka skieruje swoje drogi, zawsze natyka się na Państwo i wykonujących rozkazy Państwa, którzy nie dbają wcale o to, czy narzucane przez nich regulacje przewidują różnorodność tych, których regulować mają. Indywidualiści naszej szkoły pozbyli się państwa jako celu lub postulatu. Dlatego nazywają się anarchistami
Błędem byłoby jednak myśleć, że indywidualiści należący do naszej szkoły są anarchistami (słowo an-archia, etymologicznie, oznacza tylko negację państwa i nie dotyczy innych problemów) tylko w stosunku do Państwa – czy to w formie Zachodnich demokracji, czy państw totalitarnych. Indywidualiści buntują się z takich pozycji, jakie są im dostępne, samotni lub zrzeszeni przeciwko wszystkiemu, co jest władzą i dominacją, zarówno ekonomiczną, jak i polityczną, estetyczną jak i intelektualną. Przecież ostatecznie grupa czy federacja może sprawować władzę równie absolutną, co państwo, jeśli tylko przyjmie w danej sprawie wszystkie możliwe formy działania.

Jedyną organizacją społeczeństwa, na której rozwój pozwolili by indywidualiści, byłaby ta, która pozwala na jednoczesną różnorodność doświadczeń i działań, której sprzeciwiają się wszelkie zgrupowania parte na ideologicznej ekskluzji, które, jeśli się nad tym zastanowić, grożą integralności jednostki w momencie gdy wspomniana ekskluzja stara rozciągnąć się na tych, którzy nie są uczestnikami grupy. Nazwanie tego anty-państwowym nastawieniem prowadziłoby tylko do maskowania działań powodowanych chęcią przewodzenia ludzkiemu stadu.

Napisałem powyżej, że jest niezbędnym upierać się przy tej kwestii. Na przykład, anarchistyczny komunizm zaprzecza Państwu i wyrzuca je ze swojej ideologii; ale ożywia je, chcąc zastąpić osobisty osąd społeczną organizacją. Tak więc jeśli anarchizm indywidualistyczny jako wspólną koncepcję z anarchizmem komunistycznym ma negację państwa, "arche", jednocześnie w tym właśnie punkcie znajdujemy rozbieżność pomiędzy oboma nurtami. Anarchistyczny komunizm stawia się w ekonomiczne ramy, na terytorium walki klasowej, jednoczy się z syndykalizmem (ma do tego prawo), ale anarchizm indywidualistyczny umieszcza siebie na planie psychologicznym, i dlatego skupia się na oporze wobec społecznego totalitaryzmu, a jest to coś zupełnie innego (naturalnie, anarchistyczny indywidualizm zajmuje się wieloma ścieżkami ludzkiej aktywności i edukacji: filozofią, literaturą, etyką itd., ale ja chciałem precyzyjnie ukazać jedynie kilka aspektów naszego stosunku do otaczającego nasz środowiska społecznego). Nie zaprzeczam, że nie jest to coś bardzo nowego, ale jest to postawa do której warto wracać od czasu do czasu.

Emile Armand, 1957, tłumaczenie z wersji angielskiej francuskiego tekstu

1. Zmieniłem trochę treść w tym przypadku – w angielskiej wersji, z której tłumaczyłem, napisane jest po prostu „obowiązku” = obligation. Ale nie sądzę, by po polsku obowiązek wiązał się z przymusem, a przyjmowanie na siebie dobrowolnie obowiązków to raczej nie była praktyka, którą potępiłby w czambuł Armand (mógłby jej najwyżej nie pochwalać, ale nie potępić).

Tekst w języku angielskim: Individualist Perspectives

indiwidualizm OK - libertarianizm to gówno

Jaś - może poczytaj mój tekst "Individualism vs. Individualism". Tam możesz dowiedzieć się dlaczego libertarianizm twój jest sprzeczny z uniwersałną wolnością anarcho-indiwidualistów. Joe Peacott także bardzo dobrze tłumaczył dlaczego anarcho-indiwidualiści są przeciw kapitalizmowi: http://world.std.com/~bbrigade/TL%20anarchy%20and%20inequality.htm

Także, należy czytać Warrena, aby rozumieć, że każdy ma prawo ociekiwać to samo dla godziny pracy.

Ty napisaleś:
>>>Społeczeństwo może ograniczać jednostkę tylko dzięki Państwu, zarządcy Społeczeństwa.

To wielki błąd. Może ograniczać jednostkę poprzez:

- kapitał
- razism
- seksism
- homofobia
- autorytet rodzinny
- skoły
- dogmatyczną religię
- mobbing

itd

ale...

Aka, ja Warrena czytam, choc on jest dla mnie troche za bardzo taki poukładany, zasadniczy. wole Armanda własnie... i w zasadzie jestem antykapitalistyczny, tylko ze na poziomie innym, niż wiekszośc tzw "ansoców"... raczej tak jak tekst Armanda, który tu zamieściłem. i zauważ, że Armand, zreszta tak jak ja, zadeklarował, ze jego anarchizm nie dotyczy tylko państwa

dzięki za linka

Nie, on porusza tutaj

Nie, on porusza tutaj problem nie tyle ekonomiczny, co ogólnospołeczny. Opresji społecznej jednostki - myśli obecnej dość chyba silnie we francuskim indywidualizmie i celowo unika ekonomizmu obecnego u libertarian. Oczywiście jest to dość mocne ale jedynie zwrócenie uwagi na pewne problemy, choć w zasadzie trudne do rozwiazania praktycznego (oprócz totalnej samowystarczalności jednostki postulowanej przez niektórych indywidualistów). To raczej taki "dzwonek alarmowy" dla wszystkich anarchistów społecznych (do których sam się zaliczam): pamiętajcie o jednostce i jej prawie do bycia dysydentem. Naturalnie @indywidualiści nie proponują jak wybrnąć sensownie z tej "opresji społecznej". Ale taka to już z nimi jest przeprawa. Dlatego to raczej kwestia psychologiczna, niż jakiś projekt do realizacji w rzeczywistości. Tak to odbieram. Wydaje mi sie że Armandowi, jak wielu indywidualistom europejskim, obrzydliwy był także kapitalizm.

jaś skoczowski

dziękuje Xavierowi za korektę

Acha i jeszcze jedno -

Acha i jeszcze jedno - anarchizm wywodzi się od greckiego słowa oznaczającego "bez archontów" czyli władców, jakby to na nasze można było przełożyć. Czyli nie sprzeciwia się państwu jedynie jako takiemu, ale władzy, dominacji i opresji.

uwagi proszę kierować do

uwagi proszę kierować do autora :) (anarcho-spirytyzm.. hm?) od siebie moge tylko dodac, że dla mnie po prostu państwo jest modelowym przykładem naduzycia władzy, przynajmniej na XX wiek i same początki XXI. co nie znaczy, że ten model się nie przeterminuje albo nie jest już przeterminowany, skoro np. państwo rzeczywiście przestanie być dominujace, a zwycziężą korporacje, może będzie wtedy korporacja modelem władzy wcielonym...

Każdy normalny

Każdy normalny anarcho-indiwidualista nie lubił kapitalizma, tak jak każdy normalny anarcho-komunista chciał zachować prawa ludzi do wyboru...tylko, że niestety w Polsce kiedyś ludzie rozumieli anarcho-indiwidualizm jak libertarianizm... (przepraszam jas, myślałam, że jesteś libertarianinem).

Kiedyś czytałam "Property" Armanda, ale nie pamiętam dokładnie co tam napisał, ale w innym tekscie napisał, że każdy ma prawo zaskłotować budynki i być własicielem środków produkcji...

(every individual must have)...FULL AND UNRESTRICTED RIGHT to settle upon and utilize for oneself any non-inhabited and not claimed locality or real estate, provided that thereby the equal right of others is not infringed and no one else is exploited thereby. Under this condition the individual has an incontestable right to possess his means of production (tradesman's tools, instruments, machines, land, minerals etc.). This requires also the freedom to dispose oneself over the returns from or product of one's own labour - to the extent that no domination over or exploitation of others is involved.

Laura - są libertarianie,

Laura - są libertarianie, którszy czują antykapitalistyczni, też np. dopuszczają skłoting, choc jednoczesnie są jak najbardziej za klasycznym sposobem posiadania budynków. Warren czy Spooner byli zwolennikami absolutnej własności na przykąłd, a Spooner w dodatku zwolennikiem nieograniczonych praw do ustalania wysokości kredytu. mysle wiec, że akurat powiązania miedzy @i a libertarinizme "prawicowym" mają sens. ale faktem jest tez to, ze dla mnie są mało znaczące. mnie nie interesuje kwestia wąłsnościowa, ani za bardzo ekonomia. ja uważam,ze jest pewien zespół norm, które są... no nie dobre, bo nie jestem nastawiony moralnie, ale są to normy mi bliskie. i nie dotyczą obecnie w ogóle własności i sprawy własnościowej.

niezależnie od systemu powinna panowac np. zasada proporcjonalności. np. nie mozesz mnie zabic, za to, że Cię przezwię. nie mozesz tak po prostu strzelać, albo rozkazać strzelania do tłumu nie grożacego bezpośrednio strzelaniem. poza zasadą proporcjonalności istotne jest dla mnie to, by nie było więzień - w znaczeniu tego słowa takim, żeby nie zamykać ludzi w pomieszczeniach, w których będą ściśle nadzorowani. rozumiem, że groźny morderca po wyjściu z domu może zarobić kule między oczy od przechodnia. ale w swoim miejscu odosobnienia ma miec pełna prywatność.

co do kapitalizmu - jeśliby wierzyć, że opis świata pt. kapitalizm jest trafny, to jestem antykapitalistą. tyle, że mysle, ze to jest XIX wieczne uproszczenie. nie ma żadnego kapitalizmu, stale panuje korporacjonizm i moze zawsze bedzie panował. w XIX po prostu zrobiło się trochę abrdziej pluralistycznie, powstały nowe korporacje, kapitalistyczne duże firmy, zgrupwoiania ludzi o przywilejach, konkurujące ze starymi korporacjami, państwami. ja nie jetem wrogeim tylko firm, albo tylko państwa. ja jestem wrogiem przywilejów. jesli z racji czyjejs wolności druga osoba nie może być wolna, to jest to, czego nie chce. jesli pańśtwo nie pozwala mi handlowac albo zmusza mnie do płacenia na biednych - to państwo własnie korzysta ze swojej wolności moim kosztem. jeżeli kapitalista uzyskuje ochrone policji z piniedzy, które musiałem zapłacić państwu, to on zyskusje warunki do bycia wolnym dlatego, ze moja wolność zostaje ograniczona. coś w tym stylu

co własności, to jest sprawa relacji między ludźmi i niech sobie to ustalaja jak chcą. ale nie widze powodu, by usprawiedliwiac przemoc z jednej, czy drugiej strony, chyba, że obronną. jeśli pracownicy niszczą maszyny, to nie stosują przemocy wobec właściciela - i jesli ktoś to nazywa ianczej, to to jest "nadużycie semantyczne". jeśli pracodawca najmuje łąmistrajków - to nie używa przemocy. i nie zmusza nikogo do pracy. i to jest naduzycie "semantyczne też" jesli ktoś to nazywa inaczej. sam skłaniam się raczej ku pewnego rodzaju koncepcji własności uzytkowej, ale koncepcja własnościowam a to do siebie, ze i tak jest kwestia społęczną - albo, biernie lub czynnie akceptuje ja dana grupa zyja ca na danym terenie, albo nie. prawo wąłsności niegdy nei tworzy się z woli jednej osoby. więc w ostatecznym rozrachunku mnie wali, czy miałbym mieć do czynienia z komunizmem, mutualizmem, kapitalizmem czy jakims innym abstrakcyjnym potworkiem. ważne są pewne podstawowe zasady pozwalajace na swobodę dla każdego przy minimalnej krzywdzie każdego

duzo słów, a treści ile, sama oceń

"nieograniczonych praw do ustalania wysokości kredytów"

aahh - jednak jesteś pro-kapitalistyczny - jak Korten - po prostu nie lubisz TEGO kapitalizma.

Piszesz, że "nie ma żadnego kapitalizmu" - ha ha, znowu libertarianska bzdura.

Co do Spoonera, zupełnie nie dajesz kontekstu. Czy kiedyś czytaleś co on miał do powiedzienia na temacie bankierów, m.in. co napisał o Rothschildach? (Czytaj - jest link tu! - Dalej jest coś o kredytach.) Spooner, który był prawnikiem (i nie jest mój ulubiony anarchista ale będzie go tu bronić) napisał w 1843, Constitutional Law Relative to Credit, Currency and Banking.
http://www.lysanderspooner.org/constitutionallaw.htm Ten tekst, po pierwszy, jest nie tekst anarchistyczny!, tylko tekst, który on napisał jako prawnik. On chciał argumentować (do rządu!!!), że nie ma prawa (według konstytucji) dać kapitalistom/spekulantom monopolistyczne prawo do udzielenia kredytów i także, że kapitaliści nie mają prawo tworzyć korporację. Tam on kwestionował monopolistyczną władzę banków - według prawa, tylko banki powinni dać kredyty, a nie wszystkie dostali prawa od państwa, aby zajmować tym biznesem. Według niego, procenty na kredyty byli wysoki, ponieważ tylko banki mogli pożyczyć. Chodziło o to, że każdy mógłby pożyczyć sąsiadom kasę - ale ludzie chcą kontrakty prawnie, aby ubezpieczyć te pożyczki. On chciał, aby każdy mogł odzyskać kredyt i aby każdy mogł pracować dla siebie. (Pamiętaj - mówimy o warunkach w USA w 1843, nie USA w 2006.) Co do wysokości procenta, on uważył, że procenty ustalone przez fiskusa byli za wysokie!

Masz rację, że on myślał, że ludzie mają prawo ustalić wyskość procentów, ale on uważał, że powinni być wysoki procenty tylko kiedy rizyko jest wysoke. Tu nie zgazdam się z Spoonerem, a raczej myślę że są lepsze rozwiązania do problemu dostępu do "kapitału".

Co do Warrena, ważny jest jego stosunek do pracy. (Czytaj dalej.)

O Spoonerze:
http://www.geocities.com/CapitolHill/1931/secG7.html
Tu o Spoonerze i kredytach:
http://www.spunk.org/texts/otherpol/critique/sp001278.txt
http://www.lysanderspooner.org/MAS.htm
SPOONER:
[...] men who never think of lending a shilling to their next-door neighbors, for purposes of honest industry, unless upon the most ample security, and at the highest rate of interest --- stand ready, at all times, to lend money in unlimited amounts to those robbers and murderers, who call themselves governments, to be expended in shooting down those who do not submit quietly to being robbed and enslaved.
They lend their money in this manner, knowing that it is to be expended in murdering their fellow men, for simply seeking their liberty and their rights; knowing also that neither the interest nor the principal will ever be paid, except as it will be extorted under terror of the repetition of such murders as those for which the money lent is to be expended. [...]
And why are these men so ready to lend money for murdering their fellow men? Soley for this reason, viz., that such loans are considered better investments than loans for purposes of honest industry. They pay higher rates of interest; and it is less trouble to look after them. This is the whole matter.

WARREN:
the following are some of the most prominent features of EQUITABLE COMMERCE.

It goes to establish a just and permanent principle of trade which puts an end to all serious fluctuations in prices and consequently, to all the insecurity and ruin which these fluctuations produce; and to build up those who are already ruined.

It tends to put a stop to all kinds of speculation.

It has a sound and rational circulating medium, a real and definite representative of wealth. It is based exclusively on labor as the only legitimate capital. This circulating medium has a natural tendency to lessen by degrees the value and the use of money, and finally to render it powerless; and consequently to sweep away all the crushing masses of fraud, iniquity, cruelty, corruption and imposition that are built upon it.

The circulating medium being issued only by those who labor, they would suddenly become invested with all the wealth and all the power; and those who did not labor, be they ever so rich now, would as suddenly become poor and powerless.

The necessity of every one paying in his own labor for what he consumes, affords the only legitimate and effectual check to excessive luxury, which has so often ruined individuals, states and empires; and which has now brought almost universal bankruptcy upon us.

Equitable commerce furnishes no offices to be filled by the ambitious and aspiring, no possible chance for the elevation of some over the persons or property of others; there is, therefore, no temptation here for such persons; and they will not be found among the first to adopt EQUITABLE COMMERCE. It appeals, first, to the most oppressed, the humble, the down-trodden, & will first be adopted by them and by those who have no wish to live upon others, and by those whether among the rich or poor whose superior moral or intellectual
qualities enable them to appreciate some of the unspeakable blessings that would result from such a state of human existence.

Laura, jeszcze raz dziekuje

Laura, jeszcze raz dziekuje za linki, nie chce być upeirdliwy, ale nie wklejaj tekstu, bo zwyczajnie to niepotrzebnie rozmywa odpowiedź. wystarczy link.

kto to Korten?

co do Spoonera i jego sprzeciwu wobec banków, i korporacji - anarchokapitaliści, tacy jak Rothbard na przykład dokładnie tak samo krytykowali monopol bankowy - ze to niesprawiedliwy przywilej. obecnie agoryści/lewicowi anarchokapitaliści/agoryści tak samo krytykują korporacje, jak krytykował je Spooner - że są przywilejem. co do wysokości procentów - to jest przewidywanie ekonomiczne.

w jakim sensie jestem prokapitalistyczny?

co do stosunku do pracy Warrena - nie, nie uznaje teorii wartości tworzonej przez prace. ani nie uznaje subiektywistytcznej teorii wartości. i ogólnie - nie bardzo szanuje ekonoimie jako naukę, w tej postaci, w jakiej ją znam, między za coś takie jak ogólne teorie wartości

natoamist sam pomysł np. czasowego dolara jest pomysłem świtnym. tak samo kaloryczny dolar byłby ciekawy itd. tylko nie jako coś narzuconego

co do moim poglądów na kapitalizm - kiedy spotkałas się u innego libertarianina z poglądem, że kapitalizmu "nie ma"? ja wyczytałem to najwyżej u Nocka. wynikało to u niego z nieufności wobec ekonomii, ak i u mnie. ale czyniło go to jednoczesnie bardzo nietypowym libertarianienm... no i nie wiem jak można byc prokapitalistycznym i jednoczesnie uważać, że w ogóle pojęcie kapitalizmu jest mylące

Wszystko zalezy od tego jak

Wszystko zalezy od tego jak zdefiniujemy termin "kapitalizm".

ale ja nie wiedze potrzeby

ale ja nie wiedze potrzeby go definiować. mnie kapitalizm nie interesuje. interesuje mnie władza i jej nadużycia. nie potrzebuje do stwierdzenia, ze ktoś przegina pałe, wysublimowanej i abstrakcyjnej teorii ekonomicznej. jeśli wiem, że nagminnie upierdala się w Polsce pracowników (nie wiem tego bezpośrednio, znam relacje z drugiej ręki, za to obrazowe), odbiera im mozliwośc zrzeszania się, wykorzystuje ich energię fizyczną czy psychiczną maksymalnie, do wypalenia, to naprawdę nie potrzebuje żadnych teoryjek, one niczego nie dodają do obrazu, co najwyżej psuja jego prostotę i oczywistość. bo mnie zupełnie nie interesuje np. kwestia podstawowa - czy ktoś zgarnia jakieś wartości ekonomiczne. nie wiem nawet, co to jest wartość ekonomiczna. wiem co to jest lekki głód i rozumiem, że ludzie bojący sie silnego moga zachowywać się tak, że pozwola się wydymać. wiem, że monotonia rozwala psychikę. wiem, że jeśli ktoś może mi duzo zrobic złego to na 99% zrobi. jakich defnicji więcej potrzebuje, oprócz wiedzy na temat ludzkiej psychiki i fizjologii?

natoamiast jest pewien prostu problem dla mnie, jako anarchisty - moge się buntowac przeciwko czemus złemu. ale jesli chce bawić się w anarchizm, to musze to robić według takich zasad, by nie wspierać rozrostu państwa. tak samo jak nie ma sensu w imie walki z państwem rządać zwolenień podatkowych dla wielkich korporacji, tak samo nie ma sensu rządać wyższych podatków dla najbogatszych. to tak jakbym zarządał, żeby dajmy na to IBM przejęła Microsoft, bo ludzie z IBM obiecaliby mi, że beda bardziej ludzko traktowali pracowników

Jasiu, napisałeś: "jesli

Jasiu, napisałeś: "jesli chce bawić się w anarchizm, to musze to robić według takich zasad, by nie wspierać rozrostu państwa".
Moim zdaniem poprawniej byłoby napisać: "Jesli chce bawić się w anarchizm, to musze to robić według takich zasad, by nie wspierać wzmocnienia władzy". Podatki, a nawet państwo są rzeczą wtórną moim zdaniem. Mogę sobie wyobrazić, że np. jakiś podatek zmniejszy czyjąś władzę, albo urudni komuś akumulację kapitału. Sam też pisałeś że bogaci muszą płacić większe podatki obecnie, bo najczęściej więcej korzystają ze wspólnych zasobów, korporacje więcej trują itd. Np. gdyby obliczyć wszystkie koszty przerzucone na społeczeństwo to większośc korporacji by splajtowała, gdyby je nimi obciążyć. Nie da się oceniać podatków w oderwaniu od nierównowagi jaką wywołuje kapitalizm, tak jak to robią liberałowie.

Podatki będą wtedy możliwe do zniesienia, gdy przyczyny powstawania władzy zostaną zniesione.

Xavier - ja nie bardzo moge

Xavier - ja nie bardzo moge sobie wyobrazić, że w takim państwie, jak III RP podatki mogą osłabić władzę kogokolwiek - bo za duża kontrolę maja nad nimi partię i biurokraci. ja moge hipotetycznie popierać sytuacje, w której gmina pobiera opłaty od ludzi korzystajacych z jej lasów, czy pokładów gliny, czy węgla. albo reguluje zanieczyszczenia. ale w Polsce biurokraci nie przypominają tych ze Szwajcarii, nie jestesmy zdecentralizowana, w znacznej mierze bezpośrednią demokracją.

ja chce zniesienia podatków, ale to nie znaczy zniknięcia opłat. po prostu nie płacisz, nie masz. na przyklad prądu - bo elektrownie w tym kraju nie budowano prywatnie (ba, sądze, że gmina powinna, na wniosek mieszkańców odcinac wspólny prąd np. pracodwcom wyzyskującym pracownikow). kopalni tez chyba nie. ochrony policyjnej - też. i prawa korzystania z puiblicznych dróg, przynajmniej przy dużym tonażu (oczywiście, jeżeli takie wizje w ogóle da się zrealizować - niby skąd mam wiedzieć, ja nic nie wiem, ja jestem głupi student filozofii. pisze bez zaczepności czy ironii). poza tym powinno się regulować tak własnośc prywatna do budynków, by był możliwy skłoting.

tylko Xavier, to sa fajne postulaty, których nie zrealizuje na 99%. tak swmoją drogą. więc wole konkretnie pisać, że nie można wspierać rozrostu państwa. chocby daltego, że państwo jest tylko wtedy silne, gdy nie jest zależne od woli ludzi mu podlegających. tak smo zreszta z każdym ośrodkiem władzy. rozumiesz?

a la attac

Xavier napisał:
>>Mogę sobie wyobrazić, że np. jakiś podatek zmniejszy czyjąś władzę, albo urudni komuś akumulację kapitału.

Nie będzie taka sytuacja kiedy mamy:

- globalny rynek pracy i kapitalu
- władza w rękach kapitalistów

Taki reformistyczna skala podatkowa przeciw kapitalistom nie powstaje kiedy mają władzę nad nami... ludzie muszą dużo robić, aby tak nie było, a jeśli tak dużo mogą osiągnać, mogą i rewolucję organizować ---chyba to nawet będzie łatwiej niż korzystania "demokrację" aby odbierać kasę od kapitalistów

Podatki mogą osłabić

Podatki mogą osłabić władzę korporacji. I nie zniszczysz państwa (i co za tym idzie podatków) bez zniszczenia kapitalizmu, bo jedno drugie napędza. To musi przebiegać jednocześnie, a nie takie gadanie, że najpierw zmniejszymy podatki bogatym, a potem się zobaczy. Bogaci mają dostawać po dupie, bo ciągną nienależną im kasę i korzystają więcej z zasobów dzięki państwu zresztą. A ja wolę żeby z kulczyka państwo zdarło, bo jest szansa, że to zostanie przeznaczone na jakieś sensowne cele, jak np. podwyżki dla pielęgniarek, a nie jakieś kulczykparki. Co nie znaczy, że jestem zwolennikiem podatków, państwa itd. Uważam jednak, że albo bierzemy się za przyczyny istnienia państwa i podatków, albo będziemy likwidować skutki przy okazji robiąc dobrze kapitalistom.

nie... i tyle :) ja w

nie... i tyle :) ja w kakżdym razie podatków nie popre. niezależnie od globalizacji czy jej braku. państwo nie jest sposobem na to, by było lepiej i nie będzie. nie sądzę, by mozna byl zredukować wielkich bogaczy do skutku ubocznego władzy państwoej - tak czasem robią wolnorynkowcy. ale to nie zmienia faktu, ze w drugą stronę to tez nie idzie. ja za to ide katować ciało, papa :)

jasiu, jak zwykle mnie nie

jasiu, jak zwykle mnie nie do końca rozumiesz, ja nie uważam że "państwo jest sposobem by było lepiej", wręcz przeciwnie, to jest paskudna sprawa, ale ja po prostu uważam, że zostawianie kasy kapitalistom jest jeszcze gorszym pomysłem.

rewolucja zamiast reformizma

Xavier napisał:
>>Podatki mogą osłabić władzę korporacji.

Raczej mogą wzmacniać władzę państwa.

Ale powiedź mi, jaki rząd będzie powiększyć podatki dla korporacji? Tym bardziej kiedy, niektóre z nich są bogatsze niż ten rząd? Ja mówię poważnie - jak wyobrażesz taki rząd? A jaki są konsekwencje tego? N.p., jeśli kapitał jest globałny, wtedy kapitalista będzie robić biznes, gdzie podatki są niskie.

Ale, coś ciekawego... okazuje się, że kraje jak Szwecja mają niskie podatki dla korporacji. A jaki z krajów OECD mają najwysze podatki? 1. Belgia 2. Włochy 3. Japonia 4. USA
Jestem ciekawa - jak to jest, że Bill Gates zmogł akumulować kapitał jeśli podatki są takie wysoki w USA? Bardzo prosto - jest outsourcing, luki prawne itd itd. Więc te wysoki podatki płacą małe biznesy - nie duże, globalne biznesy.

Aby ta sztuka z podatkami działała, musi być zgoda wszystkich krajów, aby razem uregulować podatki, cło itd. --- i zgoda między wszystkimi państwami, że będą oni działać na niekorzyść swoich kapitalistów (które mają ludzi we wszystkich strukturach władzy). Powtarzam, że bardziej realnie myśleć o rewolucji.

Ale lauro, to co piszesz to

Ale lauro, to co piszesz to w dużej części jest prawda, że państwo często działa w interesie kapitalistów. Mnie chodziło o tezę jasia, że zmniejszanie podatków jest lepsze. A tu nie chodzi o zmniejszanie podatków, jak chcą liberałowie, ale o likwidację przyczyn ich istnienia, czyli kapitalizm i państwa. Ja jestem za zmianą tego systemu. Ale nie będę tez płakał, jeśli podniosą podatki bogatym złodziejom. Po rewolucji nie będzie podatków, a tu chodziło o rozwiązania na teraz.

Xavier, ja po prostu

Xavier, ja po prostu uważam, że lepiej zwyczajnie działać "kontrekonomicznie", chodźby przez rozwijanie związków zawodowych o takim zorganizowaniu, że by te związki nie przekształcały się wkolejnych klientów państwa i jednoczesnie sabotowały pracodawców, domagały się korzyści głównie w sposób bezpośredni, poprzez protesty czy szkodzenie

o tym, żeby anarchiści dziłali w szarej strefei czy na czarnym rynku nie mówię tak duzo, bo wiem, że np. Ty tego nie akceptujesz w sumie w wcale, poza tym mam mniej praktycznych przykładów takiego działania. co nie zmienia faktu, ze nawet w Polsce są ludzie dziłajacy częsciowo poza obiegiem państwoym, działajaćy jak najbardziej gospodarczo, jednoczesnie nie wikłajacy siew takie stosunki między ludźmi, w których byliby szefami

aha, Xavier, ja wcale nie

aha, Xavier, ja wcale nie chce zmniejszenia podatków. podatki to sprawa państwa i machina państwowa. ja nie chce mieć nic wspólnego z takim zdobywaniem środków...

Nie da sie działać "poza

Nie da sie działać "poza państwem", czy "poza systemem". Czarny rynek to też wytwór i część systemu.

W sumie szkoda, że znowu

W sumie szkoda, że znowu zjechało na ekonomię... A miało być wyjście poza tym tekstem :-(

no, to jest choroba, jeszcze

no, to jest choroba, jeszcze XX wieczna...

natomiast dalej sądze, ze zarówno nielegalne działania związkowe jak i nielegalny handel, o ile nie anarchiści by w nim anarchistycznie uczestniczyli, to są akurat te najbardziej wolnościowe działania. ew. wszystkie tendencje do decentralizowani władzy, do lokalizowania jej, demokratyzowania itd. i wydaje mi się, że to nie są cele ze sobą sprzeczne

Xavier, w realnym życiu, co

Xavier, w realnym życiu, co będzie teraz w Polsce jeśli CIT ma być 40% a 50% PIT dla najbogatszych? Była taka propozycja - nie myślisz, że ci bogaci od dawno nie znalazli lukę prawną? Takie zmiany w jednym kraju nie ma sensu kiedy jest globalna ekonomika. Ale co, możesz bronić prawa pracowników kiedy nikt nie chce zatrudniać nikogo. Tu nie popieram "niskich podatków dla kapitalistów", tylko uważam, że te attakowskie marzenia o wysokich podatkach są nie wykonalne w kapitalizmie.

zaraz, chwila, po co mówic

zaraz, chwila, po co mówic o podatakch, czyli dawaniu piniedzu państwu, w ogóle (świetnego sposobu kontrolowania ludzi, pośrednio i bezpośrednio)? przecież dużo lepiej mówić o regulacjiach własnościowych - np. żeby pustostany były niczyje po jakims sensownym czasie

nie?

i to nie jest propozycja na daleką przyszłość

natura ludzka...

A mnie zainteresowało coś odmiennego od wałkowanych po raz X-ny tematów..
W tekście jest cytat jakiegoś Palant(e) dotyczący natury ludzkiej - cytat ten w pewnym sensie warunkuje podejście do państwa i społeczeństwa. Bo jeśli ustalamy pewien punkt odniesienia np. że człowiek jest z natury dobry lub odwrotnie to cała późniejsza dyskusja trzyma się konkretnego subiektywnego punktu widzenia (wszelkie teorie dotyczące ludzkiej natury są li wyłącznie teoriami z marnym uzasadnieniem sprowadzającym się do czysto filozoficznego wnioskowania, empirii w tym zazwyczaj mało). Dyskusja o podatkach, skłotach, bezrobociu to kwestia wtórna wynikająca z założonego typu organizacji społeczeństwa, które z kolei wynika z określenia człowieka jako typu good - bad - other. Nie wiem jakie podejście ma jaś, co do Laury i Xaviera to się domyślam..
zdrowia

dla mnie człowiek jest z

dla mnie człowiek jest z natury taki, zarówno odnosi się do do mnie, jak i innych, że może nie spełniać mojej woli. np. ja mogę bardzo chcieć żyć dłużej, niż mogę na to mi ciało pozwoli, a innymi mogą nie podzielać moich gustów

No i bardzo dobrze, że tak

No i bardzo dobrze, że tak jest. W interakcji z innymi ludźmi i z rzeczami, wraz z problemami które nieuchronnie się pojawiają wzbogacamy swoją wiedzę o rzeczywistości. Gdyby wszystko szło po naszej myśli, niczego byśmy się nie dowiedzieli o świecie.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.